Polityka

Czyli jeśli dobrze rozumiem chodzi o ochronę zaszczepionych, bo ich szczepienie nie jest pewne?

Również o ochronę tych, którzy z różnych przyczyn nie mogli się zaszczepić. Z takimi osobami nie ma problemu, bo stanowią mniej niż 5% społeczeństwo (jak pisałem wcześniej - odporność zbiorowa), natomiast jest problem z tymi, którzy nie chcą dzieci szczepić, mimo braku przeciwwskazań - i tutaj jest kilka sposobów na walkę z proepidemikami: 1) przymusowe szczepienia 2) grzywna / brak możliwości korzystania ze żłobków.

Oczywiście również ochrona tych, którzy się zaszczepili, bo szczepionki nie dają 100% skuteczności, szczególnie gdy w społeczeństwie występuje duży odsetek antyszczepionkowców/proepidemików, którzy pomagają wirusom ewoluować.


Dla wyolbrzymienia problemu wyobraźmy sobie, że dla "bezpieczeństwa państwa" nakazuje ono rodzicom zdawanie raportów na sąsiadów. W przypadku odmowy dziecko nie może korzystać z usług państwowych (szkoły, szpitala, a może nawet i drogi). Czy można odmówić? No można. Oczywiście chodzi o dobro państwa, ochronę tych którzy do systemu już należą, dobro wspólne, bezpieczeństwo, itp., itd..

Nie wiem na czym miałyby te raporty (rozumiem, że donosy) polegać. Obecnie istnieje obowiązek poinformowania organów ścigania o przestępstwie, gdy wiemy że ktoś je popełnił. Czy należy znieść ten obowiązek?

Pierwotną funkcją państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa, ochrony przed tymi którzy mogą nas zabić/zranić. Choroby na które się szczepimy mogą spowodować utratę życia bądź zdrowia osób, które zostaną nimi zarażone. Te osoby dobrowolnie nie wybierają choroby, więc ciężko walczyć z nakazem szczepień argumentem wolności, bo to trochę tak jak walczyć o aborcję w ostatnim miesiącu ciąży za pomocą właśnie argumentu wolności wyboru.
 
którzy z różnych przyczyn nie mogli się zaszczepić.
Czyli papier od lekarza i można by chodzić?

Nie wiem na czym miałyby te raporty (rozumiem, że donosy) polegać. Obecnie istnieje obowiązek poinformowania organów ścigania o przestępstwie, gdy wiemy że ktoś je popełnił. Czy należy znieść ten obowiązek?
Odbieram to jako unik. Nasz kontekst historyczny wyraźnie wskazuje na raportowanie spraw legalnych.

o to trochę tak jak walczyć o aborcję w ostatnim miesiącu ciąży za pomocą właśnie argumentu wolności wyboru.
Ależ jest zupełnie odwrotnie (jeśli uważa się dziecko w brzuchu za człowieka). To aborcjoniści wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody (czyli dokładnie jak szczepionkowcy na innych ludziach).

Jeśli chodzi o szczepionki - nie mam wyrobionego zdania. Moja córka miała komplikacje po jednej z nich. Dla rodzica to chwile grozy.

Coś mi jednak nie gra jeśli jakiś rodzic z Sanoka będzie decydował czy dziecko ze Świnoujścia ma prawo iść do szkoły (bo warunek A, albo warunek B). Ba, będzie decydował - w wersji przymusu - co temu dziecku w Świnoujściu Państwo kupujące X od koncernu Y wstrzyknie pod skórę. Być może jest to zło konieczne, mimo wszystko nie czuję się z taką myślą komfortowo...

Powtórzę:
Jeśli jest to indywidualna decyzja dyrektorów - nie mam z tym problemów. Jeśli wyżej - mam.
 
Również o ochronę tych, którzy z różnych przyczyn nie mogli się zaszczepić. Z takimi osobami nie ma problemu, bo stanowią mniej niż 5% społeczeństwo (jak pisałem wcześniej - odporność zbiorowa), natomiast jest problem z tymi, którzy nie chcą dzieci szczepić, mimo braku przeciwwskazań - i tutaj jest kilka sposobów na walkę z proepidemikami: 1) przymusowe szczepienia 2) grzywna / brak możliwości korzystania ze żłobków..

Twoje posty wskazują,że jesteś człowiekiem wykształconym i samodzielnie myślącym.
Co według Ciebie mogło skłonić w ostatnich latach, tak liczną grupę rodziców (proepidemików) do szafowania zdrowiem własnych dzieci?
 
Również o ochronę tych, którzy z różnych przyczyn nie mogli się zaszczepić. Z takimi osobami nie ma problemu, bo stanowią mniej niż 5% społeczeństwo (jak pisałem wcześniej - odporność zbiorowa), natomiast jest problem z tymi, którzy nie chcą dzieci szczepić, mimo braku przeciwwskazań - i tutaj jest kilka sposobów na walkę z proepidemikami: 1) przymusowe szczepienia 2) grzywna / brak możliwości korzystania ze żłobków.

