Siłownia ( rzeźba, spalanie) pytanie :)

@defthomas co wy za przeproszeniem odpierdalacie?

Ziomki i djuki po 10 mulciaków rozpierdalają temat za tematem.
Na żelaznego trzeba było rok reporty pisać, a tu znowu ktoś poleciał za damski chuj.
no w chuj slabo to wyglada, jasne poplynal swego czasu ale porownujac do tych pierdolonych glonojadow to powinien jakas aureole nosic czy cos.
 
no w chuj slabo to wyglada, jasne poplynal swego czasu ale porownujac do tych pierdolonych glonojadow to powinien jakas aureole nosic czy cos.
Na nurmie też popłynął? Wydaje mi się że był spokojny i nawet sam się przyznał modą że to on i żeby go odbanowali.

Nie ma kurwa sprawiedliwości, nie ma nawet tutaj :childcry:
 
@cholou92 Mordo miales te artroskopie?
Mordo, miałem, ale sama operacja była tak "błaha" (nic nie szyli, nic nie wycinali, robili jakieś tam czyszczenie powierzchni), że nawet nie musiałem nosić ortezy, trzy tygodnie jakoś chodziłem o dwóch kulach, potem parę dni o jednej, a od jakiegoś czasu zapierdalam już normalnie bo odblokowałem się psychicznie i nawet mojego pojebanego, durnego, kochanego pseudo amstaffa wyprowadzam bez strachu :) Dzięki, że pytasz!
 
Na nurmie też popłynął? Wydaje mi się że był spokojny i nawet sam się przyznał modą że to on i żeby go odbanowali.

Nie ma kurwa sprawiedliwości, nie ma nawet tutaj :childcry:
Nie na nurmie, na koncie matce :lol:
ale napisał że on to on no i komuś to było nie wsmak
Mordo, miałem, ale sama operacja była tak "błaha" (nic nie szyli, nic nie wycinali, robili jakieś tam czyszczenie powierzchni), że nawet nie musiałem nosić ortezy, trzy tygodnie jakoś chodziłem o dwóch kulach, potem parę dni o jednej, a od jakiegoś czasu zapierdalam już normalnie bo odblokowałem się psychicznie i nawet mojego pojebanego, durnego, kochanego pseudo amstaffa wyprowadzam bez strachu :) Dzięki, że pytasz!
Elegancko, czyli nie taki diabeł straszny.
:conorsalute:
 
Tak się złożyło że potrzebuję jakiś dobry trening HIIT i uwaga ... ... ... najlepiej z czajnikami :lol: ale jak ktoś ma jakieś inne opcje (platforma z obciążeniem do pchania, wolne ciężary) to lutować śmiało. Jedynie odpadają interwały z bieganiem. Ogólnie chce się trochę zredukować (nie jak nasze forumowe adonisy oczywiście) , na michę patrzę ;)

Czemu HIIT, bo ogólnie pomiędzy treningami biegam trochę ale czasem albo jest chujowa pogoda albo nie mam aż tyle czasu i szukam szybszej alternatywy.
@szplin , @pyrazgr, @Siwy25_1 ?
 
Tak się złożyło że potrzebuję jakiś dobry trening HIIT i uwaga ... ... ... najlepiej z czajnikami :lol: ale jak ktoś ma jakieś inne opcje (platforma z obciążeniem do pchania, wolne ciężary) to lutować śmiało. Jedynie odpadają interwały z bieganiem. Ogólnie chce się trochę zredukować (nie jak nasze forumowe adonisy oczywiście) , na michę patrzę ;)

Czemu HIIT, bo ogólnie pomiędzy treningami biegam trochę ale czasem albo jest chujowa pogoda albo nie mam aż tyle czasu i szukam szybszej alternatywy.
@szplin , @pyrazgr, @Siwy25_1 ?
Jakie sprzęty masz? Czajniki, gumy, skakanka? Ile miejsca masz na wygibasy? Jaki poziom wytrenowania, podołasz takim treningom? :lol:
 
