Pogotowie Sercowe Cohones

Nie, to było trochę dłuższe. Trochę wyrzutów sumienia miała przez te pare lat, że ona sobie po tym wszystkim co przeżyliśmy, udłożyła życie a ja sobie je zniszczyłem. I potrzebowała usłyszeć, że jej o to nie obwiniam, że to moja decyzja i wina, że się tak potoczyło a nie inaczej. I tak się, z dystansem, przynajmniej z mojej strony, dziś w nocy wspominało. Dobre, i złe. Zeszło też na seks i smialiśmy się , że z wiejskiej kłody która nigdy loda facetowi nie zrobiła , stworzyłem prawdziwą Sashe Grey, kochankę idealną. A to nas mocno spajało - uzalezniła się tak ode mnie, że jak już emocjonalnie minęło, to pół roku po rozstaniu nie potrafiła się uwolnić od mojego kutasa. Wies, praktycznie każa noc razem, próbowała z innymi - ale w koncu nastepnego dnia napisala do mnie smsa "przyjedz". I to była patolgoia - ja chcialem byc razem, kochalem, i swirowalem bo to taki pojebany układ. Zacząłem siedzieć pod oknem jej mieszkania i nasłuchiwać kto do niej przychodzi, by potem w swoim pokoju się katować z zazdrosci, zabijać narkotykami i upadlaniem ciagle rycząć w swoim chlewie, niszczac zycie, studia, prace...i tak trwalo pol roku aż udało jej sie przelamac i zerwac calkowicie kontakt. A to wszystko było dla nas straszne, bo musielismy sie rozstać pomimo, iż kochalismy sie caly czas niesamowicie mocno, w lozku, i w ciagu dnia. Ciagle kazda chwila razem, tylo siedzenia obok , nawet po 3 latach - to ogromna radosc jak u dzieci. Niestety ta radość ją niszczyła: czym bardziej szczesliwa - tym wieksze ataki nerwicy. Czym lepszy seks - tym wiedziałem, ze na nastepny dzien znowu nie pójde na uczelnie bo będę musial całą noc trzymać ją w ramionach gdy ma ataki(a wygladalo to jak ostry atak padaczki tylko trwający wiele godzin).
I tak trwalo kilka lat - ja ciezkie studia, ledwo wytrzymuje z problemami i zapierdolem przy filmach, praca za barem i co chwile za dziewczyne musialem isc pracowac, wszystyko po nieprzespanych nocach. Przed nią udawałem, ze jest to dla mnie lekkie, ale ona czuła swoje, obwiniała się, i jeszcze bardziej pogrążała. 4 lata mieszala w akademiku oklamujac rodziców na wsi ze studiuje, bo nie umiala studiowac - spedzala cale miesiace nie wychodzac z pokoju, traumą było wyjscie do sklepu dwa pietra nizej. Wiecej klamstw, poswiecenia innych, jeszcze wieksza presja, kolo sie zatacza. A ja czym większą radość i szczescie dawałem - tym wiecej to powodowało cierpienia. Absurdalne. Czym lepiej, tym gorzej. A miała tylko mnie, rodzina ją wyklęła(rodzice po 75 lat, ojiec typu fighter rodzinny i pijak, matka nigdy w zyciu poza role nie wychodzila w swoim domu i wykleja ja bo widziala ze raz zamaist do Kosciola to do baru poszla, no i ze zamaist zapierdalac na roli, to studia sobie wymyslila).
Nie żąłuje tego wszystkiego, ona też, bo mysle ze 99% z Was nigdy nie przezyla i nigdy nie przezyje tak wieliej milosci, takiego seksu, itd. Ale koszta są równie wielkie, typowy szekspirowski dramat, wielka i filmowa miłość - wielkie cierpienie.
Dlatego skończyłem jak skonczylem, przez ten zwiazek i te pół roku patologiznego zerwania. Stąd te gówniane historie, akcje, ktore na szczescie już sie koncza, juz jakos probuje sobie ułożyć życie , nie opeira sie juz na autodestrukcji. Chociaż jeszcze jak zaczynałem pisać na cohones to tak było(naćpane orgie z "krzyzowaniem mieczy" xD) i pierdololo na cohones.
Dramatyzujesz.
Nie żąłuje tego wszystkiego, ona też, bo mysle ze 99% z Was nigdy nie przezyla i nigdy nie przezyje tak wieliej milosci, takiego seksu, itd. Ale koszta są równie wielkie, typowy szekspirowski dramat, wielka i filmowa miłość - wielkie cierpienie.
Szczyt dramatyzmu i egoizmu zarazem. Ja bóg seksu, wy maluczcy nic nie wiedzący. Dla mnie to gówniane podejście nie tylko do innych ludzi, ale także do własnego życia.
Pondro600
 
