Pogotowie Sercowe Cohones

:mamed: laska po rozstaniu wchodzi na Badoo bo jej brakuje albo bolca, albo chłoptasia do pisania.
Właśnie to drugie na to wyszło. Jasno jej mówie, że nie interesuje mnie 'kumplowanie' się z nią bo nie jest to dla mnie kusząca opcja. Mega się oburzyła, że jak to, że teraz nie bedzięmy utrzymywać ze sobą kontaktu ?itd. Zresztą w wielu przypadkach jest tak, że ładna dupa nie ma za bardzo znajomych. Ten przypadek akurat to potwierdził. Chyba, że są to kolesie którzy po cichu na coś liczą a zostają po prostu obiektem do wyżalenie się i zabijania czasu.
 
panowie, tak nie może być, trzeba się ogarnąć!
Preview


sam zrobiłem :mamed:
 
Historia kumpla.
Serio kurwa!
Byliśmy na imprezie, spotkał tam dziewczynę. Przetańczyli całą noc. Potem z tego co wiem spotykał się z nią, chodzili za rękę. Wszystko spoko.
Wczoraj mi mówi, że ją przelizał, zrobił dobrze palcem, ona była chętna na coś więcej, ale nie miał gumek. Potem mu napisała, że mogą się spotykać jako kolega i koleżanka :) :homer:
 
Historia kumpla.
Serio kurwa!
Byliśmy na imprezie, spotkał tam dziewczynę. Przetańczyli całą noc. Potem z tego co wiem spotykał się z nią, chodzili za rękę. Wszystko spoko.
Wczoraj mi mówi, że ją przelizał, zrobił dobrze palcem, ona była chętna na coś więcej, ale nie miał gumek. Potem mu napisała, że mogą się spotykać jako kolega i koleżanka :) :homer:

Koleś nie umial ruchnąć, to mu podziękowala. Dla mnie nic dziwnego wiedząc, jakie są baby :)
 
Historia kumpla.
Serio kurwa!
Byliśmy na imprezie, spotkał tam dziewczynę. Przetańczyli całą noc. Potem z tego co wiem spotykał się z nią, chodzili za rękę. Wszystko spoko.
Wczoraj mi mówi, że ją przelizał, zrobił dobrze palcem, ona była chętna na coś więcej, ale nie miał gumek. Potem mu napisała, że mogą się spotykać jako kolega i koleżanka :) :homer:
Normalna akcja
 
Nie ma to jak cie dupa 6/10 opluwa :D
Chociaż była pierdolnięta, bo po pierwszym spotkaniu mi pisała, że ją olewam dla kolegów, bo się nie odzywałem chwilę. Potem wszystko sobię wyjaśniliśmy, a teraz mnie ignoruję. Chyba nie ma nic bardziej wkurwiającego.
Karma wraca :)
 
Razu pewnego, gdzieś 4 miesiące temu, przyjęli do mojej fabryki nową pomoc magazynową. Brzydka jak na niemkę nie była, ale pulchna jakaś, ale już na pierwszej wspólnej nooce we fabryce, coś przyuważyłem, że niemra zaczyna się do mnie uśmiechać i patrzy coś długo. Jeszcze wtedy,to prawie kompletnie nie znałem języka niemieckiego i nie rozumiałem niektórych zdań.
Ona w pewnej chwili do mnie po niemiecku szprecha, a ja ni w ząb. A nie chciałem z nią za bardzo w gadkę uderzać,bo majster-chuj wąsaty, zaglądał przez szybę kontenera co rusz i potem stęka,że się opierdalam . Wiec mówię jej , najn, najn. A laska jakoś posmutniała w sekund dwie. Aż dziwnie mi się zrobiło i jakoś dwa dni później poprosiłem kumpla,co dłużej robi i umie szprechać, aby spróbował się jakoś od niej dowiedzić, co ode mnie chciała. Z jakieś 2 godziny po tym fakcie,kumpel do mnie biegnie uśmiechnięty i gada,że lasce się podobam i nawet chciała może odemnie coś więcej. Ja długo bez baby i myśli kosmate na obczyźnie,to potem nie mogłem się skupić na robocie,bo jak Brygitte widziałem,to tylko o ruchaniu myślałem. Majster do mnie sapał,żebym tak nie nerwowo jeździł,ale chuj w niego wbijałem wtedy. I znowu była okazja, coś jej przy paletach miałem pomagać,bo ona bez papieru na widlaka,to tylko ręczne drobne praca robiła. I wychodze z tej mojej kabiny i jak ją zobaczyłem w tym stroju roboczym, to przypomniałem sobie słowa kolegi, kutanga mi stoi i idę podyskutować. Coś tam pokazywała mi , co mam przrzucić i gdzie i jak się obróciła, to ja się do niej od tyłu przybliżyłem aż sie zetknęliśmy. Wyprostowała się i odwróciła i tak patrzy na mnie. Było ciemno i nie widziałem jej twarzy idealnie, to mi się wydawało, że też jest napalona na mnie. I trzesącym się głosem mówie: Wilst du mi r blazen ? (sorry, że tak z błędami piszę,bo nie znam niemca ). I chciałem rozpiąc spodnie. A ta jebana,jak mi skopa sprzedała w jaja, to aż mi pociemniało. O.o
Jak opowiadałem kolesiowi akcje z nocy,to płakał prawie zbrechtu, Trol piepszony wkęcił mnie, że ona na mnie leciała.