Tak się złożyło że potrzebuję jakiś dobry trening HIIT i uwaga ... ... ... najlepiej z czajnikami :lol: ale jak ktoś ma jakieś inne opcje (platforma z obciążeniem do pchania, wolne ciężary) to lutować śmiało. Jedynie odpadają interwały z bieganiem. Ogólnie chce się trochę zredukować (nie jak nasze forumowe adonisy oczywiście) , na michę patrzę ;)

Czemu HIIT, bo ogólnie pomiędzy treningami biegam trochę ale czasem albo jest chujowa pogoda albo nie mam aż tyle czasu i szukam szybszej alternatywy.
@szplin , @pyrazgr, @Siwy25_1 ?
A więc tak, zaczniemy od sterydów... :tysoncoffe:
 
Jakie sprzęty masz? Czajniki, gumy, skakanka? Ile miejsca masz na wygibasy? Jaki poziom wytrenowania, podołasz takim treningom? :lol:
2 minuty od domu mam siłownie gdzie mam wszystko : ) Czy podołam? Myślę że tak, robiłem swego czasu interwały biegowe ale na dłuższą metę mnie nużyły i dlatego chce się sprawdzić w innej wersji i pomyślałem o czajnikach jako urozmaicenie do wolnych ciężarów którymi operuje na treningach. Zacznę zapewne delikatnie co by się nie zajechać ale potem to już siła, masa, moc i kiełbasa :robbie:
:robbie::robbie:
 
2 minuty od domu mam siłownie gdzie mam wszystko : ) Czy podołam? Myślę że tak, robiłem swego czasu interwały biegowe ale na dłuższą metę mnie nużyły i dlatego chce się sprawdzić w innej wersji i pomyślałem o czajnikach jako urozmaicenie do wolnych ciężarów którymi operuje na treningach. Zacznę zapewne delikatnie co by się nie zajechać ale potem to już siła, masa, moc i kiełbasa :robbie:
:robbie::robbie:
To może na początek coś takiego:
Podciąganie (tyle powtórzeń ile dasz radę w miarę dynamicznie bez oszukiwania)
Od razu po zejściu z drążka pompki poprawne technicznie robione dynamicznie (ma być duża szybkość) aż do momentu gdy brakuje siły i za bardzo zwalniasz.
Wstajesz na giry i robisz wykroki z podskokiem na pełnej kurwie (dynamiczniej niż ta laska, ale chodzi o takie ćwiczenie).
Pół minuty, maks minuta przerwy (na łyka wody i lekkie pogibanie się by zeszło napięcie z mięśni i stawy się rozluźniły, ale tętno musi się utrzymać podwyższone) i jazda z kolejną serią. Nie wiem do ilu jesteś w stanie dojechać, ale jeśli robisz to uczciwie i z dużą szybko to 5 serii zajmie z 15 minut i zajedzie totalnie. Prawdziwy HIIT bez opierdalania nie powinien trwać więcej niż 25 minut samych ćwiczeń podczas, których wchodzisz na pułap tętna powyżej 70% maksa. Masz po prostu totalnie wyjebać sobie bateryjkę.
 
pomyślałem o czajnikach jako urozmaicenie do wolnych ciężarów którymi operuje na treningach
Jak chcesz z kettlem to magic 50 jest spoko
 
Tak się złożyło że potrzebuję jakiś dobry trening HIIT i uwaga ... ... ... najlepiej z czajnikami :lol: ale jak ktoś ma jakieś inne opcje (platforma z obciążeniem do pchania, wolne ciężary) to lutować śmiało. Jedynie odpadają interwały z bieganiem. Ogólnie chce się trochę zredukować (nie jak nasze forumowe adonisy oczywiście) , na michę patrzę ;)

Czemu HIIT, bo ogólnie pomiędzy treningami biegam trochę ale czasem albo jest chujowa pogoda albo nie mam aż tyle czasu i szukam szybszej alternatywy.
@szplin , @pyrazgr, @Siwy25_1 ?
Nie znam się kompletnie na takich wygibasach.
:korwinlaugh:
 