yy nie rozumiem halibut czemu w końcu zerwaliście?

Temu, że zamiast wychodzić na prostą zamykała się w świecie ze mną i upośledzała społecznie. Ciągle za nią pracowałem, rzucałem kolejne studia, opiekowałem się - i zamiast pomagać, to wpędzało ją w poczucie winy i jeszcze większą alienacje, jeszcze częstrze ataki nerwicy i niemożność funcjonowania. Czysta destrukcja. Dlatego tak ciężko i patologicznie się rozstawaliśmy - bo miłośc ciągle była równie wielka. Ale nie mogło to dłużej trwać. I te pół roku się rozstawialiśmy(ba, przez pierwsze 2 miesiace po rozstaniu mieszkalismy razem w jednym pokoju, jednym lozku, na codzien razem pracowalismy. Potem sie wyprowadzilem ale i tak kazda noc razem).
Nie wiem czy w miare klarownie wyjaśniłem :) Bo to dość skomplikowane.

Dramatyzujesz.

Szczyt dramatyzmu i egoizmu zarazem. Ja bóg seksu, wy maluczcy nic nie wiedzący. Dla mnie to gówniane podejście nie tylko do innych ludzi, ale także do własnego życia.
Pondro600

Może i masz racje. Ale na to zawsze patrzymy subiektywnie, nie potrafimy wejsc w skóre innych.

Dramatyzujesz.

Tak, Ty tam byłeś, widziałeś, słyszałeś. To jest dopiero egistyczna postawa i obrażająca.
 
100% nie, ja też jestem jednym z Was, więc już 1 osoba to mniej niż pełne 100 % ;p



Ja nie żałuje. Tzn żałuje teraz zaprzepaszczonych szans - najważniejsze marzenie w życiu chyba bezpowrotnie stracone(film) a to jedyna rzecz jaką chciałem w zyciu robić.

Ale ja nie żałuje, wiem, że wtedy żyłem na prawdę. Lubie przeżywać życie w pełni, biorąc w pełni to co dobre i to co złe. Ale drugi raz bym tego nie powtórzył. Nie wiem jakim cudem wtedy to przeżyłem, dziś już nie miałbym tylku sił. A matko, strasznie się wtedy żyło. Ba, ostatnie pare lat takie były. Przeprowadzka do Warszawy w marcu to miał być nowy etap brania się w garść. Ale Bozia mnie chyba nie lubi bo znowu mnie wróciła na Śląsk na L4 ;p Ale cóż - od stycznia znowu spróbujemy. Do nieskończonej ilości razy sztuka :) Boga nie ma to musze sobie jakoś radzić sam ;p
@Mort przybywaj
 
Tak, Ty tam byłeś, widziałeś, słyszałeś. To jest dopiero egistyczna postawa i obrażająca.
Argumentum ad personam to niezbyt ładny chwyt erystyczny.
Nie chodzi o to, czy tam byłem, ani czy to widziałem. Ani nawet czy w to wierzę.
Problemem jest, że z Twojej wypowiedzi wynika, że sam w nią nie wierzysz. Jutro napisałbyś to zupełnie innymi słowami. Pojutrze jeszcze inaczej. I nagle z jednej nieudanej historii miłosnej będziesz miał tysiąc różnych historyjek, z czego każda będzie przedstawiała chwilowy nastrój, a nie rzeczywistość.
(i ta historia to nie jest Szekspir tylko polski romantyzm :bye:).
 
