Filozofia i filozofia polityczna

@Wewiur nawet polubił :-D A mi akurat dziś się przypomniał ten "wątek" i nie bez powodu właśnie mafiozi chadzali w gajerach, kapeluszach i eleganckich butach. Choć byli często zwykłymi mordercami i złodziejami to od razu byli dzięki temu inaczej postrzegani na 1. rzut oka i mylili ludzkie zmysły...Nawet stało się to ich elementem rozpoznawczym w pewnym czasie ;-)
 
"- Natura nie zna pojęcia filozofii, Geralcie z Rivii. Filozofią zwykło się nazywać żałosne i śmieszne próby zrozumienia Natury, podejmowane przez ludzi. Za filozofię uchodzą też rezultaty takich prób. To tak, jak gdyby burak dochodził przyczyn i skutków swojego istnienia, nazywając wynik przemyśleń odwiecznym i tajemnym Konfliktem Bulwy i Naci, a deszcz uznał za Nieodgadnioną Moc Sprawczą.(...) Rozumiesz mnie?
- Staram się, ale mów wolniej proszę. Nie zapominaj, rozmawiasz z burakiem."
Rozmowa Vilgefortza z Geraltem w Galerii Chwały.
"Czas pogardy"
 
@Karateka@, wg mnie filozofia nie musi się odnosić do odkrywania prawdy, natury etc (wbrew nowoczesnym definicjom). Podoba mi się bardziej pierwotne jej rozumienie tj. umiłowanie mądrości, a konkretniej utylitarystyczne do niej podejście. Jeśli coś mi ułatwia życie (np. jakaś koncepcja filozoficzna) to z niej korzystam i nie interesuje mnie to czy jest ona prawdziwa czy też nie. Jeśli koncepcja linii prostej coś ułatwia to z niej robię użytek bez względu na to, czy coś takiego w rzeczywistości istnieje (podobno nie ma czegoś takiego...).
 
@Karateka@ jak lubisz tak filozofię to obejrzyj film 'Bóg nie umarł' :D Jest tam bohaterem taki wykładowca filozofii

Lubie podyskutowac o filozofii, samej filozofii nie lubie :)

Podoba mi się bardziej pierwotne jej rozumienie tj. umiłowanie mądrości, a konkretniej utylitarystyczne do niej podejście.

Czym w takim razie filozofia rozni sie od nauki w tym podejsciu?

-----------------------------

Pytanie:

Ktora koncepcja jest Wam blizsza?

1. Kazdy jest kowalem swojego losu (przyslowie)
2. Kazdy jest tragarzem swojego losu - prof Wolniewicz
 
Czym w takim razie filozofia rozni sie od nauki w tym podejsciu?
Chyba się nie różni. Z resztą, jeśli się nie mylę, Filozofia zajmowała się ogółem nauk.
Pytanie:

Ktora koncepcja jest Wam blizsza?

1. Kazdy jest kowalem swojego losu (przyslowie)
2. Kazdy jest tragarzem swojego losu - prof Wolniewicz

Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że jednak wolałbym być kowalem niż tragarzem (czyli jest mi bliższa). Ale, które stwierdzenie jest bliższe prawdy, to trudno rozsądzić. Pewnie i jedno i drugie. Część swojego losu wykuwamy, a część - pewnie większa - spada na nasze barki - z tym, że gdzie zaniesiemy ten los i co z nim zrobimy to już nasza sprawa.
 
Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że jednak wolałbym być kowalem niż tragarzem (czyli jest mi bliższa). Ale, które stwierdzenie jest bliższe prawdy, to trudno rozsądzić. Pewnie i jedno i drugie. Część swojego losu wykuwamy, a część pewnie większa spada na nasze barki - z tym, że gdzie zaniesiemy ten los i co z nim zrobimy to już nasza sprawa.

Mysle, ze w przyslowiu o Kowalu chodzi o to, ze mozemy byc tym kim chcemy, co jest moim zdaniem kompletnie nieprawdziwe i utopijne. W powiedzeniu o tragarzu chodzi o to, ze mamy geny, ktore nas determinuja, ale nie kazdy uniesie woj los :) niektorzy polegna po drodze.