Oczywiście również ochrona tych, którzy się zaszczepili, bo szczepionki nie dają 100% skuteczności, szczególnie gdy w społeczeństwie występuje duży odsetek antyszczepionkowców/proepidemików, którzy pomagają wirusom ewoluować.




Nie wiem na czym miałyby te raporty (rozumiem, że donosy) polegać. Obecnie istnieje obowiązek poinformowania organów ścigania o przestępstwie, gdy wiemy że ktoś je popełnił. Czy należy znieść ten obowiązek?

Pierwotną funkcją państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa, ochrony przed tymi którzy mogą nas zabić/zranić. Choroby na które się szczepimy mogą spowodować utratę życia bądź zdrowia osób, które zostaną nimi zarażone. Te osoby dobrowolnie nie wybierają choroby, więc ciężko walczyć z nakazem szczepień argumentem wolności, bo to trochę tak jak walczyć o aborcję w ostatnim miesiącu ciąży za pomocą właśnie argumentu wolności wyboru.

Jaki procent ludzi nie chce szczepić swoich dzieci? Czemu wirus przeniesiony przez nich jest problemem, a wirus przeniesiony przez dzieci niezaszczepionych z innych powodów już nie? Co z dziećmi i starszymi, których obowiązek szczepień nie dotyczył i nigdy nie były zaszczepione?

Najgorszym sposobem na wymuszenie czegokolwiek jest uderzenie w dzieci, a tak odbieram brak korzystania ze żłobków, przedszkoli etc. Jest zapewne mnóstwo innych sposobów np. w pełni płatne leczenie i hospitalizacja itp.

Żebym nie był źle zrozumiany. Gardzę zarówno tymi, którzy przez własne widzimisie odmawiają dziecku ochrony przed zagrożeniem jakimkolwiek jak i tymi, którzy chcąc uzyskać jakiś cel uderzają w dzieci.
 
Czyli papier od lekarza i można by chodzić?

Tak. Obecnie proepidemicy mają problem z pozyskaniem "papieru od lekarza", więc nie widzę dużego zagrożenia oszustwami w tej materii.

Klaryfikując:
Myślę że najlepszym rozwiązaniem są obowiązkowe szczepienia (tak samo jak mamy obowiązkową edukację czy przymus ubezpieczenia samochodu) i wtedy nie ma problemu z tym co zrobić z osobą, która ze względów zdrowotnych nie może się zaszczepić. Natomiast gdy takie rozwiązanie nie zostało wdrożone, wtedy by chronić dzieci przed epidemiami, należałoby rozważyć zakaz wpuszczania nieszczepionych dzieci do żłobków.

Ależ jest zupełnie odwrotnie (jeśli uważa się dziecko w brzuchu za człowieka). To aborcjoniści wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody (czyli dokładnie jak szczepionkowcy na innych ludziach).

Zwolennicy szczepionek wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody?

Odbieram to jako unik. Nasz kontekst historyczny wyraźnie wskazuje na raportowanie spraw legalnych.

Nie widzę podstaw do raportowania przez obywateli spraw legalnych. Nie widzę w tym również potencjalnych korzyści, a widzę ogromne zagrożenia:
1) obywatele zamiast wyrabiać PKB - raportują na sąsiadów - starty materialne
2) obywatele z powodu raportowania popadają w konflikty z sąsiadami - straty niematerialne

W konsekwencji nastąpi wzrost przestępczości.

Twoje posty wskazują,że jesteś człowiekiem wykształconym i samodzielnie myślącym.
Co według Ciebie mogło skłonić w ostatnich latach, tak liczną grupę rodziców (proepidemików) do szafowania zdrowiem własnych dzieci?

Działalność Jerzego Zięby, który ma ogromną popularność głównie u starszej publiki. Działalność Huberta Czerniaka i organizacji STOP NOP. Myślę, że Ci ludzie i ich koledzy zajmujący się walką ze szczepionkami przyczynili się do popularyzacji wielu kłamstw na temat szczepień, wywołując u niektórych rodziców strach przed szczepieniami.

Coś mi jednak nie gra jeśli jakiś rodzic z Sanoka będzie decydował czy dziecko ze Świnoujścia ma prawo iść do szkoły (bo warunek A, albo warunek B). Ba, będzie decydował - w wersji przymusu - co temu dziecku w Świnoujściu Państwo kupujące X od koncernu Y wstrzyknie pod skórę. Być może jest to zło konieczne, mimo wszystko nie czuję się z taką myślą komfortowo...

A dlaczego rodzic jakiegoś dziecka miałby decydować czy dziecko rodzica z innego miasta ma iść do szkoły?

Jaki procent ludzi nie chce szczepić swoich dzieci?

Nie posiadam takich danych.

Czemu wirus przeniesiony przez nich jest problemem, a wirus przeniesiony przez dzieci niezaszczepionych z innych powodów już nie?

Wirus przeniesiony przez dzieci niezaszczepione z innych powodów również jest problemem, lecz innej kategorii. Osobie, która nie może być szczepiona z przyczyn zdrowotnych nie można przypisać winy za przenoszenie wirusa, natomiast osobie która świadomie nie chce się szczepić winę można przypisać.

