Cohones na Wakacjach! - MiszonFiction

Status
Not open for further replies.
Tu dum! Kolejne odcinek. A co w nim to już sami przeczytacie. Garśc informacji: ja wyjeżdżam w przyszłym tygodniu, więc prawdodpobnie w środę spodziewajcie się kolejnego, dużego odcinka, który ma starczyć na 10 dni, przez które mnie potem nie będzie. Ok, czas na odcinek!







___







Rozdział VI



Rozpierdalamy Granice: Procent vs Nayevsky.







Biegli już z dobrą godzinę. Ślad Nayewskiego stawał się coraz wyraźniejszy. Zmienili szyk. Szli w linii, rozglądając się na boki. Zamiast biec zwolnili. Byli praktycznie niesłyszalni.



Coś poruszyło się w krzakach. Któryś z członków Ruchu spanikował i strzelił.



- ProPag, kurwa • zaklął Oprocentowany • chcesz go spłoszyć?



- Wybacz, szefie, ale chcę go zastrzelić. Typek wkurwia mnie całościowo. Wszystko. Chcę go oskalpować, kacapa jebanego, Niemca kurwa. Gejuch sreluch, pozna mój gniew.



Coś znowu zaszeleściło. Usłyszeli krzyk z końca linii.



- Co tam się stało, Kickboxing?



- Melduje, sir, że mamy pierwszego zaginionego. Ja z RealDealem pójdziemy go poszukać.



- Żeby nie było, pamiętajcie, ja tu tylko na ochotnika, bo kasy na PS4 brakuje • - rzucił szybko RealDeal



- Nie! • ryknął Oprocentowany • Trzymać się w kupie! • usłyszeli przerażający krzyk gwałconego człowieka • Zresztą • westchnął Procent • jemu już nie pomożecie.



Szli w gromadzie, w tle mając dźwięki swojego gwałconego na tysiące sposobów kompana.







***







- Miszon, ja cię bardzo szanuję, ale czemu, do diabła, nie pomyślałeś, by wziąć dla mnie dla Borna dziewczyny? Nawet Siostry Tsubasy nie zabraliśmy.



Bolt robił mu ten wyrzut już od ponad godziny, więc Miszon nie przejął się tym zbytnio.



- Powtarzam ci już po raz kolejny, ty tania podróbko Cerrone, że nie mogłem ich namierzyć, a nie miałem zamiaru czekać, aż Nayewski skończy pożywkę z Andrzejem i pójdzie po moją dupę, czy, nie daj boże, moje uszy. Wolałem spierdalać gdzie pieprz rośnie.



- Panowie, spokojnie • Born spróbował ich uspokoić • przecież nie musiało dojść do najgorszego. Nayewski nie jest głupi. Całe forum go zabije, jeśli by choć pocałował jedną. A jeśli obie by poruchał? No panowie! Taka zniewaga krwi wymaga! Te dziewczyny to nasza świętość. Dlatego też jestem zdania, że typ zostawi je w spokoju. Skupi się na nas. To myśmy mu uciekli z pod penisa. To tak, jakbyś uciekł katu z pod topora! Będzie nas ścigał, póki nie zgwałci. Dlatego trzeba się przygotować! Poszukajmy innych wreszcie! Dziewczyny mówiły, że są jeszcze Evangelista z Tsubasą. Tam gdzie Tsubasa, a tam i Midern. Był Arlovski, więc w pobliżu jest gdzieś Dssport i Wewiur z tym swoim gangiem.



- Born, szczerze? Sam na to wpadłeś? • spytał Miszon



- Dobra! Wygrałeś, wszystkie moje monologi i długie posty pisze mi redakcja MMARocks, gdyż nudzą ich krótkie wypowiedzi! Możemy iść po jakiś cywilizowanych ludzi?



- Dobra • Bolt cofnął się o kilka kroków • Patrzcie!



Przed nimi, nie wiadomo skąd, pojawił się lew. Szarpał się z kawałkiem szmaty, na której widać było • KSW • . Na obroży napisane miał swoje imię, • Mahonek • .



- Kurna, to tak wygląda Mahonek w realu? • spytał Miszon • Jeśli mam być szczery, wyobrażałem go sobie jako gówniarza, co nie skończył pierwszej podstawówki. Widać już, skąd ma tyle siły, by tak zajadle bronić KSW.


Lew ryknął. Powoli skierował się w ich stronę.


- Bolt, masz teraz szansę pokazać, jaki z ciebie kowboj i zastrzelić to bydlę.



- Ciekawe czym, małpiszonie jeden, skoro rewolwer zostawiłem w domu. Mamusia zabroniła mi z nim wychodzić na ulicę i celować do ludzi i zwierząt.



- Panowie • kurwa • .



