Wspomnienia z dzieciństwa, czyli kiedy Buka straszna była

Wczoraj przypadkowo trafiłem na perełkę z mojego dzieciństwa Film pod strasznym tytułem leciał wczoraj wieczorem na TVP Kultura. Gdy zakładałem ten temat już myślałem o tej bajce, ale nie mogłem sobie przypomnieć szczegółów żeby odnaleźć tytuł.



To był klimat.....:-)



Niestety w necie ciężko znaleźć ten serial, wszędzie jest tylko film pełnometrażowy pt. Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem
z 2000 roku.



http://www.filmweb.pl/film/Odwr%C3%B3cona+g%C3%B3ra+albo+film+pod+strasznym+tytu%C5%82em-2000-920



56201211111637462.jpg




36053.jpg




















Nie wiem jak z poziomem tego filmu, ale serial był kozacki.



http://www.filmweb.pl/serial/Film+pod+strasznym+tytu%C5%82em-1992-215444







Tutaj można obejrzeć po białorusku:-)



http://belsat.eu/pl/nasze_programy/episode/m,2858,odc-1.html







Jak znajdę po polsku to wstawię, na razie pozostaje tylko TVP Kultura.
 
Moje dziecinstwo,to jeszcze tylko 2 programy tv,a do tego"2"byla o malym zasiegu i albo jej nie bylo,albo bardzo "zaklucana".Nie pamietam "dobranocek",ale w jedne wakacje "Pipi Langsztrum"[nie mam pojecia jak to sie pisze]byla szalem,a chyba w niedziele "Czterej pancerni i pies".Na zewnatrz blokowiska powstawaly w dawnych sadach, i to byl nasz "plac zabaw",zgraje dzieciakow buszujacych po sadach,wykopach,placach budowy itd.W wakacje chodzilismy tez na basen,mimo,ze wszystko bylo prowizoryczne,zycie bylo jakos bardzo beztroskie.Moj rocznik zaliczal sie do wyzu demograficznego,tak,ze szkoly byly podzielone na zmiany.W trzeciej klasie chodzilem do szkoly na trzecia zmiane.moje zajecia zaczynaly sie 16:00.W zime to juz bylo ciemno jak wychodzilem do szkoly.Nikt nikogo nie odprowadzal ani nie zabieral ze szkoly.Dwa kinowe hity jakie pamietam to "Wejscie smoka"z Bruce Lee[jesli ktos z dzisiejszej mlodzezy nie ogladal,to polecam],ktore bylo grane w Polskich kinach chyba zpol roku,na ktorym bylem chyba z 10 razy i "gwiezdne wojny".
 
Młodzież pewno nie zna, ale starsi niech się przyznają, do kogo w nocy przychodził Piszczałka ?
 
Mi z dzieciństwem kojarzy się właśnie oglądanie tych pierwszych części Freddyego Kruegera i później ten strach przed zaśnięciem :-)
 
Ja do Freddiego mogę dorzucić pierwszą część laleczki chucky, nawet teraz miałbym pewne obawy przed obejrzeniem jej samemu :).
 
Ja miałem cmentarz na środku osiedla. Często chodzilismy całą paczką na ten cmentarz i wkręcaliśmy sobie, że źli grabarze, złapią nas i zamkną w starej kapliczce, lub, jeszcze lepiej, zabiją i zakopią:-)



Rok temu, na tym samym cmentarzu, koło północy miałem z kolegą niezłą wkrętkę. Przyjechałem na urlop do rodziców, i jak to zwykle bywa, umówiłem się wieczorem z przyjacielem z dzieciństwa na browar i zielone, a że nawet nie można się spokojnie piwa napić, bo pały nie dają spokoju i trzeba mieć uszy dookoła głowy to niewiele myśląc odjebaliśmy stały plan - skok przez płot na cmentarz. Siedliśmy sobie na najbliższej ławce twarzami w głąb cmentarza i pijemy piwko. Po około pół godziny zobaczyliśmy ruch na drodze pomiędzy grobami. Zamilkliśmy i czekaliśmy, aż nieznajomy przejdzie by wrócić do rozmowy. Dodam, że odległość od nas do drogi było jakieś 15 metrów. Kompletny brak oświetlenia cmentarza sprawiał, że postać była tylko czarnym konturem na ciemnym tle. Postać szła bezszelestnie, niemrawo, co chwila przystając na kilka sekund. Minęła nas dobre dwadzieścia metrów i ku naszemu ździwieniu skęciła między groby idąc w kierunku muru cmentarnego. Gdy zrównała się na wysokość z naszą ławką przeszły mnie dreszcze. Postać zaczeła zmierzać w naszą stronę.



