Polityka

Przypadkiem oglądałem w ,,W tyle telewizji" .
Ziemkiewicz już tylko w książkach poważny, a jako dziennikarz lubi pensje od TVP w zamian za michnikowczyzne z drugiej strony barykady.
Spoko. Była rozmowa o nauczycielach.
Był też ten Janecki, Janicki (ten były naczelny Wprost za czasów PO).
A dziennikarze to mają dopiero ciężki zawód, często na śmieciówkach, niestałą pensja.
A ni sekundy o tym, że koleś płaci podatek od połowy dochodów. Biedni ludzie, których zawód polega na napuszczaniu ludzi na ludzi i manipulowaniu.
Trochę lat i ,,ty dziennikarko" będzie większym bluzgiem niż ,,ty dziwko".
Bez względu czy to prawo czy lewo.
Onet Węglarczyka z tym jego kłamaniem:

Wyborcza, Gazeta Polska.
Tomasz Lis
Boże to jest dno i wodorosty. Rów mariański.
A wykładowcą dziennikarstwa na UW jest Żakowski chyba tylko za ,,ą" i ,,ę", oraz czytania słownika języka polskiego przed programami, aby trudniejsze słowa dawały wrażenie ogarniętego człowieka.

RmfFm jeszcze trzyma jakiś poziom dziennikarstwa. RObert Mazurek, Andrzej Stankiewicz to jakieś wyjątki
 
Przypadkiem oglądałem w ,,W tyle telewizji" .
Ziemkiewicz już tylko w książkach poważny, a jako dziennikarz lubi pensje od TVP w zamian za michnikowczyzne z drugiej strony barykady.
Spoko. Była rozmowa o nauczycielach.
Był też ten Janecki, Janicki (ten były naczelny Wprost za czasów PO).
A dziennikarze to mają dopiero ciężki zawód, często na śmieciówkach, niestałą pensja.
A ni sekundy o tym, że koleś płaci podatek od połowy dochodów. Biedni ludzie, których zawód polega na napuszczaniu ludzi na ludzi i manipulowaniu.
Trochę lat i ,,ty dziennikarko" będzie większym bluzgiem niż ,,ty dziwko".
Bez względu czy to prawo czy lewo.
Onet Węglarczyka z tym jego kłamaniem:

Wyborcza, Gazeta Polska.
Tomasz Lis
Boże to jest dno i wodorosty. Rów mariański.
A wykładowcą dziennikarstwa na UW jest Żakowski chyba tylko za ,,ą" i ,,ę", oraz czytania słownika języka polskiego przed programami, aby trudniejsze słowa dawały wrażenie ogarniętego człowieka.

RmfFm jeszcze trzyma jakiś poziom dziennikarstwa. RObert Mazurek, Andrzej Stankiewicz to jakieś wyjątki

:burnit:
 
juz odpowiedzialem, wiec jesli nie zrozumiales, to trudno
Odwrotnie. To właśnie Ty nie rozumiesz, że można mieć podstawy do protestu, zależnie od sytuacji i wcześniejszych umów. Protest to nie tylko strajk.

Zasady BHP mozna zmienic (nie wiem czy wiesz, ale Panstwo ma takie uprawnienia), sa tez inne rozwiazania, o ktorych pisalem wczesniej. U mnie w pracy trzeba bylo szafki poprzestawiac wbrew woli pracownikow (mieli je blizej), bo bhp. Bez sensu. Kolejny przyklad, ze nadmiar regulacji szkodzi.
Oczywiście, że nadmiar regulacji szkodzi ale próba zmiany przepisów, które w rażący sposób przeczą idei BHP i w tym wypadku godności człowieka (won na korytarz), jest nie tylko bezsensowne co idiotyczne. Wcześniej niczego nie pisałeś o zmianie przepisów, dopiero obecnie stosujesz ten wybieg, by idiotyczna propozycja nabrała jakichś tam pozorów sensowności.

Obecnie kazda promowana zmiana jest wbrew prawu. Na tym polegaja zmiany w prawie, ze trzeba zmienic prawo, a przed zmiana jest to wbrew prawu.
Dlatego Ci, którzy chcą wprowadzenia debilnych zmian nie tworzą prawa. Wyszczególnij proszę o jakie jeszcze inne zmiany masz na myśli, które będą wbrew prawu. Jeśli chodzi o kolejne dyrdymały w stylu "won na korytarz" to sobie daruj. Do pewnego poziomu nie schodzę.

Pracuje z domu i pokrywam koszty pradu. Nie widze problemu. To moja codziennosc. Widze, ze w pracach panstwowych powstaja problemy nieznane w sektorze prywatnym
Nauczyciele identycznie - również pracują dodatkowo w domu, jednak nie płaci im się za te godziny, widzisz różnicę? W sektorze prywatnym otrzymujesz płacę za taką pracę, w budżetówce niestety istnieje - wyobraź sobie - taka grupa ludzi, którzy pracują ale wynagrodzenia za tę pracę nie otrzymują.


Pisales, ze moje rozwiaznaie nie ma sensu, bo nie ma wartosci dodanej do gospodarki.Teraz piszesz, ze nauczyciel wcale nie musi byc wartoscia dodana do gospodarki, wiec sam sobie przeczysz.
Kłamstwo i bzdura. Pomogę Ci - o tym pisał @Tar-Ellendil Nigdzie nie pisałem, że Twoja idiotyczna propozycja takową jest, bo nie stanowi wartości dodanej do gospodarki. Pisałem, że wygeneruje NIEPOTRZEBNE straty i proszę nie próbuj, jeśli by Ci się zachciało - wciskać, że kogokolwiek z poważnych ludzi przekonałbyś do takiej zmiany prawa aby wyrzucić pracowników na korytarz, by tam pracowali.

Z jednej strony moj pomysl poprawiajacy zarobki i prestiz zawodu jest zly, bo nie jest wartoscia dodana do gospadarki, z drugiej strony praca nauczyciela nie musi byc wartoscia dodana do gospodarki. Idealny przyklad wewnetrznie sprzecznego argumentu.
Stanowisz idealny przykład tworzenia sobie a muzom i buty na bazie lenistwa, bo nie chciało Ci się sprawdzić kto pisał o wartości dodanej do gospodarki. Lubisz dyskutować sam z sobą, będąc przekonany, że widzisz sprzeczność w argumentacji adwersarza na bazie fałszywego założenia.

Klocuniek napisał:
"Rozumiem, że dla Ciebie wygenerowanie potężnych strat, co w naszym systemie wiąże się z wyciągnięciem kolejnych pieniędzy z naszych kieszeni uważasz za konstruktywne? Dlatego sarkastycznie wskazałem, że już widzę jak chętnie sam finansujesz swój pomysł. Łatwo sięgać do cudzych kieszeni, nawet wirtualnie, prawda?"

Karateka@ odpowiada:
Chetnie oddam swoje 500 plus i emeryture, ktora mam dostac by pokryc te koszty.
Hurraoptymistycznie założę, że będziesz słowny, brakuje tylko jeszcze abyś opisał metodę wedle której przekonasz wszystkich pozostałych podatników.

Wszystkie wydatki budzetowe pochodza z kieszeni podatnika.
:wow::childcry:

To jest durny argument - "bedziesz zabieral podatnikom" - kwestia na co zabierac, a na co nie. Uwazam, ze nie nalezy na przyklad dawac 500 plus na dziecko, krowe, czy swiniaka.
Całkowicie zmieniłeś to co napisałem i wychodzi Ci bzdura jak z poprzednimi Twoimi propozycjami (powoli się przyzwyczajam). Pisałem, że to będzie NIEPOTRZEBNY, dodatkowy i GIGANTYCZNY skok na kasę podatnika. To jest tak jakbym zabrał Ci 1/4 zarobku i przekonał Cię, że to dla naszego wspólnego dobra (sytuacja, załóżmy - obecna), godzisz się na to, a następnie zabrał jeszcze 40% i pokazał, że żadnego wspólnego i jakiegokolwiek innego dobra z tego nie będzie (efekt realizacji Twojej propozycji).

Chetnie oddam swoje 500 plus i emeryture, ktora mam dostac by pokryc te koszty.
Czy Ty zdajesz sobie w ogóle sprawę o jakich kosztach mówimy w związku z Twoją propozycją? Mogę na marginesie dodać, że również jestem przeciwny rozbuchanemu, demoralizującemu rozdawnictwu, jednak to niczego nie wnosi do przedmiotu naszej dyskusji.

Przekonales mnie - merytoryczny argument! Wiecej filmikow i memow - bedzie jeszcze bardziej merytorycznie.
Odniesień merytorycznych jest dość w moich odpowiedziach, a emotki, gif i fragment filmu Koterskiego stanowią dodatkowy ząb w tej dyskusji, ludzie z kijem w dupie tego nie pojmą.

Zgodnie ze zrodlem jakie podales czas nauczania dla szkol podst i szkol sredn nizszego szczebla jest najnizszy wlasnie w Polsce sposrod zaprezentowanych krajow.
Jesteś ślepy, czy masz za daleko do łba? Nie wiadomo, czy jest najniższy, bo niżej od nas może być Dania, w stosunku do której nie mamy danych odnośnie tych dwóch zmiennych.

klocuniek napisał:
"Mało tego, na podstawie danych odnośnie szkół średnich wyższego szczebla należy przypuszczać, że i w pozostałych dwóch zmiennych Duńczycy plasują się niżej niż my.