Born zaczął rosnąć. Jego ciało wydłużyło się, mięśnie urosły. Twarz stałą się agresywna. Pięści, wielkie jak meteory, gotowe były na rozróbę.



- Born?



- BORN MIAŻDYĆ! BORN NISZCZYĆ! WAGA CIĘŻKA, BOOOORN!



Born rzucił się na Mahonka. Lew drapnął go w twarz. Ten chwycił go gardło i rzucił w stronę zachodzącego słońca.



- Mahonek znowu błysnął! • rozległo się po niebie.



Born w tym czasie zaczął się zmniejszać. Znowu był normalny. Ale, na ich niekorzyść, zemdlał.



Co gorsza, w ich stronę zmierzała nie mała grupa zombie.







***







Oprocentowany nie wiedział, kiedy się to stało.



W jednej chwili zniknął cały jego oddział. Ruch Wkurwionych przepadł bez wieści wśród echa gwałconego mężczyzny. Było to tym gorzej, że nastała noc. A co już najgorsze, Oprocentowany zaczynał mieć halucynacje, gdyż po niebie widział latające, gadające lwy.



W pewnej chwili poczuł niesamowite zimno.



Wyszedł z lasu. Na środku polany, w samym sercu promieni księżyca stał człowiek. Ubrany w czarne, obcisłe, lateksowe spodnie, glany, fioletowy płaszcz i czarne okulary, wydał się być nie z tej planety. Na białym podkoszulku widniał napisany czarną szminką napis • Wszystkich was zgwałcę •



Oprocentowany stał twarzą w twarz z Nayewskim.



- Nayewski, czy też może Gajewski, pomiocie natury! Poddaj się, a obiecuję, że zginiesz szybką śmiercią.



- Ahhh, Procent, Procent, Procent • westchnął z piskliwym głosikiem Nayewski • Naprawdę nie chcesz poczuć siły mojego naganiacza? Uwierz, specjalne dla ciebie nałożę gumkę! Nie będzie bolało, no chodź •



Nayewski zrobił krok. Procent strzelił mu pod nogi.



- Sam tego chciałeś



Wystrzelił serię.



Nim jednak spostrzegł, Nayewski był tuż przy nim. Uderzył go z pół obrotu kopniakiem, łamiąc przy okazji łokciem wybity kałasznikow.



Oprocentowany spojrzał na przeciwnika.



- Sądzisz że jesteś zajebisty? To patrz.



Procent rozpędził się i skoczył, by uderzyć Nayewskiego obiema nogami. Odrzuciło to seryjnego gwałciciela mocno do tyłu. Gdy tylko się podnieśli, Oprocentowany sięgnął po komplet noży do rzucania. Ostrze za ostrzem leciało w stronę jego przeciwnika. Ten jednak znowu popisał się zwinnością i wszystkiego uniknął, a ostatni odrzucił do właściciela. Ten zgiął się w mostek, unikając tym samym zabójczego oręża, po czym wyprostował się, by przyjąć mocny łokieć Nayewskiego.



Procent jednak szybko się podniósł. Skrócił dystans i zrewanżował się rywalowi mocarnym sierpie na doskoku. To, niejako, odrzuciło Nayewskiego i zdenerwowało.



Gwałciciel rzucił się z latającym frontalnym kopnięciem. Oprocentowany nie był jednak tak głupi jak Couture swego czasu i chwycił nogę w locie, skręcił się i rzucił Nayewskim w stronę najbliższego drzewa.



Pech chciał, że w korę drzewa wbity był nóż Procenta. Nayewski szybko wyciągnął broń i rzucił się na rywala. Oprocentowany, wykorzystując Judo nauczone od Rondy Rousey, podciął rywala i zaserwował mu potężny cios w krtań.



Nayewski szybko przeniósł się z daleka od Procenta.


- Mogłeś • wygrać bitwę • ale wojnę wygram • ja • wychrypiał • Wolność Seksu!


I zniknął.



Oprocentowany zaklął, po czym przyłożył dłoń do nadajnika w uchu.



- Baza, tu Procent. Mamy problem. Nayewski uciekł. Plan A spalił na panewce. Przyślijcie oddziały Beta.







Rozdział VII



Czołgiem go!







- AAAA!



Krzyk dochodził gdzieś niedaleko niej. Siostra Tsubasy znowu czuła się, jak jakaś super bohaterka. Po piskliwym głosiku, wiedziała że to Britney i Arianne. Wyskoczyła z za drzew.



Dziewczyny otoczone były przez chmarę zombie. Siostra Tsubasy odpaliła piłę mechaniczną. Nie minęło pięć minut, a cała horda była pocięta na drobne kawałeczki. Nawet, jeśli te zombie ciągle żyły, to jako drobne smarki nie były już groźne.



