Książki

@cRe polecisz jakąś dobrą książke o II wojnie światowej albo o konflikcie w Wietnamie ? Interesuje mnie raczej literatura faktu. Wolę jeśli autor uczestniczy w opisywanych wydarzeniach niż jakieś reportaże
 
@cRe polecisz jakąś dobrą książke o II wojnie światowej albo o konflikcie w Wietnamie ? Interesuje mnie raczej literatura faktu. Wolę jeśli autor uczestniczy w opisywanych wydarzeniach niż jakieś reportaże
To mi przyszło jako pierwsze do głowy:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/3699249/depesze

ewentualnie to:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4171299/prawdziwa-wojna-wietnam-w-ogniu


EDIT:
2 wojna - kompania braci http://lubimyczytac.pl/ksiazka/1564...gniazda-hitlera-kompania-e-506-pulku-piechoty
 
  • Like
Reactions: cRe
Dysfunkcja Rzeczywistosci - warto połykać te serie?



Nie no, spoko, jestem po 100 stronach i już wiem, że warto. Wiadomo, że to będzie duuzy i piekielnie dopracowany swiat pod wzgledem politycznym, teologicznym, ekonomicznym, wojennym, naukowym.
Także czytaj śmiało Halibut.

Pozdrawiam,
Halibut.
 
@VoRaNeK @lugasek @Cactus

"Krytyka władzy sądzenia" Kanta by się gdzieś w jakimś czytelnym pdfie znalazła? Bo chomikowy plik mi się nie pobiera, a przeróbka na doc jest nieczytelna. Z góry dziękuję :beer:
 
@Cactus dałbyś radę odgrzebać ten tytuł - Pamela Dennison "Pozytywne szkolenie psów". Ja niestety nie mogę odnaleźć, nawet wersji eng.
 
Corka nas dzisiaj zaskoczyla nowym slownictwem. Okazalo sie, ze wzbogacila ja literatura, i to francuska.

Zona zamawiala cos dla dzieciakow i jako gratis niespodziankę ksiegarnia dodała "Czy Zuza ma siurka" autorstwa Thierry Lenain i Delphine Durand. Tytuł jednak nie był zbytnio zachęcający, więc książka wylądowała za stosem innych ciekawszych. Stos duży to i o niej zapomnieliśmy.

Dzisiaj się okazało, że córka do niej jednak jakoś dotarła.
UyLNoMl.png

Nabyte słownictwo mnie na tyle zaciekawiło, że książkę przeczytałem.

Ksiazka opowiada o chlopcu, ktory gardzi dziewczynkami bo nie mają siurka (wszystkie zwierzeta, az od czasow mamutow, ktore nie maja siurka, sa gorsze).
Jednak w klasie pojawia sie dziewczyna, ktora lepiej od niego sie bije, wchodzi na drzewa i rysuje. Chlopiec oczywiscie zaklada, ze ona ma siurka, bo żeby ktoś byl lepszy to go mieć przecież musi.
Przez wiele stron ksiazka opowiada jak sprytnie chcial dziewczynę podejrzeć, ale jednak mu to nie wychodzi.
W koncu namawia dziewczynkę na kapiel nago - i jakiez jego zdziwienie, ona nie ma siurka, tylko...
Rj4Wzyx.png

Od tej pory świat oczywiście nie jest taki sam bo posiadanie cipki przez dziewczyny uświadamia mu, że im niczego nie brakuje.
HePYNUU.png

Tak, literatura - nawet, a może przede wszystkim gratisowa - wzbogaca język.
Ba, wzbogaca cały świat.

EDIT:
Przypomniała mi się taka historia z jej czasów wczesnoprzedszkolnych, związana - a jakże - z cipą. Historia krótka - pewnego dnia przy kolacji, córka ni stąd, ni zowąd wyrzuciła z siebie "brudna cipa" (swoją drogą ciekawe w jakim kontekście usłyszało to dziecko, które z takim czymś przychodzi do przedszkola). Zaskoczyła nas wszystkich, nie powiem, ale po chwili poszedlem do pokoju po świeżutki numer pewnej gazetki (oj, nie takiej, mam cię!), i jej pokazuję: w ręku mam CHIPa, czy widzisz gdzieś brud? Nie, nie ma brudu - odpowiedziała.

No i temat umarł śmiercią naturalną - aż do dzisiaj.
 
