D
Deleted member 6793
Guest
Jest mnóstwo podejść do liczby serii i ilości powtórzeń w nich. Niektórzy np. robią po tyle samo w każdej, a inni np. w formie takiej piramidki typu 3-5-7-9-7-5-3 itp. itd. Warto chyba po prostu poeksperymentować. Ja do tych ćwiczeń podstawowych dodaje też inne na te same grupy mięśni - żeby pobudzić organizm do pracy w trochę inny sposób. Fajnie też są ćwiczenia statyczne jak np. zwis na drążku, krzesełko, plank czy też hollowbody - można dosyć łatwo pilnować progres i dają niezłe efekty na m.in. mięśnie głębokie co potem autentycznie czuć przy innych ćwiczeniach (lepsza stabilizacja całego ciała i kontrola nad nim)U mnie podobnie. Jak się doprowadzę do jakieś formy (minimalizującej kontuzje) to wrócę do BJJ.
Swoją drogą jaki masz plan? Ja póki co pięcioma seriami jadę. Nie przemęczam się, powolutku ale stabilnie coraz więcej.
Na podstawie moich doświadczeń wychodzi, że najlepiej w każdej serii robić około 80 % swojej maksymalnej liczby powtórzeń. Najcenniejsze wskazówki jakie wyciągnąłem z tej książki nie dotyczą stricte ćwiczeń:No właśnie, kurła, sam jeszcze nie wiem jak to ułożyć. Myślę. Robisz 5 serii po 10 powtórzeń? Ja na początek będę chyba robił po prostu tyle powtórzeń w jednej serii ile dam rady robić poprawnie technicznie, a czuję, że nie będzie tych powtórzeń dużo na początku. Później będę coś próbował ewoluować, ale poza krok 1, czyli start, na razie nie wychodzę myślami. Z miesiąc mi zajmie zanim trochę rozruszam mięśnie i ścięgna...
- robić notatki (ilość powtórzeń, samopoczucie po treningu, czy autentycznie czuć ten stopniowy przyrost siły czy też wprost przeciwnie - regres, itp. itd.) - dzięki temu łatwiej śledzić postęp, wyciągać wnioski no i ma to taki czynnik motywujący - jak po jakimś czasie na tej kartce widzimy, że już łącznie ileś tam set powtórzeń zrobiliśmy to wtedy jakoś ciężej to porzucić, żeby zaprzepaścić włożoną do tej pory pracę,
- nie napierdalać na 110 %, a na pewno nie na początku. Ja zauważyłem, że największy progres robię jak po kilku tygodniach cięższych ćwiczeń robię sobie jeden lżejszy na regenerację - wtedy autentycznie czuć ten przyrost siły. W poprzednich podejściach starałem się chyba za bardzo i napierdalałem tyle na ile mnie stać, przez co bardzo szybko się zniechęcałem i rzucałem w pizdu.