ironical man
Legacy FC Light Heavyweight
Momentami wręcz wyjmowanie spod tego prawa i stawianie ponad nim.
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Daimon Frey: W 90% zgoda z tym co napisałeś, ale 10%... No właśnie - adopcja.
1. Czy nie uważasz, że dziecko które ma rodziców homo będzie gorzej traktowane w szkole? Wyśmiewane, tępione? Dzieci są okrutne. Czy chcemy z premedytacją skazywać dzieciaki na taki los?
2. W parach hetero również są straszne rzeczy, ale jak to wygląda statystycznie?
Jestem podobnego zdania co Ty,jednak sprzeciwiam sie adopcji dzieci przez pary homoseksualne i nadmiernemu,publicznemu epatowaniu swoja seksualnoscia.
Nikt by nie zwracał uwagi, że "pedał", gdyby sam się z tym nie afiszował i pozornej walki z dyskryminacją nie wziął na sztandary. Gdyby faktycznie zależało tym środowiskom na równości, nie paradowaliby ze swym gejostwem, a pilnowaliby przestrzegania równości wobec prawa - to ona zapewnia równe traktowanie. Wyodrębnianie jakiejś (jakiejkolwiek) grupy spośród reszty obywateli z równością wobec prawa ma niewiele wspólnego.
Od pobicia są paragrafy, nie trzeba mówić: "jestem gejem i mnie pobito" - wystarczy: pobito mnie. Są też po wioskach rejony, w których ostentacja zakochanych jest niezbyt dobrze widziana, a mimo to gówniarzeria emocjonalna nie domaga się tolerancji i nie organizuje politycznie.Wszystko spoko, tylko gdybyście szli ze swoimi dziewczynami/żonami za rękę po ulicy lub pocałowali się (choćby niewinnie na pożegnanie, żeby nie mieszać w to łóżkowych emocji) i w najlepszym wypadku zostali zjechani wzrokiem, w średnim wyśmiani/zbluzgani przez grupkę przekonanych o swojej wyższości, a w najgorszym pobici przez jakichś patusów, to czulibyście się z tym dobrze?
Nie róbmy z nich takich strasznie uciskanych, bo nic im się nie dzieje. To, że ktoś komuś czasem powie - "wyp****** pedale" nie znaczy, że go od razu wielce gnębią i że z tym musi po telewizjach latać. Ludzie śmieją się z wielu odmienności, zwłaszcza młodzi. W szkole mieli przefikane i kulawi, i brzydcy, i rudzi, i z wadami wymowy itd. Nikt z tego nie robił i nie robi afery - ale geje tak, bo to takie modne i TVN zawsze z chęcią pokaże.Ci ludzie są sfrustrowani, nawet ukrywając się dostają zewsząd (oni nie czytają internetu?) sygnały, że są ludźmi gorszej kategorii, że pedał/lesba to powód do wstydu, nic dziwnego, że na siłę chcą pokazać, że też są ludźmi i mają prawo żyć jak chcą.
Albo wymyślą sobie inne postulaty.Minie kilkanaście lat, dorosną ludzie wychowywani w większej tolerancji i większość to zaakceptuje, wtedy i oni uspokoją się ze swoim publicznym epatowaniem.
I właśnie o to jednej i drugiej stronie chodzi, PiSowi nie pali się do rządzenia, a PO do oddania władzy. Każdy ma swój kawałek tortu dzięki któremu dobrze żyje. Więc postanowili betonować scenę polityczną aż zabraknie cementu, wody i kruszywa w tym kraju.Swoją drogą to już się nie mogę doczekać 13 grudnia. Wszelkie zadymy w obecnym wymiarze będą jedynie wodą na młyn utrzymania obecnego status quo.
1. Relacje między dziećmi wynikają z innych rzeczy niż to jakich kto ma rodziców, procesy grupowe to gigantyczny temat nawet gdy analizujemy je w środowisku osób dorosłych. Jeden dzieciak będzie żył w patologicznej rodzinie i wyglądał jak strach na wróble i z różnych powodów będzie liderem swojej grupy, gdy gdzie indziej podobne dziecko będzie traktowane jak śmieć. To zdecydowanie zbyt złożony proces, by użyć argumentu, że akurat jedna konkretna zmienna będzie decydowała o tym czy inni będą "okrutni", czy nie.