--------------------------------------------------------------------------
Cytat z Ayn Rand:

Wśród różnych typów tworzących dzisiejsze nowe pokolenie, hipisi są najbardziej potulnymi konformistami. Niezdolni do samodzielnego zrodzenia jakiejkolwiek myśli, przyjęli filozoficzne przekonania poprzedniego pokolenia jako niewzruszalny dogmat, tak jak w poprzednich pokoleniach najsłabszych pośród młodych pociągało fundamentalne odczytywanie Biblii. Hipisi zostali nauczeni przez swych rodziców i swych sąsiadów, przez swe czasopisma i swych profesorów, że wiara instynkt i emocje górują nad rozumem, i są temu posłuszni. Nauczono ich, że troski materialne są złem, że państwo lub Pan ich utrzyma, że lilie polne nie pracują ani nie przędą, a oni posłuchali. Nie ma ani jednej podstawowej zasady uznawanej przez establishment, której by nie podzielali; nie ma ani jednego przekonania, którego by nie zaakceptowali. Odkrywszy, że ta filozofia nie działa, bo rzeczywiście działać nie może, hipisi nie znaleźli ani rozsądku, ani odwagi, by ją zakwestionować; znaleźli natomiast ujście dla swej bezsilnej frustracji w oskarżaniu starszych o hipokryzje, jakby była ona jedyną przeszkodą w realizacji ich ideałów.
 
Last edited:
Mysle, ze w przyslowiu o Kowalu chodzi o to, ze mozemy byc tym kim chcemy, co jest moim zdaniem kompletnie nieprawdziwe i utopijne. W powiedzeniu o tragarzu chodzi o to, ze mamy geny, ktore nas determinuja, ale nie kazdy uniesie woj los :) niektorzy polegna po drodze.
Myślę, że w przysłowiu o kowalu jednak nie chodzi o to, że każdy może być kim chce, tylko że od osoby/kowala zależy to co wykuje, czyli jego los. Jeśli kowal jest kiepski to jego wytwory też prawdopodobnie będą marne (czyli tu też można wpleść geny).

Tak w przysłowiu jak i stwierdzeniu Wolniewicza, osoba posiada swój los. Kowal coś z nim robi, manipulując nim, kształtując go. Tragarz ma za zadanie tylko go przenieść, udźwignąć. Dlatego po namyśle pozostanę przy swoim (tylko nieco zmodyfikowanym) zdaniu. Człowiek na pewno jest tragarzem, który niesie swój los przez życie, dźwiga go, ale też może być kowalem, wystarczy, że otworzy pakunek i się nim zajmie. Nawet jak nic z nim nie robi to można uznać, że jest kowalem, tylko leniwym ;)
 
Myślę, że w przysłowiu o kowalu jednak nie chodzi o to, że każdy może być kim chce, tylko że od osoby/kowala zależy to co wykuje, czyli jego los. Jeśli kowal jest kiepski to jego wytwory też prawdopodobnie będą marne (czyli tu też można wpleść geny).

Powiedzenie oznacza, ze kazdy moze nadac ksztalt swojemu zyciu. Ja bym zwrocil rowniez uwage na to, ze nie kazdy ma te same materialy, z ktorych sie kuje.

Za slownikiem jezyka polsiego:
Każdy jest kowalem swego losu
Definicja
życie i szczęście człowieka zależą w dużej mierze od niego samego
 
Moim zdaniem tak, każdy jest w stanie samemu decydować o swoim losie.
Przewrotnie zastanówmy się nad tym, co mogłoby sprawić, że człowiek nie może o swoim losie decydować? Moim zdaniem organizm ludzki został tak stworzony (przez Boga), że nie ma żadnych granic, których nie może przekroczyć. Wszelkiego rodzaju ograniczenia na swój los człowiek sam na siebie nakłada, a nie jest z góry wtłoczony w sztywnie pracujący mechanizm.