Last edited:
„Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”Daniela Kahnemana, to książka, którą powinien poznać każdy. W bardzo przystępny sposób opisuje jak działa mechanizm myślenia, oraz podejmowania decyzji. Jest to dość spora pozycja i momentami trzeba się trochę namęczyć(spora liczba przypisów), ale ze względu na zawarte tam informacje, to naprawdę warto. To jedna z tych książek, która pozwala wykorzystać nabytą wiedzę w życiu codziennym.

"Krótka historia filozofii" Nigela Warburtona. Pozycja której wyczekiwałem od dłuższego czasu. Dla takiego "Janusza filozofii" jak ja, brakowało na rynku książek, które by nie przypominały podręczników. Przez długi czas męczyłem się z "Historią filozofii" Władysława Tatarkiewicza. Kto czytał ten wie o czym mówię. Świetna książka "starter" tzn. jeśli praktycznie nic masz pojęcia o tej dziedzinie, to jest to pozycja dla Ciebie.
 
Corka nas dzisiaj zaskoczyla nowym slownictwem. Okazalo sie, ze wzbogacila ja literatura, i to francuska.

Zona zamawiala cos dla dzieciakow i jako gratis niespodziankę ksiegarnia dodała "Czy Zuza ma siurka" autorstwa Thierry Lenain i Delphine Durand. Tytuł jednak nie był zbytnio zachęcający, więc książka wylądowała za stosem innych ciekawszych. Stos duży to i o niej zapomnieliśmy.

Dzisiaj się okazało, że córka do niej jednak jakoś dotarła.
UyLNoMl.png

Nabyte słownictwo mnie na tyle zaciekawiło, że książkę przeczytałem.

Ksiazka opowiada o chlopcu, ktory gardzi dziewczynkami bo nie mają siurka (wszystkie zwierzeta, az od czasow mamutow, ktore nie maja siurka, sa gorsze).
Jednak w klasie pojawia sie dziewczyna, ktora lepiej od niego sie bije, wchodzi na drzewa i rysuje. Chlopiec oczywiscie zaklada, ze ona ma siurka, bo żeby ktoś byl lepszy to go mieć przecież musi.
Przez wiele stron ksiazka opowiada jak sprytnie chcial dziewczynę podejrzeć, ale jednak mu to nie wychodzi.
W koncu namawia dziewczynkę na kapiel nago - i jakiez jego zdziwienie, ona nie ma siurka, tylko...
Rj4Wzyx.png

Od tej pory świat oczywiście nie jest taki sam bo posiadanie cipki przez dziewczyny uświadamia mu, że im niczego nie brakuje.
HePYNUU.png

Tak, literatura - nawet, a może przede wszystkim gratisowa - wzbogaca język.
Ba, wzbogaca cały świat.

EDIT:
Przypomniała mi się taka historia z jej czasów wczesnoprzedszkolnych, związana - a jakże - z cipą. Historia krótka - pewnego dnia przy kolacji, córka ni stąd, ni zowąd wyrzuciła z siebie "brudna cipa" (swoją drogą ciekawe w jakim kontekście usłyszało to dziecko, które z takim czymś przychodzi do przedszkola). Zaskoczyła nas wszystkich, nie powiem, ale po chwili poszedlem do pokoju po świeżutki numer pewnej gazetki (oj, nie takiej, mam cię!), i jej pokazuję: w ręku mam CHIPa, czy widzisz gdzieś brud? Nie, nie ma brudu - odpowiedziała.

No i temat umarł śmiercią naturalną - aż do dzisiaj.
Spierdolenie tego świata nie przestaje mnie zaskakiwać. A pomyślec tylko, że my tu w PL to w sumie jesteśmy jeszcze trzeci świat jeśli chodzi o gender studies i to całe lewackie zjebanie. Jak się u nas zrobi taka Kanada, to pozostanie tylko umrzeć.
 
Spierdolenie tego świata nie przestaje mnie zaqskakiwać. A pomyślec tylko, że my tu w PL to w sumie jesteśmy jeszcze trzeci świat jeśli chodzi o gender studies i to całe lewackie zjebanie. Jak się u nas zrobi taka Kanada, to pozostanie tylko umrzeć.
Weź to w ogóle ogarnij, to się kupy nie trzyma.

Książeczka z dziewczynką na okładce, i "Zuzią" w tytule, więc komercyjnie skierowana raczej dla dziewczynek. I czego się te dziewczynki mogą dowiedzieć o chłopcach?

