Sport

Mourad Laachraoui - brat jednego z zamachowców z Brukseli - zdobył złoty medal podczas mistrzostw Europy w taekwondo i będzie reprezentował Belgię podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
 
ZBIGNIEW PIETRZYKOWSKI
ps. "Piskorz", technolog, trener, pięściarz - rekordzista, niezawodny w ekipie Feliksa Stamma, 11-krotny mistrz Polski, 4-krotny mistrz Europy, posiadacz trzech olimpijskich medali.

Urodzony 4 października 1934 w m. Bestwinka koło Bielska-Białej w nauczycielskiej rodzinie Eugeniusza i Jadwigi (z domu także Pietrzykowskiej), absolwent Technikum Przemysłu Spożywczego (1953), leworęczny pięściarz (181 cm, 81 kg) BBTS Bielsko (1951-1954), w czasie służby wojskowej Legii Warszawa (1955-1956) i ponownie BBTS (1957-1968).
Chciał pójść w ślady swego starszego brata Wiktora z którym chodził do sali bokserskiej, podglądał go i starał się naśladować. Pierwsze kroki stawiał pod kierunkiem Ernesta Rademachera. W krajowej rywalizacji trafił u progu kariery na dwóch świetnych rywali (Jerzy Krawczyk i Leszek Leiss z którym nawet dwukrotnie przegrał), ale Feliks Stamm (który dał mu przydomek "Piskorz") obdarzył go wielkim zaufaniem wystawiając 19-letniego chłopca do narodowej drużyny na mistrzostwa Europy w Warszawie (1953). I tak rozpoczęła się kariera polskiego pięściarskiego arcymistrza, którą często porównuje się z rekordowymi osiągnięciami Węgra Laszlo Pappa i Kubańczyka Teofilo Stevensona.
11-krotny mistrz Polski (absolutny rekord krajowy): w wadze lekkośredniej (1954-1957), półciężkiej (1959-1965) był też 3-krotnym drużynowym mistrzem kraju: w zespole CWKS Legia (1954/55 i 1955/56) i BBTS Bielsko-Biała (1959-1960) a także (tu kolejny rekord w historii naszego boksu) 44-krotnym reprezentantem w meczach międzypaństwowych 1953-1966 w tym 42 zwycięstwa i tylko 2 porażki z Węgrem Laszlo Pappem i B. Koutnym CSRS.
Kolejny rekord bielszczanina polega na 5-krotnym udziale w mistrzostwach Europy, gdzie zdobył aż cztery mistrzowskie tytuły i jeden brązowy medal. Ten ostatni wywalczył podczas inauguracyjnego występu w Warszawie (1953), gdzie po wygraniu dwóch pojedynków z bardzo groźnymi rywalami (Jugosłowianinem Pavlicem i Rumunem Serbu) przegrał w półfin. z Bruce Wellsem (W. Brytania), który został potem nie tylko mistrzem Europy, ale również otrzymał zaszczytną nagrodę najlepszego pięściarza turnieju. Medale złote zdobył: w Berlinie Zach. (1955) po zwycięstwie w finale (waga lekkośrednia) nad Karlosem Dżanerianem (ZSRR), w Pradze (1957) gdzie w finale wagi średniej pokonał najtrudniejszego jego zdaniem pięściarza, z którym walczył w swojej karierze sportowej, Jugosłowianina Dragoslava Jakovljevica, w Lucernie (1959), gdzie w finale (co sprawiło mu wielką satysfakcję) pokonał wicemistrza olimpijskiego Gheorghe Negreę w II rundzie przez ko i wreszcie w Moskwie (1963). Tu w finale pokonał także bardzo groźnego pięściarza Dana Poźniaka (ZSRR). Drugi, równie barwny rozdział w karierze polskiego arcymistrza to udział w turniejach olimpijskich. Tu niestety na jego drodze do złotego medalu stanęli najwybitniejsi pięściarze w powojennej historii boksu amatorskiego (Laszlo Papp i Cassius Clay), a także inne czynniki jak: sztucznie narzucane limity wag (trzymanie ich przez wiele tygodni, odmawianie sobie jedzenia i picia) i - co szczególnie dotyczyło bielszczanina - niedostatki kondycyjne, które głównie wynikały z tego, że w kraju, wobec prawie stałej supremacji, bardzo rzadko walczył dłużej niż dwie rundy, a często oddawano mu punkty po prostu - bez walki.
