Filozofia i filozofia polityczna

Pomyśl o konekwencji posiadania kopii DNA (na dysku, cyfrowo, nie w "ciepłym i odżywianym słoiku" po "wydrukowaniu biochemiczną drukarką embrionów" ;)).

Oświeć mnie, bo nie wiem, w którym kierunku zmierzasz :) Cyfrowa kopia nic nie daje, a kiedy ją już użyjesz to w tych samych warunkach może powstać zarówno człowiek, który przeżyje 100+ lat, człowiek który w wieku 20 lat padnie na nowotwór, jak i potworniak czy istota bez górnej połowy ciała. DNA to wykurwiście złożony zbitek całej ewolucji życia na Ziemi, ogromna ilość śmieciowych, archaicznych danych jest niewykorzystywana (chyba, że coś się jebnie i np wyrośnie człowiekowi ogonek), a te które są wykorzystywane mogą się zesrać w dowolnym momencie w losowej mutacji jakiegoś genu podczas podziału komórek. Cały czas pomijając losowe czynniki zewnętrzne, których w rzeczywistości przecież pominąć się nie da.

Niezależnie jaką granicę człowieczeństwa przyjmiesz, zawsze natrafisz na tego typu dylematy.

Wcześniej pisałeś, że wystarczy Ci ludzkie DNA i że to zwalnia Cię z myślenia. Nie wiem czy zmieniłeś zdanie (skoro gardzisz potworniakami), czy nadal tak uważasz, bo piszesz w bardzo abstrakcyjny sposób :)

Wersja @Karateka@ ma tę przewagę, że:
a) mówimy już o czymś, co faktycznie formuje się w kierunku tego, co wszyscy możemy uznać za człowieka, coś co ma dużo większe szanse się urodzić, żyć i pomagać w rozwoju gatunku
b) wiemy jaki jest minimalny czas potrzebny do powstania określonych narządów i jakie są możliwości tych narządów (np płód nie odczuwa bólu aż do 7 miesiąca ciąży https://jamanetwork.com/journals/jama/fullarticle/201429 ).
Nie musisz ustalać granicy na godzinę przed, możesz na miesiąc, żeby mieć pewność, a to i tak mnóstwo czasu po zapłodnieniu. To tylko kwestia umowy między grupą ludzi w określonym wycinku czasoprzestrzeni a nie twarde prawo zapisane gdzieś w strukturze rzeczywistości. Takie ustalenia nie mają też znaczenia ani dla Wszechświata, ani dla naszego gatunku, więc moim zdaniem powinny służyć jedynie minimalizowaniu cierpienia poszczególnych jednostek.

Szczerze mówiąc nie chce mi się o tym rozmawiać :) Wszedłem tu, bo skusił mnie widok nowych postów jak skończyłem dziś oglądać serial Westworld (tak, jestem spóźniony dwa lata) - pięknie pokazana metafora ludzkiego życia i buddyzmu, polecam tym, którzy nie widzieli albo oglądali wcześniej bez przemyśleń. W kwietniu startuje drugi sezon.
 
Czyli twoje postrzeganie ochrony zycia "od poczatku" jako - niby konsekwentnie - ochrona takze niezaplodnionych komorek nie ma sensu.

Ja nie postuluję ochrony życia od poczatku, lecz od pojawienia się początku mózgu, bo w tym widze człowieczeństwo. Natomiast to Ty nie jesteś w stanie podac momentu powstania zycia, ktore zasługuje na ochrone/ma status moralny człowieka. Niezapłodniona komórka jajowa ma ludzkie dna i jest i zdolna do rozwoju bez udziału plemnika (do etapu 8 komórkowego zarodka). Do jakiego etapu więc zygota musi mieć zdolność rozwoju? Do etapu niemowlaka? Do etapu dorosłej osoby? Jaki potencjal rozwojowy decyduje o człowieczeństwie? Jeśli odwolujesz się do argumentu potencjału - odbierasz wiarygodność swoim argumentom o początku życia ludzkiego, bo nie chronisz każdego zycia, lecz tylko to z lepszymi perspektywami na rozwoj. Jeśli wiesz że byt prenatalny nie przezyje dłużej niż miesiac to mozna go abortowac? Jeśli dorosła osoba ma umrzeć za miesiąc - mozna ja zabić? Jeśli byt prenatalny ma taki sam status moralny jak dorosly czlowiek to odpowiedzi na te pytania powinny być takie same. 4 dni przed śmiercią - mamy prawo zabic?
 
komórek to koniec procesu? Znasz ośmiokomórkowych ludzi? Czy masz na myśli 8->8000->8000000->...?