"W odniesieniu do szkół podstawowych i szkół średnich niższego szczebla dla Danii OECD nie posiada danych! Ale łatwo dać pożywkę takim jak Ty i podobnych Tobie aby powielać zafałszowane, klikbajtowe nagłówki prawda?"


karateka@ odpowiada:
Nie posiada danych! Ale latwo dac pozywke takim jak Ty i podobnych Tobie aby powielac zafalszowane, klikbajtowe naglowki takie ja "nalezy przypuszczac, ze i w pozostalych dwoch zmiennych Dunczycy plasuja sie nizej niz my". Masz dane, w ktorych Polska wypada najslabiej, ale i tak brniesz w zaparte tworzac jakies scenariusze na podstawie niedostepnych danych, a pozniej piszesz bzdury o podawaniu twardych danych, robiac przy okazji personalne wycieczki (jak na przyklad wyzywanie od gimnazjalistow)
Skąd wiesz, że dla szkół podstawowych i średnich Polska plasuje się najniżej skoro w stosunku do Danii nie ma żadnych danych?? Na podstawie "widzi mi się", czy wróżenia z fusów? Prawidłowy wniosek z zaprezentowanych danych odnośnie długości pracy przy tablicy dotyczący najkrótszego czasu przy niej spędzonego przez nauczycieli spośród osiemnastu Państw Europy, brzmi - jesteśmy bardzo nisko ale nie wiadomo, czy najniżej. Po drugie mamy daną odnośnie Danii, z której wynika, że tamtejsi nauczyciele spędzają o wiele krócej przy tablicy w szkołach średnich wyższego szczebla niźli polscy nauczyciele w naszym kraju i na tej podstawie możemy PRZYPUSZCZAĆ, że również w podstawówkach i szkołach średnich niższego szczebla mogą plasować się niżej.

Jakie bzdury piszę wg Ciebie o jakichś wydumanych Twoich "twardych danych" - możesz zacytować?

Nigdzie nie wyzywałem Ciebie od "gimnazjalistów", napisałem w odniesieniu do Twoich konkretnych wpisów, że zachowujesz się JAK zbuntowany gimnazjalista, a nie, że nim jesteś.

A teraz najważniejsza kwestia odnośnie klikbajtowego fałszu, który, niestety łyknąłeś jak pelikan. Nie poruszałem tego poprzednim razem gdyż przypuszczając na bazie Twoich infantylnych reakcji, że jesteś osobą zbyt wrażliwą jak na standardy cohones. Dwa klapsy na raz to mogło by być zbyt wiele dla Ciebie. Przytoczyłeś taki oto cytat (przepraszam, że w odróżnieniu od Ciebie nie użyje wielgaśnej czcionki i bolda i poprzedzającego, jak się okazało debilnego i buńczucznego "fact checking"):

"Badania nie kłamią – nasi nauczyciele przy tablicy pracują najkrócej w Europie
Przepraszam ale mam taką cechę, która przejawia się w nie łykaniu bezrefleksyjnym i bezkrytycznym treści publikacji dziennikarskich. Wolę zweryfikować dane na bazie których powstają tego typu stwierdzenia. Tak więc proszę o wskazanie na wyniki badań Eurydice, na które powołuje się dziennikarz z serwisy.gazetaprawna.pl, do którego tak ochoczo odsyła nas kolega Karateka@, bo w artykule zamieszczony jest wykres przedstawiający tylko 15 Państw. W Europie mamy ich 46. Znalazłem raport Eurydice dotyczący lat 2006/2007 w którym przedstawiono wyniki badań odnośnie 31 krajów. W raporcie niżej od nas w przypadku szkół podstawowych plasuje się Bułgaria, odnośnie szkół średnich Francja ma identyczny wynik (14 godzin zegarowych), a Finlandia i Norwegia stoją O ZGROZO PANIE KARATEKA@ - niżej od nas (Norwegia 12 godzin, Finlandia 11 :o o:
źródło: https://www.frse.org.pl/wp-content/uploads/2016/05/Eurydice-Czas-pracy-nauczycieli.pdf

Wróćmy do wyników badań za rok 2017 udostępnionych przez OECD, które umieściłem w poprzednim poście. Dotyczą one badań 18 krajów Europy, a nie CAŁEJ Europy. Karateka@ - na jakiej podstawie dziennikarz z serwisy.gazetaprawna.pl w artykule z lutego 2012 roku napisał, że polscy nauczyciele spędzają najmniej czasu przy tablicy w Europie? A tak w ogóle zapytam - wiesz który mamy rok? Powielasz dziennikarską, klikbajtową papkę, która dotyczy badań za 2011 lub wcześniej, na wykresie jest 15 Państw i niby mają to być miarodajne dane na teraz dla całej Europy?

klocuniek napisał:
"Nie jestem dziennikarzem śledczym, próbuję nawiązać luźną dyskusję na forum sportowym opierając się na rzetelnych argumentach, powołując się na wyniki badań."
Karateka@ odpowiada:
Nie. Nie probujesz nawiazac luznej dyskusji na forum. Napisales ostry post z tona wycieczek personalnych i podales wyniki badan, ktore przecza Twoim tezom, myslac ze nie sprawdze liczb.
Kłamiesz bezczelnie. Żadne z danych, które przytaczam nie przeczą mojej tezie i nie bądź dzieciakiem bawiącym się w jasnowidza ("myśląc, że nie sprawdzę liczb"). Wykazałem w poprzednim poście, że Twój zarzut o kłamstwo jest bezzasadny. Obecnie ni słowem się do tego nie odniosłeś.

Tona wycieczek personalnych? Co to znaczy? Podaj choć dwie z cytatem.

Polski nauczyciel musi wypelniac karte nauczyciela recznie, co zajmuje mnostwo czasu. Konspekty oddawac z kazdej lekcji i nie moze dziennika nawet wziac do domu. Chce likwidacji tej zbednej biurokracji by nauczyciel mogl zajac sie tym czym powinien - nauczaniem.
Pięknie. W tym zgadzamy się idealnie. Teraz proszę Ciebie o podanie sposobu, by to uzyskać ale na poważnie, bo te wywalenie na korytarz to taki trolling był?


Przykladowe argumenty nie odnoszace sie do meritum, a bezpośrednio do mojej osoby:

"Zachowujesz się jak zbuntowany gimnazjalista"
Zdanie podtrzymuję - wypisywanie bzdur o wywaleniu nauczycieli na korytarz, by tam pracowali jest zachowaniem poziomu zbuntowanego gimnazjalisty. Mam się kajać, ze napisałem prawdę?

"Myślę, że dobrze zarabiający Karateka pokryje wszystkie koszty swojego pomysłu" - podtrzymuję. Aby zrealizować Twój pomysł musisz nie tylko dobrze ale to bardzo dobrze zarabiać, co wykazałem.

"Tak więc mamy kolejne pomieszczenia do rozbudowy za które zapewne zapłaci Pan Karateka." - czyli co? Jednak chcesz brać udział w gigantycznym skoku na kasę cudzych ludzi? Myślę, że nie i koszta swojego pomysłu pokryjesz z własnej kieszeni. Czy wiesz czym jest sarkazm? Proponujesz coś idiotycznego i oczekujesz w zamian głaskania po główce? Aprobaty?

"Czyli straty wniesione dzięki takim pożal się Boże karatekowym pomysłom nic nie znaczą" - Ty chcesz abym coś, co jest totalnie nieprzemyślanym, infantylnym pomysłem nazwał - genialną myślą Karateki?

"Reasumując. Kolego Karateka - o wiele większe szanse na spotkanie nauczyciela - debila, jak tych ludzi nazywasz znajdzie Pan w aż 41 państwach Europy i w około 184 Państw Świata. Ale ponarzekać nigdy za wiele, prawda?
Na oświacie wyłożył się kolega jak:
InfatuatedImmediateDromaeosaur-size_restricted.gif


Nie narzekałeś? Narzekałeś. Dlaczego więc oburzasz się gdy ktoś nazywa rzeczy po imieniu? Zaproponowałeś zmianę w Oświacie i poległeś ze swoim pomysłem jak wcześniejszy karateka, obecnie zawodnik mma. Jeśli nie jesteś odporny na jakąkolwiek krytykę, po co zaglądasz na cohones?

"Karateka@ zachowuje się jak rozwydrzone dziecko" - można oczywiście bardziej dosadnie nazwać propozycję wyrzucenia nauczycieli na korytarz, by tam wykonywali pracę biurową, nie dziękuj za me miłosierdzie.

"Łżesz jak pies" - a jakże! Cytat z polskiego filmu jak najbardziej wpisujący się w to co zaprezentowałeś. Jeśli uważasz się za rzetelnego dyskutanta udowodnij proszę to, do czego odnosiłem się tym zwrotem. W którym miejscu twierdziłem, że zapłacenie za dodatkową pracę nauczyciela jest pomysłem destruktywnym?? Wystarczy przytoczyć cytat, nie zrobisz tego prawda? Nie możesz, bo nigdzie czegoś takiego nie napisałem, tak więc łżesz jak pies:


"Ten człowiek kompletnie nie zna specyfiki pracy nauczycieli." - przepraszam ale pisałem to pod konkretnymi, Twoimi tekstami uzasadniając moją opinię, spróbuj lotną kontrargumentacją rozbić w pył to twierdzenie.

Napisales "Ciekawe dlaczego np w takich krajach jak Włochy, czy Szwecja gdzie nauczyciele pracują przy tzw. "tablicy" krócej niż w Polsce - społeczeństwo nie narzeka?" - jesli nie ma dla Ciebie roznicy czy pracuja dluzej czy krocej, to rownie dobrze moglbys nic nie pisac, bo to informacja ktora podales jest nieistotna.
O czym Ty człowieku piszesz? Przecież wyraźnie napisałem o narzekaniu, a Ty wymigujesz się od odpowiedzi. Ponawiam pytanie stawiając je z bardziej precyzyjnie zawartą w niej informacją - dlaczego w tych krajach w okresie do którego odnoszą się badania - społeczeństwa tych krajów nie narzekało, że ich nauczyciele pracowali krócej przy tablicy niż polscy?

