Na bjj zawsze są elementy rozciągania przed właściwym treningiem (siłownia to przede wszystkim uzupełnienie pod matę). Na siłowni pewnie też rozciąganie wprowadzę do (po) rozgrzewki(ce), choćby ze wzgledu na to, żeby była mniej więcej podobna kolejność do tego, jak mięśnie się przyzwyczaiły.
Rozciąganie bez rozgrzewki? Dla zawodowców może ma to jakieś wytłumaczenie, ale ja nie zaryzykuję. Tym bardziej na siłowni.
Rozgrzewka to rzecz u mnie nie do ruszenia. Tylko zastanawiam się kiedy wklecić rozciąganie. Zastanawiałem się chwilę nad metodą Schwarzeneggera, żeby się rozciągać po każdym podejściu do ćwiczenia, ale doszedłem do wniosku, że takie "siłowe" rozciaganie nie będzie zbieżne z moimi celami.
Ogólnie moje treningi na siłowni wyglądają mniej więcej tak (zaplanowane 4 jednostki w tygodniu, czas jednostki około 1:15 h):
1) rozgrzewka,
2) trening siłowy w stacjach (plecy, klatka, nogi, barki + dodane mniejsze partie, trening ustalony klasycznie np. barki: żołnierskie i wznosy + triceps: francuz i dipsy),
3) trening w obwodach, robionych na ilość powtórzeń, ale cały obwód bez przerwy (tutaj robię brzuch, choć nie tylko),
4) trening kondycyjny (najczęściej skakanka, burpees, wiosłowanie na maszynie, nie jest sztywne), robione na czas, również kolejne ćwiczenia następują po sobie bez przerw.
Trening ustalony dla 3 osób, którzy razem chodzimy (stąd kiedyśtam pojawiło się moje pytanie o przerwy).
Jakoś sensownie mogę sklecić kolejny (trzeci) obwód na rozciąganie, tylko nie wiem czy to ma jakiś sens. Nigdy nie zwracałem większej uwagi na aspekt mobilności i dochowałem się partii mięśni, które usztywniają resztę ciała (głównie dwugłowy uda).
Mam nadzieję coś z filmików wyciągnąć i ustawić sobie jakoś logiczniej i sensowniej sam aspekt rozciagania. Pytanie tylko w którym momencie/momentach je wstępnie zaplanować i w jakiej formie?