Zerwanie zerwaniu nierówne. Czasami składa całkowicie i na długi czas unieruchomi, a czasami szybko się dochodzi do siebie. Nie wiem od czego to zależy ale tak jest.
Janek przecież zerwał (chyba, ale może się mylę) krzyżowe przed walką z Alexandrem i dał radę jeszcze zawalczyć. I jak sam mówi, za pierwszym razem jak zerwał to zemdlał na obozie w USA, a za drugim razem po prostu poczuł że mu "wyskoczyło" ale dał radę funkcjonować.
Kumpel miał podobnie, po pierwszym razie jak zerwał ACL to kilka miesięcy do operacji praktycznie cały czas kulał, sam uraz był bardzo ciężki. Po operacji znów zerwał, ale nawet nie wiedział że to dokładnie to, po prostu czuł że jest coś nie tak i zaczął delikatnie utykać przez kilka dni. Dopiero potem po rezonansie i konsultacji wyszło, że to ponownie zerwane ACL.
Ja sam miałem zrywane więzadła w kolanach kilkukrotnie, ale nigdy ACL (z tego co pamiętam, bo trochę tego było
) to akurat tutaj porównania nie mam, ale też przy zrywaniu tych samych więzadeł to czasami dochodziłem do siebie w ciągu miesiąca, a dwukrotnie miałem tak że kuśtykałem jeszcze przez kilka tygodni, a pierwsze trzy-cztery tygodnie to poruszałem się o kulach.