Moj Karatekowy pomysl, to w koncu zaplacic nauczycielom za to za co nie maja placone. Ty podsumowales Karatekowe "pozal sie Boze pomysly" tekstem -"to co proponujesz przyniesie niepotrzebne, olbrzymie straty". Takze podtrzymuje to co pisalem.
Pomysł związany z gigantycznym skokiem na kasę podatnika lub wywalenie nauczycieli na korytarz, by tam pracowali nazywasz - pomysłem na zapłacenie nauczycielom za to, za co nie mają płacone? Czy ty aby dobrze się czujesz?
 
Dlaczego nauczyciel nie może pracować 40h w tygodniu tak jak normalny człowiek?
Też się dziwię i jestem za skróceniem czasu pracy nauczyciela z 47 godzin i 40 minut do 40 godzin.
Niech przychodzą do roboty na te 8h i w tym czasie robią lekcje, sprawdzają klasówki itd. Jak się nie wyrabiają to niech będą płatne nadgodziny i tyle.
Lekcje w zdecydowanej większości szkół np. podstawowych trwają od godziny 6:00 do 15:20 - powiedz proszę gdzie i na jakim sprzęcie w szkole wszyscy nauczyciele w Polsce mają wykonywać tę biurową pracę? Proszę Cię również abyś nie powziął decyzji w powieleniu idiotycznego pomysłu Karateki, który twierdzi, że "na korytarzu".
 
Edit do powyższego, mojego posta, napisałem w nim:
Lekcje w zdecydowanej większości szkół np. podstawowych trwają od godziny 6:00 do 15:20
Miało być:
Lekcje w zdecydowanej większości szkół np. podstawowych trwają od godziny 8:00 do 15:20.
 
Oczywiście, że nadmiar regulacji szkodzi ale próba zmiany przepisów, które w rażący sposób przeczą idei BHP i w tym wypadku godności człowieka (won na korytarz), jest nie tylko bezsensowne co idiotyczne. Wcześniej niczego nie pisałeś o zmianie przepisów, dopiero obecnie stosujesz ten wybieg, by idiotyczna propozycja nabrała jakichś tam pozorów sensowności.

Nauka na korytarzu z inicjatywy nauczycieli nie naruszala mojej godnosci, ani godnosci innych uczniow,nie narusza tez godnosci nauczycieli. Nie badzmy snowflake'ami. Cala ta rozmowa jest rozmowa o zmianie prawa, bo niby jak mozna przeprowadzic jakiekolwiek zmiany w calym systemie szkolnictwa? Nielegalnie? System szkolnictwa jest stworzony przez odpowiednie regulacje prawne. By zmienic system, nalezy zmienic regulacje prawne.


Dlatego Ci, którzy chcą wprowadzenia debilnych zmian nie tworzą prawa. Wyszczególnij proszę o jakie jeszcze inne zmiany masz na myśli, które będą wbrew prawu. Jeśli chodzi o kolejne dyrdymały w stylu "won na korytarz" to sobie daruj. Do pewnego poziomu nie schodzę.

Jak wyzej.

Nauczyciele identycznie - również pracują dodatkowo w domu, jednak nie płaci im się za te godziny, widzisz różnicę?

I tak bardzo Cię oburza moja propozycja płacenia nauczycielom za nadgodziny. Chcę żeby ludziom płacono za ich pracę - zachowuję się jak gimnazjalista, wybacz.

jeśli by Ci się zachciało - wciskać, że kogokolwiek z poważnych ludzi przekonałbyś do takiej zmiany prawa aby wyrzucić pracowników na korytarz, by tam pracowali.

Chwyt erystyczny. Brak merytorycznego argumentu.


Hurraoptymistycznie założę, że będziesz słowny, brakuje tylko jeszcze abyś opisał metodę wedle której przekonasz wszystkich pozostałych podatników.

Mowimy z punktu widzenia legislatora. Zaden z nas nie jest w stanie przekonac nikogo do zadnych zmian politycznych. Jak Dzihados pisze, ze trzeba zlikwidowac socjalizm, to mu odpoiwadasz "brakuje tylko jeszcze abyś opisał metodę wedle której przekonasz wszystkich pozostałych podatników" - nie o to chodzi w tych dyskusjach i rozmowach na tym forum zeby przekonac pozosttalych podatnikow. Jakbysmy znali metode, to zylibysmy w libertarianskim raju, bo takie sa poglady wiekszosci tutaj wypowiadajacych sie osob.

Odniesień merytorycznych jest dość w moich odpowiedziach, a emotki, gif i fragment filmu Koterskiego stanowią dodatkowy ząb w tej dyskusji, ludzie z kijem w dupie tego nie pojmą.

Jestes bardzo merytoryczny. Brawa dla Ciebie.

Nigdzie nie wyzywałem Ciebie od "gimnazjalistów", napisałem w odniesieniu do Twoich konkretnych wpisów, że zachowujesz się JAK zbuntowany gimnazjalista, a nie, że nim jesteś.

No tak - to robi ogromne duza roznice, merytoryczny dyskutancie.

przepraszam ale pisałem to pod konkretnymi, Twoimi tekstami uzasadniając moją opinię, spróbuj lotną kontrargumentacją rozbić w pył to twierdzenie.

Nie, nie musze rozbijac tego niemerytorycznego argumentu. To jest wlasnie cos co charakteryzuje niemerytoryczne argumenty. Jak Ci powiem, ze jestes glupim chujem, to nie powinienes sie czuc zobowiazany do podania lotnej kontrargumentacji rozbijajacej w pyl to twierdzenie.

Na reszte odpisze pozniej, bo wiesz - trzeba pracowac, by nauczyciele mieli troche hajsu z moich podatkow :D
 
Nauka na korytarzu z inicjatywy nauczycieli nie naruszala mojej godnosci, ani godnosci innych uczniow,nie narusza tez godnosci nauczycieli.
Chcesz doraźne, warunkowe, zaszłe, marginalne przypadki ekstrapolować na całą oświatę?

Cala ta rozmowa jest rozmowa o zmianie prawa, bo niby jak mozna przeprowadzic jakiekolwiek zmiany w calym systemie szkolnictwa? Nielegalnie? System szkolnictwa jest stworzony przez odpowiednie regulacje prawne. By zmienic system, nalezy zmienic regulacje prawne.
Tak!! Ale o przedmiocie zmian nie będą decydować ludzie (na szczęście), którzy chcą, by inni wykonywali prace biurowe na korytarzu. Zdajesz sobie sprawę, że nie da się skonstruować prawa odnośnie warunków pracy, które będzie skierowane tylko i wyłącznie do jednej branży, w której wykonuje się identyczne czynności jak w innych branżach?? Wg Twojego pomysłu wszyscy bez wyjątki urzędnicy musieliby pracować na korytarzach. Jak możesz brnąć dalej w tak idiotyczne pomysły?

Nauczyciele identycznie - również pracują dodatkowo w domu, jednak nie płaci im się za te godziny, widzisz różnicę?
I tak bardzo Cię oburza moja propozycja płacenia nauczycielom za nadgodziny. Chcę żeby ludziom płacono za ich pracę - zachowuję się jak gimnazjalista, wybacz.
Odwracasz kota ogonem. Już chyba dwa razy zwracałem uwagę jakie kwestie, które poruszyłeś przyrównałem do efektu, który powstaje podczas pewnych zachowań bezpodstawnie zbuntowanych gimnazjalistów. Ty jak katarynka powtarzasz w kółko tę samą bzdurę mimo, że powyżej istnieje dowód na potwierdzenie moich wyjaśnień. Dlaczego aż tak bardzo uwierają Cię fakty? Twoja denna erystyka nie zmieni prawdy, że w taki sposób odniosłem się do Twojego pomysłu wywalania ludzi na korytarz, a nie do tego, że chcesz aby nauczycielom płacono za nadgodziny. Chodzi o formę, która ma do tego doprowadzić, Twój pomysł jest na poziomie zbuntowanego gimnazjalisty albo i niższym, jest to po prostu propozycja idiotyczna.

Nauczycielom marnie płaci się za niektóre nadgodziny, które wypracowywane są m.in w domu (musisz wiedzieć, że dla etatu 18 godzin w tygodniu pensum dla nauczyciela wynosi godzin 40), nie płaci się jednak za wszystkie nadgodziny. Pisałem o tym w poprzednich postach.

Chwyt erystyczny. Brak merytorycznego argumentu.
A teraz przypomnę Ci o czym pisaliśmy i w jak chamsko debilny sposób próbujesz to zakończyć pisząc bzdury o braku merytorycznego argumentu. Otóż napisałeś wcześniej:
Pisales, ze moje rozwiaznaie nie ma sensu, bo nie ma wartosci dodanej do gospodarki. Teraz piszesz, ze nauczyciel wcale nie musi byc wartoscia dodana do gospodarki, wiec sam sobie przeczysz. Z jednej strony moj pomysl poprawiajacy zarobki i prestiz zawodu jest zly, bo nie jest wartoscia dodana do gospadarki, z drugiej strony praca nauczyciela nie musi byc wartoscia dodana do gospodarki. Idealny przyklad wewnetrznie sprzecznego argumentu.
Jest to kłamstwo, więc zgodnie z prawdą (co można zweryfikować), napisałem:
Kłamstwo i bzdura. Pomogę Ci - o tym pisał @Tar-Ellendil Nigdzie nie pisałem, że Twoja idiotyczna propozycja takową jest, bo nie stanowi wartości dodanej do gospodarki. Pisałem, że wygeneruje NIEPOTRZEBNE straty i proszę nie próbuj, jeśli by Ci się zachciało - wciskać, że kogokolwiek z poważnych ludzi przekonałbyś do takiej zmiany prawa aby wyrzucić pracowników na korytarz, by tam pracowali. Stanowisz idealny przykład tworzenia sobie a muzom i buty na bazie lenistwa, bo nie chciało Ci się sprawdzić kto pisał o wartości dodanej do gospodarki. Lubisz dyskutować sam z sobą, będąc przekonany, że widzisz sprzeczność w argumentacji adwersarza na bazie fałszywego założenia.
W stosunku do tej wypowiedzi zignorowałeś meritum, przytaczając obcięty i obdarty z kontekstu cytat, odnosząc się tylko do wygodnego dla Ciebie mało istotnego fragmentu:
jeśli by Ci się zachciało - wciskać, że kogokolwiek z poważnych ludzi przekonałbyś do takiej zmiany prawa aby wyrzucić pracowników na korytarz, by tam pracowali.
Ten pozbawiony kontekstu fragment traktujesz debilnym:
Chwyt erystyczny. Brak merytorycznego argumentu.
Pozostaje jedynie potraktować poziom, który zaprezentowałeś adekwatnie, tak jak najbardziej lubisz:
:putinlaugh:

