Jacek Bartosiak traktuje region Azji Mniejszej jako zupełnie peryferyjny obszar działań geopolitycznych. Radosław Pyffel przedstawiając plany budowy Szlaku Jedwabnego przedstawia 3 nitki, z czego ta prowadząca przez Syrię i Turcję jest najmniej realna.
Z punktu widzenia historii, to Europejczycy, a zwłaszcza USA są dla Arabów śmiertelnymi zdrajcami. Najpierw w obliczu napaści ZSRR pomagaliśmy im, a później sami na nich napadliśmy. Co więcej wojny w regionie zawsze nadawały prym części sunnickiej, a poświęcały ludność szyicką i innych wyznań. Do tego przez lata Europa i USA wspierała Izrael, który walczy głównie przeciwko sunnitom.
Zatem powstał zgrzyt, z jeden strony pomagamy, z drugiej atakujemy. Mówiąc o islamistach pomijamy znaczną część prawdy. Obecni ekstremiści czy to w ISIS, czy innych organizacjach to sunnici (a więc Ci, których zwalczamy i wywyższamy jednocześnie). Szyici są najbardziej poszkodowani w czasie wojen, to przeciw nim skierowany jest główny oręż walki. Zresztą Szyici chyba nigdy nie byli ekspansywni.
Walka w Azji Mniejszej od dawna opiera się na konflikcie niesymetrycznym. Jedyne symetryczne starcie miało miejsce w czasie Pustynnej Burzy. A teraz podobną próbę podjęło ISIS. Przede wszystkim ważną sprawą jest lokalizacja. Tereny Azji Mniejszej to poza opustoszałymi pustyniami, bardzo trudne do eksploracji góry, w których odbywa się większa część starć. Do tego dochodzą też duże miasta i relatywny brak wiosek, jak u nas. Zatem główna część bojów odbywa się w strategicznie bardzo trudnym rejonie. Dlatego np. użycie przez nas armii lądowej jest mało skuteczne. Jedynie naloty dają gwarancję względnej przewagi.
To wszystko spowodowało, że w tych regionach bardzo mocno rozwinęły się metody walki partyzanckiej, albo nawet by rzec terrorystycznej.
Teraz dlaczego oni nas atakują takimi zamachami. Wbrew pozorom oni nie mają innej sposobności realnej walki. Cały ten proces rozwoju doprowadził do powstania ISIS, które chyli się ku upadkowi. W miarę, jak ten twór będzie przegrywał, to ich żołnierze będą wracać do prowadzenia dotychczasowej metody walki. Ta metoda polega na z jednej strony odstraszaniu, taki jest cel ataków terrorystycznych, a z drugiej na zwracaniu uwagi na siebie.
Dlatego np. organizują zamachy samobójcze. Pokazują, że są silni, że się nie boją walczyć krwią o swoje ideały. Takie postawy przekonują nowe osoby do poparcia. Samobójca to bohater, a takie postawy przyciągają nowych ludzi. Bohaterowie zwiększają prestiż, nadają wyższą rangę. I przez to ludzie chętniej ich popierają. To jest ogromny problem ISIS, bo nie mają oni praktycznie żadnego poparcia w tej nieekstremistycznej społeczności. Jedynie popierają ich szefowie podobnych tworów.
Dlaczego zależy im na tym, byśmy z nimi walczyli? Bo my, tą walką, nadajemy im możliwość istnienia. Jakbyśmy nie walczyli z nimi, to oni nie mogliby tworzyć tych bohaterów, przekonywać ludzi do popierania. Zapewne szybko rozpadliby się na drobne grupki i pozostawieni sami sobie nikt by z nich nie wygrał, choćby tak jak w Afryce. To, że z nimi walczymy, to usprawiedliwia ich wojnę, łączy ich, i nadaje im poczucia wspólnego wroga. Jeśli byśmy przestali z nimi walczyć, zostawili ich samymi sobie, to zapewne nastąpiłaby masa ataków terrorystycznych, w celu zwrócenia na nich uwagi, a jakbyśmy i to bez mrugnięcia okiem przetrwali, to oni sami siebie by wykończyli.
Dziś w Syrii stoją opustoszałe miasta, bo ludzie pouciekali. Celem ataków może być wzbudzenie w nas nienawiści i odesłanie ludzi z powrotem. Ci co wrócą wzmocnią ISIS, będą dla nich pracować, a przede wszystkim stworzą ich państwo. Państwo bez obywateli nie ma sensu, a masowy odpływ osób musi wiązać się z upadkiem zasadności istnienia tego państwa.
Cały czas wyrażam swoje zdanie :D Na koniec nie sądzę, aby islamiści działali świadomie. Raczej robią to podświadomie, czując naturalną konieczność do takich ruchów.
Obecność USA i Europy w Azji Mniejszej daje ISIS znakomity powód do istnienia i prowadzenia walki. Bez wojsk w tym rejonie ISIS rozpadłoby się i nie miało racji bytu, ani poparcia w lokalnej społeczności.