Mordy, wasze pociechy też wpizdu chore? Moja od miesiąca ma kaszel, wczoraj na wieczór dostała gorączki. Rano była kolejna wizyta u lekarza (chyba z 7) przepisali kolejny antybiotyk i kazali bańki postawić
Zrób antybiogram, widzę że kurwixy lekarskie osobowe nie raczą zacząć od podstaw, tylko będą napierdalać bez ładu i składu. Ogólnie unikaj takich lekarzy. Zajadą ci dziecko odpornościowo.
Antybiogram to analiza, jaki konkretnie syf dorwał dzieciaka i wtedy na tej podstawie dopiero dobiera się antybiotyk. Inaczej to trochę walka z cieniem - namachasz się, a możesz nikogo nie trafić
Ogólnie tak: Zajebiste probiotyki, dobra dieta i wciskanie warzyw gdzie i jak się tylko da. Plus dużo białka, zauważyłem że dieta wysokowęglowa, jak to u dzieci bywa, nie służy ich zdrowiu.
A do zdrowia i lekarzy walących antybiotyki na prawo i lewo to nie dojebałem się bez powodu - mnie tak faszerowali antybiotykami jako dziecko do momentu aż nie bylem kompletnie rozjebany, potem wielkie zdziwienie że odporności brak.
Podroslem, kazałem spierdalać lekarzom i zacząłem od podstaw. Od momentu jak przestałem się wkręcać w antybiotyki to zaczęła wracać odporność, poparta zmianą nawyków żywieniowych. Od tamtej pory choruję lekko raz, góra dwa w roku, tylko po to by się zapoznać z nowymi wirusami czy innym syfem, bo niechorowanie też nie jest dobre - są przypadki ze ktos przez np pięć lat nie choruje, a potem pierwsza grypa zabiera zdrowie lub życie.
Ale warto też pamiętać, że dzieci dopiero tworzą system odpornościowy, więc naturalnym dla dziecka w okresie jesienno-wiosennym być chorym.
Jest takie powiedzenie, że dzieci w tym okresie mają trzy stadia:
-tuż przed
-w trakcie
-tuż po chorobie.
Moje wyzdrowiały i zachorowały znowu, ale zaczyna do nich docierać, że mogą inaczej, lepiej, choć bez płatków kukurydzianych