Piszę:
Hurraoptymistycznie założę, że będziesz słowny, brakuje tylko jeszcze abyś opisał metodę wedle której przekonasz wszystkich pozostałych podatników.
Odpowiadasz:
Mowimy z punktu widzenia legislatora. Zaden z nas nie jest w stanie przekonac nikogo do zadnych zmian politycznych.(...)
Tu można dyskutować ale w porządku, musimy zatem poczynić kolejne założenia. Załóżmy, że Twój pomysł wylęgł się również w głowach decydentów i legislator ogłasza, że całe 500+ i emerytury wszystkich ludzi pójdą na rozbudowę infrastruktury szkolnej po to, by nauczyciele mogli wykonywać tam te same prace, które wykonują w domach za własne pieniądze.
:iamdone:
Miejscami wydawało mi się, że próbujesz jakoś tam merytorycznie dyskutować, próby te jednak okazują się zabawą w trolla, no bo jak inaczej tłumaczyć zachowanie osób, które mogą takie bzdury traktować poważnie?

Napisałem:
"Ten człowiek kompletnie nie zna specyfiki pracy nauczycieli." - przepraszam ale pisałem to pod konkretnymi, Twoimi tekstami uzasadniając moją opinię, spróbuj lotną kontrargumentacją rozbić w pył to twierdzenie.
Nie, nie musze rozbijac tego niemerytorycznego argumentu. To jest wlasnie cos co charakteryzuje niemerytoryczne argumenty. Jak Ci powiem, ze jestes glupim chujem, to nie powinienes sie czuc zobowiazany do podania lotnej kontrargumentacji rozbijajacej w pyl to twierdzenie.
Znowu gmatwasz, podejrzewam, że celowo. Swoimi propozycjami odnośnie wypracowania w szkole reszty godzin, by dociągnąć do ośmiu, pokazałeś, że kompletnie nie znasz specyfiki pracy nauczycieli - co dokładnie , merytorycznie i rzetelnie uargumentowałem w swoich postach. Obecnie ponownie odzierasz mój, wyżej przytoczony cytat z kontekstu i ponownie dyskutujesz sam z sobą wygadując bzdury o niemerytorycznym argumencie. Na Twój brak orientacji odnośnie specyfiki pracy placówek oświatowych podałem wystarczające argumenty, no ale zdążyłeś mnie już przyzwyczaić, że masz to w głębokim poważaniu i jeśli fakty świadczą na Twoją niekorzyść, tym gorzej dla nich.

Na reszte odpisze pozniej, bo wiesz - trzeba pracowac, by nauczyciele mieli troche hajsu z moich podatkow :D
Jeśli tak pracujesz jak piszesz to im nawet na sraj taśme w jednej szkole nie starczy.
 
Jerzy Karwelis z PFP


Ekoterroryści:


https://wiadomosci.wp.pl/rosyjski-s...i-msz-monitorujemy-sytuacje-6369488661841537a
Estońskie MSZ poinformowało, że szkolny okręt "Siedow" nie otrzymał pozwolenia na wpłynięcie na wody terytorialne Estonii, bo na jego pokładzie znajduje się 70 kursantów z Kerczeńskiego Państwowego Morskiego Uniwersytetu Technologicznego z okupowanego Krymu.
(...)
Estonia nie uznaje aneksji Krymu przez Rosję i przez odmowę przyjęcia "Siedowa" chciała zamanifestować swój stosunek do sytuacji na Ukrainie.
(...)
"Siedow" obrał kurs na Zatokę Gdańską. W porcie w Gdyni albo w Gdańsku (rosyjskie media podają rozbieżne informacje) załoga planowała odnowić zapasy paliwa, jedzenia i wody. Nie jest to jednak przesądzone, bo po decyzji władz Estonii sprawę "Siedowa" zaczął monitorować polski resort dyplomacji.
 
Ja bym powiedział, że zwykłe zjeby...
Jakby postowali na jakims forum, albo szli z durnymi transparentami. Oni spalili cudzy ciężki sprzęt. Ja rozumiem, ze to nie "Szakale", ale wykracza to jednak poza słowo "zjeb".
 
Przeczytałem Twitter'a: Ziemkiewicz, Warzecha, Janecki.
Trójka, która ze związkowca Dudy robiła rozsądnego człowieka nagle potrafi mówić, że strajki powinny być łagodniejsze xD
Jak widziałem Ziemkiewicza, byłego UPRowca chwalącego 500+ to myślałem, że dalej to on już nie może się posunąć....
Oczywiście nie usuwają hejtu ze swoich twitterów, jeśli dotyka przeciwnika, a nie siebie samego.

Jakby postowali na jakims forum, albo szli z durnymi transparentami. Oni spalili cudzy ciężki sprzęt. Ja rozumiem, ze to nie "Szakale", ale wykracza to jednak poza słowo "zjeb".

Pan w sukience może zostać poszkodowany:

https://www.tvp.info/42160612/nie-bedzie-aresztu-dla-rafalali-sad-moze-zle-wplynac-na-psychike

ale warto skazać niepełnosprawnego intelektualnie:
https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/...ie-bez-obroncy-rpo-sklada-kasacje,329316.html

Uniewinnienie za blokowanie marszu (powołanie się na historyczne względy), oraz podanie złych personaliów policjantowi.

Zgodnie z tą logiką, jeśli winni trafią na odpowiedniego sędziego to zostaną uniewinnieni za ,,niską szkodliwość społeczną" mimo, że za zniszczenie mienia wysokiej wartości to 10 lat to minimum powinni siedzieć xD
 


@Bezimienny
Ja tam jestem kapitalista.
Twoje? Nikomu nic do tego. Ktos przyszedl, zabral, spalil? Niech splaci - moralnie to drugorzednie, pierwszorzednie w majatku, w szkodach realnych (jesli sie da). Co mnie obchodzi czy mu "w mozgu" przykro czy nie.

Sedziowie? Jaki by system nie byl, ludzie zawodza. Im mniej w systemie miejsca "na zawodzenie" tym lepiej.

 


@Bezimienny
Ja tam jestem kapitalista.
Twoje? Nikomu nic do tego. Ktos przyszedl, zabral, spalil? Niech splaci - moralnie to drugorzednie, pierwszorzednie w majatku, w szkodach realnych (jesli sie da). Co mnie obchodzi czy mu "w mozgu" przykro czy nie.

Sedziowie? Jaki by system nie byl, ludzie zawodza. Im mniej w systemie miejsca "na zawodzenie" tym lepiej.



Jestem kapitalistą. Moim zdaniem, każdy powinien odpowiadać majątkiem za swoje winny i jest to największa kara.
Ale w Polsce mimo masy świadków koronnych małych i dużych Policja nie rekwiruje zbyt dużo kasy. Nie mogę teraz znaleźć tych statystyk, bo strona Policji się trochę zmieniłą, ale to jest mniej niż 100 mln. zł, mimo zasady zabierz im pieniądze, a staną się zwykłymi ludźmi.

Wątpię aby się to udało.

Maszyny. Z drugiej strony barykady. Myśliwi:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomo...nia-bo-pomylil-go-z-dzikiem-to-sie-stalo.html
https://www.tvp.info/29276363/mysli...nie-63latka-tlumaczyl-ze-pomylil-go-z-dzikiem

175 tys. zł. wartość konia. Pal licho setki godzin włożone w trening.
Myśliwy ok. 60 lat. Nawet jak mu się będzie zostawiało z wypłat tylko 1000 zł, a resztę zabierało to i tak nigdy by się nie wypłacił.
Dlatego za takie głupoty odpowiednie konfiskowanie majątku i 10 lat więzienia nauczyłoby ludzi dyscypliny.
 
Jeśli tak pracujesz jak piszesz to im nawet na sraj taśme w jednej szkole nie starczy.

Ten komentarz idealnie podsumowuje Twoją osobę i poziom tej dyskusji, z której się wypisuję ze względu na fakt, że zaczęła przybierać charakter obrzucania się gównem.

Podsumowując:

Uważam, że nauczyciele powinni mieć zapłacone za tyle ile rzeczywiście pracują. Należy zlikwidować brak płacenia za wszystkie rady i dodatkowe zajęcia - za pracę należy się płaca, nie można wymagać pracy za darmo. Jednak też logiczną konsekwencją tego jest brak płacenia za 3 miesięczne wakacje. Nie może być tak, że nauczyciel ma znacznie więcej dni urlopu od innych pracowników. Godziny pracy powinny być jasno określone. Nie może być tak, że jeden nauczyciel pracuje 47 godzin, a drugi 37 i zarabiają tyle samo, bo jeden jest wuefistą i nie robi klasówek, a drugi jest nauczycielem polskiego i musi sprawdzać wypracowania w domu. Należałoby to ustandaryzować. Ogólnie nawet nie jestem pewien czy takie przedmioty jak w-f czy religia powinny wciąż występować w szkole. W-F sprowadza się do rzucenia dzieciakom piłki i sobie sami ogarniają tę godzinę. To już lepiej żeby się zapisali na zajęcia po lekcjach. Nauczyciel powinien spędzać najlepiej po 8 godzin w szkole. Podobno nie ma sal. Myślę, że likwidacja religii trochę by pomogła, ale nie rozwiązałaby problemu. Dodatkowo gdy uczniowie idą do domu, to te klasy stoją wolne, więc warto by je było zagospodarować. Niech nauczyciele w nich sprawdzają klasówki i się przygotowuje na kolejne lekcje. Jeśli tak się nie da (w co wątpię), to myślę, że dobrym rozwiązaniem jest w wprowadzenie pracy z domu. Zrobić systemy na których nauczyciele by się logowali z domu i tam wypełniali biurokrację. Mamy XXI wiek, a oni wciąż wypełniają dzienniki długopisem. Szkoda lasów, szkoda zmarnowanego czasu. Jeśli coś działa w prywatnych szkołach, to nie widzę powodu by nie mogło w publicznych. Byłem w szkole prywatnej gdzie taki system dobrze się sprawdzał. Mogłem on-line sprawdzić jak mi poszedł sprawdzian i przeczytać do niego komentarze. Nie widzę powodu by tego nie dało się zrealizować w szkołach publicznych. Jeśli jednak nie da się tego zrobić, to zawsze można wprowadzić bon edukacyjny i zostawić prywatnym podmiotom element organizacyjny - myślę, że dadzą radę.