Wtedy mój ziomek wydał dźwięk, którego nigdy chyba nie zapomnę.:-) Zdziwienie i groźba w jednym dźwięku, spowodowały, że nieznajomy zatrzymał się. (Nie muszę chyba dodawać, że był dalej w takiej odległości, że pozostawał czarną plamą). Nieznajomy przemówił. Nie pamiętam dokładnie co, ale stwierdził, że nie może znaleźć wyjścia z cmentarza. Odpowiedzieliśmy mu, że najlepiej jest przeskoczyć przez murek i po kłopocie. Nieznajomy odparł dalej, że nie może znaleźć wyjścia. Powiedzieliśmy mu więc, że jeśli chce, to niech wróci na drogę i trzyma się jej, a zaprowadzi go ona do bramy wyjściowej. Nieznajomy spytał się jeszcze ze dwa razy czy na pewno i wrócił na drogę i swoim dziwnym przystającym krokiem skierował się w dół drogi. Odprowadziliśmy go spojrzeniem, ąż przestał być widoczny na ciemnym tle, dopilismy pospiesznie piwo, a następne wypiliśmy już poza granicami cmentarza.



Głupia sprawa z tym gościem. Na dobrą sprawę, każdy przeskoczyłby przez murek, a nie pchał się od nowa w głąb cmentarza kluczyć po omacku, ale ludzie są dziwni.



Powiem tak, nie wydaje mi się , żebym widział coś nienaturalnego, ale nieciekawe miejsce, późna pora i sylwetka zadająca niepokojące pytania mogą sprawić, że człowiek poczuje się nieswojo w każdym wieku. Różnica taka, że za małolata człowiek nogi by połamał uciekając z cmentarza, a wiek jednak zobowiązuje, żeby skrańcować piwko i opuścić miejsce z godnością.:-)
 
@up



dobra wkręta po Mary Jane nie jest zła :-) znając życe to ja z kumplami byśmy mieli beke, że ojjj...
 
Ja na cmentarzu też piłem piwko. Myślałem, że pęcherz mnie nie strolluje, ale jednak skończyło się na oddaniu płynów a'la Moczida. Wszystko przez zapyziałego mohera, który pojawił się zniką i zaczął mnie gonić nie dając możliwości odejść spokojnie. Kiedy znalazłem się po drugiej stronie cmentarzyska, czemprędzej udałem się pod murek, by ukoić mą potrzebę fizjologiczną, wyłączając przy okazji opcję bezczeszczenia pominków. Wyszczawszy się opuściłem trupi padoł i oddałem się konsumpcji następnego napoju chmielowego, tym razem z czystym sumiem i szczęśliwym organizmem.



Wniosek: chlej na cmentarzu bronki, ale tylko jako przelane do butelki po Tymbarku!
 
Pierdol się Adamie Słodowy!






popłakałem się. też mam :-)



To zdjęcie wyżej nie jest moje (pożyczyłem z allegro) Ja miałem niebieski projektor taki "nowoczesny" na tamte czasy i czarny, prawdziwy old school który dziadek robił. Niestety już nie działa. Ale bajek to od cholery mam. Kiedyś to naprawie i będę wspominał :)
 
Klisze, slajdy wcale tak szybko nie blakną, o czym niedawno się przekonałem :)
 
Kurde, muszę pogrzaebać, może znajde swój :) Mam taki jak na zdjęciu.



Fajnie by było kiedyś dzieciakowi zapodac bajke na ścianie
 
Grzechu, wygrałeś ten temat! My mieliśmy taki niebieski. Cholera wie, co się z nim stało :(



Szczególnie pamiętam bajkę Tuwima - Lokomotywa i Przygody Puchatka :) To były seanse wieczorne, a nie teraz te chuje muje, kina 3D, 5D i inne badziewia.
 
Dziękuję :)



Niebieski Ania? :) Jeszczy chyba była Kasia czy Basia czy inna dziewucha hehe.



Ja pamiętam że większość była czarno biała. Oglądałem je z dziadkiem 24 lata temu. Masakra jak ten czas leci.
 
I ja miałem rzutnik. Miałem trochę bajek, i prawie wszystkie odcinki Czterech pancernych. To były czasy .
 
