Ale po co o tym mówić, przecież JOWy w Polsce zniosą partiokracje, bo tak mówi była gwiazda rocka :) co nie
@Bezimienny ? :)
Kojarzę, że śmieszna sytuacja była z JOWami w UK parę lat wstecz - Farage i jego partia byli na 3 miejscu pod względem liczby głosów, a finalnie mieli 1 posła w Izbie Gmin właśnie przez większościową ordynację
brytyjski system jest słaby: JOWy z jedną tura wyborów plus brak prezydenta. W Polsce przynajmniej nie można powiedzieć, że 20% rządzi całym krajem, bo jednak prezydent z prawem weta jest wybierany przez większość Polaków.
Co najgorsze była próba zmiany tej ordynacji na preferencyjną i wyszło, że jednak Brytyjczycy nie są za, a frekwencja...
Za to podczas wyborów parlamentarnych mają wysoką frekwencje.
Tylko znowu fakt, że cześć antyunijnych Brytyjczyków nie miała zbytnio swoich reprezentantów w Parlamencie mogła doprowadzić wyniku referendum Brexitowego. Zresztą to jest ciekawe jak UK jest miejscami bardziej szalone w przepisach niż UE: premier chce zakazać hodowania psów American Bully, jeśli jakaś laska chcąca być nauczycielem ma przy sobie gaz pieprzowy i policja ją złapie to może trafić na liste osób mających zakaz pracy z dziećmi już nie mówiąc o promowaniu elektryków i miast półgodzinnych oraz o masie nielegalnych imigrantów przed którymi Brexit miał uchronić...
Ja nie wierze, że jest coś takiego w polityce jak kamień filozoficzny. W Polsce myślę, że dużo zmieniłaby ordynacja mieszana: 50% posłów wybieranych w ordynacji preferencyjnej plus 50% w JOWach z dwoma turami wyborów jak we Francji plus tak jak tam silna władza prezydenta.
Po pierwsze cześć głosów by odpadła dzięki testowi na IQ polegającemu na ponumerowaniu kandydatów, a po drugie mniejsza obawa o zmarnowanie głosów. W 2015 ludzie głosujący na SLD, Razem i KORWIN zwiększyli frekwencje, żadnego posła nie dostali za to Kaczyński miał samodzielną większość.
Po drugie: kampanie prezydenckie są lepsze dzięki temu że są dwie tury wyborów. W parlamentarnych jest naparzanie każdego z każdym. W kampanii prezydenckiej naparzał się głównie Duda z Trzaskowskim, ale o innych elektoratach nawet tak łagodnie, bo wiadomo, że w drugiej turze trzeba będzie liczyć na ich głosy.
Ale to też dużo nie da jeśli się nie zmieni sposobu finansowania partii politycznych. Kukiz oczywiście uważa, że jak to zlikwidujemy to będzie zajebiście. Tylko ja nie chce aby politycy w Polsce tak Republikanie i Demokraci za kasę od lobbystów byli w stanie mówić kompletne bzdury. Nie chce takich żałosnych Johnych McCainów czy Kerrych, a tak by to wyglądało. Firmy i organizacje robiące przelewy na kampanie wyborcze na miliony dolarów. Republikanie od NRA dostali w tym roku pewnie już blisko 100 mln $...
Ale obecny polski system też jest patologiczny: Wiosna i Hołownia zostali wyśmiani przez PKW i nic im się nie stało, bo nie mieli dotacji państwowych więc ich nie utracili. Czyli wychodzi, że jakiś miliarder byłby w stanie opłacić sobie partie polityczną...
Według mnie powinien istnieć system gdzie każdy członek partii może wpłacić maks 5 tys. zł na partie, a reszta 2 tys. zł, ale zwykłe osoby nie organizacje czy firmy... Jeśli partia dostanie więcej niż 2,5% w wyborach to kasa zostanie pomnożona razy 2 przez państwo.
Wtedy skończyłyby się wybory na szefa partii z jednym kandydatem jak teraz oraz skakanie po okręgach wyborczych...