Filmy - co obejrzeć a co omijać szerokim łukiem.

Nie rozumiem fenomenu nowego pająka, ten film jest nijaki, do obejrzenia i zapomnienia. Jedyny pozytyw to Dafoe w roli Goblina
 
M4: co to w ogole bylo?

Pierwsze pół filmu odgrzewana kupa, notoryczne flashbacki ze scenami z poprzednich matrixów... Odcinanie kuponow czy film dla takich ktorzy nie ogladali poprzednich czesci? 3/4 ról to kobity, feminazi Trinity, Neo podstarzały kastrat lekoman, w "Real World" ;) kult Neo płaski (choć jeden gejfacet z załogi mimo to fapuje do niego), Morfeusz nijaki (swoją drogą to jest wyekstraktowany program z gry napisanej w Matrixie?), motyw miłości Neo i Trinity do pożygu, momentami taka SF konkurencja dla Titanica, serio. Motywy programów jakieś niewyraziste, filozofia oklepana, dialogi puste (Neo często odpowiada jednym słowem). Scena odbijania Trinity i moment przepinki z tą babką z fioletowymi włosami to do teraz nie wiem o co chodziło (budowanie następczyni ;) Trinity?). No i oczywiście polityka przewidywalna do bólu, kij z tym, ale: infantylna, wprost jakieś manifesty, ja pierdziu. Na minus jeszcze walki, odgrzewane motywy. Na plus elementy autoironii, autopastiszu, mruganie do widza, że chodzi o kasę. #boomer

Ani to dobry film akcji, ani hard-SF, ani filozoficzne SF.
 
Matrix4 - straszny paździerz. Dojenie oryginału do oporu. Niektóre motywy spoko ale ogólnie strasznie męczący i poprostu słaby
Dont look up - Nawet niezły . Mimo ,że scenarzysta wyraźnie lewicowy/demokratyczny to satyra całkiem udana
 
woke ewolucja matriksa

1640974095669.png


1640974003021.png
 
Obejrzałem nowe Resident Evil, lekko gniot,
ale i tak bawiłem się 10x lepiej niż na matrix 4.
 
Obejrzałem "Nie patrz w górę". Przyzwoicie znośny. Od połowy mnie lekko nużył. Nie jest to kino przy którym opada szczęka, ot uwalić się pod kocem z panną "bo ona by coś obejrzała", a przynajmniej nie oglądacie jakiegoś gówna typu grej czy inne pradajs ajlend. 5.5-6/10 przy leniwym weekendzie.
 

Ostatnio mi wpadło w oko na Amazonie i oglądałem, dobry kryminał.
 
W końcu obejrzałem "No time to die" i pozytywnie mnie zaskoczył.
Może za bardzo poszli w romans i film się zrobił trochę za długi ale akcja jest spoko i intryga wciąga (chociaż główny zły trochę zbyt teatralny)
 
W końcu obejrzałem "No time to die" i pozytywnie mnie zaskoczył.
Może za bardzo poszli w romans i film się zrobił trochę za długi ale akcja jest spoko i intryga wciąga (chociaż główny zły trochę zbyt teatralny)
Jak dla mnie bond stracił dużo bonda.. kiedyś były fajne gadżety itp a teraz to zwykła strzelanka.
Wogole przydlugawy, te sceny romantyczne mogli skrócić..
 
Nawet dobry film, częściowo wydarzyło się na prawdę
 
Jestem po najnowszym Bondzie. Powiem tak era Craiga dla mnie była słabiutka. Jedynie do filmu jakiego mógłbym wrócić na doczepkę to ten pierwszy.

Mam wrażenie , że jedyny większy atut tego Bonda to szybkie bieganie na 100-400 m ala Bolt a tak nic ciekawego. Jezu żeby przez tyle Bondów nie zrobić fajnej sceny Bond vs główny przeciwnik
/ really?/ Słaba era Bonda takie maks 4 na 10.

Do mojego ulubionego agenta 007 Rogera Moore zero podjazdu.

Ogólnie szczerze uważam , że to chyba najnudniejszy fabularnie Bond w historii z tych co byli najdłużej na ekranie czyli -
Brosman,Connery, Moore.

Mały PS- mam wrażenie że ten Bond był przez wszystkie części w mega depresji przez co ciężko oglądało mi się wszystkie części z nim. Wszystko cholernie sztywne.


Obecnie uniwersum Misji Niemożliwej 5 razy lepsze pod wieloma względami.
 


Nie wiem w sumie co napisac o tym filmie. Jak ktos ma czas i brak pomyslu na seans moze obczaic. Jak dla mnie warto.
 

Ryje beret, długość filmu ok, najmocniejsze a zarazem też i najstraszniejsze jest to, że wśród tylu psycholi taka sytuacja mogła/może się wydarzyć
 
Pierwsza połowa Matrixa mi się naprawdę podobała. To jak bardzo meta jest ten film i komentuje nie tylko poprzednie części, ale i wszystko to co narosło dookoła nich z biegiem lat jest na duży plus. Najbardziej w kinie nie lubię odgrzewanych kotletów i szczucia nostalgią bo wiadomo, że widzowie tylko tego oczekują i tu Matrix ze świeżym podejściem się broni. Niestety im dalej w las, a przede wszystkim więcej scen akcji tym słabiej się robi. W ogóle wspomniane sceny akcji tj. rozdygotana kamera jakby operator miał parkinsona, kręcenie postaci z pół metra, i miliard cięć na minutę będzie mi się śniło jako koszmar po nocach. Dawno w filmie o tym budżecie nie widziałem podobnej chujni pod tym względem.
 
Pierwsza połowa Matrixa mi się naprawdę podobała. To jak bardzo meta jest ten film i komentuje nie tylko poprzednie części, ale i wszystko to co narosło dookoła nich z biegiem lat jest na duży plus. Najbardziej w kinie nie lubię odgrzewanych kotletów i szczucia nostalgią bo wiadomo, że widzowie tylko tego oczekują i tu Matrix ze świeżym podejściem się broni. Niestety im dalej w las, a przede wszystkim więcej scen akcji tym słabiej się robi. W ogóle wspomniane sceny akcji tj. rozdygotana kamera jakby operator miał parkinsona, kręcenie postaci z pół metra, i miliard cięć na minutę będzie mi się śniło jako koszmar po nocach. Dawno w filmie o tym budżecie nie widziałem podobnej chujni pod tym względem.
Pozostaje mi się zgodzić jednie częściowo,
pierwsze 15 minut byłem zainteresowany. Im dalej w las, tym czułem się coraz bardziej zawiedziony a na końcu wkurwiony. Film nie broni się niczym, jest słaby, wtórny, gorszy niż oryginały 20 lat starsze, promujący jedyne słuszne lewicowe idee. Naprawdę lepiej bawiłem się na przeciętnym Resident Evil, bo nie miałem co do tego filmu żadnych oczekiwań.
 
Back
Top