Argumentum ad personam to niezbyt ładny chwyt erystyczny.
Nie chodzi o to, czy tam byłem, ani czy to widziałem. Ani nawet czy w to wierzę.
Problemem jest, że z Twojej wypowiedzi wynika, że sam w nią nie wierzysz. Jutro napisałbyś to zupełnie innymi słowami. Pojutrze jeszcze inaczej. I nagle z jednej nieudanej historii miłosnej będziesz miał tysiąc różnych historyjek, z czego każda będzie przedstawiała chwilowy nastrój, a nie rzeczywistość.
(i ta historia nie jest Szekspir tylko polski romantyzm :bye:).

Dlaczego tak uważasz? Od lat tak samo o tym opowiadam i tak samo na to patrze.
Równie dobrze o wszystkim co ktokolwiek tu pisze, czy to Pervert, czy Masu - można powiedzieć, ze "pierdole to co napsiales, z tego pewnie innym razem tysiac innych rzeczy innymi słowami byś napisał". Bez sensu.

Zresztą, moja była, która tam była, dzis w nocy tak samo mi to opisywala, tak samo to widziała.
Ale Wewiur wie lepiej :)

Nie wiem teraz jaki masz cel piszac to? Próbując mnie zdyskredytować, obrazić zarzucając "pierdolisz na pewno" używajac argumentu "bo tak" ?
 
Dlaczego tak uważasz? Od lat tak samo o tym opowiadam i tak samo na to patrze.
Równie dobrze o wszystkim co ktokolwiek tu pisze, czy to Pervert, czy Masu - można powiedzieć, ze "pierdole to co napsiales, z tego pewnie innym razem tysiac innych rzeczy innymi słowami byś napisał". Bez sensu.

Zresztą, moja była, która tam była, dzis w nocy tak samo mi to opisywala, tak samo to widziała.
Ale Wewiur wie lepiej :)

Nie wiem teraz jaki masz cel piszac to?
@Pervert jest łatwy w rozszyfrowaniu tego co pisze.
Jak nazywał się Perfumiarz, to wszystko było cacy. Jak skrócił się do P. to wpadł w krótkie i przelotne znajomości. A jak dwukrotnie został Pervertem to dwukrotnie przejawia się mu "moralniak". :arab: Pełna synchronizacja.

Nigdzie rybo nie napisałem, że wiem lepiej jak było. Po prostu nawet mnie nie przekonałeś, a ja staram się za każdym razem Ci wierzyć.
Wiesz Halibucie, ja Ci dobrze życzę.

Ale może i racja, idę zrobię jakiś projekt.
Tak na marginesie świat się kończy, bo nawet moja dracena mi mówi, że się zakochałem :arab: (hindus nie arab).
 
Argumentum ad personam to niezbyt ładny chwyt erystyczny.
9d3771016c6e8cb60be92116e0aea331.jpg
 
@Pervert jest łatwy w rozszyfrowaniu tego co pisze.
Jak nazywał się Perfumiarz, to wszystko było cacy. Jak skrócił się do P. to wpadł w krótkie i przelotne znajomości. A jak dwukrotnie został Pervertem to dwukrotnie przejawia się mu "moralniak". :arab: Pełna synchronizacja.

Nigdzie rybo nie napisałem, że wiem lepiej jak było. Po prostu nawet mnie nie przekonałeś, a ja staram się za każdym razem Ci wierzyć.
Wiesz Halibucie, ja Ci dobrze życzę.

Ale może i racja, idę zrobię jakiś projekt.
Tak na marginesie świat się kończy, bo nawet moja dracena mi mówi, że się zakochałem :arab: (hindus nie arab).

No to jużż Twój problem, że się nie przekonałeś, nie wiem co miałbym zrobić byś się przekonał. Zeskanować moją rozmowę z nocy z byłą, byś uwierzył?
Bo obojętnie co napisze - możesz powiedzieć zupełnie bez powodu i z dupy "nie wierze Ci bo nie, bo Masu mówi, że jesteś kłamcą" co jest idiotyczne, masz swój rozum. Bo nie masz żadnego powodu by mi nie wierzyć, więc ja nie mam powodu by Cie do czegoś przekonywać.
Opisałem swój były związek, bo tera trochę znowu we mnie siedzi, bo to wszystko ma wpływ na całe moje życie jeszcze teraz - w odpowiednim temacie.
Nie wiem czemu traktujecie to jako kino, książkę i rozrywkę.
 
