Pogotowie Sercowe Cohones

Mam nadzieję, ze blantów nie jarasz
Przestałem. Nie pomagały. A wręcz szkodzily.

Btw mówiąc terapia, mam na myśli spotkania z psychologiem i rozgrzebywanie mnie. Póki co te spotkania mnie tak dojeżdżają w kontekście przeszłości, że z tematem byłej radzę sobie trochę lepiej.
 
O tym właśnie pisałem. Żadnej trawy w czasie dołów!
Uspokajacz, rozweselacz, a w razie potrzeby zobojętniacz zły na doła ;)? Najwyraźniej zależy dla kogo. Może zależy od psychy konkretnej osoby, czy w dół bardziej popadnie czy będzie miała wyjebane i nabierze pozytywnego nastawienia, że jakoś to będzie ;)
 
Uspokajacz, rozweselacz, a w razie potrzeby zobojętniacz zły na doła ;)? Najwyraźniej zależy dla kogo. Może zależy od psychy konkretnej osoby, czy w dół bardziej popadnie czy będzie miała wyjebane i nabierze pozytywnego nastawienia, że jakoś to będzie ;)

Ostatecznie zawsze jest zjazd pozytywnych emocji. Jak się towar skończy np. ;)
 
Alko też nie.

Lekarze nie zalecają - łatwo ponoć sie uzależnić. Ale.... :) , imo alko zobojętnia łeb , a jazz wyostrza zmysły, które aktualnie sa na topie.
Do meritum: za małolata zdarzyło mi sie wkręcić fazę kolesiom (i sobie także) , że idziemy jak roboty i tak szliśmy jak pojebani przez jakiś czas. Innym razem, że nie jesteśmy w stanie ruszyć sie z miejsca - i staliśmy jak pojebani.
Trawa wyostrza zmysły. Inaczej odbiera sie rzeczywistość. To co bawi - bawi bardziej, to co dołuje -urasta do jeszcze większego problemu.

Jakoś nie widzę @Born2kill , by @Pervert był w stanie zczilałtować się po machu.
Dodatkowo na drugi dzień jest czasem (często? ) zjazd - to go dobije jeszczze bardziej.
 
Lekarze nie zalecają - łatwo ponoć sie uzależnić. Ale.... :) , imo alko zobojętnia łeb , a jazz wyostrza zmysły, które aktualnie sa na topie.
Do meritum: za małolata zdarzyło mi sie wkręcić fazę kolesiom (i sobie także) , że idziemy jak roboty i tak szliśmy jak pojebani przez jakiś czas. Innym razem, że nie jesteśmy w stanie ruszyć sie z miejsca - i staliśmy jak pojebani.
Trawa wyostrza zmysły. Inaczej odbiera sie rzeczywistość. To co bawi - bawi bardziej, to co dołuje -urasta do jeszcze większego problemu.

Jakoś nie widzę @Born2kill , by @Pervert był w stanie zczilałtować się po machu.
Dodatkowo na drugi dzień jest czasem (często? ) zjazd - to go dobije jeszczze bardziej.
Wiem o czym mówisz z wyostrzaniem zmysłów, dlatego pisałem o zobojętnieniu się po zapaleniu, to też może spotęgować :) Rozweselić się pewnie ciężko, ale ostatecznie sprawy damsko-męskie to wciąż nie te, które mnie osobiście ruszają najbardziej. Jakby stało się coś moim bliskim to może i by to nie uśmierzyło bólu wewnętrznego...Nie wiem. Jednak na "smuty" z laską i wielkie przejęcie emocjonalne na trzeźwo pare buszków pomogło kiedyś nie myśleć o tym i porobić coś fajnego by się oderwać od myślenia o niej ;)
Zjazd po paleniu? Chyba z domieszką koksu czy innego świństwa ;)
 
Wiem o czym mówisz z wyostrzaniem zmysłów, dlatego pisałem o zobojętnieniu się po zapaleniu, to też może spotęgować :) Rozweselić się pewnie ciężko, ale ostatecznie sprawy damsko-męskie to wciąż nie te, które mnie osobiście ruszają najbardziej. Jakby stało się coś moim bliskim to może i by to nie uśmierzyło bólu wewnętrznego...Nie wiem. Jednak na "smuty" z laską i wielkie przejęcie emocjonalne na trzeźwo pare buszków pomogło kiedyś nie myśleć o tym i porobić coś fajnego by się oderwać od myślenia o niej ;)
Zjazd po paleniu? Chyba z domieszką koksu czy innego świństwa ;)

To chyba jesteś niedzielnym palaczem, jak nie masz zjazdów. Popal sobie rok dzień w dzień, a potem odstaw na 2 tygodnie to zobaczysz. :D
 