To może na początek coś takiego:
Podciąganie (tyle powtórzeń ile dasz radę w miarę dynamicznie bez oszukiwania)
Od razu po zejściu z drążka pompki poprawne technicznie robione dynamicznie (ma być duża szybkość) aż do momentu gdy brakuje siły i za bardzo zwalniasz.
Wstajesz na giry i robisz wykroki z podskokiem na pełnej kurwie (dynamiczniej niż ta laska, ale chodzi o takie ćwiczenie).
Pół minuty, maks minuta przerwy (na łyka wody i lekkie pogibanie się by zeszło napięcie z mięśni i stawy się rozluźniły, ale tętno musi się utrzymać podwyższone) i jazda z kolejną serią. Nie wiem do ilu jesteś w stanie dojechać, ale jeśli robisz to uczciwie i z dużą szybko to 5 serii zajmie z 15 minut i zajedzie totalnie. Prawdziwy HIIT bez opierdalania nie powinien trwać więcej niż 25 minut samych ćwiczeń podczas, których wchodzisz na pułap tętna powyżej 70% maksa. Masz po prostu totalnie wyjebać sobie bateryjkę.
Bo widzę, że się zajebałem i nie dałem linka do tych wykroków
 
To może na początek coś takiego:
Podciąganie (tyle powtórzeń ile dasz radę w miarę dynamicznie bez oszukiwania)
Od razu po zejściu z drążka pompki poprawne technicznie robione dynamicznie (ma być duża szybkość) aż do momentu gdy brakuje siły i za bardzo zwalniasz.
Wstajesz na giry i robisz wykroki z podskokiem na pełnej kurwie (dynamiczniej niż ta laska, ale chodzi o takie ćwiczenie).
Pół minuty, maks minuta przerwy (na łyka wody i lekkie pogibanie się by zeszło napięcie z mięśni i stawy się rozluźniły, ale tętno musi się utrzymać podwyższone) i jazda z kolejną serią. Nie wiem do ilu jesteś w stanie dojechać, ale jeśli robisz to uczciwie i z dużą szybko to 5 serii zajmie z 15 minut i zajedzie totalnie. Prawdziwy HIIT bez opierdalania nie powinien trwać więcej niż 25 minut samych ćwiczeń podczas, których wchodzisz na pułap tętna powyżej 70% maksa. Masz po prostu totalnie wyjebać sobie bateryjkę.

Jak chcesz z kettlem to magic 50 jest spoko

Bo widzę, że się zajebałem i nie dałem linka do tych wykroków

Podziękował za pomoc :tiphatb:
 
Podziękował za pomoc :tiphatb:
Parę lat temu wymyśliłem sobie fajny trening obwodowy na całe ciało, który robiłem co drugi dzień przez całe lato a w pozostałe dni wjeżdżały jakieś lżejsze rzeczy typu skakanka czy jakaś piłka z ziomkami. Wchodził mi ten trening jak złoto i tylko stopniowo zwiększałem liczbę obwodów.
Odpalałem tabata timer na telefonie i ustawiałem 6 serii po 20 sekund pracy i 10 sekund przerwy. Jeden pełen obwód trwał 3 minuty. Między obwodami minuta przerwy. Wszystko z dwoma 20 kg sztangielkami.
1) podskoki z podciąganiem kolan do klaty zamiennie z przysiadami ze sztangielkami lub wykrokami ze sztangielkami;
2) "dzień dobry" ze sztangielkami;
3) pompki z rękoma na sztangielkach;
4) wiosłowanie sztangielkami w opadzie;
5) wyciskanie żołnierskie sztangielek/ podciąganie sztangielek wzdłuż tułowia
6) spięcia brzucha symulujące duszenie krzyżowe w gi (czyli nogi jakby w gardzie i przyciąganie do siebie skrzyżowanych rąk)