Dobrze ,że już tydzień potem odeszła od nas z fabryki, bo dziwne fazy by były dłużej i częściej ją widzieć. Nie gadałem z nią o tym zdarzeniu wcale.
 
Razu pewnego, gdzieś 4 miesiące temu, przyjęli do mojej fabryki nową pomoc magazynową. Brzydka jak na niemkę nie była, ale pulchna jakaś, ale już na pierwszej wspólnej nooce we fabryce, coś przyuważyłem, że niemra zaczyna się do mnie uśmiechać i patrzy coś długo. Jeszcze wtedy,to prawie kompletnie nie znałem języka niemieckiego i nie rozumiałem niektórych zdań.
Ona w pewnej chwili do mnie po niemiecku szprecha, a ja ni w ząb. A nie chciałem z nią za bardzo w gadkę uderzać,bo majster-chuj wąsaty, zaglądał przez szybę kontenera co rusz i potem stęka,że się opierdalam . Wiec mówię jej , najn, najn. A laska jakoś posmutniała w sekund dwie. Aż dziwnie mi się zrobiło i jakoś dwa dni później poprosiłem kumpla,co dłużej robi i umie szprechać, aby spróbował się jakoś od niej dowiedzić, co ode mnie chciała. Z jakieś 2 godziny po tym fakcie,kumpel do mnie biegnie uśmiechnięty i gada,że lasce się podobam i nawet chciała może odemnie coś więcej. Ja długo bez baby i myśli kosmate na obczyźnie,to potem nie mogłem się skupić na robocie,bo jak Brygitte widziałem,to tylko o ruchaniu myślałem. Majster do mnie sapał,żebym tak nie nerwowo jeździł,ale chuj w niego wbijałem wtedy. I znowu była okazja, coś jej przy paletach miałem pomagać,bo ona bez papieru na widlaka,to tylko ręczne drobne praca robiła. I wychodze z tej mojej kabiny i jak ją zobaczyłem w tym stroju roboczym, to przypomniałem sobie słowa kolegi, kutanga mi stoi i idę podyskutować. Coś tam pokazywała mi , co mam przrzucić i gdzie i jak się obróciła, to ja się do niej od tyłu przybliżyłem aż sie zetknęliśmy. Wyprostowała się i odwróciła i tak patrzy na mnie. Było ciemno i nie widziałem jej twarzy idealnie, to mi się wydawało, że też jest napalona na mnie. I trzesącym się głosem mówie: Wilst du mi r blazen ? (sorry, że tak z błędami piszę,bo nie znam niemca ). I chciałem rozpiąc spodnie. A ta jebana,jak mi skopa sprzedała w jaja, to aż mi pociemniało. O.o
Jak opowiadałem kolesiowi akcje z nocy,to płakał prawie zbrechtu, Trol piepszony wkęcił mnie, że ona na mnie leciała.

Dobrze ,że już tydzień potem odeszła od nas z fabryki, bo dziwne fazy by były dłużej i częściej ją widzieć. Nie gadałem z nią o tym zdarzeniu wcale.
ahahahahahahahahahahahahahahahahahaha
 