Nauczyciele w Polsce zdecydowanie za dużo czasu spędzają na zbędnej biurokracji, a za mało przy tablicy (dół tabeli wśród krajów z OECD). Tutaj również przydałaby się zmiana.

Innym problemem jest brak szacunku do zawodu nauczyciela, głównie dlatego że mamy zbyt dużo nauczycieli, którzy musieli wybierać między pracą w szkole, a pracą w McDonalds (niestety nie wybrali McDonalds). Są też nauczycieli, którzy pracują z pasji, ale jest ich coraz mniej, bo za coś jednak trzeba żyć i utrzymać rodzinę i łatwiej to zrobić w innej pracy albo pracując w prywatnej placówce. Dlatego podniesienie zarobków jest koniecznością, tak by moje dzieci nie musiały uczyć się od nieudaczników, którzy musieli wybierać między podawaniem bigmaca a pracą w szkole i wybrali źle.

Jak zapłacić za wyższe zarobki nauczycieli? Zlikwidować 500 plus, krowa plus, świniak plus. Opodatkować prostytucję, Kościół i zalegalizować narkotyki. Więcej wolności i mniej nieudaczników uczących nasze dzieci. Niech pracują w McDonalds.

PS: Tak, nie widzę nic złego by coś ogarnąć na korytarzu. Jebać snowflake'ow.
 
Jak zapłacić za wyższe zarobki nauczycieli? Zlikwidować 500 plus, krowa plus, świniak plus. Opodatkować prostytucję, Kościół i zalegalizować narkotyki. Więcej wolności (...)
Pełna zgoda.
Są też nauczycieli, którzy pracują z pasji, ale jest ich coraz mniej, bo za coś jednak trzeba żyć i utrzymać rodzinę i łatwiej to zrobić w innej pracy albo pracując w prywatnej placówce.
Pełna zgoda.
Godziny pracy powinny być jasno określone. Nie może być tak, że jeden nauczyciel pracuje 47 godzin, a drugi 37 i zarabiają tyle samo, bo jeden jest wuefistą i nie robi klasówek, a drugi jest nauczycielem polskiego i musi sprawdzać wypracowania w domu. Należałoby to ustandaryzować.
Tutaj prawie pełna zgoda. Jednak w przypadku nauczycieli wychowania fizycznego mamy do czynienia z dodatkowym przetwarzaniem wyników uzyskanych w czasie testów sprawdzających sprawność fizyczną, jednak moim zdaniem nie zajmuje to tyle czasu jak w przypadku sprawdzania prac pisemnych przez innych nauczycieli. Różnice te są często rekompensowane poprzez prowadzenie większej ilości godzin dodatkowych pozalekcyjnych przez nauczycieli wf w formie zajęć rekreacyjno - sportowych.

Jednak też logiczną konsekwencją tego jest brak płacenia za 3 miesięczne wakacje.
Kłamstwo. Nauczyciel nie ma 3 miesięcy wakacji.
Nie może być tak, że nauczyciel ma znacznie więcej dni urlopu od innych pracowników.
To wynika ze specyfiki pracy placówek oświatowych. Podaj mi nazwę Państwa Unii w którym jest inaczej lub inne tak zwane rozwinięte. Po prostu dzieci mają więcej wolnego niż pracownicy, a nauczyciele obciążeni (tym bardziej w Polsce), tą ciężką pracą - ładują w tym czasie akumulatory (czas ten jest krótszy niż dni wolne od nauki, bo nauczyciel musi być do dyspozycji po rozdaniu świadectw około 2 tygodnie i w połowie sierpnia (w niektórych szkołach najpóźniej 20 sierpnia) - jest już w pracy (konferencje, przygotowywanie się do nowego roku szkolnego, dokumentacja z tym związana, przygotowywanie sal, szkolenia, itp.), by po wolnych od pracy okresach ponownie nauczać na najwyższym poziomie (jesteśmy czołówką w Europie odnośnie jakości nauczania oraz na 11 miejscu w Świecie). Mniej wolnego spośród 16 przebadanych krajów Europy mają od polskich nauczycieli tylko Słoweńcy, co w zestawieniu z jakością nauczania mówi o mocy propagandy skierowanej w polskich nauczycieli, co widać np. w komentarzach Karateki.

Ogólnie nawet nie jestem pewien czy takie przedmioty jak w-f czy religia powinny wciąż występować w szkole. W-F sprowadza się do rzucenia dzieciakom piłki i sobie sami ogarniają tę godzinę. To już lepiej żeby się zapisali na zajęcia po lekcjach.
Odnośnie religii - pełna zgoda. W przypadku wf-u ponownie dałeś upust fantazji. W mojej rodzinie i znajomych większość to nauczyciele, duża część to lekarze, reszta to sportowcy, trenerzy, przedsiębiorcy i zwykli pracownicy, znam relacje, opinie z wielu branż i środowisk. Mimo tego nie pokuszam się o twierdzenia podobne do Twoich, opierając się o doświadczenia wyniesione z czasu gdy sami byliśmy uczniami.

W moim przypadku w szkole podstawowej - na wf-ach zasuwaliśmy ostro i nigdy nie było metody "mata" (czyli "mata gałe i grajta"). W średniej - pół roku mieliśmy takiego nauczyciela wf, który dość często stosował tę anty metodę, w pozostałych latach wszystko było legartis. Obecnie, z tego co mi wiadomo naprawdę trudno o takich wuefistów z racji wzmożonych nie tylko kontroli ale głównie z powodu błyskawicznych reakcji rodziców i taki nauczyciel - cwaniak, czy cwaniara po prostu się nie uchowa, szybko zostają przywołani do porządku. Obecnie to rodzice "trzęsą" szkołami (wiem co mówię).

Moje i Twoje gadanie odnośnie jakości pracy nauczycieli wf to tylko i wyłącznie mało warte dane, które w skali kraju nic nie znaczą. Trzeba by zajrzeć do badań jeśli takie są, a pewnie coś tam można wygrzebać. Stan jakości nauczania wychowania fizycznego w Polsce jest dla Ciebie, czy dla mnie zupełnie niemożliwy do obiektywnego określenia. Możemy szacować "na oko". a tę metode można o kant tyłka potłuc. Tak więc jakiekolwiek stwierdzenia w jedną, czy w drugą stronę w tej sprawie są prawie nic nie warte.

Nauczyciel powinien spędzać najlepiej po 8 godzin w szkole.
Wskaż kraj w którym funkcjonuje takie rozwiązanie.

Nauczyciel powinien spędzać najlepiej po 8 godzin w szkole. Podobno nie ma sal.
To charakterystyczne dla osób nie orientujących się w temacie i negatywnie nastawionych. Z jednej strony, gdy wyrażają swoje opinie odnośnie pracy np. nauczycieli wychowania fizycznego, jak wyżej to zaprezentowałeś - mówią w tonie nie znoszącym sprzeciwu, chcąc sprawić wrażenie obiektywności, że wiedzą jaka jest sytuacja w całym kraju i proponują zmiany systemowe, a z drugiej strony odnośnie innej sfery dotyczącej szkół, czyli np. braku sal z racji częściowego zapoznania się z realną sytuacją - mówią "podobno nie ma sal".

Nauczyciel powinien spędzać najlepiej po 8 godzin w szkole. Podobno nie ma sal.Myślę, że likwidacja religii trochę by pomogła, ale nie rozwiązałaby problemu. Dodatkowo gdy uczniowie idą do domu, to te klasy stoją wolne, więc warto by je było zagospodarować. Niech nauczyciele w nich sprawdzają klasówki i się przygotowuje na kolejne lekcje. Jeśli tak się nie da (w co wątpię), to myślę, że dobrym rozwiązaniem jest w wprowadzenie pracy z domu. Zrobić systemy na których nauczyciele by się logowali z domu i tam wypełniali biurokrację.
Brak religii i kilka wolnych klas nie rozwiązują problemu, bo w pomyśle, który proponujesz chodzi o to aby KAŻDY nauczyciel miał możliwość dopracowania do tych ośmiu godzin. Wystarczy wejść na stronę jakiejś szkoły i zajrzeć do planu lekcji, sprawdzić ilu tam nauczycieli pracuje, by szybko się przekonać, że zabraknie miejsca (o wyposażeniu nie wspomnę). Od rozbudowy szkolnej infrastruktury nie da się odejść przy realizacji Twojego pomysłu, a to wiąże się z rabunkiem, bo po zapewnieniu odpowiednich warunków nauczyciele wykonywaliby pracę, którą wykonują obecnie w domach.

