Pogotowie Sercowe Cohones

Psycholog mi powiedziała, żebym nie był dla siebie taki surowy gdy rzuciłem , że inni mają gorzej. Dla każdego jego problemy są największymi. Tak jak obecne są dla mnie, tak ryby dla niego.
Hmm i trochę go rozumiem z tym opisywaniem wszystkiego. Też mógłbym to zrobić i napisać, że miałem z byłą nie pisać a przez niemal 4 godziny napierdalaliśmy wiadomości na fejsie, podczas których upodliłem się prosząc o szansę. Tylko po co? To mój krzyż, z którym niestety nie potrafię sobie poradzić mimo prób i zapewnień że jest lepiej. Jeśli rybie to pomaga, to niech pisze. Mnie właśnie przestało. Skundliłem się dziś jak nigdy w życiu i kurwa nie wiem dlaczego. To jest dopiero smutne.
 
Psycholog mi powiedziała, żebym nie był dla siebie taki surowy gdy rzuciłem , że inni mają gorzej. Dla każdego jego problemy są największymi. Tak jak obecne są dla mnie, tak ryby dla niego.
Hmm i trochę go rozumiem z tym opisywaniem wszystkiego. Też mógłbym to zrobić i napisać, że miałem z byłą nie pisać a przez niemal 4 godziny napierdalaliśmy wiadomości na fejsie, podczas których upodliłem się prosząc o szansę. Tylko po co? To mój krzyż, z którym niestety nie potrafię sobie poradzić mimo prób i zapewnień że jest lepiej. Jeśli rybie to pomaga, to niech pisze. Mnie właśnie przestało.

Ja etap wypisywania do byłej i proszenia o szane mam za sobą. Teraz to własnie ona do mnie wypisała, nie ja się upadlam, i o to mi chodzi. Po co? Czy sprawdzać, czy bezpieczniej będzie olać i po tej rozmowie z nocy już nie wdawac sie w wiecej z nia rozmów?

A psycholog dobrze Ci powiedziała. Mi niestety nie pomogła i uznała, że psychologa pomocy nie potrzebuje(te pare lat temu)
 
@halibut 120 za godzinę zmienia perspektywę.

No ja byłem publicznie. Ale u dobrych ludzi, pomogli znajomym już. Ale jak pisałem wczesniej - zrobiłem godzinny opis mojego problemu, przeżyć - z dokładnymi analizami - ja czym sie kierowalem, dziewczyna. I psycholog uznał, że nie może nic pomóc bo sam sobie zrobiłem dokładną analize i znam dokladnie swoje problemy, mechanizmy dzialania i nawet wiem co powinienem zrobić. Więc unznał, że jego rola mogłaby tylko sprowadzać się do powtarzania "dasz radę" w tym co mam robić. A to równie dobrze mogę sam sobie powtarzać czy od przyjaciół słyszeć.
Ale pamiętam jedną fajną rzeczy jaką mi powiedział "Ty nie masz depresji. Po protu chwilowo nie dajesz rady udzwignąć tego wszystkiego". Oczywiście sam sobie byłem winien - bo to nie jest tak, że "o ja, swietny, tak sie poswiecal dla dziewczyny". Prawda taka, że poświęcenie to też egoizm. Pasowało mi to, czułem się lepszy i , że zasługuje przez to na wielką miłość i oddanie. Pasowało mi, że byłem dla kogoś całym światem. To jest straszny egoizm. Dlatego potem przy rozstaniu musiało sie u mnie pojawić egoistyczne "tyle dla Ciebie zrobiłem, jesteś mi coś winna, też coś poświęc". A to najgorsze co można zrobić przy rozstaniu - wypominanie.
 
Jak za darmoche, to Ci tak Ryba powiedział.
Normalny psycholog, nigdy tak nie powie.
Ps. Polecam też czasem psychiatre, albo psychoterapeutę ( psycholog ale bardziej psychiatra)
. Co do 120/ godzinę to całkem dovra stawka.
Też placilem podobnie, ale za 40 minut psychopterapi dynamicznej raz w tygodniu przez pół roku
 
Jak za darmoche, to Ci tak Ryba powiedział.
Normalny psycholog, nigdy tak nie powie.
Ps. Polecam też czasem psychiatre, albo psychoterapeutę ( psycholog ale bardziej psychiatra)
. Co do 120/ godzinę to całkem dovra stawka.
Też placilem podobnie, ale za 40 minut psychopterapi dynamicznej raz w tygodniu przez pół roku

Ja byłem dwa razy. Dwa razy w dwóch MOPSach. Nie wiem czy to psycholog, czy psychiatra. Raz byłem kompletnie naćpany - wiesz jak to jest, człowiek nawciągany ma piękne refleksje i postanowienia jak zmienić na lepsze swoje życie.
Ale z tym drugim serio fajnie się gadało. Może mnie spławił, ale mile wspominam. I mojej przyjaciółce kiedyś pomógł wyjść z problemów. Ale nie każdy psycholog ma kompetecnie by pomóc w każdym problemie. Nawet Ci płatni często mogą bardziej namieszać niż pomóc, gdy coś źle ocenią i zinterpretują.
 
ja pamiętam kilka, które płakało po seksie, ale żadna nie miała padaczki :( chociaż jedna mocno dochodziła i drapała ostro, to się liczy?
 
Nie, choć ze smutkiem muszę przyznać że częściej doprowadzam kobietę do orgazmu niż do epilepsji.

Ona też, to zdarzało się zwykle pare godzin po seksie czasem :)
i się ciesz, nie życze Twojej żonie by miała nerwice czy epilepsje. Serio, to nie jest zabawne , chociaż Tobie się tak wydaje :)
 
Ona też, to zdarzało się zwykle pare godzin po seksie czasem :)
i się ciesz, nie życze Twojej żonie by miała nerwice czy epilepsje. Serio, to nie jest zabawne , chociaż Tobie się tak wydaje :)


Zona dziękuje za dobre słowo, ale epilepsji w domu może dostać co najwyżej ze śmiechu.
 
Back
Top