Przecież chcesz chronić życia od poczęcia, więc jeśli 1 komórkowy organizm może być człowiekiem to dlaczego nie 8 komórkowy? Bo jeden ma potencjal na dalszy rozwoj a drugi nie? By byc człowiekiem jaka granice potencjalnego rozwoju nalezy przekroczyć? Jesli nie ma takiej granicy to logiczna konsekwencja jest chronienie zycia 8 komórkowego zarodka od poczatku jego istnienia do konca. Czyli od 1 do 8 komórki. Taki rozwój czeka ten organizm. Jeśli jest natomiast granica to nie chronisz życia człowieka, lecz chronisz zycie potencjalnego człowieka. I wracamy do pytania - co czyni organizm żywy gatunku homo sapiens człowiekiem? Na ktorym etapie rozwoju uznajemy, że posiada on człowieczeństwo?
 
bo nie wiem, w którym kierunku zmierzasz :)
To ja nie wiem w jakim kierunku zmierzasz. Być może chodzi ci o to co napiszę niżej.

Wcześniej pisałeś, że wystarczy Ci ludzkie DNA

Nie chodzi o samo DNA rozumiane jako ciąg danych (albo też i coś co go zawiera - np. ślina, potworniak, whateva), do głowy mi nie przyszło, że można to tak interpretować.
Spróbuję jeszcze raz: chodzi o moment, w którym zbitek atomów i cząsteczek jest tak specyficznie ze sobą związanych, że mają biochemiczny program, łańcuch zakodowanych zdarzeń, których rezultatem jest człowiek (zaraz pewnie będzie doczepka do "jest" jako pewnika, odrzucam ją, bo na każdym etapie życia można chorować lekko, cięzko i śmiertelnie i to nie daje nam prawa do zabijania ani "przed" ani "w trakcie"). "DNA" jest więc skrótem myślowym oznaczającym "kości zostały rzucone", oznacza fizycznie istnienie zlepku komórek przez niego instruowanych, pod dyktando "wylosowanego" programu. Mój błąd, że nie używalem cudzysłowia, natomiast nie spodziewałem się, że przyjdzie mi dyskutować o raku czy ślinie zawierających ludzkie DNA.

Co ciekawe, możesz się nie zgadzać co do takiej (niech będzie: mojej) definicji początku człowieka, luz, ale jak skomentujesz argument o posiadaniu prawa do zabicia innego człowieka, bo jest "śmiertelnie chory" , w szczególności - o ironio - że posiadamy wiedzę, jak go uleczyć? Mówię tu o dorosłym, dzięki technologii (jak w Altered Carbon), lub o płodzie (miesiąc "terapii nieprzeszkadzaniowej"). Po raz kolejny pewnie będzie: ale my nie wiemy czy się uda. A jak leczysz raka to wiesz? Mamy nie podejmować prób leczenia, bo nie wiemy czy się powiodą?

a) mówimy już o czymś, co faktycznie formuje się w kierunku tego, co wszyscy możemy uznać za człowieka, coś co ma dużo większe szanse się urodzić, żyć i pomagać w rozwoju gatunku
Zgodnie z tą logiką człowiek staje się bardziej "prawdopodobny" ("ma większe szanse") 5m przed porodem, niż 10m przed nim (choć pewnie trzeba poczekać te 20-30 lat, żeby wiedzieć na pewno, że będzie "pomagać w rozwoju gatunku").

