Siłownia ( rzeźba, spalanie) pytanie :)

Tak jak jedyny był Jay Cutler, Arnold, Phil Heath, Lee Haney, Dorian Yates, Sergio Oliva

Jednak chciałbym, żeby oni wszyscy mówili jak to wygląda w tematyce. Arnold, który opowiada o diecie typu wegan/sregan czy inne gówno - no dajcie spokój....


Markus betoniara Ruhl!
2006 r. Miałem 14 lat i to była moja pierwsza olimpia oglądana na kaseciaku.
:antonio: kuuuuuurla!
 
Kettle lepsze na jebnięcie
To forum mma a nie utuczonych kalek, więc promuję lepsze wzorce:fjedzia:
Akurat jeśli o budowanie mocy mięśniowej to tak raczej nie do końca. Najprościej i najszybciej jest zwiększyć siłę generalną do odpowiedniego poziomu - np. 2x BW przysiad, 1,5 BW ławka 2,5x ciąg i to już samo w sobie zwiększy moc mięśniową. Takie coś dla przeciętnego kolesia (a zawodnicy SW w tym temacie nie odbiegają od przeciętnego gościa, wiem z doświadczenia) zajmie max 2 lata a rezultaty będą natychmiast.

Później można się bawić w pliometryczne rzeczy, już typowo na moc - wcześniej to jest jak tuningowanie silnika 1,4 - jasne można wsadzić chipa i coś się poprawi, ale generalnie lepiej najpierw zmienić silnik na 3,0 i wtedy robić tuning.

Ruskie np. w podręcznikach do przygotowania sztangistów w ogóle nie zalecają ćwiczeń typowo na moc jeśli zawodnik nie osiągnie najpierw odpowiednich poziomów siły generalnej - również ze względu na bezpieczeństwo, stawy, ścięgna.

Generalnie ludzie od kettli to są najdziwniejsi ludzie w całym fitness, bez kitu. Zachowują się, jakby machaniem czajnikiem (mam, sam macham czasem) było jakieś strasznie wow - a tak naprawdę to jak się porówna wysiłek fizyczny i psychiczny treningu kettlem do np. przysiadów gdzie ma się w planie 5 serii po np. 4 powtórzenia, to przy czajniku można nawet nie zauważyć że się w ogóle trening zrobiło.
 
W ogóle jak się zobaczy jak trenują naprawdę dynamiczni sportowcy, to nie ma wątpliwości żadnych. Np. judocy - chyba top jeśli chodzi o generowanie mocy z całego ciała. Zobaczcie sobie na IG Maruyamy, gość -66kg a robi przysiad 150 kg na powtórzenia! Ono Shohei to samo. Najpierw musi być siła, bo bez tego ni chuja - później wjeżdża taki 50 letni Hershel Walker i samą kurwa fizycznością przechodzi przez większość tych "life long martial artists" jak przez masło.
 
Akurat jeśli o budowanie mocy mięśniowej to tak raczej nie do końca. Najprościej i najszybciej jest zwiększyć siłę generalną do odpowiedniego poziomu - np. 2x BW przysiad, 1,5 BW ławka 2,5x ciąg i to już samo w sobie zwiększy moc mięśniową. Takie coś dla przeciętnego kolesia (a zawodnicy SW w tym temacie nie odbiegają od przeciętnego gościa, wiem z doświadczenia) zajmie max 2 lata a rezultaty będą natychmiast.

Później można się bawić w pliometryczne rzeczy, już typowo na moc - wcześniej to jest jak tuningowanie silnika 1,4 - jasne można wsadzić chipa i coś się poprawi, ale generalnie lepiej najpierw zmienić silnik na 3,0 i wtedy robić tuning.

Ruskie np. w podręcznikach do przygotowania sztangistów w ogóle nie zalecają ćwiczeń typowo na moc jeśli zawodnik nie osiągnie najpierw odpowiednich poziomów siły generalnej - również ze względu na bezpieczeństwo, stawy, ścięgna.

Generalnie ludzie od kettli to są najdziwniejsi ludzie w całym fitness, bez kitu. Zachowują się, jakby machaniem czajnikiem (mam, sam macham czasem) było jakieś strasznie wow - a tak naprawdę to jak się porówna wysiłek fizyczny i psychiczny treningu kettlem do np. przysiadów gdzie ma się w planie 5 serii po np. 4 powtórzenia, to przy czajniku można nawet nie zauważyć że się w ogóle trening zrobiło.
Tylko Ty mówisz o budowie podstawy siłowej, nie patologicznej hipertrofii. Tu pełna zgoda.
 