Wtedy chyba zrobiłem formę życia, ale też byłem młodszy i więcej powera miałem. Wchodziło to masakrycznie. Ćwiczenia były robione na pełnej piździe i do totalnego zajechania. Od pierwszej serii na pełnych obrotach. Im dłużej trwał trening tym trudniej było, bo coraz większy dług tlenowy robił swoje. Jak nie dawałem rady podskoków z podciąganiem nóg robić to chociaż niepełne przysiady, ale jechałem. Przy którymś tam obwodzie wymiękałem na przykład po 3 pompce na sztangielkach, wtedy zaczynałem robić zwykłe pompki, nie takie głębokie jak na sztangielkach, Jak odcinało przy zwykłych to babskie z kolan. W ostateczności sekunda, dwie przerwy i głębszy oddech i jazda dalej dopóki stoper nie oznajmił przerwy. Tak sam żołnierskie, jak już nie mogłem 20 kg wycisnąć nad głowę, to podciągałem sztangielki wzdłuż tułowia. Ważne żeby najwięcej pracy wykonywały barki, bo trening był tak dobrany by zaczynać od największych grup mięśniowych i schodzić do tych potrzebujących mniej tlenu. Tylko przy "dzień dobry" starałem się robić płynne skłony i wyprosty, ale bez żadnych wygibasów i zawsze patrząc przed siebie, żeby czasem czegoś głupiego z kręgosłupem nie zrobić, choć akurat tych 40 kilogramów nie było na tyle dużym ciężarem żebym był zmuszony do bujania cielskiem.
Sadło mi wtedy paliło w oczach i ogólna sprawność też poprawiała się niebywale. Niestety, te treningi totalnie degradowały centralny układ nerwowy: satysfakcja po ich zrobieniu była wywalona w kosmos, ale trzeba w chuj zapału żeby nie wymyślać miliona powodu by kolejnego takiego treningu już nie zrobić. Im jestem starszy tym trudniej mi wejść na takie obroty. A żeby tak jeszcze robić to systematycznie i bezustannie progresować to już w ogóle organizm krzyczy głośne NIE. Chyba muszę zacząć teścia bić :lol:
(albo znaleźć bogatą żonę i nie zajeżdżać się trybem życia)
 
Parę lat temu wymyśliłem sobie fajny trening obwodowy na całe ciało, który robiłem co drugi dzień przez całe lato a w pozostałe dni wjeżdżały jakieś lżejsze rzeczy typu skakanka czy jakaś piłka z ziomkami. Wchodził mi ten trening jak złoto i tylko stopniowo zwiększałem liczbę obwodów.
Odpalałem tabata timer na telefonie i ustawiałem 6 serii po 20 sekund pracy i 10 sekund przerwy. Jeden pełen obwód trwał 3 minuty. Między obwodami minuta przerwy. Wszystko z dwoma 20 kg sztangielkami.
1) podskoki z podciąganiem kolan do klaty zamiennie z przysiadami ze sztangielkami lub wykrokami ze sztangielkami;
2) "dzień dobry" ze sztangielkami;
3) pompki z rękoma na sztangielkach;
4) wiosłowanie sztangielkami w opadzie;
5) wyciskanie żołnierskie sztangielek/ podciąganie sztangielek wzdłuż tułowia
6) spięcia brzucha symulujące duszenie krzyżowe w gi (czyli nogi jakby w gardzie i przyciąganie do siebie skrzyżowanych rąk)