Wiem o czym mówisz z wyostrzaniem zmysłów, dlatego pisałem o zobojętnieniu się po zapaleniu, to też może spotęgować :) Rozweselić się pewnie ciężko, ale ostatecznie sprawy damsko-męskie to wciąż nie te, które mnie osobiście ruszają najbardziej. Jakby stało się coś moim bliskim to może i by to nie uśmierzyło bólu wewnętrznego...Nie wiem. Jednak na "smuty" z laską i wielkie przejęcie emocjonalne na trzeźwo pare buszków pomogło kiedyś nie myśleć o tym i porobić coś fajnego by się oderwać od myślenia o niej ;)
Zjazd po paleniu? Chyba z domieszką koksu czy innego świństwa ;)
Born zaufaj mi-jak na problemy będziesz się łapał za jakiekolwiek używki to będzie źle. To dotyczy również cukru hehe
 
Nigdy nie miałem problemów z paleniem/nigdy na mnie jakoś specjalnie nie działało. Natomiast ostatnio zauważyłem sporą różnicę. Im mniej stabilny jestem tym bardziej działa. Przez jakiś czas paliłem, żeby się móc przespać, ale godzina spokoju nie jest warta kilku godzin odchodzenia od zmysłów później. Natomiast picie ograniczam do jednego maksymalnie dwóch piw. Przy czym to jedno jest niezbędne po sesji, żeby być w stanie dotrzeć na mieszkanie :)
 
Tak jak @Masu pisze, uciekanie w jakiekolwiek używki podczas problemów, nie jest za potrzebne, trzeba wszystkie problemy przetrawić w normalnym stanie.
 
No jeśli ktoś myśli, że to się kończy skokiem z bloku czy strzykawą w żyle na dworcu to na pewno lepiej by tą drogą nie szedł ;) To miało jedynie uśmieżyć emocje i zobojętnić na to co nas gryzie. Alkohol u mnie zawsze nasilał emocje również skrajnie, ale nigdy nie pozwolił w pewnym sensie zapomnieć. Ciągle problem był w banii. Natomiast luzując się miałem zwykle wyjebane i dużo łatwiej mi było sobie mówić, że życie toczy się dalej ;) Nie mówię, że tak z każdym może być.

Można w sobie dusić emocje, ale jak dla mnie to zżera od środka i jeszcze bardziej wyniszcza psychę niż chwilowe oderwanie się od rzeczywistości w taki sposób jak pisałem.
Kto inny może iść na zakupy czy zacząć wpierdalać w czekoladę. Tylko, że po parodniowym maratonie blanta możesz nie zapalić, a nie kupić czy nie jeść już ciężej. Podobnie z alko ;)
Nie piszę by się spierać na siłę, przedstawiam jedynie swój punkt widzenia na tą sprawę :D
 
dzizas born, pewnie, ze to zalezy od psychiki poszczegolnych jednostek.
mort, palilem 3 lata codziennie, pozniej zrobilem sobie roczna przerwe i nie mialem zadnych zjazdow czy chuj wie czego. jedyne co jest do dupy, to przez pierwszy tydzien lub dwa, problemy z zasnieciem. @Scurvol potwierdzi. ale to jak wyzej, zalezy od organizmu
 
dzizas born, pewnie, ze to zalezy od psychiki poszczegolnych jednostek.
mort, palilem 3 lata codziennie, pozniej zrobilem sobie roczna przerwe i nie mialem zadnych zjazdow czy chuj wie czego. jedyne co jest do dupy, to przez pierwszy tydzien lub dwa, problemy z zasnieciem. @Scurvol potwierdzi. ale to jak wyzej, zalezy od organizmu
potwierdzam, plus ja np chodzilem podkurwiony przez jakies dwa tygodnie i mialem tak zawsze jak robilem przerwy po dluzszych okresach palenia. Dobrze jest wlasnie wtedy te wkurwke przelozyc na jakis sport, dodaje mocy :smile: z tym, ze ja jak zawsze robilem przerwy z zielskiem to rowniez rzucalem szlugi wiec te wkurwki to takie combo zielska i papierochow
 
Przeciez palenie nie zawsze rozwesela. Czasami nakreca na jakies sentymentalne gadki, a to w czasie kryzysu samobojstwo. Zadna uzywka nie pomoze w rozwiazaniu problemow (no chyba, ze herbata, ktora kocham :D ).
 
dzizas born, pewnie, ze to zalezy od psychiki poszczegolnych jednostek.
mort, palilem 3 lata codziennie, pozniej zrobilem sobie roczna przerwe i nie mialem zadnych zjazdow czy chuj wie czego. jedyne co jest do dupy, to przez pierwszy tydzien lub dwa, problemy z zasnieciem. @Scurvol potwierdzi. ale to jak wyzej, zalezy od organizmu

No dlatego mówię o dwóch tygodniach, po dwóch tygodniach się normuje, ale chęć zapalenia pozostaje, no chyba, że Cię Jezus uwolni, ja od nawrócenia brzydzę się jaraniem. :D
 
Toć ja mówię, o zjeździe, gdzie znów jest normalnie - czytaj. chujowo.
Nie o jakimś zjeździe, że boi bania, delira, etc.
 