Wnioskuję stąd, że człowiek nie tylko jest kowalem swojego losu, ale od niego zależą także składniki, z jakich będzie ten los wykuwał.
Bóg dał człowiekowi talenty, które człowiek może w dowolny sposób wykorzystać, może je pomnożyć, zmarnować, lub nawet wymienić czy wykorzystać w innym szczytnym celu, niż ich pierwotne przeznaczenie, to rozumiem pod pojęciem wolnej woli, zresztą człowiek powstał na wzór Boga, skoro Bóg jest wszechmocny, to dlaczego jego podobizna miałaby nie mieć takiej cechy, dlaczego jego podobizna nie miała by być chociaż w pewnym stopniu odpowiedzialna za swój los, skoro Bóg dał jej możliwość wygranej nad śmiercią? Człowiek może osiągnąć bardzo wiele, często nawet wbrew jego umiejętnościom, ma być tylko posłuszny Bogu, bo to jedyna granica, o jaką Bóg człowieka poprosił (nie założył jej z góry na rodzaj ludzki).
Moim zdaniem stwierdzenie, że człowiek jest tragarzem swojego życia jest postawą niezgodną z katolicyzmem.
Cóż tedy na to powiemy? Jeśli Bóg za nami, któż przeciwko nam? (Rzym. 8,31)
Gdy będziesz przechodził przez wody, będę z tobą, a gdy przez rzeki, nie zaleją cię; gdy pójdziesz przez ogień nie spłoniesz, a płomień nie spali cię. (Iz. 43,2).


Nitzsche twierdził, że człowiek to wielbłąd, który ma się słuchać poganiacza, czyli że nawet nie jest tragarzem, tylko niewolnikiem, któremu dowolnie mogą zostać odebrane dobra, jakie ma przenosić z miejsca na miejsce.
Sądzę, że każdy człowiek jest w stanie nie tylko decydować co niesie, ale także gdzie, kiedy, w jakim celu i jaką otrzyma za to zapłatę. Może też niesiony towar zmieniać, kształtować, czyli być kowalem, albo kimś nawet więcej.
 
Przewrotnie zastanówmy się nad tym, co mogłoby sprawić, że człowiek nie może o swoim losie decydować? Moim zdaniem organizm ludzki został tak stworzony (przez Boga), że nie ma żadnych granic, których nie może przekroczyć. Wszelkiego rodzaju ograniczenia na swój los człowiek sam na siebie nakłada, a nie jest z góry wtłoczony w sztywnie pracujący mechanizm.

syndrom downa?

Wnioskuję stąd, że człowiek nie tylko jest kowalem swojego losu, ale od niego zależą także składniki, z jakich będzie ten los wykuwał.

a tu robi sie jeszcze ciekawiej

Bóg dał człowiekowi talenty, które człowiek może w dowolny sposób wykorzystać, może je pomnożyć, zmarnować, lub nawet wymienić czy wykorzystać w innym szczytnym celu, niż ich pierwotne przeznaczenie, to rozumiem pod pojęciem wolnej woli, zresztą człowiek powstał na wzór Boga, skoro Bóg jest wszechmocny, to dlaczego jego podobizna miałaby nie mieć takiej cechy, dlaczego jego podobizna nie miała by być chociaż w pewnym stopniu odpowiedzialna za swój los, skoro Bóg dał jej możliwość wygranej nad śmiercią? Człowiek może osiągnąć bardzo wiele, często nawet wbrew jego umiejętnościom, ma być tylko posłuszny Bogu, bo to jedyna granica, o jaką Bóg człowieka poprosił (nie założył jej z góry na rodzaj ludzki).

1. Dal talenty - czyli nie kazdy ma te same materialy, z ktorych moze kuc
2. W jaki sposob mozna wymienic swoje talenty? Moge koordynacje ruchowa wymienic za sluch muzyczny? Jaki talent na jaki moze sobie wymienic osoba z zespolem downa?
3. Dlaczego czlowiek mialby nie byc wszechmocny? Nie mam zielonego pojecia, ale powiedz szczerze - uwazasz ze dziecko z syndromem downa jest tak samo wszechmocne jak Bog,w ktorego wierzysz?

Moim zdaniem stwierdzenie, że człowiek jest tragarzem swojego życia jest postawą niezgodną z katolicyzmem.

Nie interesuje nas czy to jest zgodne z katolicyzmem, genderyzmem, czy inna ideologia tylko czy jest to prawdziwe?

Nitzsche twierdził, że człowiek to wielbłąd, który ma się słuchać poganiacza, czyli że nawet nie jest tragarzem, tylko niewolnikiem, któremu dowolnie mogą zostać odebrane dobra, jakie ma przenosić z miejsca na miejsce.

Nitzsche dzielil ludzi na dwie klasy i tylko jedna z nich to niewolnicy. Moim zdaniem calkiem slusznie skrytykowal mentalnosc niektorych ludzi.