Razu pewnego, gdzieś 4 miesiące temu, przyjęli do mojej fabryki nową pomoc magazynową. Brzydka jak na niemkę nie była, ale pulchna jakaś, ale już na pierwszej wspólnej nooce we fabryce, coś przyuważyłem, że niemra zaczyna się do mnie uśmiechać i patrzy coś długo. Jeszcze wtedy,to prawie kompletnie nie znałem języka niemieckiego i nie rozumiałem niektórych zdań.
Ona w pewnej chwili do mnie po niemiecku szprecha, a ja ni w ząb. A nie chciałem z nią za bardzo w gadkę uderzać,bo majster-chuj wąsaty, zaglądał przez szybę kontenera co rusz i potem stęka,że się opierdalam . Wiec mówię jej , najn, najn. A laska jakoś posmutniała w sekund dwie. Aż dziwnie mi się zrobiło i jakoś dwa dni później poprosiłem kumpla,co dłużej robi i umie szprechać, aby spróbował się jakoś od niej dowiedzić, co ode mnie chciała. Z jakieś 2 godziny po tym fakcie,kumpel do mnie biegnie uśmiechnięty i gada,że lasce się podobam i nawet chciała może odemnie coś więcej. Ja długo bez baby i myśli kosmate na obczyźnie,to potem nie mogłem się skupić na robocie,bo jak Brygitte widziałem,to tylko o ruchaniu myślałem. Majster do mnie sapał,żebym tak nie nerwowo jeździł,ale chuj w niego wbijałem wtedy. I znowu była okazja, coś jej przy paletach miałem pomagać,bo ona bez papieru na widlaka,to tylko ręczne drobne praca robiła. I wychodze z tej mojej kabiny i jak ją zobaczyłem w tym stroju roboczym, to przypomniałem sobie słowa kolegi, kutanga mi stoi i idę podyskutować. Coś tam pokazywała mi , co mam przrzucić i gdzie i jak się obróciła, to ja się do niej od tyłu przybliżyłem aż sie zetknęliśmy. Wyprostowała się i odwróciła i tak patrzy na mnie. Było ciemno i nie widziałem jej twarzy idealnie, to mi się wydawało, że też jest napalona na mnie. I trzesącym się głosem mówie: Wilst du mi r blazen ? (sorry, że tak z błędami piszę,bo nie znam niemca ). I chciałem rozpiąc spodnie. A ta jebana,jak mi skopa sprzedała w jaja, to aż mi pociemniało. O.o
Jak opowiadałem kolesiowi akcje z nocy,to płakał prawie zbrechtu, Trol piepszony wkęcił mnie, że ona na mnie leciała.

Dobrze ,że już tydzień potem odeszła od nas z fabryki, bo dziwne fazy by były dłużej i częściej ją widzieć. Nie gadałem z nią o tym zdarzeniu wcale.
Kompel dobry troll :rofl:
 
Razu pewnego, gdzieś 4 miesiące temu, przyjęli do mojej fabryki nową pomoc magazynową. Brzydka jak na niemkę nie była, ale pulchna jakaś, ale już na pierwszej wspólnej nooce we fabryce, coś przyuważyłem, że niemra zaczyna się do mnie uśmiechać i patrzy coś długo. Jeszcze wtedy,to prawie kompletnie nie znałem języka niemieckiego i nie rozumiałem niektórych zdań.
Ona w pewnej chwili do mnie po niemiecku szprecha, a ja ni w ząb. A nie chciałem z nią za bardzo w gadkę uderzać,bo majster-chuj wąsaty, zaglądał przez szybę kontenera co rusz i potem stęka,że się opierdalam . Wiec mówię jej , najn, najn. A laska jakoś posmutniała w sekund dwie. Aż dziwnie mi się zrobiło i jakoś dwa dni później poprosiłem kumpla,co dłużej robi i umie szprechać, aby spróbował się jakoś od niej dowiedzić, co ode mnie chciała. Z jakieś 2 godziny po tym fakcie,kumpel do mnie biegnie uśmiechnięty i gada,że lasce się podobam i nawet chciała może odemnie coś więcej. Ja długo bez baby i myśli kosmate na obczyźnie,to potem nie mogłem się skupić na robocie,bo jak Brygitte widziałem,to tylko o ruchaniu myślałem. Majster do mnie sapał,żebym tak nie nerwowo jeździł,ale chuj w niego wbijałem wtedy. I znowu była okazja, coś jej przy paletach miałem pomagać,bo ona bez papieru na widlaka,to tylko ręczne drobne praca robiła. I wychodze z tej mojej kabiny i jak ją zobaczyłem w tym stroju roboczym, to przypomniałem sobie słowa kolegi, kutanga mi stoi i idę podyskutować. Coś tam pokazywała mi , co mam przrzucić i gdzie i jak się obróciła, to ja się do niej od tyłu przybliżyłem aż sie zetknęliśmy. Wyprostowała się i odwróciła i tak patrzy na mnie. Było ciemno i nie widziałem jej twarzy idealnie, to mi się wydawało, że też jest napalona na mnie. I trzesącym się głosem mówie: Wilst du mi r blazen ? (sorry, że tak z błędami piszę,bo nie znam niemca ). I chciałem rozpiąc spodnie. A ta jebana,jak mi skopa sprzedała w jaja, to aż mi pociemniało. O.o
Jak opowiadałem kolesiowi akcje z nocy,to płakał prawie zbrechtu, Trol piepszony wkęcił mnie, że ona na mnie leciała.

Dobrze ,że już tydzień potem odeszła od nas z fabryki, bo dziwne fazy by były dłużej i częściej ją widzieć. Nie gadałem z nią o tym zdarzeniu wcale.
Hahaha post miesiąca :D
 
Back
Top