Po drugie, nie wiem czy były na ten temat jakieś badania, ale wydaje mi się, że osoby adoptujące dzieci przeznaczą potem na nie więcej swojego czasu niż w przeciętnej, klasycznej rodzinie. Raz że nie decydowali by się na adopcję, gdyby go nie mieli, dwa że gdy świadomie do czegoś dążymy to później trudniej nam pozostać wobec tego obojętnym i łatwiej nam racjonalizować wydawanie zasobów na korzyść tego czegoś, czujemy się automatycznie mocniej odpowiedzialni. A czas jaki poświęca się dziecku ma ogromne znaczenie dla jego rozwoju i kształtowania relacji w grupie.
Po trzecie, mam wrażenie, że dzieci wychowywane przez homo, którzy wiedzą jak to jest być izolowanym przez społeczeństwo, będą przez nich mocniej wspierane i wręcz bardziej pewne siebie niż normalne dzieciaki, które same muszą układać sobie w głowie kim są i ile są warte.
2. Pamiętam, że wbrew temu co próbuje wykrzyczeć środowisko kato-konserwatywne wypada to na korzyść homo, dzieci z takich związków wg badań są szczęśliwsze i mniej narażone na patologie (badania z tego co pamiętam obejmowały wywiady z dorosłymi osobami wychowanymi przez homoseksualistów), ale to bez znaczenia.
Minie kilkanaście lat, dorosną ludzie wychowywani w większej tolerancji i większość to zaakceptuje, wtedy i oni uspokoją się ze swoim publicznym epatowaniem.
I właśnie o to jednej i drugiej stronie chodzi, PiSowi nie pali się do rządzenia, a PO do oddania władzy. Każdy ma swój kawałek tortu dzięki któremu dobrze żyje. Więc postanowili betonować scenę polityczną aż zabraknie cementu, wody i kruszywa w tym kraju.
Od pobicia są paragrafy, nie trzeba mówić: "jestem gejem i mnie pobito" - wystarczy: pobito mnie.
Są też po wioskach rejony, w których ostentacja zakochanych jest niezbyt dobrze widziana, a mimo to gówniarzeria emocjonalna nie domaga się tolerancji i nie organizuje politycznie.
Nie róbmy z nich takich strasznie uciskanych, bo nic im się nie dzieje. To, że ktoś komuś czasem powie - "wyp****** pedale" nie znaczy, że go od razu wielce gnębią i że z tym musi po telewizjach latać. Ludzie śmieją się z wielu odmienności, zwłaszcza młodzi. W szkole mieli przefikane i kulawi, i brzydcy, i rudzi, i z wadami wymowy itd. Nikt z tego nie robił i nie robi afery - ale geje tak, bo to takie modne i TVN zawsze z chęcią pokaże.
Co do wszelkich danych natomiast - nie ma na razie odpowiedniej próby i odpowiednio długich badań (kilkadziesiąt lat co najmniej), by można było mówić o jakichkolwiek miarodajnych wynikach.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt, oprócz myślącej w tym kraju garstki, nie chce zmian. Bo gdyby ludzie chcieli coś zmienić, to PO jak i PiS już dawno dostaliby po czerwonej kartce.
Zgadzam się, na nasze nieszczęście nie widać żadnych zmian, nawet tych powolnych. Ba, nawet nie widać, żeby się ktoś się przymierzał do zmieniania czegokolwiek. Jedyną zmianę jaką widzę, to, że PSL wyszedł z cienia ze swoim kolesiostwem i nepotyzmem. Kiedyś się jakoś z tym kryli, dzisiaj wiadomo jakie są stawki, które bierze PSL i co trzeba robić, żeby mieć pracę w strukturach samorządowych i różnych agencjach podległych. Stąd taki wynik w ostatnich wyborach.Rzecz w tym żeby doszło do mądrych zmian, a takie można wprowadzić jedynie stopniowo, powoli zyskując zaufanie "ciemnego ludu", że jednak pewne rzeczy dobrze działają nie tylko dla pomysłodawców.
Nie wierzę w ani jednego polityka w tym kraju, ani w żadną partię polityczną. JKM jest dla mnie wybrykiem, coś na wzór Palikota, tylko po drugiej stronie sceny, teraz wejdzie do sejmu, żeby w następnej kadencji podzielić los Ruchu Palikota.To ja i z moimi łzami do kubła przyjde: zazdroszcze wam wiary w KNP. Serio. Bo ja nie mam na kogo głosować.