Oficjalnie zakończył występy w ringu 10 lutego 1968. W sumie stoczył 367 walk z których 351 wygrał, 2 zremisował i 14 przegrał. Pobił jeszcze jeden rekord: w 136 walkach, które stoczył w lidze, wygrał...136! Po zakończeniu kariery sportowej - trener (BBTS, GKS Katowice, Wisła Kraków). Zasłużony Mistrz Sportu (1957), odznaczony m.in. Złotym (pięciokrotnie) Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe oraz Krzyżami: Kawalerskim (1960) i Oficerskim (1998) OOP. Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej (1997) posiadacz medalu Kalos Kagathos (1994) i nagrody im. Aleksandra Rekszy (1986). Poseł na Sejm RP 1993-1997 (czł. BBWR, wiceprzew. Komisji Sportu i Kultury Fizycznej). Kiedyś swoje posłowanie nazwał żartobliwie - piątym tytułem mistrza Europy. Był członkiem zarządu PKOl.
Zmarł 19 maja 2014 roku w Warszawie.
*1956 Melbourne: w. lekkośrednia - w pierwszej kolejce pokonał Richarda Karpowa (ZSRR), w ćwierćfin. wygrał z Bułgarem Borysem Nikołowem, w półfin. przegrał z Węgrem Laszlo Pappem, zdobywając brązowy medal (zw. Papp).
Był to rewanż (po dwóch miesiącach) za Warszawę, kiedy to Polak znokautował Węgra w Hali Mirowskiej. Tym razem Papp zastosował inną taktykę: nie szedł na wymianę, atakował z doskoków i miał Polaka na macie. W trzeciej rundzie osłabł (też z podobnych przyczyn jak Pietrzykowski miał braki kondycyjne), ale szturm naszego pięściarza był spóźniony i walkę przegrał wyraźnie. Stamm po jej zakończeniu powiedział: "Te występy naszych pięściarzy, to dla mnie nokaut. Czas wycofać się z sali treningowej i narożnika".
*1960 Rzym: w. półciężka - w pierwszej kolejce pokonał 5:0 Carla Crawforda (Gujana Brytyjska), w drugiej wygrał 5:0 z Emilem Willerem (ORO/RFN), w ćwierćfin. zwyciężył 5:0 Petara Spasowa (Bułgaria), w półfin. pokonał 4:1 Giulio Saraudi (Włochy) i w finale przegrał 0:5 z Cassiusem Clayem (USA), zdobywając srebrny medal.
Polak stoczył wspaniały pojedynek, ale tylko w dwóch pierwszych rundach. Zastosował rozsądną taktykę walki, która jednak wymagała olbrzymiej koncentracji i fantastycznej kondycji, której niestety (walka była piekielnie szybka) zabrakło naszemu pięściarzowi już pod koniec pierwszego starcia (była to już jego piąta walka w turnieju). W drugiej rundzie coraz częściej stawał w miejscu, prowokując Amerykanina, żeby poszedł do przodu i wdał się w wymianę ciosów. Kiedy to jednak nie nastąpiło wiedział, że przegrywa i myślał nawet o przerwaniu pojedynku. Resztkami sił dotrwał jednak do końca.
*1964 Tokio: w. półciężka - w pierwszej kolejce wygrał przez dyskwalifikację w II rundzie z Ronaldem Holmesem (Jamajka), w ćwierćfin. zwyciężył 5:0 Rafaela Gargiulo (Argentyna), w półfin. przegrał 1:4 z Aleksiejem Kisielowem (ZSRR) zdobywając brązowy medal (zw. Cosimo Pinto Włochy).
Ostatnia olimpijska szansa Polaka (miał 30 lat i 14 rok uprawiał boks) nie została przez niego wykorzystana, mimo iż w tej wadze panowała na świecie posucha. "Przypadkowy" w kategorii półciężkiej reprezentant ZSRR okazał się szybszy i sprytniejszy od zmęczonego fizycznie i psychicznie bielszczanina, który nie chciał przejąć inicjatywy w tej walce i zasłużenie ją przegrał.
 
JERZY ZDZISŁAW KULEJ(1940-2012)
menedżer, poseł na Sejm RP, jedyny polski bokser, który nie leżał na deskach i jedyny, który zdobył dwa złote medale olimpijskie (1964, 1968), fenomen popularności, trzeci na liście najwybitniejszych polskich sportowców XX wieku.