Co z dziećmi i starszymi, których obowiązek szczepień nie dotyczył i nigdy nie były zaszczepione?

Również należy szczepić.
 
"papieru od lekarza"
To utrudnienie, przyznaje, ale nie bylo jeszcze takiego systemu, który sobie z tym nie radzil ;)

nie widzę dużego zagrożenia oszustwami w tej materii.
A czy nie mając biologicznych podstaw do zaklasyfikowania jako "nieszczepialny", mógłbym się jednak jako taki identyfikować? ;) ;) ;)

Zwolennicy szczepionek wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody?
Przypomnę, że to nie mój przykład:
więc ciężko walczyć z nakazem szczepień argumentem wolności, bo to trochę tak jak walczyć o aborcję w ostatnim miesiącu ciąży za pomocą właśnie argumentu wolności wyboru.

Nie widzę podstaw do raportowania przez obywateli spraw legalnych
Ja sobie zdaję sprawę, że nie widzisz, ja zresztą też nie widzę, bo to oczywiste. #niemasensukontynuwać
 
To utrudnienie, przyznaje, ale nie bylo jeszcze takiego systemu, który sobie z tym nie radzil ;)

Dlaczego wiec obecnie sobie nie radza?

A czy nie mając biologicznych podstaw do zaklasyfikowania jako "nieszczepialny", mógłbym się jednak jako taki identyfikować? ;) ;) ;)

Nie, tak samo jak Falon Fox nie powinna walczyc z kobietami.

Przypomnę, że to nie mój przykład:

Nie napisalem, ze zwolennicy szczepionek wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody, napisalem ze "ciężko walczyć z nakazem szczepień argumentem wolności, bo to trochę tak jak walczyć o aborcję w ostatnim miesiącu ciąży za pomocą właśnie argumentu wolności wyboru."
 
Dlaczego wiec obecnie sobie nie radza?
A nie radzą sobie? Ja bym sobie poradził, ty przecież też.

Zakładam, że ich głośność w tej sprawie wynika z poglądów na rolę państwa, a nie dlatego że nie daliby rady.

Nie, tak samo jak Falon Fox nie powinna walczyc z kobietami.
Ja nie mówię o prywatnej firmie, tylko o państwie (zauważ mój przykład z dyrektorami, to taki trochę odpowiednik).
Być może źle cię zrozumiałem, ale moje wrażenie było takie, że w państwowym dokumencie identyfikacyjnym w rubrykę "płeć" pozwoliłbyś wpisać cokolwiek, nie ograniczał się do biologii. Jeśli państwo przymyka oko na biologię w jednej sprawie, to dlaczego nie w innej?

Nie napisalem, ze zwolennicy szczepionek wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody, napisalem ze "ciężko walczyć z nakazem szczepień argumentem wolności, bo to trochę tak jak walczyć o aborcję w ostatnim miesiącu ciąży za pomocą właśnie argumentu wolności wyboru."
Ok teraz już wiem do czego się odnosisz, ale pisząc:
To aborcjoniści wymuszają śmierć na wolnym obywatelu w imię własnej wygody (czyli dokładnie jak szczepionkowcy na innych ludziach).
Miałem na myśli agresję na cudze ciało (wymuszenie szczepienia), tak jak to robią aborcjoniści (rożnicy w skali wydawało mi się, że nie trzeba tłumaczyć). Oczywiscie - co zaznaczyłem - "jeśli uważa się dziecko w brzuchu za człowieka". To było dla mnie tak oczywiste, że nie przyszła mi do głowy inna interpretacja - w końcu posługujemy się przykładami abstrakcyjnymi, działającymi poprzez analogię, a nie 1:1. W takim ujęciu aborcjoniści i szczepionkowcy walczą o to samo, a nie jak zasugerowałeś. Zresztą mój kolejny przykład też został wzięty dosłownie, a myśl w nim zawarta - pominięta. Jeśli z kolei ja potraktowałbym twój argument dosłownie to zapytałbym: czy dopuszczasz, żeby osoby chore (na cokolwiek) pozywały do sądów osoby od których się zaraziły - w końcu zrobiono to wbrew ich życzeniu pozostania zdrowym. Czyli dziecko z anginą przychodzi do klasy, 10 osób choruje, i rodzice każdgo dziecka wytaczają proces rodzicom "siewcy". Doznali w końcu uszczerbku.
 
#Chiny






Daje w polityce, bo ekonomia - a tej transport jest kluczowym elementem - jest czasem wręcz tożsama ;)


Też chwila zawachania czy dawać tutaj, ale potencjalne konsekwencje są na poziomie państwa...
https://www.technologyreview.com/s/613054/cybersecurity-critical-infrastructure-triton-malware/amp/

#Ukraina No ciekawe czy plany inwazji sa prawdziwe
https://www.rferl.org/amp/female-ta...ove-warns-kyiv-of-invasion-plan/29805058.html

Paczkomaty solą w czyimś oku...