Domową pracę chcesz kontrolować, tylko nie podajesz rozwiązań. Jak ze strony technicznej widzisz system elektroniczny przy pomocy którego można poprawiać klasówki, testy, sprawdziany, prace pisemne? Takie rozwiązanie byłoby możliwe przy wyposażeniu każdej klasy w notebooki podłączone do internetu. Po napisaniu klasówki, kliknięcie w "wyślij" i nauczyciel w domu wprowadza tekst do systemu, sprawdza, ocenia i klika "zapisz" - widać o której godzinie nauczyciel rozpoczął sprawdzanie i o której zakończył. Musisz jednak zatrudnić kolejnych urzędników, którzy będą kontrolować i raportować te czynności, potem słać maile do Karateki i jemu podobnych z uprzejmym poinformowaniem, że nauczyciele w liczbie X pracowali dzisiaj odpowiednią ilość czasu. Takie wyposażenie i stworzenie oprogramowania, zatrudnienie kontrolerów - wiąże się z... znowu jesteśmy w punkcie wyjścia - rabunkowe inwestycje się kłaniają, które sprawią, że nauczyciel zamiast na papierze będzie wykonywał tego typu pracę w wersji elektronicznej.

Jak chcesz skontrolować elektronicznie czas, który nauczyciel poświęca na przygotowanie się do zajęć i nie mówię w tym momencie o pisaniu konspektów i scenariuszy lekcji, bo to ewentualnie można byłoby zrobić w tym systemie elektronicznym przez Ciebie sponsorowanym wraz z wyposażeniem w notebooki dla 4 600 000 polskich uczniów (dane za rok 2016), ale o np. zwykłym wertowaniu literatury?

Zrobić systemy na których nauczyciele by się logowali z domu i tam wypełniali biurokrację.
Dlaczego chcesz aby nauczyciel "wykonywał biurokrację"? A może powinien maksymalnie 2 prace pisemne poprawić na semestr, a resztę poświęcić na przygotowania do lekcji, tak jak to jest np. w Niemczech? A nie, czekaj, Niemcy mają niższą jakość nauczania od nas ale... nikt tam nie protestuje, że polscy nauczyciele są lepsi mimo tego, że w porównaniu do niemieckich zarabiają marne grosze.

Dlaczego nie wspomniałeś słowem o dodatkowych szkoleniach, seminariach, kursach? Nauczyciele często z własnej kieszeni płacą za to, bo Dyrekcja stosuje personalne wycieczki w czasie posiedzeń Rady Pedagogicznej w stosunku do tych, którzy w jej pojęciu lub organu nadzorczego odbyli za mało szkoleń. Taki nauczyciel od razu może pożegnać się z wyższym dodatkiem motywacyjnym jak również nagrodą dyrektora.

Mamy XXI wiek, a oni wciąż wypełniają dzienniki długopisem. Szkoda lasów, szkoda zmarnowanego czasu. Jeśli coś działa w prywatnych szkołach, to nie widzę powodu by nie mogło w publicznych.
Kolejny przykład Twojego braku orientacji w temacie. Otóż w Polsce od dziewięciu lat w szkołach publicznych funkcjonują dzienniki elektroniczne o czym ni słowem się nie zająknąłeś. UONET +, Librus, iUczniowie, PGiLO, mobidziennik, edudziennik – to tylko niektóre z nich. Spójrzmy na liczby w oparciu o tylko jeden z nich, tzw. Librus:

200 000 nauczycieli korzysta z tego dziennika
3 miliony kont rodziców i uczniów
5 000 szkół korzysta z tego e-dziennika

źródło:
https://www.librus.pl/jednostki-samorzadu-terytorialnego/dlaczego-librus/librus-w-liczbach/

Kolega Karateka@ słusznie martwi się o stan lasów i ni słowem nie odezwał się, że korzystanie tylko z jednego funkcjonujących w Polsce e-dzienników doprowadza do ocalenia aż 6 254 drzew w ciągu tylko jednego roku szkolnego. Spójrzmy jak to wygląda:

Ponad 159 milionów e-wiadomości tylko w roku szkolnym 2016/2017, co daje oszczędność ponad 53 milionów kartek formatu A4, a jedno drzewo to ok 8 500 kartek, co daje 6 254 ocalonych drzew w jednym roku szkolnym:

elektroniczny-dziennik-ekologiczny.png


źródło:
https://www.librus.pl/biuro-prasowe...at-co-zmienily-w-zyciu-uczniow-i-nauczycieli/

Byłem w szkole prywatnej gdzie taki system dobrze się sprawdzał. Mogłem on-line sprawdzić jak mi poszedł sprawdzian i przeczytać do niego komentarze. Nie widzę powodu by tego nie dało się zrealizować w szkołach publicznych. Jeśli jednak nie da się tego zrobić, to zawsze można wprowadzić bon edukacyjny i zostawić prywatnym podmiotom element organizacyjny - myślę, że dadzą radę.
Vide powyżej. Uczniowie najeżdżają kursorem na ocenę i pokazuje im się do niej komentarz nauczyciela, to jest realizowane od 10 lat w polskich szkołach publicznych.

Nie odróżniasz dodatkowej, domowej pracy nauczyciela od wstawiania ocen z komentarzem do dziennika elektronicznego. W ciągu roku nauczyciele muszą wypełnić 20 różnych formularzy. Przygotowanie planu realizacji podstawy programowej, planów wynikowych z rozkładami materiału oraz dostosowań wymagań dla dzieci z szczególnymi potrzebami (różne postaci autyzmu, ADHD, itd.), systematyczne, bieżące raporty odnośnie prowadzenia zajęć dodatkowych w ramach kółek zainteresowań, rewalidacji, zajęć wyrównawczych, korekcyjno-kompensacyjnych, wycieczek, "zielonych szkół", imprez szkolnych (olimpiady, konkursy, apele, uroczystości, obchody), uczestnictwa poza lekcjami w imprezach środowiska lokalnego, działalność zespołów nauczycielskich (jak np. grup wiekowych, artystycznych, sportowych, przedmiotów ścisłych, przedmiotów humanistycznych, komisji stypendialnych, zespół nauczycieli zajmujący się ewaluacją, pomocą psychologiczno-pedagogiczną, grupy osób do aktualizacji statu szkoły (dostosowywanie statu do ciągłych zmian w prawodawstwie), współpraca z środowiskami lokalnymi i nie tylko (tzw. wymiana międzynarodowa), prowadzenie rozmów telefonicznych z rodzicami oraz tradycyjnych w szkole (konsultacje), wywiadówki, informowanie przy pomocy dziennika elektronicznego (wiadomości, ogłoszenia, wyjaśnienia, odpowiadanie na liczne pytania), przygotowywanie testów i sprawdzianów, kserowanie i drukowanie (tak, tak - tego nie robią sekretarki tylko nauczyciele). Proszę podaj w jaki sposób chcesz skontrolować ile czasu nauczyciele potrzebują na realizację tych wszystkich zadań. Zachipować tych ludzi?

Nauczyciele w Polsce zdecydowanie za dużo czasu spędzają na zbędnej biurokracji, a za mało przy tablicy (dół tabeli wśród krajów z OECD). Tutaj również przydałaby się zmiana.
Wreszcie wyraziłeś opinię, że nauczyciel MUSI spędzać zdecydowanie za dużo czasu na zbędnej biurokracji.

Jeśli chodzi o ten dół tabeli odnośnie godzin zegarowych to należałoby oceniać tę kwestię przez pryzmat jakości nauczania. Wiesz już (rozumiem, że przez gardło Ci się nie chce to przebić), o wysokiej pozycji Polski w związku z jakością nauczania (wyniki badań OECD), w odniesieniu do krajów, w których ilość czasu spędzonego przy tablicy jest wyższa, a jakość nauczania dalece niższa niż w Polsce. Rozumiesz chyba również, że do tej długości pracy przy tablicy w innych krajach wliczają się takie "przedmioty" jak wychowanie do życia w rodzinie jednopłciowej, zajęcia z tzw. "wychowania seksualnego" zgodnie z wytycznymi WHO oraz niektóre kraje dodają do tej "zegarówki" również przerwy między lekcyjne? Istnieją kraje jak np. Belgia w których naucza się 3 języków (francuski, niemiecki, flamandzki), w innych krajach jak np. we Francji prócz religii naucza się również etyki oraz prócz tych dwóch przedmiotów jeszcze filozofii? Trzy tego typu przedmioty dla jednego ucznia. W niektórych Państwach prócz biologii, przyrody uczy się jeszcze dodatkowo ekologii jako osobnego przedmiotu, u nas treści ekologiczne realizowane są właśnie na przyrodzie, biologii, geografii, technice, w trakcie godzin z wychowawcą. To wszystko wpływa na długość nauczania "przy tablicy" ale w innych krajach nie ma po prostu takich potrzeb. A potem taki Karateka@ przytacza sfałszowane dane jakiegoś dziennikarzyny, boldując i zwiększając czcionkę, bo te bzdury go zadowalają i pasują do bzdur, które sam wygaduje w temacie, nieświadomie wpisując się w szerzoną odgórnie narrację w oparciu o metodę "dziel i rządź".

Innym problemem jest brak szacunku do zawodu nauczyciela, głównie dlatego że mamy zbyt dużo nauczycieli, którzy musieli wybierać między pracą w szkole, a pracą w McDonalds (niestety nie wybrali McDonalds).
:facepalm: Inne kraje mogą nam tym bardziej zazdrościć, że wg. niejakiego Karateki osoby, które powinny u nas pracować w McDonlads zamiast w szkołach potrafią doprowadzić jakość nauczania do czołówki światowej! Innymi słowy jeśli ktoś u nas kończy studia wyższe, by zostać nauczycielem to tak naprawdę jest na poziomie wyedukowania, które wystarcza jedynie do zatrudnienia go w barze fastwoodowym jednak poziom ten jest wyższy niż nauczyciela z Anglii, Francji, Niemiec i kilkudziesięciu innych Państw Europy. Polak to jednak potrafi!