Urodzony 19 października 1940 w Częstochowie (dzielnica Ostatni Grosz) w robotniczej rodzinie Mieczysława i Ireny Pietrzak. Najpierw chciał naśladować Marka Petrusewicza (mając 6 lat sam nauczył się pływać), potem biegał i ścigał się na łyżwach, być może dlatego, że był mały, chudy i wystraszony. Ale wśród rówieśników mocno było zakorzenione przekonanie, że "jedynym sportem godnym mężczyzny jest boks". Bez większego przekonania uległ jego czarowi dzięki koledze (Stefan Pala), który zaprowadził go na salę bokserską miejscowego Startu (1955-1958), gdzie nauczycielem sportu i życia był trener Wincenty Szyiński.
Początki nie należały do łatwych. W książeczce zawodniczej przyszłego mistrza zanotowano przegraną z klubowym kolegą Marianem Kozakiem w finale wagi koguciej Pierwszego Kroku (1955). A on nie lubił przegrywać, rozpierała go piekielna ambicja. Okres chwilowego zniechęcenia był jednak krótki. Wrócił na ring i w kategorii juniorów (już w wadze piórkowej) piął się coraz wyżej: mistrzostwa Częstochowy, mistrzostwa Śląska (1957), wreszcie turniej kadry juniorów w Lublinie (1958), podczas którego "Kulej, który bardziej przypomina ministranta niż boksera" (tak napisał niedościgniony w znajomości boksu Jan Wojdyga w "PS") pokonał w rewelacyjnym stylu swego rywala z Turbiny Elbląg (Chmielewski). "Ministranta" dostrzegł też Feliks Stamm, który niespełna 18-letniego boksera (ważył 58 kg, a limit wagi lekkiej wynosił 60) postanowił sprawdzić w reprezentacji seniorów w meczu z Jugosławią (23 czerwca 1958). Debiutant miał za przeciwnika doświadczonego i mocno bijącego Slobodana Viticia. Walczył z nim nie jak "ministrant", a raczej "profesor", posłał go dwa razy na deski, odebrał chęć do atakowania i zepchnął do rozpaczliwej obrony. Rozpoczęła się wówczas (w Bydgoszczy) kariera boksera, który nie ma sobie równych w historii polskiego boksu. Kiedy dostrzeżono skalę talentu częstochowianina, zadbano o jego dalszą sportową edukację w stołecznej Gwardii (trener Wiktor Nowak), której pozostał wierny do "ostatnich sportowych dni" (1959-1971).
W Warszawie otrzymał także warunki do nauki: ukończył Liceum Ogólnokształcące dla Pracujących (1966) i bielańską AWF (10 czerwca 1972), gdzie otrzymał tytuł magistra wf i trenera II kl. Pięściarz wagi lekkopółśredniej (167 cm, 66 kg), 8-krotny mistrz Polski (1961-1965, 1967, 1969, 1970) i 36-krotny reprezentant kraju w meczach międzypaństwowych 1958-1970 (28 zwycięstw i 8 porażek). We wstępnej fazie kariery miał kilku przeciwników (w kraju był to głównie szczecinianin Józef Piński, a za granicą Niemiec Gerhard Dieter), z którymi nie mógł sobie dać rady, ale od 1963 (początek wspaniałej passy) o zwycięstwie nad Polakiem mogli sobie pomarzyć tylko najlepsi pięściarze świata. W mistrzostwach Europy startował 4-krotnie (1959, 1963, 1965, 1967). Podczas debiutu w Lucernie (1959) wygrał tylko jedną walkę, ale już cztery lata później w Moskwie (1963), walcząc o paszport olimpijski, pokonał kolejno: Ruhla (NRD), Heceja (CSRS), Arcariego (Włochy) oraz Tuminsza (ZSRR) i zdobył tytuł mistrza Europy, w sposób prawie doskonały. W takiej roli wyjeżdżał na turniej tokijski, gdzie o medale olimpijskie miało walczyć aż 35 pięściarzy wagi lekkopółśredniej. Był w życiowej formie. W stolicy Japonii obchodził 24 urodziny. Był to bardzo udany rewanż Polaka za styczniową porażkę podczas meczu z ZSRR w Moskwie. Nie po raz pierwszy , kiedy zaszła potrzeba, potrafił wykrzesać z siebie niezmierzone zasoby ambicji i bojowości. Kluczem do olimpijskiego zwycięstwa był jednak plan taktyczny walki przygotowany wraz z Feliksem Stammem (zmiana rytmu i sposobu boksowania) i jego bezwzględna realizacja w ringu. Grudzień, Kulej, Kasprzyk - trzy po sobie następujące walki w tokijskich olimpijskich finałach, trzy zwycięstwa i trzy złote medale Polaków. Największe wydarzenie w historii polskiego boksu. W okresie między olimpijskim znów dwukrotnie startował w mistrzostwach Europy (1965, 1967). I w Berlinie (1965) obronił honor naszego boksu. Z pięciu finalistów tylko on sięgnął po złoty medal. Był znów w świetnej formie. Znokautował Anglika Howkinsa, wygrał z Węgrem Tothem, nie dał szans na rewanż Ewgenijowi Frołowowi, a dalej rozprawił się z Włochem Fasolim i w finale wygrał z "oryginalnym" przeciwnikiem, Duńczykiem Rasmussenem.