Nie musisz ustalać granicy na godzinę przed, możesz na miesiąc, żeby mieć pewność
Ciekawe, postulujesz o jeden wspólny "wiek" człowieka (np. miesiąc, bo wtedy X% płodów ma rozwinięty narząd Y, którego brak - powtórzę: potrafimy uleczyć - uznajemy za oznakę "nieżycia"/śmierci u dorosłego), czy lekarz każdorazowo miałby to określać?

Szczerze mówiąc nie chce mi się o tym rozmawiać :
Szczerze mówiąć mi już też :)

Ja nie postuluję ochrony życia od poczatku, lecz od pojawienia się początku mózgu, bo w tym widze człowieczeństwo.
Rzymianie oczekiwali mowy.
Wydaje mi sie ze ty oczekujesz mozgu (godzine przed ustalonym przez ciebie/lekarzy usrednionym statystycznie dniem, zabijesz. Godzine po - bedziesz ratowal)
Ja oczekuje "DNA", ot co. To mnie zwalnia z myslenia i usredniania czasow powstawania X u płodu, zadecydowala natura (~=konsekwencje wyborów ludzkich).

Natomiast to Ty nie jesteś w stanie podac momentu powstania zycia,
Szczerze mówiąc podanie własnej definicji początku człowieka nie było moją intencją. Było nią zbicie argumentu uzasadniającego moralnie aborcję (bo organ X jeszcze się nie wytworzył), argumentem: "co by było gdybyśmy analogiczną sytuację u człowieka dorosłego potrafili naprawić". Niepotrzebnie się wychyliłem z propozycją bo teraz zamiast rozmowy o uzasadnieniu aborcji na podstawie takiej definicji człowieczeństwa, dyskusja jest wokół "a u ciebie też murzynów biją".

Przecież chcesz chronić życia od poczęcia, więc jeśli 1 komórkowy organizm może być człowiekiem to dlaczego nie 8 komórkowy?
Ja sam nie wiem jak zdefiniować poczęcie, żeby było ciekawiej, ale technikalia zostawiam biologom.

Z pewnością jednak nie zabijałbym ludzi bo nie posiadają organu X (powtórzę do znudzenia: którą to sytuację wiemy jak naprawić).

lecz chronisz zycie potencjalnego człowieka
Każdy - nawet dorosły - ma "potencjał" rozwinąć się bardziej, niż w chwili obecnej. Każdy z nas może jutro albo się rozwinąć, albo zginąć.
Nie potrafię moralnie i racjonalnie uzasadnić zabicia człowieka, tylko dlatego że jest fazie X swojego rozwoju (brak mózgu, brak możliwości odczuwania bólu, brak możliwości przeżycia poza łonem, brak umiejętności mówienia, wybieraj).

Na ktorym etapie rozwoju uznajemy, że posiada on człowieczeństwo?
Powtórzę: Rzymianie oczekiwali mowy...
Dla ciebie pień mózgu.
Dla mnie - niech biją tych murzynów - uruchomienie biochemicznego programu, niech to będzie nazwane "poczęciem", odpaleniem kodu, choć ja to ułomnie nazywam "powstaniem DNA".
 
Zarejestrowałem wzmożony ruch aktywistów lewicowych oraz osób homoseksualnych na moim wallu. Zbadałem tę anomalię i zorientowałem się ze chodzi o książkę wydaną w 2007 roku - Walka i normalność przewodnik autoterapii homoseksualizmu. Teraz jest chyba dodruk skoro tyle o to dymu. Co sądzicie o ich zachowaniu w kontekście wolności slowa - również tego pisanego.

Jest wiele książek na rynku które pokazują różne spojrzenia na różne tematy. Reprezentują przeciwne strony barykady. Nie ważne czy to książka,ki historyczne, ekonomiczne czy światopoglądowe. Nawet książki medyczne - jedne leczą się zastrzykami z witaminy C inne zakazują jeść gluten. Wszystkie leczą raka w tydzień.

Książka już jest praktycznie wszędzie zminusowana, ma wiele negatywnych ocen bez słowa recenzji.

Poniżej kilka linkow poglądowych.