Toteż je odrzucam, bo z samym homoseksualizmem mają mało wspólnego.Absurdalne żądania gejów również należy olać i tyle.
To dotyczy wszystkich dziedzin życia, nie tylko aktywności seksualnej.Obniżanie poczucia wartości i brak wsparcia ma wpływ na całe życie człowieka.
Przecież nikt nie każe ich łapać i zamykać w komórce:) Ja ich toleruję, choć ich preferencje mi się nie podobają - ba! Uważam je za obrzydliwe.Gej/lesbijka to nie kosmita, którego należałoby poddać kwarantannie i najpierw przebadać wzdłuż i wszerz, to człowiek o określonych preferencjach seksualnych, a w tych kwestiach psychika ludzka jest dobrze poznana.
Czy niepełnosprawni organizują się politycznie i domagają się "równości" z osobami w pełni sprawnymi?:)Do tego dochodzą problemy tożsamościowe, to również jest od dawien dawna badany temat, choćby, tak jak wspominałem, u niepełnosprawnych, którzy często nie czują się równi "normalnym" ludziom i mają z tego względu szereg dużo większych problemów niż utrudnienia w poruszaniu się.
Tak, ale z doświadczenia wiemy że pewnym dzieciakom jest trudniej i nie ma co zakłamywać rzeczywistości, ze w sumie grubej dziewczynie będzie się żyło tak samo jak chudej i pięknej - nie będzie.
Niestety obawiam się, że nic nie zastąpi więzów krwi. Mechanizmy ewolucyjne są bardzo silne, jesteśmy zwierzętami i mamy pewne instynkty. Dariusz Michalczewski mówił, że rodzice którzy adoptują dzieci często bardzo szybko je oddają i to jest duży problem. Niestety Twoja teoria wydaje się nie mieć dużo wspólnego z rzeczywistością jeśli wierzyć Darkowi, który ma fundację pomagającą domom dziecka.
Myślę, że jak ktoś jest izolowany to zaczyna mieć taką jazdę w głowie, jego poczucie własnej wartości spada, później dzieci to naśladują. Natomiast ktoś pewny siebie, pewny swojej wartości da najlepszy przykład dzieciom, które w pewnym wieku ślepo naśladują rodziców. Mamy neurony lustrzane w mózgu i zwyczajnie naśladujemy innych, dlatego czym bardziej społecznie ogarnięty rodzic tym lepszy przykład dla dziecka.
Ja kiedyś czytałem całkiem odwrotne badania (źródło - onet.pl, więc średnio wiarygodne). Że dzieci osób homoseksualnych znacznie częściej dokonują prób samobójczych i sięgają po narkotyki.
Z kobiecymi (feministycznymi) ruchami miało być tak samo, a nie jest. Wymyślają coraz to nowe przywileje, parytety i inne dyskryminujące kogoś rzeczy.
Czy niepełnosprawni organizują się politycznie i domagają się "równości" z osobami w pełni sprawnymi?:)
No wymyślają, krzyczą i co? I nic, znudzi im się a jak nie to będą krzyczeć do końca świata, no big deal.
To nie jest zakłamywanie rzeczywistości, to są fakty. Może być chuda i piękna, ale będzie małą jędzą i będzie dostawać papierkiem w łeb od ławek z tyłu i będzie się to za nią ciągnąć do dorosłości. Będzie gruba i brzydka, ale daje spisywać pracę domową i będzie ulubienicą. Przykładów za i przeciw można mnożyć tyle ile jest możliwości konfiguracji ludzkich cech, bo dynamika grupy jest bardziej złożona niż to, co sugerujesz.
Tak samo jest z kupowaniem zwierząt, część skurwieli wypuści potem zwierzaka do lasu na pewną śmierć, bo się znudził. A w temacie - to jest problem ogólnie adopcji a nie adopcji przez pary homo, nikt (chyba) jednak nie twierdzi, że należy jej zakazać, co najwyżej mocniej zastanowić się jak wyłaniać osoby bardziej odpowiedzialne. Oddanie dzieciaka pierwszej lepszej parze nie może wchodzić w grę. I mam poczucie, że para homo powinna być mocniej sprawdzona niż para hetero, choć jestem świadom, że to tylko "intuicja" oparta na wychowaniu wśród "normalnych" osób.