#Wenezuela #blackout
 
Zakładam, że ich głośność w tej sprawie wynika z poglądów na rolę państwa, a nie dlatego że nie daliby rady.

Ciężko powiedzieć. Obecnie mamy wyszczepialność na poziomie 98% więc system obowiązkowych szczepień (obowiązkowych za sprawą grzywn przymuszających do szczepień) jakoś działa. Natomiast jak dziecko jest chore to wiem z własnego doświadczenia, że wystarczy lekarzowi powiedzieć i przesuwa termin.

Miałem na myśli agresję na cudze ciało (wymuszenie szczepienia), tak jak to robią aborcjoniści (rożnicy w skali wydawało mi się, że nie trzeba tłumaczyć). Oczywiscie - co zaznaczyłem - "jeśli uważa się dziecko w brzuchu za człowieka". To było dla mnie tak oczywiste, że nie przyszła mi do głowy inna interpretacja - w końcu posługujemy się przykładami abstrakcyjnymi, działającymi poprzez analogię, a nie 1:1. W takim ujęciu aborcjoniści i szczepionkowcy walczą o to samo, a nie jak zasugerowałeś.

Jak dobrze rozumiem, to Twój punkt widzenia wygląda tak:

1. Interwencja w ciało człowieka bez jego zgody jest zła
2. Aborcjoniści chcą interweniować w ciało abortowanego dziecka bez jego zgody
3. Szczepionkowcy chcą interweniować w ciało szczepionego bez jego zgody (obowiązkowe szczepienia)
Wniosek - zarówno szczepionkowcy jak i aborcjoniści postępują źle, co wynika z punktu numer 1.

Mój tok myślenia:

1. Aborcjoniści mówią, że aborcja do ostatniego miesiąca jest dobra, bo MOJE CIAŁO MOJA SPRAWA
2. Antyszczepionkowcy mówią, że obowiązkowe szczepienia są złe, bo MOJE CIAŁO MOJA SPRAWA
Moj wniosek: Jedni i drudzy nie mają racji, ponieważ jeśli wchodzi w grę życie i zdrowie drugiego człowieka, to prawo do dobrowolnego dysponowania swoim ciałem może zostać ograniczone by ratować dobro o wyższej wartości (zdrowie/życie).

Oczywiście możemy dyskutować do jakiego etapu ratujemy zdrowie, gdzie postawić granicę. Czy matka powinna mieć prawo spożywać alkohol w trakcie ciąży, wiedząc że to może spowodować FAS? Czy matka musi być zmuszona do super zdrowej diety z wytycznymi WHO? Myślę, że na pierwsze pytanie należy odpowiedzieć - tak, na drugie - nie.

Wracając do Twojego toku myślenia (jeśli poprawnie przezemnie odzworowany) - dlaczego się z nim nie zgadzam. Nie zgadzam się z pierwszą przesłanką - że interwencja w ciało człowieka bez jego zgody zawsze jest zła - na przykład nie jest złem pierwsza pomoc udzielona nieprzytomnej osobie.

Zresztą mój kolejny przykład też został wzięty dosłownie, a myśl w nim zawarta - pominięta. Jeśli z kolei ja potraktowałbym twój argument dosłownie to zapytałbym: czy dopuszczasz, żeby osoby chore (na cokolwiek) pozywały do sądów osoby od których się zaraziły - w końcu zrobiono to wbrew ich życzeniu pozostania zdrowym. Czyli dziecko z anginą przychodzi do klasy, 10 osób choruje, i rodzice każdgo dziecka wytaczają proces rodzicom "siewcy". Doznali w końcu uszczerbku.

To jest bardzo dobre pytanie. Jeśli ktoś umyślnie / z premedytacją zaraża to tak np. nosiciele wirusa HIV za świadome zarażanie idą do więzienia. Także zależy od tego jak bardzo szkodliwy jest wirus, jak bardzo umyślnie się kogoś zaraża. Jak chcieli mnie odwiedzić znajomi z dzieckiem, a mój synek był przeziębiony to ich ostrzegłem, że młody ma katar, trochę kaszle i jak chcą przyjść z małymi dziećmi, to wiedzą jaka jest sytuacja - żeby później nie było pretensji.
 
Natomiast jak dziecko jest chore to wiem z własnego doświadczenia, że wystarczy lekarzowi powiedzieć i przesuwa termin.
Nie mowilem o czasowej niemoznosci, tylko permanentnej (jak alergia, ale tez i inne problemy z systemem immunologicznym) - tak czy siak kończy się to papierkiem. Rozumiem, że dopóki nie jest to więcej niż X% populacji, to to akceptujesz.

1. Aborcjoniści mówią, że aborcja do ostatniego miesiąca jest dobra, bo MOJE CIAŁO MOJA SPRAWA
"jeśli uważa się dziecko w brzuchu za człowieka" (3ci raz) to argument "mojego ciała" jest falszywy, nie widzę więc sensu go rozważać. Wtedy trzeba to sformułować tak:
1. Aborcjoniści mówią, że aborcja do ostatniego miesiąca jest dobra, bo MOGĘ INGEROWAĆ W CUDZE CIAŁO
2. Szczepionkowcy mówią, że obowiązkowe szczepienia są dobre, bo MOGĘ INGEROWAĆ W CUDZE CIAŁO
Oczywiście jest to ideologiczny ping-pong, dla mnie jest jednak kluczowe czy uznajemy nienarodzone za człowieka, reszta to tylko konsekwencja.