Sądzę, że każdy człowiek jest w stanie nie tylko decydować co niesie, ale także gdzie, kiedy, w jakim celu i jaką otrzyma za to zapłatę. Może też niesiony towar zmieniać, kształtować, czyli być kowalem, albo kimś nawet więcej.

Mysle, ze trzeba przeksztalcic to powiedzenie na "Kazdy czlowiek jest czarodziejem swojego losu"
 
syndrom downa?
A czy człowiek który ma downa w akcie urodzenia ma napisane: ten nie może się uczyć, bo i tak nic to nie da?
1. Dal talenty - czyli nie kazdy ma te same materialy, z ktorych moze kuc
2. W jaki sposob mozna wymienic swoje talenty? Moge koordynacje ruchowa wymienic za sluch muzyczny? Jaki talent na jaki moze sobie wymienic osoba z zespolem downa?
3. Dlaczego czlowiek mialby nie byc wszechmocny? Nie mam zielonego pojecia, ale powiedz szczerze - uwazasz ze dziecko z syndromem downa jest tak samo wszechmocne jak Bog,w ktorego wierzysz?
1) i 2) Dał talenty, ale nie dał np. zdolności manualnych i nie powiedział: Ty będziesz cieślą, ale będziesz tępy jak but. Wielu odkrywców to nie są geniusze intelektualni, a jednak jakoś przeskoczyli osiągnięciami na polu naukowym tych naukowców.
3) Tak uważam, bo tak uważa moja religia w którą wierzę. Uważam, że dziecko z syndromem downa ma takie samo prawo do życia jak każdy inny człowiek, a skoro ma takie same prawa, to ma takie same możliwości. Tak samo kto powiedział, że ślepy nie może stanąć na Mount Evereście? A jakoś stają. Kto powiedział, że głuchy nie może pisać muzyki, a jakoś Beethoven był pół życia głuchy i tworzył największe arcydzieła w tym okresie itd.
Mysle, ze trzeba przeksztalcic to powiedzenie na "Kazdy czlowiek jest czarodziejem swojego losu"
Czarodziej to ktoś, kto posługuje się magią. Człowiek posługuje się mocą, nie magią. Zdecydowanie wolę tutaj określenie kowala, czyli osoby, która swoją ciężką pracą, umiejętnościami i rozumem potrafi stworzyć niesłychane rzeczy z kawałka odłupanej skały.
 
A czy człowiek który ma downa w akcie urodzenia ma napisane: ten nie może się uczyć, bo i tak nic to nie da?

"Moim zdaniem organizm ludzki został tak stworzony (przez Boga), że nie ma żadnych granic, których nie może przekroczyć." @Wewiur

Powtarzam pytanie - czy dziecko z syndromem downa nie ma zadnych granic, torych nie moze przekroczyc?

1) i 2) Dał talenty, ale nie dał np. zdolności manualnych i nie powiedział: Ty będziesz cieślą, ale będziesz tępy jak but. Wielu odkrywców to nie są geniusze intelektualni, a jednak jakoś przeskoczyli osiągnięciami na polu naukowym tych naukowców.

Nie odpowiedziales na moje pytanie. Powtorze - w jaki sposob mozna wymienic jeden talent na inny? Moge koordynacje ruchowa wymienic za sluch muzyczny? Jaki talent na jaki moze sobie wymienic osoba z zespolem downa?

Czarodziej to ktoś, kto posługuje się magią. Człowiek posługuje się mocą, nie magią.

Co to jest ta moc?
 
Ja uważam, że człowiek ma z góry narzucone narzędzia i tory w jakich może się porzucać. Tzn nie wierze w przeznaczenie wiec nazwe to przypadkowymi.

Fajnie obrazuje to film "Przypadek" Kieślowskiego, który to film jest dla mnie filozoficznie bliski.
Mamy bohatera i jego trzy alternatywne losy w życiu. Wszystko zależy od jednej sceny: bohater goni uciekający pociąg. W jednym przypadku udaje mu się go dogonić, dojeżdza do miejsaca do celowego i tam ma inne możliwości, podejmuje jakies konkretne decyzje w życiu. W innej scenie pociąg ucieka i jego życie toczy się zupełnie inaczej, w jeszcze innej scenie wpada na milicjanta.

