Teraz rozumiem :) Co do Vonneguta - oczywiśćie, że jego styl jest inny, jednak porównałem tylko do "Kociej Kołyski" która różni się stylem od innych jego książek( a też pochłonąłem chyba wszystkie).
Prawda, wczesnie SF nie interesuje się człowiekiem, chyba , że masą, całą cywilizacją i techniką mas. Rewolucje zrobił chyba dopiero P.K. Dick który oczywiście zajmował się całą cywilizacją i jej rozwojem technologicznym - lecz skupił się na człowieku i jego moralnym i psychologicznym funkcjonowaniu, zadawał pytania o nowe definicji moralności i wartości oraz ich aktualności w stosunku do zmian jakie zaszły. Dobrym przykładem tutaj jest "Czy androidy śnią o elektronicznych owcach?" - roboty,androidy otrzymały tutaj wspomnienia. I pojawia się problem: co właściwie je różni od ludzi?
Dick wykorzystał SF do tego do czego wykorzystywał często Lem: rozwój cywilizacyjny powoduje powstanie nowych problemów natury etycznej, jakie wcześniej były dla człowieka nieznane.
Co do stylu Lema - całkowicie się zgadzam. Potrafił w tak różnym stylu pisać o tak wielu zagadnieniach, że to jest chyba fenomen na skalę światową: jakby było w nim kilku różnych pisarzy a nie jeden.
Zresztą, gdy Dick od narkotyków trochę ześwirował, to głosił tezy, że Lem nie istnieje, że jest to projekt służb ZSRR i w rzeczywistości powieści te tworzy sztab różnych ludzi. Nie mieściło mu się w głowie, że jeden człowiek może tak różnorodnie i płodnie pisać.