W Rzymie (1967), kiedy polski boks zdobył znów Puchar Europy za drużynowe zwycięstwo (mistrzami byli już Skrzypczak, Petek i Grudzień), mistrz olimpijski z Tokio nie stanął, niestety, na najwyższym podium. W finale przegrał z bratem Ewgenija - Walerym Frołowem (ZSRR). Nie był w najwyższej formie i zaczęto się zastanawiać czy "dotrwa" do Meksyku. Ale sprawę nieoczekiwanie skomplikowała nie sportowa forma mistrza, ale dwa wydarzenia, które start olimpijski postawiły pod wielkim znakiem zapytania: wypadek samochodowy w czerwcu (poważne pokaleczenie twarzy) i bójka pod kinem "Giewont" w Zakopanem z miejscowymi góralami (tuż po zakończeniu ostatniego zgrupowania przed igrzyskami). O ile rany się goiły, to incydent z "tubylcami" (ucierpieli nie tylko stróże porządku publicznego, ale także komisariat, a mistrz był przecież ...podporucznikiem milicji), "wstrząsnął" tzw. opinią publiczną. Bez sądu i udowodnienia winy chciano ukarać sportowców. Stołeczny komendant milicji, na szczęście, przyczynił się do wyciszenia sprawy i wydał "salomonowy wyrok": albo złoty medal olimpijski w Meksyku, albo sąd resortowy, degradacja, wyrzucenie z milicji etc. Z takim "moralnym bagażem" mistrz olimpijski z Tokio i dwukrotny mistrz Europy wyleciał na kolejne igrzyska, gdzie po raz drugi został mistrzem olimpijskim. Ten finał zapisał się w pamięci nie tylko Jerzego Kuleja. Wyszedł na ring po walkach przegranych już przez Artura Olecha i Józefa Grudnia. Był naszą ostatnią szansą. A Kubańczyk bił piekielnie mocno i skutecznie. Pod Polakiem ugięły się nogi.
Wydawało się, że za chwilę padnie po raz pierwszy w życiu na matę. Kiedy w trzeciej rundzie wszyscy myśleli, że nastąpi to za chwilę, nasz pięściarz jakimś cudem wzmocnił tempo walki (zrobił to intuicyjnie, bo pojedynek dobiegał końca), zdezorganizował poczynania Kubańczyka, który otrzymał ostrzeżenie za ściąganie rywala i walkę przegrał, mimo, iż na finiszu wydawało się, że ma więcej sił. Polak nie zawiódł. Miał więcej szczęścia, choć jak się miało okazać, olimpijska walka z Kubańczykiem pozostawiła inne ślady. Niewidzialne dla niewtajemniczonych. Ujawnił je dopiero, kiedy na początku 1971 ku ogólnemu zaskoczeniu podjął decyzję o zakończeniu kariery sportowej. Zwierzył się jednemu z reporterów: "W pewnym momencie tej walki otrzymałem straszny cios, który mógł mnie skończyć jako boksera. Nie wiem jakim cudem nie upadłem, ale oberwałem ciężko. Stamm to zauważył i wiedział, że ja już nie jestem taki sam jak przed tą walką, że będę się już obawiał następnego takiego uderzenia. Dlatego pochwalił decyzję, aby odejść u szczytu sławy i już nie czekać na kolejną olimpiadę. Dlatego odchodzę". Stoczył w sumie 348 walk z czego 317 wygrał, 6 zremisował i 25 przegrał. Przeszedł do historii polskiego boksu nie tylko jako fighter nr 1 z dwoma złotymi medalami olimpijskimi, ale także jako bokser, który nigdy nie zapoznał się z deskami ringu. Mówił na ten temat: "To nie jest znowu taka moja wielka zasługa osobista. Nie jestem odporny na ciosy bardziej niż inni. Po prostu nie ma na świecie pięściarzy, którzy po celnym ciosie nie poszliby na deski. Są tylko źle trafieni". Po zakończeniu kariery sportowej - trener i działacz sportowy, menager boksu zawodowego, m. in. członek zarządu PKOl, wiceprezes Związku Boksu Zawodowego w Polsce, prezes Klubu Polskich Medalistów Olimpijskich. Zasłużony Mistrz Sportu (1964), odznaczony m. in. złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe (wielokrotnie) oraz Krzyżem Oficerskim (1968) i Komandorskim (1998) OOP. Fenomen popularności. W plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski XX wieku zajął 3. msc (1998). Laureat nagrody im. Aleksandra Rekszy (1995). Swoje dzieje (nie tylko sportowe, niektórzy nazywali go "życiowym kaskaderem") opisał w książce Jerzy Kulej - dwie strony medalu (Warszawa, 1996). Żonaty, dwukrotnie (Helena, Alicja), ma syna Waldemara (1962). Ostatnio - działacz polityczny, z ramienia SLD poseł na Sejm RP. Przysięgę poselską składał 19 października 2001 w dniu swoich 61 urodzin. Znów miał dobrą trzecią rundę, posłem został przy... trzecim podejściu.
Zmarł 13 lipca 2012 roku.