Oczywiście możemy dyskutować do jakiego etapu ratujemy zdrowie, gdzie postawić granicę. Czy matka powinna mieć prawo spożywać alkohol w trakcie ciąży, wiedząc że to może spowodować FAS? Czy matka musi być zmuszona do super zdrowej diety z wytycznymi WHO? Myślę, że na pierwsze pytanie należy odpowiedzieć - tak, na drugie - nie.
Oczywiscie, ze nie powinna ale jak to prawnie zapisac - nie wiem.

nie jest złem pierwsza pomoc udzielona nieprzytomnej osobie.
1. Wybraźmy sobie alternatywną rzeczywistość: konsekwencje szczepienia/niezaszczepienia dotyczą tylko jednej danej osoby i nie ma to wpływu na żadne inne. Czy w takim alternatywnym świecie zmuszałbyś do szczepienia?
2. Szczepienie/niezaszczepienie wpływa na na innych (jak w naszym świecie), czy zmuszasz do szczepień?

Jeśli na obydwa pytania odpowiedziałeś twierdząco, jesteś konsystentny (w dążeniu przymusem dla dobra jednostki, jakkolwiek to brzmi). Jeśli na pierwsze odpowiedziałeś "nie", to oznacza że decydujące dla ciebie jest nie dobro danej osoby, ale innych, w tym ciebie. Zatem twój przykład z udzielaniem pomocy nieprzytomnej osobie (dla jej korzyści) trzeba by zamienić na coś bardziej samolubnego, nie służącego jej, ale tobie (nie będę rozwijał wątku ;)).

To jest bardzo dobre pytanie. Jeśli ktoś umyślnie / z premedytacją zaraża to tak np. nosiciele wirusa HIV za świadome zarażanie idą do więzienia. Także zależy od tego jak bardzo szkodliwy jest wirus, jak bardzo umyślnie się kogoś zaraża. Jak chcieli mnie odwiedzić znajomi z dzieckiem, a mój synek był przeziębiony to ich ostrzegłem, że młody ma katar, trochę kaszle i jak chcą przyjść z małymi dziećmi, to wiedzą jaka jest sytuacja - żeby później nie było pretensji.
Nie mówmy o detalicznych naśladowcach Mengele, tudzież dowódców obozu 731 (którzy oczywiście powinni odpowiadać za świadome i celowe zarażanie, współczesne prawo sobie z tym radzi, mam nadzieję), ale wróćmy do przykładu który podałem: swoje dziecko puściłeś do szkoły - z tym katarem - i zachorowało kilka osób. Co teraz? Przecież pisałeś:
Te osoby dobrowolnie nie wybierają choroby
 
Nie mowilem o czasowej niemoznosci, tylko permanentnej (jak alergia, ale tez i inne problemy z systemem immunologicznym) - tak czy siak kończy się to papierkiem. Rozumiem, że dopóki nie jest to więcej niż X% populacji, to to akceptujesz.

tak - odporność zbiorowa

"jeśli uważa się dziecko w brzuchu za człowieka" (3ci raz) to argument "mojego ciała" jest falszywy, nie widzę więc sensu go rozważać. Wtedy trzeba to sformułować tak:
1. Aborcjoniści mówią, że aborcja do ostatniego miesiąca jest dobra, bo MOGĘ INGEROWAĆ W CUDZE CIAŁO
2. Szczepionkowcy mówią, że obowiązkowe szczepienia są dobre, bo MOGĘ INGEROWAĆ W CUDZE CIAŁO
Oczywiście jest to ideologiczny ping-pong, dla mnie jest jednak kluczowe czy uznajemy nienarodzone za człowieka, reszta to tylko konsekwencja.

W tym problem, że ani aborcjoniści ani szczepionkowcy nie uważają, że uzasadnieniem dla aborcji/obowiązkowych szczepień jest twierdzenie, że ingerencja w cudze ciało jest dobra. Argument jest strawmanem.

Aborcjoniści bronią swojego prawa argumentem autonomii własnego ciała - moje ciało moja sprawa, a pośrednia ingerencja w cudze ciało jest nieistotna moralnie, bo moje prawo do korzystania z własnego ciała tak jak ja chcę jest ważniejsze od życia drugiego ciała wewnątrz mojego.

Pro-szczepionkowcy uważają, że ingerencja w cudze ciało (ciało A) jest uzasadniona ochroną zdrowia i życia ciał A B C D E (...) przed wirusami które może roznosić ciało A.

1. Wybraźmy sobie alternatywną rzeczywistość: konsekwencje szczepienia/niezaszczepienia dotyczą tylko jednej danej osoby i nie ma to wpływu na żadne inne. Czy w takim alternatywnym świecie zmuszałbyś do szczepienia?

