Zgoda, ale myślę, że wielu Mietków by się zgodziło za parę złotych i to z pocałowaniem ręki. Jedyny minus, że zakład mięsny musiałby czekać na "towar". Jednak byłby to w ogóle problem jedynie na początku tej działalności. Przy odpowiedniej promocji i uświadomieniu ludziom jakie to ekologiczne i bezpieczne, proceder szybko nabrałby właściwego rozpędu. Można by na przykład jeszcze stworzyć jakiś plan w stylu: eat meat for 2030 i stopniowo przechodzić na ludzkie mięso oraz owady, rezygnując z innych nie-ekologicznych form mięsa.
Prowadzenie kebabu bez konieczności korzystania z mięsa pochodzącego z kostnicy lub szpitala po śmierci jest mało realistyczne. Mięso zwierzęcia umierającego ze starości jest niskiej jakości i nieodpowiednie do spożycia, co podobnie dotyczyłoby mięsa ludzkiego. W przypadku mięsa zwierząt, które umierają naturalną śmiercią (ze starości), rzeczywiście zwykle nie jest ono przeznaczane do konsumpcji. Analogicznie, w kontekście ludzkiego mięsa, taka zasada również miałaby zastosowanie.
Jednakże, rozważmy sytuację, w której Twój scenariusz zostaje wprowadzony, a ogromna kampania promująca ekologię namawia ludzi do podpisywania umów o zgodzie na konsumpcję ich ciał w kebabach w przypadku ich śmierci. W takim przypadku, można twierdzić, że argument dotyczący autonomii nie jest już istotny, ponieważ osoby, które podpisują takie umowy, wyraźnie zgadzają się na tę praktykę.
Co ma rodzina do autonomicznej decyzji jednostki, która się zgodziła i chce zostać eko-burgerem?
Jeśli uznalibyśmy, że wola jednostki nie ma znaczenia po jej śmierci, ponieważ już nic nie odczuwa, więc jej wszystko jedno (potencjalnie, jeśli ktoś by się przy takim założeniu upierał, nie jest to moje stanowisko). Wtedy wciąż można by było podejmować argument numer 2. Ale rozumiem, że on też do Ciebie nie przemawia, więc przejdźmy do najmocniejszego moim zdaniem argumentu czyli argumentu numer 3.
Prawdę rzekłszy, nie spodziewałem się przeczytać czegoś takiego. Na czym opierasz swoje czysto metafizyczne twierdzenie o jakimś szczególnym statusie człowieka w naturze? Zgodnie z naukami przyrodniczymi jesteśmy po prostu jednym z wielu organizmów, każdy biolog Ci to powie.
Biolog oczywiście ma rację. Homo Sapiens jest jednym z wielu organizmów. Organizmem jest też mucha i organizmem jest człowiek. Niemniej jednak, czy faktyczne podniesienie wartości życia człowieka i muchy do tej samej rangi jest uzasadnione? W istocie, wniosek taki wydaje się być, delikatnie rzecz ujmując, przynajmniej zbyt pochopny :) Zrozumienie hierarchii empatii w naszym stosunku do różnych rodzajów organizmów stanowi ważny aspekt tego zagadnienia. Nasza zdolność do współodczuwania i zrozumienia jest kształtowana przez różnorodne czynniki, w tym ewolucję, biologiczne mechanizmy i naszą zdolność do abstrakcyjnego myślenia. W rezultacie wyłania się wyraźna hierarchia, w której nasza troska o różne formy życia nie jest równomierna. Pierwszym aspektem tej hierarchii jest naturalna tendencja do kierowania większej troski w stronę organizmów z naszego własnego gatunku.
Występuje pewien poziom empatii w stosunki do innych ssaków, w szczególności tych które wykazują pewne podobieństwa biologiczne i behawioralne do nas, otaczamy je wyższą empatią. To odzwierciedlenie naszej zdolności do rozpoznawania w innych istotach pewnych elementów siebie. Z drugiej strony, reakcje empatyczne w stosunku do organizmów bardziej od nas odległych ewolucyjnie, takich jak np gady czy płazy, bywają mniej intensywne, a aż tak odległych jak np. owady bywają żadne.
W badaniach nad empatią wyłania się zarys hierarchii troski, która obejmuje różne kręgi relacji. W najwęższym kręgu znajduje się rodzina, gdzie troska skoncentrowana jest na najbliższych jednostkach, takich jak dzieci. Rozszerzając tę hierarchię, napotykamy na coraz dalsze kręgi, gdzie poziom empatii maleje w miarę oddalania się od kręgu najbliższych relacji. Ta gradiacja empatii wydaje się być naturalną reakcją, wynikającą z konieczności skoncentrowania zasobów emocjonalnych i materialnych oraz troski na tym, co jest nam najbliższe.
Przemieszczenie tej hierarchii miałoby poważne konsekwencje dla stabilności społeczeństwa. Rozważmy przykład rodziców, którzy równie gorliwie troszczą się o wszystkie dzieci, niezależnie od ich pochodzenia. To piękna wizja, jednak w praktyce niosłaby ze sobą trudności w zakresie alokacji zasobów i budowania trwałych relacji opartych na bliskości emocjonalnej.
Podobnie, w kontekście społecznym, równanie poziomu troski o obywateli własnego kraju i innych krajów może prowadzić do nierównowagi i dezintegracji społecznej struktury (patrz zamieszki we Francji). Wspólnoty wymagają konkretnego poczucia przynależności i lojalności, które podtrzymuje spójność i zrozumienie.
Kiedy przyjrzymy się koncepcji spożywania ludzkiego mięsa, docieramy do sedna problemu. Takie działanie mogłoby prowadzić do utraty prestiżu człowieka wobec samego siebie. Istnieje bowiem długa tradycja nadawania ludzkiemu życiu szczególnego statusu, co w istotny sposób kształtuje naszą tożsamość i etykę. Odbierając człowiekowi ten status, stawiamy pod znakiem zapytania wartość, jaką przypisujemy naszemu istnieniu i wprowadzamy potencjalne zagrożenie dla społeczności i stabilności, krocząc ku autodestrukcji.