Człowieku! Twoje dyrdymały zupełnie nie przystają do minimalnej powagi, którą powinno się zachować w przypadku konstruowaniu tego typu wniosków. Wskaż na badania, których wyniki w jakikolwiek sposób potwierdzą Twoje nieuzasadnione przekonanie co do zbyt dużej ilości nauczycieli, którzy powinni pracować w McDonalds.

Dlatego podniesienie zarobków jest koniecznością, tak by moje dzieci nie musiały uczyć się od nieudaczników, którzy musieli wybierać między podawaniem bigmaca a pracą w szkole i wybrali źle.
Kłamstwo co wyżej udowodniłem. O wiele, wiele większe szanse na to, by Twoje dzieci uczyły się od nieudaczników masz w aż 41 państwach Europy, bo na tym kontynencie lepiej niż w Polsce uczy się dzieci tylko w Finlandii, Estonii, Szwajcarii i Holandii.

PS: Tak, nie widzę nic złego by coś ogarnąć na korytarzu. Jebać snowflake'ow.
Debilny wniosek. Uważasz, że niektórzy myślą o sobie, że są wyjątkowi, bo nie chcą pracować w nieodpowiednich do tego warunkach? Każdy urzędnik w tym kraju to wg Ciebie pierdolony snowflake. Być może ale z pewnością nie można tego stwierdzić w przypadku zastosowania debilnego kryterium - nie chcą pracować na korytarzu.

Zapracowany kolega Karateka@ pokusił się o pozamerytoryczny, niskich lotów wtręt o treści:
Na reszte odpisze pozniej, bo wiesz - trzeba pracowac, by nauczyciele mieli troche hajsu z moich podatkow :D
Postanowiłem utrzeć zadartego nosa Pana Karateki, wpisując się w jego narrację w taki oto sposób:
Jeśli tak pracujesz jak piszesz to im nawet na sraj taśme w jednej szkole nie starczy.
Jak można było się spodziewać, bo Karateka@ już wcześniej zachowywał się jakby kij połknął, wykorzystał powyższą wypowiedzieć jak tonący brzytwę. Począł tonąć przygnieciony zwykłą argumentacją będącą naturalną reakcją na bzdurne pomysły uzdrowienia oświaty, które zaprezentował i co wtedy napisał w odpowiedzi, nie zważając na wcześniejsze deklaracje kontynuowania dyskusji? Otóż coś takiego:
Ten komentarz idealnie podsumowuje Twoją osobę i poziom tej dyskusji, z której się wypisuję ze względu na fakt, że zaczęła przybierać charakter obrzucania się gównem.
:childcry:
Mój komentarz, będący naturalną reakcją na jego pyszałkowate wstawki ma niby idealnie podsumowywać moją osobę? :benny: W jaki sposób ten jeden komentarz w jakikolwiek sposób może podsumowywać osobę, a co dopiero idealnie podsumowywać?? Karateka@ - przyznaj po prostu, tak po męsku, że popełniłeś kilka błędów podczas tej wymiany zdań, wysunąłeś kilka idiotycznych propozycji i tyle. Nie! Będziesz dorabiał ideologię do tego, że mówiąc kolokwialnie "wymiękłeś".
:kis:
 
Tutaj prawie pełna zgoda. Jednak w przypadku nauczycieli wychowania fizycznego mamy do czynienia z dodatkowym przetwarzaniem wyników uzyskanych w czasie testów sprawdzających sprawność fizyczną, jednak moim zdaniem nie zajmuje to tyle czasu jak w przypadku sprawdzania prac pisemnych przez innych nauczycieli. Różnice te są często rekompensowane poprzez prowadzenie większej ilości godzin dodatkowych pozalekcyjnych przez nauczycieli wf w formie zajęć rekreacyjno - sportowych.

I to jest kolejny powód by ilość godzin była jasno określona, tak by było wiadomo za co się płaci.

Kłamstwo. Nauczyciel nie ma 3 miesięcy wakacji.

Ile by nie miał. Należałoby to ustandaryzować. Równość wobec prawa.

To wynika ze specyfiki pracy placówek oświatowych. Podaj mi nazwę Państwa Unii w którym jest inaczej lub inne tak zwane rozwinięte. Po prostu dzieci mają więcej wolnego niż pracownicy, a nauczyciele obciążeni (tym bardziej w Polsce), tą ciężką pracą - ładują w tym czasie akumulatory (czas ten jest krótszy niż dni wolne od nauki, bo nauczyciel musi być do dyspozycji po rozdaniu świadectw około 2 tygodnie i w połowie sierpnia (w niektórych szkołach najpóźniej 20 sierpnia) - jest już w pracy (konferencje, przygotowywanie się do nowego roku szkolnego, dokumentacja z tym związana, przygotowywanie sal, szkolenia, itp.), by po wolnych od pracy okresach ponownie nauczać na najwyższym poziomie (jesteśmy czołówką w Europie odnośnie jakości nauczania oraz na 11 miejscu w Świecie). Mniej wolnego spośród 16 przebadanych krajów Europy mają od polskich nauczycieli tylko Słoweńcy, co w zestawieniu z jakością nauczania mówi o mocy propagandy skierowanej w polskich nauczycieli, co widać np. w komentarzach Karateki.

Najpierw zwracasz się do mnie bezpośrednio, później piszesz o mnie w trzeciej osobie. Ciekawy sposób prowadzenia rozmowy.

Jakość nauczania nie zależy tylko od jednego czynnika jakim jest czas wolny nauczycieli, więc nie wiem co ma tutaj do rzeczy ten argument o rankingu jakości nauczania, tak jakby to z powodu mniejszej ilości wolnego czasu Słoweńscy nauczyciele wykonywali swoją pracę gorzej. Jest wiele czynników, które wpływają na jakość kształcenia. Dlaczego ten jeden miałby być decydujący u Słoweńców? Jeśli nie jest, to nie wiem co tutaj robi ten argument. Mało wolnego mają chociażby nauczyciele w krajach azjatyckich (Japonia na przykład), a tam poziom kształcenia jest bardzo wysoki (chociaż tez nie wiadomo czy akurat dzięki temu).

"konferencje, przygotowywanie się do nowego roku szkolnego, dokumentacja z tym związana, przygotowywanie sal, szkolenia, itp.)" - i dlaczego nauczyciele nie mieliby tego robić właśnie wtedy gdy uczniowie mają wolne, w ramach swoich godzin pracy?

Odnośnie religii - pełna zgoda. W przypadku wf-u ponownie dałeś upust fantazji. W mojej rodzinie i znajomych większość to nauczyciele, duża część to lekarze, reszta to sportowcy, trenerzy, przedsiębiorcy i zwykli pracownicy, znam relacje, opinie z wielu branż i środowisk. Mimo tego nie pokuszam się o twierdzenia podobne do Twoich, opierając się o doświadczenia wyniesione z czasu gdy sami byliśmy uczniami.

W moim przypadku w szkole podstawowej - na wf-ach zasuwaliśmy ostro i nigdy nie było metody "mata" (czyli "mata gałe i grajta"). W średniej - pół roku mieliśmy takiego nauczyciela wf, który dość często stosował tę anty metodę, w pozostałych latach wszystko było legartis. Obecnie, z tego co mi wiadomo naprawdę trudno o takich wuefistów z racji wzmożonych nie tylko kontroli ale głównie z powodu błyskawicznych reakcji rodziców i taki nauczyciel - cwaniak, czy cwaniara po prostu się nie uchowa, szybko zostają przywołani do porządku. Obecnie to rodzice "trzęsą" szkołami (wiem co mówię).

Moje i Twoje gadanie odnośnie jakości pracy nauczycieli wf to tylko i wyłącznie mało warte dane, które w skali kraju nic nie znaczą. Trzeba by zajrzeć do badań jeśli takie są, a pewnie coś tam można wygrzebać. Stan jakości nauczania wychowania fizycznego w Polsce jest dla Ciebie, czy dla mnie zupełnie niemożliwy do obiektywnego określenia. Możemy szacować "na oko". a tę metode można o kant tyłka potłuc. Tak więc jakiekolwiek stwierdzenia w jedną, czy w drugą stronę w tej sprawie są prawie nic nie warte.

Tak, opieram swoją opinię na podstawie czasów gdy chodziłem do szkoły. Dokładnei tak to wyglądało - rzucano nam piłkę, sami dobieraliśmy się w drużyny, a nauczyciela widzieliśmy podczas zbiórki na początku zajęc i podczas zbiórki pod koniec zajęć. Tak było w podstawówce i gimnazjum. W liceum częściej gralismy w ping-ponga, ale schemat był ten sam - prawie zero kontaktu z nauczycielem. Dostawalismy do dyspozycji stoly ping-pongowe i gralismy. Niektorzy w tym czasie odrabiali zadania domowe. Jesli to sie zmienilo to dobrze, bo taki system nie mial kompletnie sensu i szkoda pieniedzy podatnika na takie lekcje.

Wskaż kraj w którym funkcjonuje takie rozwiązanie.

To czy jest taki kraj czy go nie ma nie może być argumentem w dyskusji. Wyobraźmy sobie, że się cofamy do czasów gdy kobiety nie miały prawa głosu w żadnym kraju i pada argument "wskaż mi kraj, w którym funkcjonuje takie rozwiązanie" - to nie jest argument za utrzymaniem statusu quo.

To charakterystyczne dla osób nie orientujących się w temacie i negatywnie nastawionych. Z jednej strony, gdy wyrażają swoje opinie odnośnie pracy np. nauczycieli wychowania fizycznego, jak wyżej to zaprezentowałeś - mówią w tonie nie znoszącym sprzeciwu, chcąc sprawić wrażenie obiektywności, że wiedzą jaka jest sytuacja w całym kraju i proponują zmiany systemowe, a z drugiej strony odnośnie innej sfery dotyczącej szkół, czyli np. braku sal z racji częściowego zapoznania się z realną sytuacją - mówią "podobno nie ma sal".

