Siłownia ( rzeźba, spalanie) pytanie :)

Parę lat temu wymyśliłem sobie fajny trening obwodowy na całe ciało, który robiłem co drugi dzień przez całe lato a w pozostałe dni wjeżdżały jakieś lżejsze rzeczy typu skakanka czy jakaś piłka z ziomkami. Wchodził mi ten trening jak złoto i tylko stopniowo zwiększałem liczbę obwodów.
Odpalałem tabata timer na telefonie i ustawiałem 6 serii po 20 sekund pracy i 10 sekund przerwy. Jeden pełen obwód trwał 3 minuty. Między obwodami minuta przerwy. Wszystko z dwoma 20 kg sztangielkami.
1) podskoki z podciąganiem kolan do klaty zamiennie z przysiadami ze sztangielkami lub wykrokami ze sztangielkami;
2) "dzień dobry" ze sztangielkami;
3) pompki z rękoma na sztangielkach;
4) wiosłowanie sztangielkami w opadzie;
5) wyciskanie żołnierskie sztangielek/ podciąganie sztangielek wzdłuż tułowia
6) spięcia brzucha symulujące duszenie krzyżowe w gi (czyli nogi jakby w gardzie i przyciąganie do siebie skrzyżowanych rąk)

Wtedy chyba zrobiłem formę życia, ale też byłem młodszy i więcej powera miałem. Wchodziło to masakrycznie. Ćwiczenia były robione na pełnej piździe i do totalnego zajechania. Od pierwszej serii na pełnych obrotach. Im dłużej trwał trening tym trudniej było, bo coraz większy dług tlenowy robił swoje. Jak nie dawałem rady podskoków z podciąganiem nóg robić to chociaż niepełne przysiady, ale jechałem. Przy którymś tam obwodzie wymiękałem na przykład po 3 pompce na sztangielkach, wtedy zaczynałem robić zwykłe pompki, nie takie głębokie jak na sztangielkach, Jak odcinało przy zwykłych to babskie z kolan. W ostateczności sekunda, dwie przerwy i głębszy oddech i jazda dalej dopóki stoper nie oznajmił przerwy. Tak sam żołnierskie, jak już nie mogłem 20 kg wycisnąć nad głowę, to podciągałem sztangielki wzdłuż tułowia. Ważne żeby najwięcej pracy wykonywały barki, bo trening był tak dobrany by zaczynać od największych grup mięśniowych i schodzić do tych potrzebujących mniej tlenu. Tylko przy "dzień dobry" starałem się robić płynne skłony i wyprosty, ale bez żadnych wygibasów i zawsze patrząc przed siebie, żeby czasem czegoś głupiego z kręgosłupem nie zrobić, choć akurat tych 40 kilogramów nie było na tyle dużym ciężarem żebym był zmuszony do bujania cielskiem.
Sadło mi wtedy paliło w oczach i ogólna sprawność też poprawiała się niebywale. Niestety, te treningi totalnie degradowały centralny układ nerwowy: satysfakcja po ich zrobieniu była wywalona w kosmos, ale trzeba w chuj zapału żeby nie wymyślać miliona powodu by kolejnego takiego treningu już nie zrobić. Im jestem starszy tym trudniej mi wejść na takie obroty. A żeby tak jeszcze robić to systematycznie i bezustannie progresować to już w ogóle organizm krzyczy głośne NIE. Chyba muszę zacząć teścia bić :lol:
(albo znaleźć bogatą żonę i nie zajeżdżać się trybem życia)
Brzmi legitnie, dzięki wielkie :)
 
Golemy, olbrzymy itp się ciężko poruszają. Ale jak już złapią... To koniec
Te tuczniki to co najwyzej na rzeznie moga zjechac bo nie różnią sie wiele od krów miesnych. Jak zlapia to przyjmiesz (albo i nie) 3 mlotki o zakresie ruchu 30* i chlop sie zasapie :jjsmile:
 


Ale rzeźnik

I teraz wyobraź sobie, że idziesz w nocy na szaber do jakiegoś ogrodu. Siedzisz letnią nocą na drzewie i radośnie opierdalasz czereśnie dostosowując się do polityki reptilian, bo po pierwsze jesz wege a jednak też robaki, których co prawda po ciemku za bardzo nie widzisz, a po drugie nie masz swoich czereśni a jesteś szczęśliwy. Brzuch powoli pełen a dorodna trawa okraszona została wypluwanymi z gracją pestkami.
Nagle czujesz stalowy uścisk na swoich jajach dyndających pośród konarów i słyszysz donośny głos Reevsa pytający stanowczo "Jak się nazywasz?". A wiesz jaką Reeves ma siłę. Wyduszasz z siebie tylko stęk.
Reeves zatem ponawia pytanie i zaciska pięść jeszcze mocniej. A wiesz jaką Reeves ma siłę.
Tym razem zaczynasz już charczeć.
Znów słyszysz pytanie "Jak się chuju nazywasz?!" i Reeves zaciska garść z całej epy
A wiesz jaką Reeves ma siłę. Twoje oczy robią się jak naleśniki i czujesz jak zachodzą krwią i przez ściśnięte gardło wydobywasz przytłumiony z przeogromnego bólu jękliwy krzyk: "Le...Le...Leto Niemowa"
 
I teraz wyobraź sobie, że idziesz w nocy na szaber do jakiegoś ogrodu. Siedzisz letnią nocą na drzewie i radośnie opierdalasz czereśnie dostosowując się do polityki reptilian, bo po pierwsze jesz wege a jednak też robaki, których co prawda po ciemku za bardzo nie widzisz, a po drugie nie masz swoich czereśni a jesteś szczęśliwy. Brzuch powoli pełen a dorodna trawa okraszona została wypluwanymi z gracją pestkami.
Nagle czujesz stalowy uścisk na swoich jajach dyndających pośród konarów i słyszysz donośny głos Reevsa pytający stanowczo "Jak się nazywasz?". A wiesz jaką Reeves ma siłę. Wyduszasz z siebie tylko stęk.
Reeves zatem ponawia pytanie i zaciska pięść jeszcze mocniej. A wiesz jaką Reeves ma siłę.
Tym razem zaczynasz już charczeć.
Znów słyszysz pytanie "Jak się chuju nazywasz?!" i Reeves zaciska garść z całej epy
A wiesz jaką Reeves ma siłę. Twoje oczy robią się jak naleśniki i czujesz jak zachodzą krwią i przez ściśnięte gardło wydobywasz przytłumiony z przeogromnego bólu jękliwy krzyk: "Le...Le...Leto Niemowa"
:mamedwhat:

Reeves deadlift to nazwa ćwiczenia xD
 
Back
Top