Pogotowie Sercowe Cohones

Jedna z bardziej patologicznych imprez na których byłem, najpierw bój o chujową dupe która dobrze sie wiła, potem chujowa dupa nr 1 która zaczęła mi robić wrzuty przez smsy zanim zdążyłem wyjść z tej imprezy i na końcu chujowa dupa nr 2 która podobno jest w ciąży hahahahahaha.
@Perfumiarz następnym razem dobieraj typiary z normalnymi koleżankami :D
 
O zachwalanie kumpla? Pierwsze slysze. Zawsze myslalem, ze chodzi o pomaganie w akcji czyt. zajmowanie czyms kolezanki, zeby ta zazdrosna nie przeszkadzala w wyrywaniu swojej kolezanki przez naszego kumpla.


Nie chodzi bezpośrednio o wychwalanie, ale np. o sugerowanie, że ten ktoś jest zajebisty w czymś atrakcyjnym, tylko gość jest skromny i tajemniczy i sam nie powie tego nigdy, żeby duperka się nakręcała :D Chociaż obecnie chyba popularniejszy jest wingman w sytuacji w której opisujesz, chociaż te dwie rzeczy są do połączenia.
 
Ja myślę, że gdy lasce opowiadasz o kumplu jaki to on nie jest zajebisty - to tylko mu szkodzisz. Sprawiasz wrażenie swata który pomaga kumplowi który jest pierdołą.
Takie coś pomaga tylko gdy masz wingmana(wingwomanke?) która o kumplu mówi podjarana. Wtedy on zyskuje w oczach u laski, jak widzi , że inna dupa się nim jara, że z punktu widzenia kobiety jest on zajebisty(w domysle - seksualnie).
Jak masz koleżankę, przyjaciółke która Ci tak pomoże dupę wyrwać - to wiecej zyskasz niż na kumplu.
 
A g... prawda. Dużo osób mnie odbiera innym niż jestem serio, wyglądam dość niepozornie. I np. mój kumpel gada z dupą w momencie w którym wychodzę gdzies i w sumie mówi prawdę na mój temat, gdy spotykam ją ponownie jest dużo bardziej zajarana niż była na początku, bo powiedział jej o paru dobrych rzeczach które w życiu zrobiłem :)
Później ona się wygaduje, pyta czy to prawda, a ja w swoim stylu, mówię, że jak zwykle mnie ktoś przecenił, bo to naturalna rzecz, że akurat tak postąpiłem itd. itp. i zazwyczaj są same profity z tego :) Co lepsze, ani ja, ani mój kumpel nikogo nie oszukujemy w ten sposób.
 
Patolskie picie z @Charles Bronson ma dodatkowy wymiar. Właśnie odkryłem, że najebany tak że nie wiem jak do domu wróciłem, napisałem do byłej. Na Google hangouts. To się zdziwi jutro w pracy... oczywiście napisałem - po angielsku, że ją kocham i kurwa jeszcze coś ale tego się nie da odczytać. Dlaczego po angielsku? Równie dobrze mógłbym zapytać jak wróciłem do domu. Chuj wie.
Koniec z alkoholem.
 
Chyba niechcący otworzyłem puszkę pandory. Tydzień temu w poniedziałek wracałem ze swojej rodzinnej miejscowości po Wszystkich Świętych. Zdecydowałem się spróbować BlaBlaCar. W zasadzie jak tylko wyjechałem rozładował mi się telefon. Ale jakoś nie przejąłem się tym zbytnio. Jak dojechałem wieczorem do Warszawy podłączyłem telefon do ładowarki i jeb - wiadomości, że moja kobieta próbowała się do mnie dodzwonić....13 razy. Od razu dzwonię i ona oczywiście z wyrzutem, że mam tak więcej nie robić, bo ona już miała najgorsze myśli i mam więcej z BlaBlaCar nie korzystać bo nigdy nie wiadomo z kim się będzie jechać. Ale bez jakiejś specjalnej zjebki, tylko raczej z takim smutnym wyrzutem (psychologicznie mnie podeszła cwana, na wyrzuty sumienia). Ja na to, że spoko, oczywiście kochanie masz rację i więcej się to nie powtórzy. Zapowiedziała się, że przyjedzie do mnie na noc w środę prosto z pracy. Ja zdziwiony, ale zadowolony bo ogólnie ciężko ją z reguły do tego przekonać. Jak przyjechała to byłem jeszcze bardziej zadowolony bo w łóżku rzuciła się na mnie tak, jak jej się dawniej nie zdarzało. Nie przeczuwając niczego pojechałem do niej na chatę na weekend. I wywiązała się rozmowa o wspólnym mieszkaniu. Powiedziałem, że owszem, zacząłem coś o tym myśleć i gdzieś za rok byśmy mogli zacząć konkretnie w tym kierunku działać. A ona na to, że za rok....to by chciała już być hajtnięta a wspólnie zamieszkać by chciała wcześniej. Niby pół żartem-pół serio ale jednak.... Do tej pory za bardzo nie było takiej gadki, wyszło dopiero po tym, jak spanikowała gdy miałem rozładowany telefon. Cholera chyba robi się poważnie trochę za szybko dla mnie.
 