Nie zmuszam.

2. Szczepienie/niezaszczepienie wpływa na na innych (jak w naszym świecie), czy zmuszasz do szczepień?

Zmuszam by chronić innych - jeśli mówimy o szczepieniach na poważne choroby.

Jeśli na pierwsze odpowiedziałeś "nie", to oznacza że decydujące dla ciebie jest nie dobro danej osoby, ale innych, w tym ciebie. Zatem twój przykład z udzielaniem pomocy nieprzytomnej osobie (dla jej korzyści) trzeba by zamienić na coś bardziej samolubnego, nie służącego jej, ale tobie (nie będę rozwijał wątku ;)).

Uważam, że człowiek ma prawo robić sobie krzywdę, ale nie innym ludziom. Dlatego "nie zmuszam" w przypadku robienia krzywdy sobie, a "zmuszam" w przypadku robienia krzywdy innym ludziom.

swoje dziecko puściłeś do szkoły - z tym katarem - i zachorowało kilka osób. Co teraz? Przecież pisałeś:


Także zależy od tego jak bardzo szkodliwy jest wirus, jak bardzo umyślnie się kogoś zaraża. Jak chcieli mnie odwiedzić znajomi z dzieckiem, a mój synek był przeziębiony to ich ostrzegłem, że młody ma katar, trochę kaszle i jak chcą przyjść z małymi dziećmi, to wiedzą jaka jest sytuacja - żeby później nie było pretensji.

Sam katar nie jest bardzo szkodliwy, więc nie ma powodu by zostawiać dziecko w domu w przypadku samego kataru. Natomiast co innego gdy katarowi towarzyszy kaszel i gorączka - do lekarza.
 
moje prawo do korzystania z własnego ciała tak jak ja chcę jest ważniejsze od życia drugiego ciała wewnątrz mojego.
No i tu jest element wspólny szczepionkowców i aborcjonistów o którym mówiłem

W tym problem, że ani aborcjoniści ani szczepionkowcy nie uważają, że uzasadnieniem dla aborcji/obowiązkowych szczepień jest twierdzenie, że ingerencja w cudze ciało jest dobra.
Czyli dążą do możliwości ingerencji medycznej w drugim człowieku, nie mając poczucia że całościowo to dobre? Co ty im zarzucasz?

Argument jest strawmanem.
Czy odporność zbiorowa jest dobrem? Oczywiście można to definiować jako "brak zła", ale szczerze powiem, że semantyczne spory mnie nie interesują.

Dlatego "nie zmuszam" w przypadku robienia krzywdy sobie, a "zmuszam" w przypadku robienia krzywdy innym ludziom.
Sam katar nie jest bardzo szkodliwy, więc nie ma powodu by zostawiać dziecko w domu w przypadku samego kataru.
Uważam, że człowiek ma prawo robić sobie krzywdę, ale nie innym ludziom.
Mam wrażenie, że odmowę szczepienia traktujesz jako publiczne przyznanie się do chęci zachorowania i zarażania, którą to - jeszcze przed faktycznym aktem przestępstwa - trzeba ukarać (podwójnie: nie tylko odmową wykonania opłaconej usługi, ale także odmową w zaprzestaniu obciążania za nią).
Sobie natomiast pozwalasz na większą elastyczność - wysyłać, nie wysyłać, katar ok, nic takiego, najwyżej. Skala inna, ok, ale łatwo sobie wyobrazić, że jakiś dobry duch dołoży do listy szczepień kikladziesiąt nowych obowiązkowych pozycji (bo nie chce by jego dziecko chorowało nie tylko na A i B, ale także na Z, Ź, Ż) bo ona ma taką listę, i nie obchodzi go twoja. A jak nie to won ze szkoły.

Dla mnie nie byłoby problemu gdyby to była decyzja na poziomie dyrektorów, lub gdyby można było dostać od Państwa zwrot (np w formie bonu edukacyjnego do wykorzystania w innej szkole) - to wprowadziło by mechanizm samoregulacyjny.
Tu mowimy w praktyce o szantazu, i jesli dobrze rozumiem nie akceptujesz żadnego podanego przeze mnei pomyslu/argumentu. Ok.
Co ciekawe te same "zbiorowe" argumenty mogą być używane identycznie w innych sprawach (choćby religii czy edukacji seksualnej w szkole, procentowo coś tam zmniejszamy albo zwiększamy, tak ma być, bo uważam, bo badania, bo wola większości).
 
No i tu jest element wspólny szczepionkowców i aborcjonistów o którym mówiłem

Nie widzę tego wspólnego elementu, a Twoja próba to był strawman, co zostało wykazane.

Czyli dążą do możliwości ingerencji medycznej w drugim człowieku, nie mając poczucia że całościowo to dobre? Co ty im zarzucasz?

Udowodniłem tylko Twoj strawman.

Czy odporność zbiorowa jest dobrem? Oczywiście można to definiować jako "brak zła", ale szczerze powiem, że semantyczne spory mnie nie interesują.

Więc nie będę rozwijał by nie rozpocząć sporu semantycznego.