.Przewodnik do (auto)terapii homoseksualizmu Holenderski psycholog, profesor Gerard van den Aardweg, od połowy lat sześćdziesiątych XX wieku prowadzi praktykę terapii osób o skłonnościach homoseksualnych. Przez ten czas zdołał pomóc setkom homoseksualistów, którzy dzięki niemu osiągnęli stałą dyspozycję do zawarcia trwałego związku heteroseksualnego. Jego terapeutyczne metody cieszą się dużym zainteresowaniem na całym świecie, o czym świadczą liczne książki van den Aardwega, tłumaczone na języki obce (po polsku ukazała się w 1999 roku praca pt. Homoseksualizm i nadzieja) oraz jego wykłady na uniwersytetach w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej i Południowej.
Van den Aardweg dostrzega problem wielu kobiet i mężczyzn dręczonych przez homoerotyczne emocje, którzy nie chcą jednak żyć jako homoseksualiści. Oczekują oni konstruktywnej pomocy, ale nie otrzymują znikąd wsparcia.
Po pierwsze dlatego, że środowiska gejowskie narzuciły opinii publicznej obraz orientacji homoseksualnej jako zjawiska nie tylko normalnego, ale również nieodwracalnego. Po drugie zaś dlatego, że brakuje wykwalifikowanych psychologów i terapeutów, którzy byliby w stanie pomóc tym osobom. Stąd właśnie narodził się pomysł napisania niniejszej książki.
Walka o normalność to swoisty przewodnik pomocny w terapii
lub (auto)terapii osób o skłonnościach homoseksualnych. Został już wydany w języku angielskim i niemieckim i – jak dowodzą liczne świadectwa i relacje – dla wielu ludzi okazał się niezwykle pomocny w zmianie ich sposobu życia.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/13675/walka-o-normalnosc

Komentarze:




Sprawdzając w necie jak doszło do wykreślenia homoseksualizmu z listy zaburzen natrafiłem na wiele stronek. Omijając te mające w nazwie "homo jest super" oraz "jebać pedałów" można trafić na podobny opis procesu. Wykreślenie nastąpiło w drodze głosowania które wyniknęło na skutek lobbowania oraz zamieszek.
Szczerze to myślałem że to była kwestia przeprowadzohych globalnych badań.

Chciałbym poznać opinie cohones żeby poznać inne punkty widzenia. (Może nie taki inne ale na pewno nie moje)
 
@cRe
znasz moja odpowiedz, ale
trzy litery
rak

wiecej liter
lewica w tym wydaniu to kult, religia. Fakty sie nie liczą, liczy się wiara, grupa i cel. Ten motyw przejawia sie w sferze ekonomicznej, spolecznej, edukacyjnej, zdrowia, itp, itd. Tak się składa że to grupa zwykle wielkomiejska, a wiec niereprezentatywnie aktywna w nowoczesnych mediach, dodatkowo - a moze przede wszystkim - ta ideologia ksztaltuje zelotow, a ci jak zawsze sa nad-widoczni.

Zgaduje ze nie chodzi tobie o takie oczywistosci?
 
@cRe
znasz moja odpowiedz, ale
trzy litery
rak

wiecej liter
lewica w tym wydaniu to kult, religia. Fakty sie nie liczą, liczy się wiara, grupa i cel. Ten motyw przejawia sie w sferze ekonomicznej, spolecznej, edukacyjnej, zdrowia, itp, itd. Tak się składa że to grupa zwykle wielkomiejska, a wiec niereprezentatywnie aktywna w nowoczesnych mediach, dodatkowo - a moze przede wszystkim - ta ideologia ksztaltuje zelotow, a ci jak zawsze sa nad-widoczni.

Zgaduje ze nie chodzi tobie o takie oczywistosci?
Miałem nadzieję na jakąś konfrontację bo jak wrócę do pracy to muszę być gotowy na takie rozmowy.
 
Miałem nadzieję na jakąś konfrontację bo jak wrócę do pracy to muszę być gotowy na takie rozmowy.
Chodzi ci konkretnie o homoseksualizm?