Generalnie ludzie od kettli to są najdziwniejsi ludzie w całym fitness, bez kitu. Zachowują się, jakby machaniem czajnikiem (mam, sam macham czasem) było jakieś strasznie wow - a tak naprawdę to jak się porówna wysiłek fizyczny i psychiczny treningu kettlem do np. przysiadów gdzie ma się w planie 5 serii po np. 4 powtórzenia, to przy czajniku można nawet nie zauważyć że się w ogóle trening zrobiło.
O to to! Dodajmy do tego zła technikę i machanie bez stabilizacji i kontuzje gotowe.
A tak w większości przypadków to wygląda.
Już pomijając że niby się spompujesz, a układ nerwowy nie zostanie obciążony na tyle żeby wywołać uszkodzenia i proces odbudowy mięśniowej.

W wieku 14 lat oglądałeś pół nagich typów w slipkach napinających się? :juanlaugh:
:rutekajak: dragon balla nie oglądałeś?

Każdy chciał być dojebany jak Son goku.

W wieku 13 lat śmigałem na karate później na kicka i box, a siłka gdzieś była w tle. Dopiero robota i kontuzja z kicka wrzuciły mnie typowo na siłkę, bo tam można chodzić kiedy ma się akurat wolny czas.
 
Tylko Ty mówisz o budowie podstawy siłowej, nie patologicznej hipertrofii. Tu pełna zgoda.
Ja Cię rozumiem, bo też kiedyś wychodziłem z podobnego punktu widzenia. Ale to temat o siłowni, a kulturystyka jest tego duża częścią. I zdecydowanie to jest patologiczna hipertrofia, tak, bo jeśli biceps masz tak duży, że przeszkadza ci podnieść rękę za głowę to przestaje to być funkcjonalne a wręcz jest w kontrze - no ale co z tego? Tak samo jak ktoś chce zobaczyć, jak dobrze może się napierdalać w klatce, gdzie jest w stanie zajść, tak często te potwory z open chcą po prostu zobacz granicę sowich możliwość. Jak wielcy mogą być, nawet kosztem komfortu funkcjonowania i zdrowa.

Mi się kulturystyka nie podoba, nie moja estetyka, ale jak zacząłem robić treningi typowo masowe z całym tym bagażem - masa, przycinka - to mam do typów mega szacunek. To jest jedna z najbardziej ciężkich aktywności fizycznych. Sportem tego nie nazwę, bo brak obiektywnych kryteriów oceny (nawet w skokach narciarskich gdzie są punkty z styl, głównym kryterium jest odległość - w kulturystyce tego nie ma), ale sam proces jest mega ciężki.

To nie jest właśnie fun że idziesz i sobie porobisz sparing, zagrasz w piłeczkę i jest fajnie. To nie jest nawet robienia rekordów na sztandze, ktore są ekscytujące - tego brak kompletny. Trening jest po prostu uciążliwy, masa serii, masa powtórzeń, często dziwne rzeczy typu myoreps gdzie normalnie już chcesz spierdalać spod tego ciężaru, a tu jeszcze musisz 3 "serie" i dopiero przerwa.

Nie mówiąc już o diecie, gdzie na masie często muszą jeść na siłę (7000 kcal na dobę) a później ciąć i cały czas przy tym mocno trenować, żeby nie stracić mięśnia. To jest naprawdę ciężkie zajęcie, żmudna robota.
 
Ja Cię rozumiem, bo też kiedyś wychodziłem z podobnego punktu widzenia. Ale to temat o siłowni, a kulturystyka jest tego duża częścią. I zdecydowanie to jest patologiczna hipertrofia, tak, bo jeśli biceps masz tak duży, że przeszkadza ci podnieść rękę za głowę to przestaje to być funkcjonalne a wręcz jest w kontrze - no ale co z tego? Tak samo jak ktoś chce zobaczyć, jak dobrze może się napierdalać w klatce, gdzie jest w stanie zajść, tak często te potwory z open chcą po prostu zobacz granicę sowich możliwość. Jak wielcy mogą być, nawet kosztem komfortu funkcjonowania i zdrowa.