Mam wrażenie, że odmowę szczepienia traktujesz jako publiczne przyznanie się do chęci zachorowania i zarażania, którą to - jeszcze przed faktycznym aktem przestępstwa - trzeba ukarać

Pisałem o premedytacji. Antyszczepionkowcy nie widzą, że szkodzą innym. Uważam ich za ofiary takich osób jak Jerzy Zięba, Hubert Czerniak i im podobnych, bardziej niż za świadomych szkodników.

Sobie natomiast pozwalasz na większą elastyczność - wysyłać, nie wysyłać, katar ok, nic takiego, najwyżej. Skala inna, ok, ale łatwo sobie wyobrazić, że jakiś dobry duch dołoży do listy szczepień kikladziesiąt nowych obowiązkowych pozycji (bo nie chce by jego dziecko chorowało nie tylko na A i B, ale także na Z, Ź, Ż) bo ona ma taką listę, i nie obchodzi go twoja. A jak nie to won ze szkoły.

Odnośnie kataru, to nie uważam że ta zasada powinna dotyczyć tylko mnie/moich dzieci tylko wszystkich. Natomiast co do szczepień, to nie ma obowiązku szczepienia się na każdą chorobę na którą jest szczepionka, więc nie ma tutaj sprzeczności.

Dla mnie nie byłoby problemu gdyby to była decyzja na poziomie dyrektorów, lub gdyby można było dostać od Państwa zwrot (np w formie bonu edukacyjnego do wykorzystania w innej szkole) - to wprowadziło by mechanizm samoregulacyjny.

No ok. Byłby to jakiś krok w dobrą stronę.

Tu mowimy w praktyce o szantazu, i jesli dobrze rozumiem nie akceptujesz żadnego podanego przeze mnei pomyslu/argumentu. Ok.
Co ciekawe te same "zbiorowe" argumenty mogą być używane identycznie w innych sprawach (choćby religii czy edukacji seksualnej w szkole, procentowo coś tam zmniejszamy albo zwiększamy, tak ma być, bo uważam, bo badania, bo wola większości).

Akceptuje wiele argumentów. Głównie te dotyczące karania dzieci za decyzje rodziców, bo dziecko nie będzie mogło skorzystać z usługi dlatego bo ojciec go nie zaszczepił, więc tutaj dochodzę do wniosku ze rzeczywiście takie odgórne (na poziomie państwowym) rozwiązanie może być gorsze niż takie na poziomie dyrektora szkoły, który może sobie sprawdzić ile ma dzieci zaszczepionych, ile niezaszczepionych i opracować system na podstawie którego akceptuje tylko 2% nieszczepionych dzieci.
 
Nie widzę tego wspólnego elementu, a Twoja próba to był strawman, co zostało wykazane.
Udowodniłem tylko Twoj strawman.
To ja sie pytam powaznie: naprawde tego nie uwazaja za dobre? wtf :) :) :) :) Jeszcze bym rozumial argumentacje "mniejszego zla" ale to tak jak napisalem to jest semantyka a nie strawman.

Antyszczepionkowcy nie widzą, że szkodzą innym. Uważam ich za ofiary
Zostali oszukani, wiec Państwo powinno zabronic im dostepu do szkol?

Odnośnie kataru, to nie uważam że ta zasada powinna dotyczyć tylko mnie/moich dzieci tylko wszystkich. Natomiast co do szczepień, to nie ma obowiązku szczepienia się na każdą chorobę na którą jest szczepionka, więc nie ma tutaj sprzeczności.
Wyraźnie napisałem że chodzi o listę przymusową.

No ok. Byłby to jakiś krok w dobrą stronę.
więc tutaj dochodzę do wniosku ze rzeczywiście takie odgórne (na poziomie państwowym) rozwiązanie może być gorsze niż takie na poziomie dyrektora szkoły
Ufff.
Od tego przeciez wyszedlem w dyskusji.
To dyrektor wraz z rodzicami powinni miec najwiekszy wplyw na to kto uczy, czego sie uczy, jak sie uczy, itd, itp.
Jedne szkoly moga miec w regulaminie "dzien bez szczepionki dniem straconym", inne nie wymagac zadnych pieczatek, a jeszcze inne wrecz ich zabraniac (#alexjonestyle).

I jeśliby się tak złożyło, że 100% dyrektorów w całej Polsce podjęłoby taką a nie inną decyzję (co zaskutkowałoby brakiem edukacji dla 2% dzieci) - to jest to dla mnie sytuacja akceptowalna (no, jest problem podatkowy, ale juz nie chce do tego wracac). Ba, być może Zięba czy ten drugi którego wymieniłeś (nie znam) - może wykorzystałby także tą lukę na rynku, tym razem edukacyjnym :) :) :)

Z ciekawości zapytam - co myślisz o obowiązku szkolnym? Powinien być? Czy nie?
 