Wtedy chyba zrobiłem formę życia, ale też byłem młodszy i więcej powera miałem. Wchodziło to masakrycznie. Ćwiczenia były robione na pełnej piździe i do totalnego zajechania. Od pierwszej serii na pełnych obrotach. Im dłużej trwał trening tym trudniej było, bo coraz większy dług tlenowy robił swoje. Jak nie dawałem rady podskoków z podciąganiem nóg robić to chociaż niepełne przysiady, ale jechałem. Przy którymś tam obwodzie wymiękałem na przykład po 3 pompce na sztangielkach, wtedy zaczynałem robić zwykłe pompki, nie takie głębokie jak na sztangielkach, Jak odcinało przy zwykłych to babskie z kolan. W ostateczności sekunda, dwie przerwy i głębszy oddech i jazda dalej dopóki stoper nie oznajmił przerwy. Tak sam żołnierskie, jak już nie mogłem 20 kg wycisnąć nad głowę, to podciągałem sztangielki wzdłuż tułowia. Ważne żeby najwięcej pracy wykonywały barki, bo trening był tak dobrany by zaczynać od największych grup mięśniowych i schodzić do tych potrzebujących mniej tlenu. Tylko przy "dzień dobry" starałem się robić płynne skłony i wyprosty, ale bez żadnych wygibasów i zawsze patrząc przed siebie, żeby czasem czegoś głupiego z kręgosłupem nie zrobić, choć akurat tych 40 kilogramów nie było na tyle dużym ciężarem żebym był zmuszony do bujania cielskiem.
Sadło mi wtedy paliło w oczach i ogólna sprawność też poprawiała się niebywale. Niestety, te treningi totalnie degradowały centralny układ nerwowy: satysfakcja po ich zrobieniu była wywalona w kosmos, ale trzeba w chuj zapału żeby nie wymyślać miliona powodu by kolejnego takiego treningu już nie zrobić. Im jestem starszy tym trudniej mi wejść na takie obroty. A żeby tak jeszcze robić to systematycznie i bezustannie progresować to już w ogóle organizm krzyczy głośne NIE. Chyba muszę zacząć teścia bić :lol:
(albo znaleźć bogatą żonę i nie zajeżdżać się trybem życia)
No niestety, ja mam podobnie, układ nerwowy nie dociąga z regeneracja, i niejednokrotnie czuje, że mięśnie mogą, ale przestymulowany oun już nie. Niektórzy się dziwią, "ale jak to, 3 treningi i nie ma siły na więcej". Siła jest, ale potem jest Kilimandżaro układu nerwowego. Mam tak jak Ty. Jak zrobię kick boxing na pełnej epie to dwie godzinki jest fajnie a później jest bardzo niefajnie xd

Dlatego teraz wróciłem do tego, co mi służy, czyli 5km biegi i kalistenika z pilnowaniem, żeby nie przeładować planu
 
No niestety, ja mam podobnie, układ nerwowy nie dociąga z regeneracja, i niejednokrotnie czuje, że mięśnie mogą, ale przestymulowany oun już nie. Niektórzy się dziwią, "ale jak to, 3 treningi i nie ma siły na więcej". Siła jest, ale potem jest Kilimandżaro układu nerwowego. Mam tak jak Ty. Jak zrobię kick boxing na pełnej epie to dwie godzinki jest fajnie a później jest bardzo niefajnie xd

Dlatego teraz wróciłem do tego, co mi służy, czyli 5km biegi i kalistenika z pilnowaniem, żeby nie przeładować planu
U mnie jest ten problem, że tyram fizycznie po paręnaście godzin na dobę, mam deficyt snu i co najgorsze kurewski pesel o jednym z najodleglejszych numerów na tym forum :lol:
Jak człowiek był młody to ta regeneracja jednak inaczej wyglądała :childcry:
 
U mnie jest ten problem, że tyram fizycznie po paręnaście godzin na dobę, mam deficyt snu i co najgorsze kurewski pesel o jednym z najodleglejszych numerów na tym forum :lol:
Jak człowiek był młody to ta regeneracja jednak inaczej wyglądała :childcry:
Próbowałeś gruby różeniec górski i ashwagande?
 
U mnie jest ten problem, że tyram fizycznie po paręnaście godzin na dobę, mam deficyt snu i co najgorsze kurewski pesel o jednym z najodleglejszych numerów na tym forum :lol:
Jak człowiek był młody to ta regeneracja jednak inaczej wyglądała :childcry:
No to faktycznie, ja jak pracowałem na budowie to ledwo miałem siłę na trening z gumami, a robiłem po 8h..
 

Moja ostatnio ma dużo roboty i zarzuciła to z linka. Mimo jej problemów neurologicznych mówiła, że czuła po tym "speeda".
Dzieki. Pokaże swojej bo też jest ostatnio zajebana robotą.
U mnie jest ten problem, że tyram fizycznie po paręnaście godzin na dobę, mam deficyt snu i co najgorsze kurewski pesel o jednym z najodleglejszych numerów na tym forum :lol:
Jak człowiek był młody to ta regeneracja jednak inaczej wyglądała :childcry:
Który rocznik?
 
Back
Top