Pogotowie Sercowe Cohones

Po prostu zacząłem na forum nazywać pewne rzeczy po imieniu.
Samobiczowanie nie pasuje do mojego świata, to prawda. A życie jest takie, jakie sobie stworzymy - owszem można płynąć z prądem w patologie, ale można też postawić sobie granice, które trochę wprowadzą bieli do tego czarnego świata. Jasne, nie zawsze wszystko się uda. Jeśli pozwolimy, by nic się nie udawało, to nie jest sprawiedliwym usprawiedliwianie się słowami, że c'est la vie.
W moim praw(icz)ym świecie istnieje jedno kluczowe słowo, potrafię powiedzieć sobie "nie". Mam wiele granic, których nigdy nie przekroczę. Część z nich wydaje się absurdalna dla osoby z zewnątrz. U mnie sprawa jest prosta, białym jest to, co się mieści w ustalonych granicach, czarnym jest to, co poza te granice wykracza. I to nie jest tak, że ja nie mogę czegoś zrobić, albo że ktoś mi zabrania. Mogę fundować sobie patologie, ale nie chcę.
Wiesz że Cię lubię. Po prostu szkoda mi, że fundujesz sobie takie akcje, jakie przewijają się przez 400 stron tego tematu i przez stare forum. Ale ostatecznie c'est la vie.
Ja również lubię Ciebie, natomiast różni nas dość istotnie światopogląd i doświadczenie. Co oczywiście wcale nie musi być czymś dobrym, niemniej opinie wyrażane bez owego doświadczenia, często mogą w ogóle nie dotykać istoty sprawy. Pewne jest jedno, to nie jest rozmowa na forum, raczej na dobre piwko na zlocie. :beer:
 
Były mi właśnie zaczął grozić na fcb. No kurwa. 30 lat a jak w przedszkolu. Poznań to jednak stan umysłu.
Ja kilka razy spotkalem sie z kierowniczka impela w jednym miescie. 38 lat, maz wpada do dzieci raz na miesiac.
Teraz jak wysledzil ze jego byla z kims sie spotkala- stalkuje ja, grozi, to chce wrocic. Co dzien jest u niej w domu niby pod pretekstem dzieci.
Jak dziecko a facet ma 40 lat
 
Paść do stóp można w przenośni lub dosłownie:

lizak.gif
 
uhhh, rozumiem fetysz stóp, ale czemu brudnych? :joer:

akcja z soboty: laseczka sama pisze, kilka wiadomości, ustawka na browarka, po czym zaprasza do siebie, finał znany, tinder...:werdum:
najlepsze że przygotowana była, gumki + do tego na tabletkach, ja pierdykam, ten świat zmierza ku zagładzie :DC:
Spust na ryj?
Miałem coś pisać o nowej dziewczynie, ale po tym co wrzucił kaczka i Ty napisałeś, głupio mi pisać o normalnej randce :D
 
Po prostu zacząłem na forum nazywać pewne rzeczy po imieniu.
Samobiczowanie nie pasuje do mojego świata, to prawda. A życie jest takie, jakie sobie stworzymy - owszem można płynąć z prądem w patologie, ale można też postawić sobie granice, które trochę wprowadzą bieli do tego czarnego świata. Jasne, nie zawsze wszystko się uda. Jeśli pozwolimy, by nic się nie udawało, to nie jest sprawiedliwym usprawiedliwianie się słowami, że c'est la vie.
W moim praw(icz)ym świecie istnieje jedno kluczowe słowo, potrafię powiedzieć sobie "nie". Mam wiele granic, których nigdy nie przekroczę. Część z nich wydaje się absurdalna dla osoby z zewnątrz. U mnie sprawa jest prosta, białym jest to, co się mieści w ustalonych granicach, czarnym jest to, co poza te granice wykracza. I to nie jest tak, że ja nie mogę czegoś zrobić, albo że ktoś mi zabrania. Mogę fundować sobie patologie, ale nie chcę.
Wiesz że Cię lubię. Po prostu szkoda mi, że fundujesz sobie takie akcje, jakie przewijają się przez 400 stron tego tematu i przez stare forum. Ale ostatecznie c'est la vie.
Zasady, konwenanse, morale. ograniczenia, ideały. Im szybciej zredukujesz je do minimum, do tych fundamentalnych, tym dla Ciebie lepiej. Potem zrobi to za Ciebie życie. Życie wszystko weryfikuje. Wokoło jest tak dużo zasad, szkoda życie na narzucanie sobie własnych. Ale wiadomo każdy musi to pewnych wniosków dojść samemu;)
 
akcja z soboty: laseczka sama pisze, kilka wiadomości, ustawka na browarka, po czym zaprasza do siebie, finał znany, tinder...:werdum:
najlepsze że przygotowana była, gumki + do tego na tabletkach, ja pierdykam, ten świat zmierza ku zagładzie :DC:
A tam zagładzie, wszystkie dupy które się ruchają dla sportu są zawsze przygotowane. Na tinderze to zazwyczaj same desperatki które albo szukają ruchania albo mężów.
 