- Siotro Tsubasy, jesteś super! Kupimy cię od Tsubasy i będziesz się z nami wozić.



- Spoko, ale ja tania nie jestem • czekajcie, to zabrzmiało głupio.



Wtedy usłyszały kolejne wołanie o pomoc. Dziewczyny pobiegły szybko przed siebie. Jakieś pięćset metrów od nich Bolt z Miszonem próbowali odgonić zombie garścią badyli. Siostra Tsubasy wskoczyła w chmarę zombie z włączoną piłą mechaniczną. W międzyczasie rzuciła Miszonowi maczetę. Ten przyjrzał się uważnie narzędziu. Bolt poklepał przyjaciela po ramieniu.



- Miszon?



Ten wyszczerzył zęby w szaleńczym uśmiechu i rzucił się na chmarę zombie.



- UAHAHAHAHAHAH- zaryczał • UAHAHAHAHAH, uhuhuhuh, Miszon w swoim żywiole, skarbie! • krzyczał, odcinając głowę po głowie. Razem z Siostrą Tsubasy zrobili totalny Sajgon. Wszędzie lała się posoka nieumarłych koniobijców. W rezultacie zostali na polanie sami.



- Dobra, uspokoiłem się • rzekł po chwili Miszon, wbijając maczetę w ziemię • to co robimy teraz?



- Szukamy mojego brata i spółki. Muszą być w pobliżu. A na pewno są tutaj, jeśli znaleźli jakiś barek. Tylko wtedy nie wiem, czy ich stan będzie odpowiedni do użytku.



Spojrzeli po sobie.



No fakt, tej opcji nie mogli wykluczyć.



Born wyglądał strasznie słabo. Blady i wyczerpany, ledwo co się podniósł, by z powrotem opaść. Podtrzymywali go Bolt z Britney.



- Dobra, skupmy się! • krzyknęła Siostra Tsubasy • Bolt Britney i Arianne, pilnujecie Borna, by ten nie zdechł. Ja dowodzę. Miszon, ty idź znajdź jakąś brykę, dzięki której szybko przebijemy się do schronu.



Tak więc Miszon odszedł od nich spory kawałek.







***







- Poddajesz się? • spytał Szady, odbierając kolejną porcję gotówki od Evangelisty.



Młody dres był załamany. Barman odebrał mu ostatnie oszczędności. Był spłukany.



- Nie! Muszę wygrać!



- Daj spokój, ograbiłem cię ze wszystkiego. Poddaj się. Mnie nie można pokonać • Szady poprawił barmańskie wąsy • Jestem Szady, mistrz hazardu. Mam w garści całą ciemną stronę mocy. Jestem po prostu bogiem.



Evangelista spojrzał mu prosto w oczy.



- Jest jedna rzecz, o którą jeszcze mogę się założyć. Cały do tej pory zebrany majątek w zamian za panel admina na MMARocks!



Szady pomyślał przez moment.



- Chcesz to postawić? Całe swoje, niejako, imię?



- Tak. Jestem na to gotowy!



Szady westchnął.



- Byłeś bardzo dobrym adminem, Evangelisto. Mam nadzieję, że będę się spisywał równie dobrze co ty. Wybieraj kategorie.


- Zdarzenia losowe. Moje imię, naprzeciw twoim pieniądzom, że zaraz stanie się coś, czego przewidzieć nie mogłeś.


- Zgoda







***







Miszon szukał sprawnego samochodu dość długo.



- Kurwa • zaklął cicho • czy w tym całym, jebanym Silent Hill nie może być sprawny chociaż jeden samochód. Nie mówię, Lamborgini czy Prosche, ale takie BMV mogłoby!



Kopnął jakąś wielką górę śmieci. Te osunęły się, tworząc lawinę. Miszon uskoczył. Lawina ledwo co go nie zgniotła.



- Czy w tym jebanym mieście nawet śmieci muszą być przeciwko nam! • krzyknął.



I wtedy go zatkało.



Pod górą śmieci znajdował się Czołg. Nie był to czołg, a Czołg! Wielki niczym okręt, z potrójną lufą, futurystycznym designem, kolczastą gąsienicą, wydawał się być twierdzą, na którego murach dodatkowo ktoś umieścił wieżyczki strzelnicze. Na boku wymalowaną miał nazwę • Rozpierdalator • a na przedniej masce miał napis • Zombie, chcecie wpierdol? • .



Miszon uśmiechnął się.







***







- I co! • krzyknął Szady na całe gardło • Nic się nie zdarzyło! Panel admina jest mój! Jestem bogiem nad bogami! Oj, drżyjcie użytkownicy! Drżyjcie i rozpaczajcie! Oto nadchodzi godzina waszej zagłady!