ja to kurwa nie rozumiem, mam jakies takie opory moralne, ze nigdy nie opowiadam o seksie ani nic, bo po chuj. moja sprawa i mojej zony, a nie pierdolamento. elo prawilniaki
Bo pewnie jesteś słaby w tym seksie i wiesz że jesteś w tych 99% słabych kochanków. Ale jest szansa-zapuść koper;)


Kurwa o seksie to chyba tylko laski lubią tak opowiadać.
 
ja to kurwa nie rozumiem, mam jakies takie opory moralne, ze nigdy nie opowiadam o seksie ani nic, bo po chuj. moja sprawa i mojej zony, a nie pierdolamento. elo prawilniaki

A czy ja opowiadałem tu tylko o seksie czy o całym zwiazku i to co miało wpływ na rodzące się patologie? Jak przez pół roku nie potrafiła się rozstać bo była uzalezniona seksualnie ode mnie -to mam skłamać by nie wyszło, że rozmawiam o seksie? Kiedy ma to zasadniczy wpływ.
Rozumiem rozpisywanie się o podbojach seksualnych itd, ale nie takie coś.
Bo pewnie jesteś słaby w tym seksie i wiesz że jesteś w tych 99% słabych kochanków. Ale jest szansa-zapuść koper;)


Kurwa o seksie to chyba tylko laski lubią tak opowiadać.

A czy ja napisałem, że tu chodzi o bycie słabym lub dobrym kochaniem? Czytaj ze zrozumieniem o co chodzi zamiast robić z siebie idiotę nie umiejącego czytać ze zrozumieniem. Pisałem, że takiego przywiązania i emocji wiekszosc ludzie pewnie nie przeżywa, bo miałem też inne kobiety, bywałem zakochany - i to co było wtedy to jest absolut w porównaniu z resztą. Więc i ja jestem słabym kochankiem, idąc Twoją logiką - bo tez przeżyłem to tylko raz , z jedną kobietą, a resztą nie.
Więc nie pierdol i nie nadinterpretuj.
 
A czy ja napisałem, że tu chodzi o bycie słabym lub dobrym kochaniem? Czytaj ze zrozumieniem o co chodzi zamiast robić z siebie idiotę nie umiejącego czytać ze zrozumieniem. Pisałem, że takiego przywiązania i emocji wiekszosc ludzie pewnie nie przeżywa, bo miałem też inne kobiety, bywałem zakochany - i to co było wtedy to jest absolut w porównaniu z resztą. Więc i ja jestem słabym kochankiem, idąc Twoją logiką - bo tez przeżyłem to tylko raz , z jedną kobietą, a resztą nie.
Więc nie pierdol i nie nadinterpretuj.
Co z Twoją deklaracją usunięcia konta? Rozmyśliłeś się?
 
Co z Twoją deklaracją usunięcia konta? Rozmyśliłeś się?

Nie, uznałem, że sprawiedliwość musi wygrać więc równie dobrze Ty możesz usunąć konto i nie być na cohones, jak i ja :)

I , że Wasze zaczepki i prowokacje do trollowania będę ignorował po prostu, i będziemy jakoś wtedy funkcjonować :)
 
Hater mode on
Pisałem, że takiego przywiązania i emocji wiekszosc ludzie pewnie nie przeżywa, bo miałem też inne kobiety
Rybo, kurde. Logika nie idzie w parze z tym wpisem. Człowieku :wall:
Hater mode off
Pisałem, że takiego przywiązania i emocji wiekszosc ludzie pewnie nie przeżywa
Jestem w stanie się założyć, że obchodzące 50-lecie małżeństwa z kilkoma wnuczętami wokół przeżywają zdecydowanie większą miłość i przywiązanie od Twojego.
 
Haha @halibut ,strasznie łatwo Cię podpuścić :D Mam nadzieje,że będziesz na zlocie.Pamiętaj widzimy się w lokalu na ul.Lubicz 21,będziemy przebrani żeby Trener Andrzej nas nie poznał ale spoko Ty możesz wpaść normalnie ubrany.