Last edited:
@andrzej_t.
jak wrzucam paczki z tweetami to pies z kulawą nogą, wiec tu nie zgrywaj newsofila ;)

Proszę co mi na FB mignęło - strajk dzieci wrzesi... tfu! strajk dzieci planety! prawie 40tys osob zainteresowanych eventem!
gGcyHhU.jpg
 
Zostali oszukani, wiec Państwo powinno zabronic im dostepu do szkol?

Dlatego należy to traktować jako ochronę innych dzieci niz karę dla dzieci nieszczepionych.

To dyrektor wraz z rodzicami powinni miec najwiekszy wplyw na to kto uczy, czego sie uczy, jak sie uczy, itd, itp.
Jedne szkoly moga miec w regulaminie "dzien bez szczepionki dniem straconym", inne nie wymagac zadnych pieczatek, a jeszcze inne wrecz ich zabraniac (#alexjonestyle).

Wtedy przynajmniej będzie wiadomo ktorego dyrektora wsadzić do więzienia w przypadku epidemii ;-)

I jeśliby się tak złożyło, że 100% dyrektorów w całej Polsce podjęłoby taką a nie inną decyzję (co zaskutkowałoby brakiem edukacji dla 2% dzieci) - to jest to dla mnie sytuacja akceptowalna (no, jest problem podatkowy, ale juz nie chce do tego wracac). Ba, być może Zięba czy ten drugi którego wymieniłeś (nie znam) - może wykorzystałby także tą lukę na rynku, tym razem edukacyjnym :) :) :)

Ten drugi ma poglady Alexa Jonesa - wierzy w ludzkie hybrydy i chemtrails ;-) takze nie wiem czy taka edukacja byłaby lepsza od jej braku ;-)

Z ciekawości zapytam - co myślisz o obowiązku szkolnym? Powinien być? Czy nie?

Uważam, że powinien być tylko na innych zasadach. Bon edukacyjny na początek. Niech żyje Robert Gwiazdowski ;-)
 
Wtedy przynajmniej będzie wiadomo ktorego dyrektora wsadzić do więzienia w przypadku epidemii ;-)
Dokładnie, choć być może rynek będzie bardziej okrutny ;)

Ten drugi ma poglady Alexa Jonesa - wierzy w ludzkie hybrydy i chemtrails ;-) takze nie wiem czy taka edukacja byłaby lepsza od jej braku ;-)
Robi podcasty jak Alex? ;) ;) ;)

Uważam, że powinien być tylko na innych zasadach. Bon edukacyjny na początek. Niech żyje Robert Gwiazdowski ;-)
Dokladnie. Choc troche mam wrazenie ze jest zadyszka w projekcie, nie moze sie jednak przebic do MM
 
Robi podcasty jak Alex? ;) ;) ;)

Tak, tylko jest znacznie mniej charyzmatyczny :)

Tutaj tłumaczy chemtrails od 2 minuty, piątej sekundy:



"Codziennie od czasów Hiroshimy na ziemi wybucha 2-3 bomby atomowe", a rząd wymyślił teorię spiskową, że to palenie powoduje raka...

Hybrydy ludzkie "kilka ojców, kilka matek":



Dokladnie. Choc troche mam wrazenie ze jest zadyszka w projekcie, nie moze sie jednak przebic do MM

Zwykły Kowalski nie wie o jego partii. To jest pewien problem. Natomiast popularność Biedronia rośnie.
 
@Karateka@ no to chyba jeszcze grubiej niz AJ :) przesluchalem troche i AJ przy nim to rzetelny dziennikarz sledczy :)

A Biedron to takie lzejsze RAZEM z tego co mi miga... :(
 
Dlatego należy to traktować jako ochronę innych dzieci niz karę dla dzieci nieszczepionych.



Wtedy przynajmniej będzie wiadomo ktorego dyrektora wsadzić do więzienia w przypadku epidemii ;-)



Ten drugi ma poglady Alexa Jonesa - wierzy w ludzkie hybrydy i chemtrails ;-) takze nie wiem czy taka edukacja byłaby lepsza od jej braku ;-)



Uważam, że powinien być tylko na innych zasadach. Bon edukacyjny na początek. Niech żyje Robert Gwiazdowski ;-)
Hodowanie ludzkich organów na zwierzętach jest już robione od lat i to z co raz lepszym skutkiem.

https://news.nationalgeographic.com/2017/01/human-pig-hybrid-embryo-chimera-organs-health-science/

:fjedzia:
 
Last edited:
"This isn't crossbreeding; it's chimerism which is a completely different thing. The embryo produced was genetically a pig that also included some human cells. This isn't a smooth mix of human and pig genes, it's a pig with some human bits in it. It's a million miles away from a viable mix of human and any other species that could procreate, function properly, and show even the slightest outward sign of being more than a pig."
 
U mnie w regionie jeden drugiego przebija w ilości spalonych śmieci, wkurwia mnie to już.
Jak pojechałem sobie pod Wrocław na spacer na "świeżym powietrzu " to wszystko było spoko aż nie zapadł zmrok. Potem taki dyszący dym z kominów że całą drogę powrotną miałem zawroty głowy i mdłości. Myślałem, że Wro ma chujowe powietrze ale tam to bym dramat.
 
Back
Top