Mi się kulturystyka nie podoba, nie moja estetyka, ale jak zacząłem robić treningi typowo masowe z całym tym bagażem - masa, przycinka - to mam do typów mega szacunek. To jest jedna z najbardziej ciężkich aktywności fizycznych. Sportem tego nie nazwę, bo brak obiektywnych kryteriów oceny (nawet w skokach narciarskich gdzie są punkty z styl, głównym kryterium jest odległość - w kulturystyce tego nie ma), ale sam proces jest mega ciężki.

To nie jest właśnie fun że idziesz i sobie porobisz sparing, zagrasz w piłeczkę i jest fajnie. To nie jest nawet robienia rekordów na sztandze, ktore są ekscytujące - tego brak kompletny. Trening jest po prostu uciążliwy, masa serii, masa powtórzeń, często dziwne rzeczy typu myoreps gdzie normalnie już chcesz spierdalać spod tego ciężaru, a tu jeszcze musisz 3 "serie" i dopiero przerwa.

Nie mówiąc już o diecie, gdzie na masie często muszą jeść na siłę (7000 kcal na dobę) a później ciąć i cały czas przy tym mocno trenować, żeby nie stracić mięśnia. To jest naprawdę ciężkie zajęcie, żmudna robota.
Co kto lubi. Ja jednak wolę funkcjonalność i jebnięcie. I jak dla mnie dużo większym wyzwaniem jest bycie kozakiem w pizganinie niż w obwodzie bicka. Większym wyzwaniem jest trening zapaśniczy niż 5*5. Największe sportowe pokraki potrafią z siebie zrobić quasi-pakerów (znam trochę takich typów będących antytalentami sportowymi, którzy po kilku dobrych latach kłucia dupska pobudowali łapy po 50cm). Quasi-fightera nie zrobisz z totalnego pizdusia.
Nawet robienie z siebie chodzącej barbie wymaga mnóstwa pracy, wyrzeczeń, pieniędzy, ustawienia życia pod to, no ale jednak mi to nie imponuje i jakos nie mam wielkiego uznania dla takich osób.
Jak ktoś chce być wielki to jego sprawa, niech się bawi. Moje wzorce są jednak inne i stawiam funkcjonalnośc, sprawność i jebnięcie wyżej. Zawsze lepiej machać sztangą niż nie robić nic.
 
:rutekajak: dragon balla nie oglądałeś?

Dragon Balla do tego nie mieszaj!

Ale poważnie, chciałbyś wyglądać jak Ci co startują na Mr. Olympia? Jeżeli chodzi o mnie to zdecydowanie wolałbym mieć taką sylwetkę jak Ty czy @szplin #nohomo niż Ci zawodowi kulturyści. Brakuje mi tam estetyki. Tak jak pisałem, dla mnie ideałem sylwetki jest van Damme z kickboxera.
 
Już pomijając że niby się spompujesz, a układ nerwowy nie zostanie obciążony na tyle żeby wywołać uszkodzenia i proces odbudowy mięśniowej
Konkretnym hiitem dużo mocniej namieszasz w układzie nerwowym niż treningiem kulturystycznym choć bodźców do rozbudowy mięśnia będzie mniej
 
Dla mnie w zasadzie kompletna sylwetka to był Van Damme za świetności, a teraz można by wymieniać Scott'a Adkinsa


vandamme.jpg

scottadkins.jpg

Jeśli chodzi o trening to jednak stawiam na bycie wieloboistom. Coś podnieść, coś przebiec, przejść z ciężkim plecakiem, siła, sporty walki, dynamika.
Fajnie, że idą merytoryczne dyskusje.
 
Dragon Balla do tego nie mieszaj!

Ale poważnie, chciałbyś wyglądać jak Ci co startują na Mr. Olympia? Jeżeli chodzi o mnie to zdecydowanie wolałbym mieć taką sylwetkę jak Ty czy @szplin #nohomo niż Ci zawodowi kulturyści. Brakuje mi tam estetyki. Tak jak pisałem, dla mnie ideałem sylwetki jest van Damme z kickboxera.
Co ja chce tu nie ma nic do rzeczy, bo nigdy i tak nie będę tak wyglądał, czy to przez chujową genetykę czy to że trzeba pracować na rodzinę, a trening jest dodatkiem. Jak w 99% przypadkach. W zawodowstwie musisz tym żyć w 100% i poświęcić wszystko łącznie ze zdrowiem.

Mnie siłka wyciągnęła z problemów, kolano już nie pozwala kopać ludzi w głowy to zostały klamoty i wiem że nigdy nie przestanę ćwiczyć. Ile zbuduje tyle zbuduje robię to tylko dla siebie.
 
Back
Top