nieeeeeeeeeee

Wszystkie dupeczki mają takie plany na życie. Do danego wieku mąż, dzieci itd. Długo ze sobą jesteście/ile laska ma lat?
Jesteśmy ze sobą od 15 miesięcy (chociaż znamy się b. dobrze od lat ośmiu), więc jak dla mnie trochę za wcześnie na takie plany, przed hajtnięciem chciałbym z nią pomieszkać chociaż z rok, ale do wspólnego mieszkania narazie też mi się aż tak bardzo nie śpieszy, planowałem wstępnie na drugą połowę przyszłego roku. Dziewczyna w moim wieku - mój rocznik to jest rocznik 88. Tak ogólnie to aż tak bardzo nie panikuję, bo ja też już myślę o Niej bardzo poważnie, ale tempo trochę za szybkie dla mnie.
 
Chyba niechcący otworzyłem puszkę pandory. Tydzień temu w poniedziałek wracałem ze swojej rodzinnej miejscowości po Wszystkich Świętych. Zdecydowałem się spróbować BlaBlaCar. W zasadzie jak tylko wyjechałem rozładował mi się telefon. Ale jakoś nie przejąłem się tym zbytnio. Jak dojechałem wieczorem do Warszawy podłączyłem telefon do ładowarki i jeb - wiadomości, że moja kobieta próbowała się do mnie dodzwonić....13 razy. Od razu dzwonię i ona oczywiście z wyrzutem, że mam tak więcej nie robić, bo ona już miała najgorsze myśli i mam więcej z BlaBlaCar nie korzystać bo nigdy nie wiadomo z kim się będzie jechać. Ale bez jakiejś specjalnej zjebki, tylko raczej z takim smutnym wyrzutem (psychologicznie mnie podeszła cwana, na wyrzuty sumienia). Ja na to, że spoko, oczywiście kochanie masz rację i więcej się to nie powtórzy. Zapowiedziała się, że przyjedzie do mnie na noc w środę prosto z pracy. Ja zdziwiony, ale zadowolony bo ogólnie ciężko ją z reguły do tego przekonać. Jak przyjechała to byłem jeszcze bardziej zadowolony bo w łóżku rzuciła się na mnie tak, jak jej się dawniej nie zdarzało. Nie przeczuwając niczego pojechałem do niej na chatę na weekend. I wywiązała się rozmowa o wspólnym mieszkaniu. Powiedziałem, że owszem, zacząłem coś o tym myśleć i gdzieś za rok byśmy mogli zacząć konkretnie w tym kierunku działać. A ona na to, że za rok....to by chciała już być hajtnięta a wspólnie zamieszkać by chciała wcześniej. Niby pół żartem-pół serio ale jednak.... Do tej pory za bardzo nie było takiej gadki, wyszło dopiero po tym, jak spanikowała gdy miałem rozładowany telefon. Cholera chyba robi się poważnie trochę za szybko dla mnie.

Zajebicie się mieszka razem, dawaj!


Ale tylko pod warunkiem, że macie tak iż cieszycie się każdą chwila przebywania razem. Wiesz, ze zawsze gdy jest okazja to bys do niej jezdzil, lub ona do Ciebie, ot, by poprzebywac razem.
 
chłopie, 27 lat to jej zegar już tyka. Jesteście ze sobą długo, Ona chce iść do przodu, pytanie czy jest w stanie zaakceptować Twoje tempo.
No to racja, że niedługo to będzie prędzej niż później. Zwłaszcza uwzględniając fakt, że najlepiej zbrzuchacić dziewczynę przedz 30-ką, bo potem pojawiają się komplikację. Najbardziej zaskakuje mnie fakt, że wystarczy tak drobny impuls jak rozładowany telefon przez kilka godzin + przejazd z obcą osobą, żeby sytuacja zaczęła się tak dynamicznie rozwijać. No ale ja mimo wszystko chcę jeszcze te kilka miesięcy samemu po kawalersku pożyć.
 
No to racja, że niedługo to będzie prędzej niż później. Zwłaszcza uwzględniając fakt, że najlepiej zbrzuchacić dziewczynę przedz 30-ką, bo potem pojawiają się komplikację. Najbardziej zaskakuje mnie fakt, że wystarczy tak drobny impuls jak rozładowany telefon przez kilka godzin + przejazd z obcą osobą, żeby sytuacja zaczęła się tak dynamicznie rozwijać. No ale ja mimo wszystko chcę jeszcze te kilka miesięcy samemu po kawalersku pożyć.
Może zrozumiała, że jej zależy i postanowiła wznieść relację na inny level.
Nic na siłę ziomuś, prawda jest taka, że nawet spotykanie się codziennie to co innego jak mieszkanie razem 24h na dobę.
Żeby się potem nie skończyło tak:
http://www.gifbin.com/bin/052011/1306866467_jumping_out_the_window.webm
 