Ty bedziesz musial rozmawiac? Z kim? O czym?

Wg mnie to mozesz sprzedawać książki o płaskiej Ziemi.

Chrzescijanie maja zakazac sprzedazy Koranu? Muzlumanie Biblii? Fani disco polo zablokować koncerty metalowy? Mezczyzni zablokowac czasopisma feministyczne? I co wtedy bedziesz sprzedawal, przepisy do gotowania? O, zapomnialem, wieprzowina... Dla ciebie to ryzykowna gra z usuwaniem produktu z powodu iluś fejsbukowych lajków niepotencjalnych nieklientów.

Nie chcesz, nie kupuj, ale sie nie wpierniczaj do portefla sprzedawcy i innego kupujacego.

Zaproponuj tym hejterom wykupienie calego nakladu, ot co. Dostepnosc zmaleje, cena wzrosnie - idealna sytuacja dla zelotow oraz producenta (zla dla :chcących sie uleczyc", ale dodruk i powtarzamy).
 
Chodzi ci konkretnie o homoseksualizm?

Ty bedziesz musial rozmawiac? Z kim? O czym?

Wg mnie to mozesz sprzedawać książki o płaskiej Ziemi.

Chrzescijanie maja zakazac sprzedazy Koranu? Muzlumanie Biblii? Mezczyzni zablokowac feministki? I co wtedy bedziesz sprzedawal, przepisy do gotowania? O, zapomnialem, wieprzowina... Dla ciebie to ryzykowna gra z usuwaniem produktu z powodu iluś fejsbukowych lajków niepotencjalnych nieklientów.

Nie chcesz, nie kupuj, ale sie nie wpierniczaj do portefla sprzedawcy i innego kupujacego.

Zaproponuj tym hejterom wykupienie calego nakladu, ot co. Dostepnosc zmaleje, cena wzrosnie - idealna sytuacja dla zelotow oraz producenta (zla dla :chcących sie uleczyc", ale dodruk i powtarzamy).
Na tej samej zasadzie jak przychodzi ktoś i się pyta dlaczego na regale nowości/top jest dany tytuł, a nie inny skoro ... (Tu dowolny powód od wartości merytorycznej przez projekt okładki do kunsztu autora). Przychodzą żeby żeby zawracać głowę i męczą bułę o taki rzeczy.

Jeżeli chodzi o mnie to ekspozycję towaru (pomijając te zakontraktowane) dostosowuje do sprzedaży konkretnych tytułów lub kategorii w danym czasie. Przykładem mogą być ostatnie wydarzenia na K2 gdzie sprzedawało się wszystko w wspinaczce nawet takie książki co zalegają na półkach od "setek" lat.

Wolałbym uniknąć wątpliwej przyjemności kontaktu z kimś kto przyjdzie sprawdzić czy mam tę ksiazke (pewnie nie bo to marny tytuł jeżeli chodzi o $$$) i narobić dymu. Najgorsze jest to że nawet jak jej nie znajdzie to uzna to za sukces swój i swojego ruchu. Bez względu na to i tak będę musiał z nim rozmawiać bo nawet jak jakiś doradca go spotka to się wymiga czymś w rodzaju "to ja poproszę kierownika" i spadnie na mnie.

Dokładnie tak samo było z książką o Macierewiczu. Zwolennikom musiałem tłumaczyć dlaczego nie ma, a przeciwnikom dlaczego jest. Dochodziło do paranoi że jak sprzedał mi się cały stock to oferowałem zamówienie albo odłożenie jak przyjdzie. Ludzie bali się dawać nazwisko albo numer telefonu "bo ich służby namierzą".

Tak samo było z książką "generałowie". Pewnie bym coś jeszcze sobie przypomniał jakbym pomyślał.

Różni wariaci chodzą po sklepach i czasem staram się zrozumieć ich punkt widzenia, żeby przygotować się na odparcie ich namolności.
 
