Ja Cię rozumiem, bo też kiedyś wychodziłem z podobnego punktu widzenia. Ale to temat o siłowni, a kulturystyka jest tego duża częścią. I zdecydowanie to jest patologiczna hipertrofia, tak, bo jeśli biceps masz tak duży, że przeszkadza ci podnieść rękę za głowę to przestaje to być funkcjonalne a wręcz jest w kontrze - no ale co z tego? Tak samo jak ktoś chce zobaczyć, jak dobrze może się napierdalać w klatce, gdzie jest w stanie zajść, tak często te potwory z open chcą po prostu zobacz granicę sowich możliwość. Jak wielcy mogą być, nawet kosztem komfortu funkcjonowania i zdrowa.
Mi się kulturystyka nie podoba, nie moja estetyka, ale jak zacząłem robić treningi typowo masowe z całym tym bagażem - masa, przycinka - to mam do typów mega szacunek. To jest jedna z najbardziej ciężkich aktywności fizycznych. Sportem tego nie nazwę, bo brak obiektywnych kryteriów oceny (nawet w skokach narciarskich gdzie są punkty z styl, głównym kryterium jest odległość - w kulturystyce tego nie ma), ale sam proces jest mega ciężki.
To nie jest właśnie fun że idziesz i sobie porobisz sparing, zagrasz w piłeczkę i jest fajnie. To nie jest nawet robienia rekordów na sztandze, ktore są ekscytujące - tego brak kompletny. Trening jest po prostu uciążliwy, masa serii, masa powtórzeń, często dziwne rzeczy typu myoreps gdzie normalnie już chcesz spierdalać spod tego ciężaru, a tu jeszcze musisz 3 "serie" i dopiero przerwa.
Nie mówiąc już o diecie, gdzie na masie często muszą jeść na siłę (7000 kcal na dobę) a później ciąć i cały czas przy tym mocno trenować, żeby nie stracić mięśnia. To jest naprawdę ciężkie zajęcie, żmudna robota.