Nadrobiłem trochę polskich filmów:
- Janek Wiśniewski padł - nadspodziewanie dobry film, bałem się że będzie patetyczny, ale na szczęście uniknęli tego, postawili na minimalizm i odwzorowanie wydarzeń, które same w sobie są ciekawe. Jak ktoś pamięta PRL to już w ogóle się dobrze ogląda. Powinni też ten film pokazywać dzieciom w szkołach żeby wiedziały jak było za komuny.
- Układ zamknięty - niby ok, dobre aktorstwo i wciągająca historia, ale nie pasowało mi że reżyser odszedł od faktów i dla większej sensacyjności pododawał dużo wątków. Po obejrzeniu filmu wiedziałem że coś tu do końca nie gra, więc poczytałem trochę z ciekawości o sprawie i okazuje się, że (spoiler) nie było żadnych poronień, gwałtów, prób samobójczych, żadnych sióstr - inwestorek, duńczyków, ani geniuszy informatycznych. Cały finałowy zwrot akcji też jest bajką, prokurator i szef skarbówki nie przejęli firmy na siebie i nie okazało się że firma jest zadłużona.
Faktycznie chodziło o polmozbyt, gdzie skarbówka i prokurator powsadzali ludzi do aresztów i przejęli majątek firmy na podstawionego słupa. Z sukcesem o ile mi wiadomo. Jest to skandaliczna sprawa i mogli ją po prostu wiernie przedstawić, nie rozumiem po co te sensacje i tragedie, co bardziej ogarnięty widz domyśli się przez to że film jest nierealistyczny i będzie miał poczucie ze ktoś nim manipuluje. Jeszcze to dodawanie wątków byłoby ewentualnie do przyjęcia, bo niby "inspirowali się faktami" a nie "oparli na faktach", ale w takim razie dlaczego w epilogu podali prawdziwe nazwiska i dalsze losy tych ludzi? Nawymyślali bajek i podpięli pod to prawdziwe osoby, po prostu wtf.