PS. Nawet Magda się śmieje.

Już mnie nie są w stanie podpuśić - @Wewiur to co innego, inteligentny i mądry facet, dlatego mnie zabolało :(

Hater mode on


Jestem w stanie się założyć, że obchodzące 50-lecie małżeństwa z kilkoma wnuczętami wokół przeżywają zdecydowanie większą miłość i przywiązanie od Twojego.

Pewnie tak - ale ja nie miałem na myśli zwykłego przywiązania i miłości ale pewnych silnych i patologicznych realacji.
Nie ma czegoś takiego jak obiektywna miłość - dla każdego to inny zbiór uczuć i emocji. Sam kochałem w życiu dwa razy i dwa razy była to prawdziwa miłość chociaż dwa razy zupełnie inna. Tyle. Jak nie rozumiesz o co mi chodzi, to nie spłycaj i tyle :)_
 
A poza pierdoleniem, że wiecie wsystko lepiej o moim życiu i przeżyciach ode mnie - macie coś mądrego do powiedzenia? Czy popełniam wielki błąd wchodząc w przyjacielski kontakt z byłą? Bo czuje, że mam do tego dystans, ale czasem mam chwile słabości, że to wszystko wraca, znowu się przeżywa, wspomina, analizuje.

Czy myślicie, że możę ma problemy w związku i dlatego do mnie napsiała? Czy może ma problemy seksualne dlatego mnie jako kochanka wspominała pół nocy? Czego ona może ode mnie chcieć?
Po to to napisałem, po to opisałem co nas łączyło i co rozdzieliło. Jak mi nie wierzysz - to miej to w dupie i się nie udzielaj. Pisze to do reszty.
 
Napiszę wielkimi literami żebyś nie musiał walić ciągle tych farmazonów: WIDZIELIŚMY TWOJE ZDJĘCIE!!! :rofl:

E tam, niektórzy nie uprawiają seksu samym wyglądem :) Używają do tego ciała, kutasa, palców, języka, twarzy w sumie często też, ale nie musi do pewnych rzeczy wyglądać ;p
 
Ja pierdole ten temat pod wzgledem poziomu dramy niszczy nawet łorso szore #isthatreallife Mysle, ze ludzie po prawdziwych przezyciach by sie tutaj nie wpisali.
 
E tam, niektórzy nie uprawiają seksu samym wyglądem :) Używają do tego ciała, kutasa, palców, języka, twarzy w sumie często też, ale nie musi do pewnych rzeczy wyglądać ;p
Ale zdecydowana większość (jakieś 99%) używa do tego internetu.
 
E tam, niektórzy nie uprawiają seksu samym wyglądem :) Używają do tego ciała, kutasa, palców, języka, twarzy w sumie często też, ale nie musi do pewnych rzeczy wyglądać ;p

Każdy koleś o wyglądzie stereotypowego informatyka tak mówi. A potem wraca na jakieś tube8.
 
Ale zdecydowana większość (jakieś 99%) używa do tego internetu.

No wiem, Masu zasugerował, że on to robi, w koncu uznal ze wygladem urpawia sie seks, a tak mozna uprawiac go przez internet :)
Ja pierdole ten temat pod wzgledem poziomu dramy niszczy nawet łorso szore #isthatreallife Mysle, ze ludzie po prawdziwych przezyciach by sie tutaj nie wpisali.

To zle myslisz. Czy Pervert, czy Mort, czy Ja(no o sobie wiem bo to ja, o nich - po prostu im wierze) piszemy prawdę. Bo...jaki sens byłby kłamać? Zwłaszcza, że większość z nas nie jest anonimowa. Niektórzy nas z życia znają, mogą przeczytać.

Każdy koleś o wyglądzie stereotypowego informatyka tak mówi. A potem wraca na jakieś tube8.

Ej, te same żarty powatażasz od miesiecy. Serio zmień płytę ;p

Poza tym największy ruchacz na forum jest brzydki, gruby, mały, wyglada jak stereotypowy informatyk, i nawet troche nim jest - a rucha najwiecej z Was wszystkich ;p
 
Back
Top