Ależ tu się odstawiają dramy czasem, panowie, jak mnie nie ma. :D Ja się zaręczyłem po 7 miesiącach związku. #theOne

Cudna sprawa, zamiast w Tinderze szukajcie kobiet w prawdziwych chrześcijańskich wspólnotach. :D Nie zawiedziecie się, jeżeli serio żyje z Bogiem. :D
 
Ależ tu się odstawiają dramy czasem, panowie, jak mnie nie ma. :D Ja się zaręczyłem po 7 miesiącach związku. #theOne

Cudna sprawa, zamiast w Tinderze szukajcie kobiet w prawdziwych chrześcijańskich wspólnotach. :D Nie zawiedziecie się, jeżeli serio żyje z Bogiem. :D

Tak tak, wszyscy wiemy ocb

:star wars:
:mamed:
 
To dla mnie bez sensu, prawie jak zamawianie biletów na wakacje bez konkretów, prawie jak dogadywanie na gębę walk w KSW.
A skąd Ty możesz wiedzieć, jak to jest planować ślub i się oświadczyć. Oświadczałeś się kiedyś, brałeś odpowiedzialność za drugą osobę, jawnie deklarując czystość swoich intencji? Na jakiej podstawie wypowiadasz swoje zdanie na temat decyzji jaką podjął Mort? Czy kiedykolwiek dotrzymałeś słowa danego w czasie oświadczyn?
Jeśli nie, to dlaczego krytykujesz, skąd wiesz jak to jest, jak mogłeś dojść do wniosku, że to bez sensu, skoro tego nie przeżyłeś.

I tak, czepiam się, używając takiego samego argumentu, jakiego zawsze używasz przeciwko mnie. Wybacz moją uszczypliwość.
 
Ależ tu się odstawiają dramy czasem, panowie, jak mnie nie ma. :D Ja się zaręczyłem po 7 miesiącach związku. #theOne

Cudna sprawa, zamiast w Tinderze szukajcie kobiet w prawdziwych chrześcijańskich wspólnotach. :D Nie zawiedziecie się, jeżeli serio żyje z Bogiem. :D
Dobra i tak niedługo napiszesz, że chuja z tego bo Jezus ważniejszy ;D
 
A skąd Ty możesz wiedzieć, jak to jest planować ślub i się oświadczyć. Oświadczałeś się kiedyś, brałeś odpowiedzialność za drugą osobę, jawnie deklarując czystość swoich intencji? Na jakiej podstawie wypowiadasz swoje zdanie na temat decyzji jaką podjął Mort? Czy kiedykolwiek dotrzymałeś słowa danego w czasie oświadczyn?
Jeśli nie, to dlaczego krytykujesz, skąd wiesz jak to jest, jak mogłeś dojść do wniosku, że to bez sensu, skoro tego nie przeżyłeś.

I tak, czepiam się, używając takiego samego argumentu, jakiego zawsze używasz przeciwko mnie. Wybacz moją uszczypliwość.
Byłem w różnych związkach, krótszych i dłuższych, kilkukrotnie byłem w stanie wywrócić do góry nogami całe swoje życie i nie wyobrażam sobie oświadczać się bez konkretów. Nawet nie rozumiem czemu to miałoby służyć - kolejny "level" w związku czy co? Popierdolone jak dla mnie.
 
Byłem w różnych związkach, krótszych i dłuższych, kilkukrotnie byłem w stanie wywrócić do góry nogami całe swoje życie i nie wyobrażam sobie oświadczać się bez konkretów. Nawet nie rozumiem czemu to miałoby służyć - kolejny "level" w związku czy co? Popierdolone jak dla mnie.
Takie zabezpieczenie, bo sobie nie ufają.
Moim zdaniem jak zaręczyny to ślub, bo tak to o chuja to rozbić ;D
 
Pomijając już abstrakcję odrzuconych oświadczyn bo to chyba prawdziwe życiowe przegrywy zaliczają - takie tematy się wałkuje setki razy i większość normalnych ludzi zanim się oświadczy wie, że zostaną przyjęte.

To czemu miałyby służyć takie oświadczyny bez terminu? Tak na zapas? Pytać się dupy, czy wyjdzie za ciebie, ona mówi że tak a ty - "aha"?

Może to ja jestem jakiś ograniczony zero-jedynkowo ale w życiu mi łatwiej :)
 
Back
Top