Na tej samej zasadzie jak przychodzi ktoś i się pyta dlaczego na regale nowości/top jest dany tytuł, a nie inny skoro ... (Tu dowolny powód od wartości merytorycznej przez projekt okładki do kunsztu autora). Przychodzą żeby żeby zawracać głowę i męczą bułę o taki rzeczy.

Jeżeli chodzi o mnie to ekspozycję towaru (pomijając te zakontraktowane) dostosowuje do sprzedaży konkretnych tytułów lub kategorii w danym czasie. Przykładem mogą być ostatnie wydarzenia na K2 gdzie sprzedawało się wszystko w wspinaczce nawet takie książki co zalegają na półkach od "setek" lat.

Wolałbym uniknąć wątpliwej przyjemności kontaktu z kimś kto przyjdzie sprawdzić czy mam tę ksiazke (pewnie nie bo to marny tytuł jeżeli chodzi o $$$) i narobić dymu. Najgorsze jest to że nawet jak jej nie znajdzie to uzna to za sukces swój i swojego ruchu. Bez względu na to i tak będę musiał z nim rozmawiać bo nawet jak jakiś doradca go spotka to się wymiga czymś w rodzaju "to ja poproszę kierownika" i spadnie na mnie.

Dokładnie tak samo było z książką o Macierewiczu. Zwolennikom musiałem tłumaczyć dlaczego nie ma, a przeciwnikom dlaczego jest. Dochodziło do paranoi że jak sprzedał mi się cały stock to oferowałem zamówienie albo odłożenie jak przyjdzie. Ludzie bali się dawać nazwisko albo numer telefonu "bo ich służby namierzą".

Tak samo było z książką "generałowie". Pewnie bym coś jeszcze sobie przypomniał jakbym pomyślał.

Różni wariaci chodzą po sklepach i czasem staram się zrozumieć ich punkt widzenia, żeby przygotować się na odparcie ich namolności.
Zapytaj gdzie pracuja. Na szybko wymysl adekwatny scenariusz z wpierdalaniem sie w ich robote.
Hydraulik: a dlaczego ma Pan obleśny fallistyczny srubokret? Przeciez mozna wkrecac palcami.
Sprzedawca: ma Pani krewetki, a ja ich nie lubie, dlaczego je Pani sprzedaje tym, ktorzy je chca?
Ksiegowa: obsluguje Pani korporacje, a te wiemy ze sa zle, niech Pani ich nie obsluguje.
Fryzjerka: dlaczego Pani goli także na łyso? Pani wie ile oni rozrabiają?

Rozumiem jesli klient sie czegos domaga (domaganie sie ekspozycji to juz troche duzo, ale produktu jak najbardziej), ale jesli nie podoba mu sie produkt ktory jest, to WTF?

Co to ja mam warzywniakowi zabronić sprzedawania brukselek, bo nie lubię?

EDIT:
To może być dobry przykład.
- Czego Pan/Pani nie lubi z produktów spożywczych?
- X
- Czy chodzi Pani po sklepach i prosi o usunięcie tego towaru z asortymentu?
- ale X nie szkodzi innym ludziom, a ta książka tak!
- Cukier i alkohol szkodzi. Czy chodzi pani po sklepach i prosi o ich usuniecie?

Jak to nie zadziala, to na serio zaproponuj uklad, ze pozwolisz (!) wykupic wszystko hurtowo, daj nawet rabat 10% :)

Beka w sumie :D
 
Last edited:
Zapytaj gdzie pracuja. Na szybko wymysl adekwatny scenariusz z wpierdalaniem sie w ich robote.
Hydraulik: a dlaczego ma Pan obleśny fallistyczny srubokret? Przeciez mozna wkrecac palcami.
Sprzedawca: ma Pani krewetki, a ja ich nie lubie, dlaczego je Pani sprzedaje tym, ktorzy je chca?
Ksiegowa: obsluguje Pani korporacje, a te wiemy ze sa zle, niech Pani ich nie obsluguje.
Fryzjerka: dlaczego Pani goli także na łyso? Pani wie ile oni rozrabiają?