I film pokazuje, że jednocześnie sami o sobie decydujemy - bo przecież bohater w każdym z tych przypadków podejmuje jakieś własne decyzje w ramach możliwości jakie mu narzucił ten przypadek, los. I właśnie jednocześnie też film pokazuje, że tylko w jakimś stopniu możemy o sobie decydować, a całe nasze życie może potoczyć się zupełnie inaczej z powodu jakiegoś idiotycznego przypadku niezależnego od nas.

Polecam ten film dyskutującym tutaj. Naprawdę warto, świetna rola młodego Lindy. I jest całe na youtube ;p
 
Powtarzam pytanie - czy dziecko z syndromem downa nie ma zadnych granic, torych nie moze przekroczyc?
Wreszcie zadałeś pytanie. Odpowiedź brzmi tak, dziecko z syndromem downa nie ma granic, których nie może przekroczyć.
Nie odpowiedziales na moje pytanie. Powtorze - w jaki sposob mozna wymienic jeden talent na inny? Moge koordynacje ruchowa wymienic za sluch muzyczny? Jaki talent na jaki moze sobie wymienic osoba z zespolem downa?
Odpowiedź na drugą część: każdy można zamienić na każdy.
Odpowiedź na pierwszą część: w jaki sposób wymienić, otóż w taki jak robią to ludzie kończący studia, pracujący 10 lat w zawodzie i rzucający wszystko, dla realizowania swojej pasji. Albo w taki sposób, jak robi to kobieta sukcesu, którą wszyscy podziwiają, a która rzuca karierę, żeby zająć się swoimi dziećmi.
Nie podam Ci konkretnej odpowiedzi, wszystko zależy od sytuacji. Jednak przykładów można sporo wymieniać.

Co to jest ta moc?
A co to jest ta magia, o której mówiłeś przy czarodzieju?
 
Wreszcie zadałeś pytanie. Odpowiedź brzmi tak, dziecko z syndromem downa nie ma granic, których nie może przekroczyć.

Czyli dziecko z syndromem downa moze wyrosnac na mistrza UFC albo na genialnego matematyka. Smiem w to watpic.

Odpowiedź na drugą część: każdy można zamienić na każdy.
Odpowiedź na pierwszą część: w jaki sposób wymienić, otóż w taki jak robią to ludzie kończący studia, pracujący 10 lat w zawodzie i rzucający wszystko, dla realizowania swojej pasji. Albo w taki sposób, jak robi to kobieta sukcesu, którą wszyscy podziwiają, a która rzuca karierę, żeby zająć się swoimi dziećmi.
Nie podam Ci konkretnej odpowiedzi, wszystko zależy od sytuacji. Jednak przykładów można sporo wymieniać.

To nie jest zamiana talentow, tylko zmiana sposobu zycia. Jak ktos sie urodzil z talentem muzycznym to nie moze go zamienic na talent np. pamieci fotograficznej.

A co to jest ta magia, o której mówiłeś przy czarodzieju?

Praktyka oparta na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które można opanować i dzieki nim oddzialywac na rzeczywistosc w sposob poza prawami nauki.
 
Widzisz Karateko po prostu się nie zgodzimy w pierwszych punktach. A choć Halibuta przykład dość dobrze pokazuje moją teorię, to jednak zdystansowałbym się od niego, bo budzi wiele kontrowersji (nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć Bellator już złożył temu zawodnikowi ofertę).
Praktyka oparta na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które można opanować i dzieki nim oddzialywac na rzeczywistosc w sposob poza prawami nauki.
Zatem w świetle tej definicji moc jest to praktyka oparta na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które można opanować i dzieki nim oddzialywac na rzeczywistosc w sposob zgodny z prawami natury.
 
choć Halibuta przykład dość dobrze pokazuje moją teorię, to jednak zdystansowałbym się od niego, bo budzi wiele kontrowersji (nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć Bellator już złożył temu zawodnikowi ofertę).

Widziałem o nim reportaż, pokazywali jego treningi. Ile by nie ćwiczył nigdy nie będzie na poziomie normalnych zawodników.
 
Mam kolejne pytanie :) Czy wierzycie w takie rzeczy jak karma, przypadek, czy przeznaczenie? Jak podchodzicie do zagadnienia losu? Wszystko jest w naszych rekach (kazdy jest Kowalem swojego losu), czy moze napotykamy na pewne przypadkowe/nieprzypadowe zdarzenia, ktore to zycie zmieniaja?

destiny, life, karma?