Ta dyskusja nie jest o mnie, więc ten fragment jest niemerytoryczny. Zostawiam bez komentarza.

Brak religii i kilka wolnych klas nie rozwiązują problemu, bo w pomyśle, który proponujesz chodzi o to aby KAŻDY nauczyciel miał możliwość dopracowania do tych ośmiu godzin.

Napisałem przecież wcześniej, że nie rozwiązuje w pełni problemu, także robisz trochę sztuczną różnicę zdań.

Domową pracę chcesz kontrolować, tylko nie podajesz rozwiązań. Jak ze strony technicznej widzisz system elektroniczny przy pomocy którego można poprawiać klasówki, testy, sprawdziany, prace pisemne? Takie rozwiązanie byłoby możliwe przy wyposażeniu każdej klasy w notebooki podłączone do internetu.

Te rozwiązania już istnieją w sektorze prywatnym, więc nie udawajmy że to jest niemożliwe do realizacji. I wcale nie trzeba rozdawać notebooków. Można dać dodatek za korzystanie z własnego komputera (tak jak w sektorze prywatnym, sam taki dodatek dostaję, bardzo niewielki). Kompletnie nie rozumiem w czym widzisz problem. Mamy XXI wiek, korzystajmy z nowych technologii.

Musisz jednak zatrudnić kolejnych urzędników, którzy będą kontrolować i raportować te czynności, potem słać maile do Karateki i jemu podobnych z uprzejmym poinformowaniem, że nauczyciele w liczbie X pracowali dzisiaj odpowiednią ilość czasu. Takie wyposażenie i stworzenie oprogramowania, zatrudnienie kontrolerów - wiąże się z... znowu jesteśmy w punkcie wyjścia - rabunkowe inwestycje się kłaniają, które sprawią, że nauczyciel zamiast na papierze będzie wykonywał tego typu pracę w wersji elektronicznej.

Argument równi pochyłej. Wyciągasz w nieuprawniony sposób katastroficzne (ekonomicznie) wnioski. Nie trzeba zatrudnaic nowych ludzi, a z pewnością nie trzeba takich jak ja (to by był za duży wydatek dla budzetu :-) ). Stworzenie oprogramowania - jak najbardziej, ale to nie jest koszt stały. Natomiast zatrudnianie nowych ludzi - wolne żarty. Nowe technologie sprawiają, że potrzebujemy coraz mniej kontrolerów, a nie coraz więcej. Automatyzacja pracy.

ciag dalszy nastapi :-)
 
I to jest kolejny powód by ilość godzin była jasno określona, tak by było wiadomo za co się płaci.
Chciałeś powiedzieć za co się nie płaci. Bo to co obecnie nauczyciele dostają jako wynagrodzenie za pracę nawet nie jest pełną zapłatą za godziny "przy tablicy".

Jeśli chodzi o nauczycieli wychowania fizycznego to nie wspomnieliśmy jeszcze o wiele większej trudności związanej z zapewnianiem i dbaniem o bezpieczeństwo dzieci w czasie tego typu zajęć, gdzie ryzyko wypadku jest niewspółmiernie większe niż w salach lekcyjnych, to wiąże się z o wiele większą odpowiedzialnością niż w przypadku lekcji w klasach. Po drugie - hałas. Wuefiści pracują w warunkach specjalnych pod tym względem, szczególnie jeśli chodzi o szkoły podstawowe. Sanepid przeprowadził badania w tym zakresie, wiesz co się okazało? Hałas w salach gimnastycznych jest większy niż przy maszynach w drukarni, na skrzyżowaniach ruchliwych dróg, w pobliżu lotniska. Wyobraź sobie, że nauczyciele wf po takich lekcjach dodatkowo jeszcze muszą dyżurować na korytarzu, gdzie hałas jest ciągle prawie taki sam. W salach gimnastycznych średni równoważny poziom dźwięku wynosi 88,7 decybeli (dB). Podczas przerw na korytarzach jest to 85,2 dB. Za bezpieczny uważa się poziom dźwięku nieprzekraczający 75 dB. Wychodząc naprzeciw ewentualnym pytaniom o dzieci, trzeba wiedzieć co mówią o tym psycholodzy - otóż "dla dzieci hałas jest czymś zupełnie naturalnym. Dzieci używają większej ekspresji przy wyrażaniu siebie, zarówno przez ruch, gesty, mimikę czy właśnie głośniejszą mowę." Należy dodać, ze w czasie lekcji wf to już nie jest tylko głośniejsza mowa ale najczęściej krzyk, pisk i wrzaski z wielu gardeł - naturalne, żywiołowe reakcji dzieci.

Ile by nie miał. Należałoby to ustandaryzować. Równość wobec prawa.
Oczywiście! Dlatego w tych objętych badaniami 16 państw Europy nauczyciele mają więcej wolnego niźli w Polsce (Słoweńcy jeszcze mniej niż Polacy), dlatego zgadzam się - trzeba to wyrównać i zwiększyć ilość wolnego dla nauczycieli w Polsce i Słowenii aby dorównać pozostałym krajom Europy. Pewnie wiesz, że istnieje skrócenie czasu pracy dla osób pracujących w warunkach szczególnie uciążliwych i szkodliwych dla zdrowia. Pierwszym kryterium na liście warunków szkodliwych dla zdrowia jest - HAŁAS. Mam nadzieję, że wuefistów mamy wyjaśnionych?

Jakość nauczania nie zależy tylko od jednego czynnika jakim jest czas wolny nauczycieli, więc nie wiem co ma tutaj do rzeczy ten argument o rankingu jakości nauczania, tak jakby to z powodu mniejszej ilości wolnego czasu Słoweńscy nauczyciele wykonywali swoją pracę gorzej.
Nie wiem po co piszesz o tych oczywistościach, przecież nigdzie ni słowem nie wspomniałem, że od tego jednego czynnika zależy jakość nauczania. Słoweńcy wykonują swoją pracę gorzej niż Polacy i można podejrzewać, że jedną z przyczyn jest krótszy okres wypoczynku potrzebny na pełną regenerację i przygotowania do kolejnego roku szkolnego, semestru, itd. Badania odnośnie wpływu nie w pełni wypoczętych i zregenerowanych pracowników na jakość pracy są jednoznaczne, taki człowiek jest o wiele mniej wydajny od wypoczętych, zregenerowanych i zadowolonych (np. z wynagrodzenia) - pracowników.
Jest wiele czynników, które wpływają na jakość kształcenia.
Oczywiście!
Dlaczego ten jeden miałby być decydujący u Słoweńców?
Nie wiem dlaczego. Czyżby znowu ktoś inny pisał o tym, a Ty odnosisz to do mnie, czy sobie to jakoś w głowie sam stworzyłeś? Chyba jednak sam, bo nie zauważyłem aby ktokolwiek stawiał ten warunek jako decydujący o jakości nauczania.
Jeśli nie jest, to nie wiem co tutaj robi ten argument.
No właśnie nie wiem na jakiej podstawie on powstał w Twojej głowie.
Mało wolnego mają chociażby nauczyciele w krajach azjatyckich (Japonia na przykład), a tam poziom kształcenia jest bardzo wysoki (chociaż tez nie wiadomo czy akurat dzięki temu).
Zgadza się. Procent samobójstw wśród dzieci i młodzieży w Japonii również jest najwyższy na Świecie, Polska w tym niechlubnym zestawieniu na 2 miejscu w Europie... Być może istnieje jakaś znacząca korelacja. Przyczyn pewnie jest wiele, jednak presja społeczna, rodzinna (wyścig szczurów), z pewnością jest niebagatelnym przyczynkiem do tych tragedii.

Reasumując - edukacja na całym Świecie jest tak zorganizowana, że nauczyciele z racji trudnych warunków pracy i dość długich okresów przygotowawczych, stałego podnoszenia kwalifikacji - mają dłuższy czas na regenerację i wypoczynek niż pracownicy innych branż. Ciekawe dlaczego w innych krajach nie stanowi to problemu, a u nas? Wiadomo, wystarczy poczytać Twoje posty w temacie - obiegowa opinia dość znacznej części społeczeństwa wykreowana przez współczesnych macherów od jej kształtowania, którym Goebbels w pas by się kłaniał żyjąc w naszych czasach.

Do reszty odniosę się innym razem (Ty masz większe "zaległości", więc zaczekam).

Pozdrawiam
 
Równi i równiejsi


https://www.rp.pl/Finanse/304159900-To-koniec-OFE-Zgromadzone-w-nich-pieniadze-trafia-na-IKE.html?

Czyli lepiej odkladac na emeryture w karnistrach...





447 a Polska
https://www.krzysztofwojczal.pl/konstruktywnie/jak-uniknac-placenia-roszczen-i-rozwiazac-sprawe-ustawy-447-just-solucja-dla-polskiego-rzadu/

Glosowanie kazdej podwyzki podatkow czy duzego budzetowego wydatku... marzenie...
https://www.defence24.pl/szwajcarzy-testuja-piec-mysliwcow

To ja nawet nie wiedzialem, ze Ziemkiewicz byl za zablokowaniem ubera i ogolnie taksowkarzami


Od kwot przekazywanych na IKE państwo pobierze prowizję, którą nazywa opłatą przekształceniową. – Gdyby tej opłaty nie było, pieniądze te byłyby uprzywilejowane wobec emerytur wypłacanych z ZUS, które są opodatkowane – tłumaczy premier Morawiecki. Opłata to 15 proc. pieniędzy zgromadzonych w OFE. Będzie pobrana w dwóch ratach: w 2020 i 2021 r. i trafi do budżetu państwa. Wypłaty pieniędzy z IKE nie będą już potem opodatkowane. Od tych przekazanych na subkonta w ZUS pobierany będzie natomiast podatek dochodowy.
https://www.rp.pl/Finanse/304159900...-w-nich-pieniadze-trafia-na-IKE.html?fbclid=1
 
Last edited:
Back
Top