Hej, wam się tak chce pieprzyć z tymi wszystkimi metodami,tracić kasę na suple i burnery, zakłócać sobie dietę biegając na czczo, czy inne chujemuje, zamiast robić po prostu planki?
Gwarantuję tutaj każdemu, że jeśli dojdziecie codziennie do minimum czterech minut w prawidłowej pozycji bez żadnego rzucania ciałem, to spalicie ile chcecie.
Zmieniłem metabolizm na powolniutki,przytyłem 20kg, choć mój metabolizm całe życie zapieprzał jak królik Duracella, natomiast ilekroć potrzebuję się doprowadzić do formy teraz - z wolnym metabolizmem - to napierdalam planki.
Nie zmieniam metabolizmu, nie zmieniam (nie dokładam) ćwiczeń (bo jestem za leniwy i za dużo wiem, żeby się pierdolić z takimi pierdołami, jak bieganie czy ostre treningi na brzuch), nie zmieniam nawet diety, opierdalam niezdrowe żarcie siedząc ciągle, i jak chcę/potrzebuję, to kilka miesięcy z minumum 4 minutami dziennie planków (po dojściu do 1 minuty w serii, cztery serie, potem dwie minuty, itd.) Czasem robię sobie dzień, bądz dwa przerwy w tygodniu. Zazwyczaj dwa, trzy miesiące i dokopuję się do kaloryfera. Nie jest superwyrazny, ale nie potrzebuję, no i jestem za leniwy, żeby napierdalać dalej, jeśli już osiągnąłem założony cel.
Najczęściej chudnę ok. 4-5 kg na miesiąc, robiąc przy okazji połowę ciała, z tego co kojarzę, no i najważniejsze - jest to najskuteczniejsze ćwiczenie na bóle pleców, wypadanie dysków, nieprawidłową postawę, i parę innych, dość poważnych problemów.
I jest to potwierdzone najnowszymi badaniami z zakresu bólu pleców, jak będę miał czas i znajdę linki to wrzucę tutaj, dla dociekliwych.
Ja to mam przetestowane na sobie od jakichś -nastu lat, że ilekroć pojawiają mi się tego typu problemy, to po ustąpieniu bólu (jeśli jest), zabieram się za planki. I czy to ból pleców, czy słaby/wielki brzuch, czy dyskopatia - po góra miesiącu jest duża poprawa, a po kilku - ustąpienie dolegliwości/zniknięcie baryłki piwnej (tak, lubię piwo).
No, to macie, i cieszcie się, kto leniwy albo potrzebujący. Cztery minuty w domu, z muzyczką, bez kosztów dodatkowych, karnetów, jeżdżenia, biegania, i całej reszty. Możecie napieprzać więcej, jak chcecie, choć to nie jest takie łatwe - początkującym dojście do minuty w poprawnej pozycji zajmuje parę dni, albo tygodni, jak podpatrzyłem na siłkach i halach :)
Ewentualnie możecie się dalej męczyć i pocić i wydawać hajs, każdemu według potrzeb. Ja mam już inne zainteresowania, a i czasu jakby mniej na wygłupy, dzięki czemu jest go więcej na przyjemności