Mam pytanie z serii z dupy wysranych albo i niekoniecznie. Co zrobic jak jedziesz gdzies w srodku lasu i nagle zaczyna nakurwiac piorunami?
Jakis czas temu jak jeblo to myslalem, ze mi bebenki rozsadzilo.Musialo byc gdzies blisko mnie bo szumialo mi w uszach do wieczora. Sytuacja taka ,ze jechalem lasem w promieniu niczego, zadnych ulic, zadnej cywilizacji, po prostu dzicz.Nagle zaczelo padac i grzmiec to postanowilem z rowerem schowac sie pod drzewem po chwili zajarzylem,(po jakis 30 sekundach) ze przeciez kurwa w promieniu jakis 100 metrow, jak nie wiecej jedynym zelastwem do jakiego moze przyczepic sie blyskawica jest rower obok, ktorego siedzialem mokry jak szczur w kanale i wtedy wlasnie jeblo. Pierwszy raz w zyciu a troche juz chodze po ziemi widzialem piorun z tak bliska, ze poczulem sie jakbym zaczal spawac bez przylbicy, poczulem smrod spalenizny i postanowilem zostawic rower i spierdlac jak najdalej, porzucajac rownierz komorke, klucze, wszystko dostalem paranoi jakies, paniki ;). Jakbym mial lancuszek to pewnie tez bym sciagnal i zostawil
.Usiadlem pod drzewem 50 metrow dalej od roweru.Nigdy nie zastanawilem sie nad takimi opcjami i lepiej byc przygotowanym wczesniej, takze co robic?
P.S.
@kaczka41 to chuj