Skoro Lugasek odkopał temat to :



124466855477582070.jpg




Pamiętam, że zbieralem historyjki z donaldów i wymienialiśmy się z kolesiami, jak trafiały się duble :-)
 
Raz na jakiś czas trafiały się do wygrania BMW, jeśli dobrze pamiętam, a na końcu emisji zeszli do Tico.:-)
 
ludzie-i-potwory-wg-d-ni_4691.jpg




swierszczyk580.jpeg




63654937_6_644x461_2-syfony-naboje-.jpg




51e0a800a6d9dfdaa6c516662ccd7c0e.jpg




warszawa-saturator-do-wody-sodowej--z-lat-60-tych--602278602-5zM5MjM1MD_o.jpg




z14246409Q,Trzepak---zapewnial-godziny-ekscytujacych-zabaw--M.jpg




blaszany-ptaszek-nakrecany-prl.jpg




zabka-na-kluczyk.jpg



kapsle3.jpg










Gry w noża (różne):



http://www.libertas.pl/gry_podworkowe_w_ziemie_grzyba_noza.html





Gry podwórkowe na "K"




Kapsle

Kultowa gra podwórkowa, uprawiana głównie przez chłopców (choć zdarzały się także rozgrywki pomiędzy dziewczętami), której imponujący rozkwit przypada na lata 70. i 80. ubiegłego wieku, czyli czasy największych sukcesów polskich kolarzy w Wyścigach Pokoju. Z sentymentem wspominana przez • młodocianych wówczas, dzisiaj dorosłych • graczy, ponownie wkracza w repertuar podwórkowych rozrywek. Instruktorami są tu ojcowie, stanowiący żywy dowód na tkwiący w każdym z panów pierwiastek Piotrusia Pana.

W klasycznej odmianie kapsli do rozgrywki potrzebny jest tor (narysowany kredą na asfalcie) na trasę którego wyruszają • kolarze • . Są nimi • ni mniej ni więcej • odpowiednio przygotowane (wypełnione plasteliną lub parafiną, czasem dociążone ołowiem, udekorowane flagami państw i/lub nazwiskiem kolarza) kapsle od piwa.

Każdy uczestnik wprawia swojego zawodnika w ruch, pstrykając symbolizującym go kapslem trzykrotnie tak, by kapsel nie opuścił toru, a jednocześnie zawędrował jak najdalej po krętej trasie (liczą się tylko pstryknięcia, popychanie kapsla jest zabronione). Wypadnięcie kapsla z toru wyścigowego lub wypchnięcie innego zawodnika poza trasę skutkuje powrotem na poprzednią pozycję (wypchnięty zawodnik wraca na trasę). Wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do mety. Dawniej zapaleńcy wykonywali swoich • zawodników • samodzielnie. Dzisiaj komplet do gry można kupić za 10 zł w Internecie. Uwaga! Cechą charakterystyczną zapaleńców są permanentnie poobcierane kolana.




Król

Gra w piłkę, tym razem do kosza. Rzucający próbują trafić do kosza z różnych pozycji, po udanym rzucie przesuwają się do przodu o jedną pozycję i uzyskują kolejną literę, składającą się na tytuł króla. Przeszkadza im w tym sam król • uczestnik stojący pod koszem, który wyłapuje niecelne rzuty. Jeśli on sam trafi do kosza z pozycji, w której złapał piłkę, cofa zawodnika o jedno miejsce do tyłu. Choć opis brzmi dość monotonnie, gra w króla potrafiła zajmować całymi godzinami zawodników koczujących na opuszczonym w czasie wakacji boisku szkolnym.




Kwadraty

Kwadraty • piłkarska zabawa, do rozegrania której potrzebna jest piłka nożna (może być mundialowa jabulani, ale sprawdzi się i taka do siatkówki), co najmniej czterech graczy, kawałek asfaltu oraz kreda. Na asfalcie należy rozrysować duży 8-metrowy kwadrat, który dzieli się na cztery 2-metrowe z każdej strony kwadraty. Każdy z graczy staje na swoim kwadracie.

Zawodnik ma za zadanie doprowadzić do tego, by piłka odbiła się co najmniej dwoma kozłami na polu przeciwnika. Broniący się może odbijać piłkę z pierwszego podania lub po koźle. Piłkę odbija się tak, jak pozwalają na to przepisy w futbolu (stopą, nogą, głową, tułowiem), liczba żonglerki piłką nie jest ograniczona • ważne jest by przy niej nie przekroczyć pola przeciwnika.

Gracz przegrywa jeśli piłka odbije się na jego polu dwukrotnie, bądź na jego polu i poza nim. Atakujący przegrywa jeśli podając piłkę nie trafi w pole przeciwnika.

Wyeliminowany gracz schodzi z pola, a rozgrywka trwa dalej pomiędzy pozostałymi zawodnikami.

Zaawansowani gracze w kwadraty mogą ograniczyć uderzenia do jednego po koźle, rozrysować kwadraty na większą liczbę zawodników, bądź ustalić zasady tak, że ten kto eliminuje zawodnika ma prawo przypisać zdobyte pole innemu (w ten sposób powiększa jego terytorium do obrony).

Gra polecana dla wszystkich, których idolem był, jest lub będzie Pele.
 
Back
Top