Uch, chciałbym żeby ten tydzień się już skończył. Kurwa jak zajebiście męczące jest takie stanie w rozkroku. Napisałem do niej wczoraj w nocy jak wróciłem rozjebany po terapii, żebyśmy się spotkali w piątek na luzie na piwie i pogadali co dalej. Zero odzewu. Chuj wie czy się spotkamy czy nie. Wkurwia mnie to. Zostawiła wszystko na fcb, wspólne zdjęcia, jakieś kawałki pedalskie, widzę że sprawdza moje snapy, ale kurwa odpisać nie łaska. Powiedziałaby "spierdalaj" albo "daj mi spokój", zamknąłbym to i poszedł dalej, a tak kurwa nie mogę bo wciąż z tyłu głowy mam nadzieję. Miłość kurwa. Pfff.
 
Uch, chciałbym żeby ten tydzień się już skończył. Kurwa jak zajebiście męczące jest takie stanie w rozkroku. Napisałem do niej wczoraj w nocy jak wróciłem rozjebany po terapii, żebyśmy się spotkali w piątek na luzie na piwie i pogadali co dalej. Zero odzewu. Chuj wie czy się spotkamy czy nie. Wkurwia mnie to. Zostawiła wszystko na fcb, wspólne zdjęcia, jakieś kawałki pedalskie, widzę że sprawdza moje snapy, ale kurwa odpisać nie łaska. Powiedziałaby "spierdalaj" albo "daj mi spokój", zamknąłbym to i poszedł dalej, a tak kurwa nie mogę bo wciąż z tyłu głowy mam nadzieję. Miłość kurwa. Pfff.

Znam sprawę. Najgorszy moment, jak już będzie wszystko wiadome na 100% to jest już lżej, tylko, że myślałem, że sobie odpuściliście?
 
Uch, chciałbym żeby ten tydzień się już skończył. Kurwa jak zajebiście męczące jest takie stanie w rozkroku. Napisałem do niej wczoraj w nocy jak wróciłem rozjebany po terapii, żebyśmy się spotkali w piątek na luzie na piwie i pogadali co dalej. Zero odzewu. Chuj wie czy się spotkamy czy nie. Wkurwia mnie to. Zostawiła wszystko na fcb, wspólne zdjęcia, jakieś kawałki pedalskie, widzę że sprawdza moje snapy, ale kurwa odpisać nie łaska. Powiedziałaby "spierdalaj" albo "daj mi spokój", zamknąłbym to i poszedł dalej, a tak kurwa nie mogę bo wciąż z tyłu głowy mam nadzieję. Miłość kurwa. Pfff.

Nic do niej nie pisz.
 
Znam sprawę. Najgorszy moment, jak już będzie wszystko wiadome na 100% to jest już lżej, tylko, że myślałem, że sobie odpuściliście?
Chuja tam sobie odpuściliśmy, Ona potrzebuje czasu i jeszcze w zeszłym tygodniu pisała, że jak się nakręcam to przekonuję ją, że to nie ma sensu. Czyli jak wyluzowałem to ma to sens? Kurwa mać. Idę dziś na jakąś siłownię bo mnie rozjebie. Dopóki mi nie powie, że nic z tego nie będzie dopóty ja jak idiota będę próbował.

Nic do niej nie pisz.
Nie potrafię, jestem tak zaprogramowany, że muszę walczyć. Psycholog to potwierdza. I wiem, że to brzmi jak wymówka, ale kurwa nie zmienię w sekundę naleciałości z 20 lat życia.
 
Chuja tam sobie odpuściliśmy, Ona potrzebuje czasu i jeszcze w zeszłym tygodniu pisała, że jak się nakręcam to przekonuję ją, że to nie ma sensu. Czyli jak wyluzowałem to ma to sens? Kurwa mać. Idę dziś na jakąś siłownię bo mnie rozjebie. Dopóki mi nie powie, że nic z tego nie będzie dopóty ja jak idiota będę próbował.


Nie potrafię, jestem tak zaprogramowany, że muszę walczyć. Psycholog to potwierdza. I wiem, że to brzmi jak wymówka, ale kurwa nie zmienię w sekundę naleciałości z 20 lat życia.

Czasem lepiej odpuścić, choć wiem, trudne jak skurczybyk, ale lepsze dla Ciebie i Twojego zdrowia psychicznego. :p
 
Back
Top