Rozumiem jesli klient sie czegos domaga (domaganie sie ekspozycji to juz troche duzo, ale produktu jak najbardziej), ale jesli nie podoba mu sie produkt ktory jest, to WTF?

Co to ja mam warzywniakowi zabronić sprzedawania brukselek, bo nie lubię?
Rozumiem o co Ci chodzi. Orientacja seksualna jednak jest czyjąś cechą i biorą to bardziej do siebie. W momencie kiedy odpalasz do kogoś taką gadkę jak proponujesz to oni zaczynają drzeć mordy. Jeżeli rozmowa toczy się przy kasie to nie odejdą i blokują Ci kasjera (niby nic ale jak jest powiedzmy 16-18 i kolejka wychodzi ze sklepu to już jest problem. U mnie jest 5 kas stacjonarnych to 1 to już 20%).
Piszą skargi z których potem trzeba się tłumaczyć itd.

Ostatnio miałem gościa który stał przed wejściem i krzyczał do ludzi, żeby nie wchodzili. Musieliśmy prosić ochronę CH żeby go zabrali bo jakbym sam go dotknął to zaraz bym miał problemy. A ci co CH poza grupą interwencyjną to takie standardowe leszcze z ochrony. Nasza ochrona sklepowa nie może interweniować jak typ stoi poza lokalem.

Trzeba podchodzić bardziej dyplomatycznie co chcąc nie chcąc prowokuje dialog. Rozmawiając z kimś kto jest urażony prosto w serduszko trzeba uważać na co się mówi bo inaczej możesz mieć z nim kontakt dłużej niż "dzień dobry".

Co do samego homoseksualizmu to toleruję ale w znaczeniu słownikowym, a nie tym z tvnu. Ta relacja mi pasuje i nie chce zmieniać.

Zastanawiam się jakby ktoś nakręcił film albo napisał książkę stawiająca w negatywnym świetle MMA i fanów sportu. Trudność polega na tym, że w kwestii homoseksualizmu jednak więcej rzeczy jest niedopowiedzianych, nie do końca zbadanych.

Dla osób które źle się czują ze swoją homoseksualnością ta książka może być zbawieniem.
Dla tych którzy wrzucają na Insta zjdecia z partnerem prawdopodobnie będzie obrazą.
Przeciwnicy lgbt będą przyklaskiwać.
Zwolennicy się oburzać.
Niezaangazowani hetero mają wyjebane na to. Pewnie część homo też.

Zastanawiam się tylko jakbym się poczuł gdyby jakaś książka bezpośrednio dotyczyła mnie stwierdzając, że nadaję się do leczenia.
 
i biorą to bardziej do siebie
I tu jest podstawowy blad.

Do tych ludzi trzeba mowic ich jezykiem: Dlaczego Pani umniejsza emocje innych ludzi? Pani razi to, innych tamto. Czy Pani wie jakie mam traumatyczne wspomnienia z brukselką z przedszkola? Znam takich co przez to znienawidzili wszystkie warzywa i przez lata walczyli z depresjami i zapaściami ciała. To zniszczylo ich zycia a Pani to umniejsza?

Ewentualnie proś ich o formę pisaną, bo masz np korpo-ramy (zrzuć na centralę) wyliczone 2m na klienta i co 2m musi podejsc i cos kupic jesli chce porozmawiac.

Swoją drogą nie wiedziałem, że ta spierdolina tak się wylewa.

EDIT:
zejdz w ogole z tematu homo, bo nie przegadasz zelota. wejdz na swoje uczucia, wspomnienia, albo idee filozoficzne ogolne (koniecznie!).
 
Swoją drogą nie wiedziałem, że ta spierdolina tak się wylewa
No niestety. Byli tacy którzy przychodzili i książki o Kaczyńskim odwracali jak były tzw "face" ustawione. Jeżeli były włożone w półkę to robili tak aby do klienta skierowany był brzeg że stronami, a nie okładką.

Mam nadzieję, że mnie nie spotka taki aktywista i będę miał spokój. W ogóle nie powinny być podjęte, żadne kroki co do tej publikacji bo w taki sposób można ściągać każdy tytuł z rynku.
 