*1964 Tokio: w. lekkopółśrednia - w pierwszej kolejce pokonał 5:0 Argentyńczyka Roberto Oscara Amayaę, w drugiej wygrał z "etatowym" przeciwnikiem polskich pięściarzy Szkotem Richardem McTaggartem 4:1 (był słabszy fizycznie i mniej bojowy), w ćwierćfin., także 4:1 pokonał Rumuna Josifa Mihalica (b. zacięty pojedynek), w półfin. wygrał 5:0 z bardzo niewygodnie walczącym Eddie Blayem (Ghana) i w finale pokonał 5:0 Eugenija Frołowa, gwiazdę ekipy ZSRR i zdobył złoty medal.

*1968 Meksyk: w. lekkopółśrednia - w pierwszej kolejce (spotkał rywala, którego oczekiwał w finale) pokonał 3:2 Węgra Janosa Kajdiego, w drugiej wygrał też nie jednogłośnie 4:1 z równie trudnym rywalem Włochem Gianbattistą Caprettim (w III rundzie był liczony), w ćwierćfin. wygrał (znów tylko 3:2) z 23-letnim Peterem Tiepoldem (NRD), w półfin. bez większej utraty sił pokonał 5:0 Fina Arto Nilssona i w finale wygrał 3:2 z 20-latkiem z Kuby Enrique Regueiferosem, zdobywając drugi złoty medal.
 
ANDRZEJ SUPRON
ps. "Król", przedsiębiorca, trener, zapaśnik stylu klasycznego (wagi lekkiej, półśredniej i średniej), mistrz świata (1979) i Europy (1975, 1982), trzykrotny olimpijczyk (1972, 1976, 1980), srebrny medalista z Moskwy (1980).