Poczucie wartości nie jest kwestią naśladownictwa, kształtuje je sposób opieki nad dzieckiem, to ile czasu jest mu poświęcane i jakiej jakości są te kontakty, jak jest traktowane.
Można coś osiągnąć mimo czegoś i to nie znaczy, że ten element jest bez znaczenia. Ludzie często to mylą. To, że laska jest gruba nie jest neutralne, może tę wadę która ma wpływ na jej postrzeganie jakoś zatuszować, wyrównać czymś innym ale to nie znaczy że to jest neutralne. Bokser może wygrać walkę ze złamaną ręką, ze złamanym nosem itd, ale to nie znacz że fakt złamanej ręki czy nosa był neutralny dla jego występu.
Nie do końca rozumiem argument ze zwierzętami, trochę nietrafiony w kontekście więzów krwi. Chyba, że chciałeś mi przyznać rację porównując adopcję do zakupu zwierzęcia... Trochę dziwne porównanie, ale ok :)
Obecnie adopcja przez pary homo jest zakazana, więc wielu myśli żeby podtrzymać ten stan rzeczy, czyli dalej zakazywać. Ja również zaliczam się do tej grupy. Nie powinno się eksperymentować na dzieciach. Zobaczmy jak sprawa się rozwinie w krajach gdzie adoptuje się dzieci i za 60 lat będzie można świadomie podjąć decyzję o zmianie prawa.
Obawiam się, że jest. Dostosowujemy się do otoczenia, szczególnie w młodym wieku. Stany emocjonalne również dzielimy z ludźmi. To jakich dziecko ma rodziców i z jakimi ludźmi przebywa w młodym wieku ma ogromne znaczenie dla rozwoju jego osobowości, powiedziałbym że najważniejsze. Poczucie własnej wartości to kwestia naśladownictwa, jak rodzic nie szanuje samego siebie to 1000 razy powtórzenie dziecku "szanuj się" nie pomoże. Jak stary pali fajki, jest gruby, źle się odżywia, przeklina itd a dziecku tłumaczy "nie pal, jedz zdrowo i nie przeklinaj bo wpierdol" to dziecko będzie słuchało dobrych rad? Nic nie zastąpi dawania dobrego przykładu, każda inna metoda to iście na łatwiznę - nieskuteczne.
Co do badań to niestety obecnie można znaleźć badania potwierdzające jedną i drugą wersję. Niestety czas poczekać na coś bardziej obiektywnego. Czas pokarze. Widziałem dyskusje jak strony przerzucał się badaniami skrajnie różnymi... :(
Jedno i drugie jest wzięciem odpowiedzialności za inną czującą istotę, odrzucenie później tej odpowiedzialności zasługuje na pełne potępienie.
Argument, że można znaleźć badania potwierdzające jedną i drugą wersję jest absurdalny. Tak właśnie działa nauka, nie ma z góry ustalonego pewnika, rezultaty jak najbardziej mają prawo wychodzić różne, często skrajnie różne, dzięki temu metoda naukowa jest tak wartościowa i daje tak znakomite rezultaty (nowożytną, przypominającą tą obecnie mamy krócej niż 200 lat, sprawdź jak gigantyczne postępy w każdej dziedzinie zaszły w tym czasie). W metodzie naukowej samo badanie i jego opis to pierwszy etap, żeby w ogóle było wzięte pod uwagę w dalszych etapach musi być najpierw opublikowane w piśmie naukowym i zrecenzowane przez anonimowo dobranych ekspertów w temacie. Kolejny etap to meta-analizy, gdzie zestaw jak największej ilości badań jest analizowany pod kątem błędów metodologicznych, uprzedzeń, niejasnych źródeł finansowania itd. i dopiero z tego można wysnuć wnioski.
Powiedziałem dwa razy o dynamice grup, poddaję się, odsyłam do książek np Carol K. Oyster jeśli nie przeraża Cię prawie 400 stron małym druczkiem.
No i znów, odsyłam do książek, bo robisz kompletny miszmasz, jakikolwiek podręcznik do psychologii będzie ok, nie czuję potrzeby dalszej dyskusji.
Skąd przekonanie, że geje muszą być akceptowani przez większość? Tolerowani - już prędzej, ale akceptowani? I gdzie są granice tej akceptacji? Jeśli ktoś lubi się np. zabawiać ze zwierzętami, to znaczy, że też powinien wymagać od innych akceptacji swoich upodobań?Nie, bo są akceptowani przez większość.