Może zrozumiała, że jej zależy i postanowiła wznieść relację na inny level.
Nic na siłę ziomuś, prawda jest taka, że nawet spotykanie się codziennie to co innego jak mieszkanie razem 24h na dobę.
Żeby się potem nie skończyło tak:
http://www.gifbin.com/bin/052011/1306866467_jumping_out_the_window.webm
Mieszkanie zdecydowanie lepsze. Ja wziąłem ślub z moją żoną pomieszkując z nią kilka dni w tygodniu. Nie miałem obaw. Zupełnie nie rozumiałem osób, które chcą długo ze sobą mieszkać przed ślubem? Jaki to ma sens? Przecież było wystarczająco dużo okazji, by poznać siebie i swoje nawyki.
 
Najbardziej zaskakuje mnie fakt, że wystarczy tak drobny impuls jak rozładowany telefon przez kilka godzin + przejazd z obcą osobą
Hehe, myślała, że może cię straciła i poczuła, że byłoby gównianie bez ciebie :)
Najgorsze jest to, że... już nie możesz korzystać z BlaBlaCar! :sad:
 
Do kawalerstwa zawsze można wrócić, to akurat najmniejszy problem, gorzej jak kobieta stwierdzi, że ma dość czekania...
He, a ja podchodziłem do tego zupełnie odwrotnie - że jak już z nią zamieszkam to definitywnie koniec kawalerskiego życia. Ale to Twoje podejście jest jednak słuszne.
Panowie po Waszych radach stwierdzam, że to przejście na wyższy level nastąpi wcześniej niż do tej pory zakładałem. Chociaż może nie aż tak wcześnie, jak tego chce moja kobita.
 
Mieszkanie zdecydowanie lepsze. Ja wziąłem ślub z moją żoną pomieszkując z nią kilka dni w tygodniu. Nie miałem obaw. Zupełnie nie rozumiałem osób, które chcą długo ze sobą mieszkać przed ślubem? Jaki to ma sens? Przecież było wystarczająco dużo okazji, by poznać siebie i swoje nawyki.
Spoko Comber szanuję Twoje zdanie. Jednak, ja znając kumpli 4 lata w technikum, a potem mieszkając z nimi nie wiedziałem, że są jebanymi syfiarzami, a jeden okazał się pałą bez honoru. Chodzi mi tylko o to, że jak mieszkasz z kimś to po jakimś czasie zaczynają cie denerwować różne rzeczy i nie mówię tu tylko o mieszkaniu z dupą, tylko globalnie jak człowiek z człowiekiem.
 
Spoko Comber szanuję Twoje zdanie. Jednak, ja znając kumpli 4 lata w technikum, a potem mieszkając z nimi nie wiedziałem, że są jebanymi syfiarzami, a jeden okazał się pałą bez honoru. Chodzi mi tylko o to, że jak mieszkasz z kimś to po jakimś czasie zaczynają cie denerwować różne rzeczy i nie mówię tu tylko o mieszkaniu z dupą, tylko globalnie jak człowiek z człowiekiem.
racja, ja oprocz mojej zony nie moglbym z nikim mieszkac, ale
zanim zamieszkalismy wszyscy razem, pomiezkiwalismy dlugo ze soba, tzn ja mialem kawalerke, a ona wpadala do mnie spac dosyc czesto, czasami tygodniami bez przerwy
 
Spoko Comber szanuję Twoje zdanie. Jednak, ja znając kumpli 4 lata w technikum, a potem mieszkając z nimi nie wiedziałem, że są jebanymi syfiarzami, a jeden okazał się pałą bez honoru. Chodzi mi tylko o to, że jak mieszkasz z kimś to po jakimś czasie zaczynają cie denerwować różne rzeczy i nie mówię tu tylko o mieszkaniu z dupą, tylko globalnie jak człowiek z człowiekiem.
To prawda, ale co do porządku to akurat się zgraliśmy znacznie wczesniej np. bedac 2 tyg na wakacjach itd.
 
racja, ja oprocz mojej zony nie moglbym z nikim mieszkac, ale
zanim zamieszkalismy wszyscy razem, pomiezkiwalismy dlugo ze soba, tzn ja mialem kawalerke, a ona wpadala do mnie spac dosyc czesto, czasami tygodniami bez przerwy
Moja teoria ogólnie na związki jest taka. Jak jest dobry sex, to nie zwracasz na inne rzeczy uwagi. Jednak jak dupa zacznie Cie wkurwiać, a sex z nią, już Ci spowszednieje zaczynają się problemy ;)
 
Mieszkałem z kobietą w nl i pomieszkiwałem z byłą w PL. Czasami bywa ciężko i warto mieć swoją przestrzeń, ale... zgadzam się z przedmówcami, to weryfikuje kilka rzeczy, plus uczucie gdy wracasz do domu i ktoś na Ciebie czeka - bezcenne.
 
Back
Top