@Karateka@ jak lubisz tak filozofię to obejrzyj film 'Bóg nie umarł' :D Jest tam bohaterem taki wykładowca filozofii

Masz na mysl ten film?

 
Panowie znacie jakieś ciekawe książki filozoficzne? Sens życia i takie tam sprawy.
Ostatnio mam ochotę zagłębić się w te sprawy.
 
Jeżeli istnieje przypadek, to i tak nie mam na to wpływu więc niczym się dla mnie nie różni od przeznaczenia. Przypadek i przeznaczenie to dla mnie i tak to samo.
 
Jeżeli istnieje przypadek, to i tak nie mam na to wpływu więc niczym się dla mnie nie różni od przeznaczenia. Przypadek i przeznaczenie to dla mnie i tak to samo.
Mozna tez wierzyc, ze pewne rzeczy pojawiaja sie w naszym zyciu nieprzypadkowo po to bysmy mogli z nich wyciagnac wnioski, czy szanse z ktorych powinnismy skorzystac.
 
Mozna tez wierzyc, ze pewne rzeczy pojawiaja sie w naszym zyciu nieprzypadkowo po to bysmy mogli z nich wyciagnac wnioski, czy szanse z ktorych powinnismy skorzystac.


Z przypadków też możemy wyciągać wnioski, uczyć się co na nasze życie może mieć wpływ i wyciągać z tego lekcje. W ostatecności wiara w przeznaczenie pomaga tylko w poczuciu sensu istnienia, że coś z góry nadało nam jakiś cel i wyznaczyło drogę. Lecz w praktyce - jeżeli nie mamy na kształt życia wpływu bo rządzi nami zaplanowane przeznaczenie, to tak samo ja nie mamy na życie wpływu bo rządzi nami przypadek.

Swoją drogą, jeszczę raz polecę "Przypadek" Kieślowskiego. Nakręcił to prawie 40 lat przed naszą dyskusją na forum. Przypadek? ;p
 
Z przypadków też możemy wyciągać wnioski, uczyć się co na nasze życie może mieć wpływ i wyciągać z tego lekcje. W ostatecności wiara w przeznaczenie pomaga tylko w poczuciu sensu istnienia, że coś z góry nadało nam jakiś cel i wyznaczyło drogę. Lecz w praktyce - jeżeli nie mamy na kształt życia wpływu bo rządzi nami zaplanowane przeznaczenie, to tak samo ja nie mamy na życie wpływu bo rządzi nami przypadek.

1. Oczywiscie, ze z przypadow mozna wyciagac wnioski, ale nie ma sie wtedy poczucia glebi wlasnego zycia :)
2. Nie chodzi mi o wiare w przeznaczenie w sensie -nic od nas nie zalezy, tylko wiare w pewne nieprzypadkowe zdarzenia, ktore zdarzyly sie nam zebysmy mieli szanse wyciagnac z nich wnioski. Cytujac Alberta Odzimkowskiego "Jakbym nie przegral tej walki, przegralbym nastepna" :)

Swoją drogą, jeszczę raz polecę "Przypadek" Kieślowskiego. Nakręcił to prawie 40 lat przed naszą dyskusją na forum. Przypadek? ;p

bede musial obejrzec :)
 
Mam kolejne pytanie :) Czy wierzycie w takie rzeczy jak karma, przypadek, czy przeznaczenie? Jak podchodzicie do zagadnienia losu? Wszystko jest w naszych rekach (kazdy jest Kowalem swojego losu), czy moze napotykamy na pewne przypadkowe/nieprzypadowe zdarzenia, ktore to zycie zmieniaja?

destiny, life, karma?






Masz na mysl ten film?



Tak
 
Obejrzalem 40 minut na cda, ale sie cos zawiesilo i i nie chce isc dalej, jak wiesz gdzie znalezc calosc to daj cynk. Film bardzo dobrze sie oglada mimo, ze jest ekstremalnie przerysowany i naiwny.

Na zatoce piratów jest pewnie, a tak to nie wiem. Staram się płacić za wszystko. :<

Ewentualnie może @VoRaNeK coś pomoże
 
Back
Top