No niestety. Byli tacy którzy przychodzili i książki o Kaczyńskim odwracali jak były tzw "face" ustawione. Jeżeli były włożone w półkę to robili tak aby do klienta skierowany był brzeg że stronami, a nie okładką.

Mam nadzieję, że mnie nie spotka taki aktywista i będę miał spokój. W ogóle nie powinny być podjęte, żadne kroki co do tej publikacji bo w taki sposób można ściągać każdy tytuł z rynku.
Pamietaj, ze to nie "tylko" wojna ideologiczna.
To wojna o portfel.
Chcialbys miec pracownika, ktory pozwala na ograniczenie twojego przychodu? Dla ciebie samego to atak na sposob zarabiania, potencjalnie niebezpieczny (kolejka niezadowolonych nigdy nie maleje).

Jak chce wykupic caly naklad - ok.
Jak chce zaplacic za dodatkowa ekspozycje alternatywnego tytulu - ok.

Nie wchodz w szczegoly danej "kontrowersji" (PiS, służby, homoseksualizm, itd), bo nie jestes w stanie dyskutowac o 1000 sprawach z 10 000 osob.

Trzeba komunikowac tym ludziom, ze tez maja szanse prezentowac swoje idee na wolnym rynku. Nie moga wymagac, ze ktos bedzie palił SWOJE ksiazki, bo im sie nie podoba tresc.
Ja naprawde mowilbym do nich o paleniu ksiazek, bo do tego to sie sprowadza.
 
Pamietaj, ze to nie "tylko" wojna ideologiczna.
To wojna o portfel.
Chcialbys miec pracownika, ktory pozwala na ograniczenie twojego przychodu? Dla ciebie to atak na sposob zarabiania.

Jak chce wykupic caly naklad - ok.
Jak chce zaplacic za dodatkowa ekspozycje alternatywnego tytulu - ok.

To trzeba komunikowac tym ludziom, ze tez maja szanse prezentowac swoje idee na wolnym rynku, ale nie moga wymagac, ze ktos pozwoli "palic ksiazki" bo im sie nie podoba tresc.
Ja naprawde mowilbym do nich o paleniu ksiazek, niech sie obudza.
Mogą konkurować na rynku. Sukces ich książek byłby podobny do tej którą bojtokują - żaden. Jest wiele powieści z homobohaterami ale nie są to prace pisane przez naukowców. Nawet nie wiem czy jakaś poważna została w PL wydana.
 
Mogą konkurować na rynku. Sukces ich książek byłby podobny do tej którą bojtokują - żaden. Jest wiele powieści z homobohaterami ale nie są to prace pisane przez naukowców. Nawet nie wiem czy jakaś poważna została w PL wydana.
Dokładnie. Kolejna antyracjonalna przesłanka ich działania.

Heheh, kolejny pomysł (podoba ci się którykolwiek?): zapytaj czy masz też ulec księdzu (porównanie ich nie wprost do kultu), który pokaże pewne tytuły "do schowania". To dosyć krótka piłka.
 
Dokładnie. Kolejna antyracjonalna przesłanka ich działania.

Heheh, kolejny pomysł (podoba ci się którykolwiek?): zapytaj czy masz też ulec księdzu (porównanie ich nie wprost do kultu), który pokaże pewne tytuły "do schowania". To dosyć krótka piłka.
Powody dajesz bardzo dobre. Wiadomo, że nikt nie zamierza tak po prostu książki dawać na magazyn (tzn jak jest chujowa sprzedaż to mam taki na magazynie bo mi szkoda siły na ich wyciąganie) . Jedyna opcją jest odgórna decyzja sieci.
Prawda jest taka, że oni jak i ta książka nikogo nie obchodzi. Boję się, że miękkie faje z Warszawy wydadzą jakieś przeprosiny czy coś takiego. Fronda (wydawca) miał w przeszłości wiele kontrowersyjnych tytułów i nikt nie eksponował w necie z tego powodu swojego piekącego odbytu.
 
Back
Top