Używając bełkotliwego języka wojującej lewicy można to opowiedzieć tak:
Biały uprzywilejowany mizoginista gardzi kobietami z powodów czysto biologicznych, aż trafia na lepszą od siebie... ...w byciu chłopcem. Bo jedyną drogą dla niej do akceptacji i wydobycia się ze statusu untermencha to wbić sie w strukturalny patriarchat i robić to co mężczyźni, tylko że lepiej od nich, oraz obowiązkowo posiadać - w zamierzeniu pewnie zawstydzającą -"cipkę" (bo przecież nie siuśkę lub odpowiednik tytułowego siurka - siurkę).

Co taka dziewczynka pomyśli o troglodytach chłopcach, o ich poniżającym stosunku do kobiet? Czy to nie jest wzbudzanie trybalizmu płciowego: my i oni - wartościowanie, porównywanie, walka? Przecież o różnicach płciowych można opowiadać bez sprowadzania tego właśnie do wspomnianej płciowej rywalizacji i wulgaryzmów.

Nie liczą sie żadne wartości, żadne konkretne cechy bohaterów, ich wybory, żadne konkretne osiągnięcia, albo i choćby zwykłe przygody, przyjaźń.
Liczy się seksualność, sprowadzona do poziomu siurka i cipki.

Książka dla dzieci.

JPRDL.

EDIT:
Oczywiście można mieć inne zdanie :)
http://pozarozkladem.blogspot.com/2013/05/czy-zuza-ma-siurka.html
 
Last edited:
@defthomas @Dzihados

już to chyba dwa razy piałem na forum. Nie pamiętam czy tutaj czy w "co mnie wkurwia". Teraz pojawia się ogrom, powtórzę to, ogrom książek skierowanych dla dziewczynek w których bohaterkami są dziewczynki które robią jakieś wyniosłe rzeczy. Często są to historie praktycznie takie same jakie znamy z męskimi bohaterami. Są to też małą Keopatra, Coco Chanel, Frida czy inne. Prowadzą one do emancypacji, wolności i równości. Pokazują że bycie dziewczynką jest też spoko (nie wiem kiedy przestało nagle ale nieważne). Ta książka o siurku to tylko jedna z naprawdę wielu. Często mówi się, że to te książki mają uchronić nowe damskie pokolenie od kompleksów ale mi się wydaje, że są pisane przez kobiety z takimi właśnie kompleksami.

Największą popularnością cieszy się książka "opowieści na dobranoc dla małych buntowniczek" ale jest tego od groma. Kiedyś chciałem je zebrać w jedno i wam tutaj wkleić, żeby przedstawić skalę tego zjawiska wydawniczego ale w pracy nie płacą mi za zajmowanie się głupotami, a po pracy szkoda mi życia na takie pierdoły.

W to że płcie nie mają swoich pewnych predyspozycji nigdy nie uwierzę i wmówić sobie nie dam. To że każdy może zostać kim w życiu chce jest dla mnie oczywiste jak 2+2 i to nie zależy od tego czy mam w dzieciństwie książki z bohaterem męskim czy żeńskim ale od wychowania przez rodziców którzy zaszczepią w małej głowie odpowiednie cechy. Jest mi smutno jak widzę ten zalew pisanych specjalnie pod tezę książek które muszą złamać "ciążące" nad kobietami i dziewczynkami standardy. Jednym z argumentów jest to, że w wielu wydawanych książkach nawet nie ma postaci kobiecych albo są marginalne. Nie rozumiem dlaczego powstałą potrzeba, żeby pisać książki specjalnie żeby opowiadały o kobietach. Przecież nie było tak, że w historii literatury wszyscy specjalnie umieszczali mężczyzn i chłopców w swoich książkach.

ehh... tutaj zacząłem kolejny akapit ale musiałbym się strasznie rozpisać na temat moich poglądów na to wszystko ale ani nie wiem czy was to interesuje, ani świata tym nie zmienię. Już sobie ciśnienie podniosłem i tak więc może oszczędzę się. Jakby ktoś chciał na ten tema pogadać to może się zmotywuję.

Żeby tak nie kończyć z dupy to zostawię tylko jedno zdanie. Zadbajmy o to, żeby nasze dzieci były dobrymi i szczęśliwymi ludźmi, bez wzlgędu na to czy mają siurka czy nie.
 
Back
Top