Urodzony 22 października 1952 w Warszawie, syn Władysława, absolwent Technikum Górniczego w Dąbrowie Górniczej (1975) i - studiował zaocznie - kierunek trenerski na katowickiej AWF. Zapaśnik (169 cm, 66 kg) stylu klasycznego (w. lekka, półśrednia, średnia), reprezentant RKS Elektryczność Warszawa (1963-1971) i GKS Katowice (1972-1987) nad którym opiekę szkoleniową sprawowali trenerzy: Tadeusz Świętulski, Jan Adamaszek, Antoni Masternak, Janusz Tracewski. Jeden z największych talentów w historii polskiego zapaśnictwa o bardzo bogatej karierze zawodniczej. Wygrywał swoje walki dzięki doskonałej technice, kondycji i... przebiegłości na macie. Ocena jego kariery sportowej nie jest jednoznaczna.
Jedni twierdzą, że jest zawodnikiem spełnionym, a nie doszedł do większych zaszczytów tylko dlatego, że chciał tego dokonać jak najmniejszym kosztem. Inni uważają, że na przeszkodzie do złotych medali olimpijskich stanęły kontuzje (zwichnięcie stawu obojczykowo-barkowego), które "zostawiły głęboki ślad w psychice zawodnika i zmusiły go do zmiany stylu walki"(jedna z opinii). Lubiany w środowisku i przez kibiców (umie propagować i mówić o zapasach). Umiał także połączyć ciężki trening z fantazją życia codziennego i posiada ogromną umiejętność zdyskontowania swoich sukcesów sportowych i poza sportowych.
13-krotny mistrz Polski: w. lekkiej - 1971-1973, w. półśredniej - 1975-1980, 1982, 1983, 1985, w. średniej - 1981 po raz pierwszy dał się poznać na arenie międzynarodowej podczas ME juniorów w Huskvarna (1970), gdzie zdobył tytuł mistrzowski i złoty medal. Mistrz świata 1979 (68 kg) i 5-krotny medalista MŚ: srebrny 1975 (68 kg), 1978 (68 kg), 1982 (74 kg), 1983 (74 kg) i brązowy 1974 (68 kg). 2-krotny mistrz Europy: 1975 (68 kg), 1982 (74 kg) i 5-krotny medalista ME: srebrny - 1974 (68 kg), 1983 (74 kg); brązowy 1972 (68 kg), 1979 (68 kg), 1981 (74 kg). 3-krotny olimpijczyk (1972, 1976, 1980).
Od 1979 trener zapaśnictwa, od 1986 sędzia międzynarodowy. Był wiceprzewodniczącym Światowej Rady Zawodniczej FILA. Odznaczony Złotą Gwiazdą FILA (2003). Po zakończeniu kariery zawodniczej - trener, m. in. kadry USA, asystent trenera polskiej kadry narodowej (St. Krzesińskiego). Przedsiębiorca o licznych zainteresowaniach (gastronomia, handel samochodami, popularyzacja wrestlingu, ośrodek rekreacji ruchowej). Działacz sportowy, członek zarządu PKOl. Zasłużony Mistrz Sportu, odznaczony m. in. sześciokrotnie srebrnym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Krzyżem Kawalerskim OOP(1994).
*1972 Monachium: styl klas., w. lekka 68 kg - w pierwszej kolejce obopólna dyskw. 4:4 w 5.58 min. z S. Popescu (Rumunia), w drugiej wygrał w 8.38 min. z S. Nakosem (Grecja), w trzeciej pokonał w 2.26 min. M. Daliriana (Iran), w czwartej przegrał w 8.10 min. z S. Chasamutdinowem (ZSRR), odp. z konk. zajmując 9. msc (zw. S. Chasamutdinow ZSRR).

*1976 Montreal: styl klas., w. lekka 68 kg - w pierwszej kolejce przegrał 0:4 z S. Rusu (Rumunia), w drugiej wygrał w 5.04 min. z J. van Lancerem (Belgia), w trzeciej pokonał 3:1 N. Nedewa (Bułgaria), w czwartej zwyciężył w 1.47 min. H. Kima (Korea Płd.), w piątej uległ 1:3 S. Nałbandjanowi (ZSRR), odp. z konk. i zajął 5. msc (zw. S. Nałbandjan ZSRR).

*1980 Moskwa: styl klas., w. lekka 68 kg - w pierwszej kolejce wygrał w 5.28 min. z S. Hamidim (Afganistan), w drugiej pokonał w 8.27 min. K. Gaala (Węgry), w trzeciej zwyciężył w 7.10 min. B. Bolda (Mongolia), w czwartej wygrał 4:2 z S. Nałbandjanem (ZSRR), w piątej wyciągnął wolny los, w finale kolejno pokonał w 3.08 min. L. E. Skjolda (Szwecja), przegrał 2:3 ze S. Rusu (Rumunia) i wyciągnął wolny los, zdobywając srebrny medal (zw. S. Rusu Rumunia).
 
ps. "Król"
kra-l-jest-tylko-jeden.jpg

:DC:
 
Vive ma spore szanse na odprawienie PSG, ogladamy!

Jakby pokonali PSG to by było coś wielkiego, niesamowicie naładowany gwiazdami skład mają Paryżanie.
Szkoda, że ten Omeyer to obronił, bo by były trzy bramki prowadzenia w osłabieniu.

Noż znowu, jebany Omeyer!
 
Back
Top