***







Wszedł do środka. Kokpit sterowniczy przypominał pokój Cerebro z Xmenów. Jednak główny panel sterujący był • podpiętym padem komputerowym.



Miszon rozsiadł się wygodnie w fotelu i uruchomił system. Wszystko działało. Odpalił Heavy Metal. Z głośników poleciał Saxon. Uśmiechnął się i zaczął śpiewać.



- Where are they now, the Broken Heroes!







***







- Dobra. Hasło admina to •



Trach! Ziemia zaczęła się trząść. Upadli na kolana. Obrócili się szybko. Evangelista uśmiechnął się od ucha do ucha. Szady zbladł, a szczęka wydawała się opaść mu na podłogę.



Czołg, wielkości pierdolonego Titanica, rozjebał boczną ścianę knajpy. Następnie wycelował w nich lufą.



Po czym odjechał.



- Chmura • tu masz kasę • Szady przełknął głośno ślinę • a teraz wypierdalaj!







***







Siostra Tsubasy usłyszała klakson. Odwróciła się pełna nadziei.



- No nareszcie • Co to ma kurwa być! • wymsknęło jej się.



Zamiast sportowej fury, jechał w ich stronę Czołg.



- Czy tego Miszona do reszty popierdoliło? • spytała Arianne • przecież w takim Czołgu nie będę mogła sobie zrobić manicure!



- A ja pedicure! • dodała Britney.



- Zaraz chyba poproszę Miszona, by je zastrzelił • wyszeptała Siostra Tsubasy • Lamusy, dupa cicho! Lepszy rydz niż nic!



Miszon wyjrzał przez właz.



- Ludzie, ten czołg jest zajebisty. Ma basen, jacuzzi, saunę i jeszcze salę kinową z restauracją. A, są też pokoje mieszkalne i toalety! Odjazd! • krzyknął im na powitanie.



- Ciekawie, skąd on tu się wziął • spytał Bolt, biorąc pod pachę Borna.



- Nie wiem • Miszon wzruszył ramionami • Ale jest zajebiście. A, i chyba wiem, gdzie jest twój brat, Siostro Tsubasy.



Wszyscy zgodnie stwierdzili, że najpierw jednak trzeba położyć Borna do łóżka a potem zaznać odświeżającej kąpieli. Gdy już te czynności zostały wykonane, spotkali się w głównej sali kontrolnej Czołgu.


Miszon ustawił kilka foteli tak, by Siostra Tsubasy, jako mózg całej operacji przetrwania, dowodziła, a reszta wspomagała go w wysiłkach. Gdy omówili cel misji, to jest dostanie się do Szadego, Miszon dobrał się do pada i zaczął prowadzić.


Jechali może jakąś godzinę, gdy nagle kierowca zatrzymał się. Spojrzał w monitory.



- Siostro Tsubasy, jakiś Meksyk na trzeciej. Zajebać? - spytał Miszon



- Zajebać • szybko skwitowała pani kapitan.







***







- Jakieś ostatnie słowo, Arlovski?



Cain trzymał Andrzeja jedną ręką. Drugą nadstawił do mocnego, kończącego ciosu w szczękę.



- Wiesz • co • pierdol • się • odparł dzielnie Arlovski i splunął rywali prosto w szczękę.



Cain przetarł twarz i znowu nadstawił rękę do ciosu. Andrzej myślami był już w lepszym świecie, gdzie widział wszystkie nie niezaruchane przez niego piękności.



Poczuł jak powoli opada na ziemię.



Otworzył powoli oczy.



Z Caina została tylko ręka i stopy. Reszta ciała magicznie zniknęła. Andrzej obmacał się po kurtce. Jego ciało był w jak najlepszym porządku. To znaczyło, że żył, a Cain nie.



Wykonał zadanie.



Cieszył się jak głupi.



Chciał wstać, lecz jego zbita na tysiące małych kawałeczków szklana szczęka kontrolowała ciało i chciała się zregenerować.



Arlovski zapadł w głęboki sen.







Rozdział VIII



Trzecie Zadania







- Siemka Szady!



Barman odwrócił się.



Przez dziurę, do jego ukochanej knajpy, weszła Siostra Tsubasy, Born podtrzymywany przez Miszona i Bolta, Britney i Arianne. Za nimi zaś stał wielki jak Titanic Czołg.



- Czy to wy • zburzyliście mi ścianę?



Nim jednak otrzymał odpowiedź, został zgnieciony przez Miderna i Tsubasę.



- Czołem panowie i panie! • krzyknął piskliwym głosikiem Midern



- Siemano ludzie! • przywitał się Tsubasa.



- Cześć Midern, czołem bracie Siostry Tsubasy • odpowiedział mu Miszon • Sorki, że nie uściskam was, ale mamy Borna do wykurowania.



- MISZON? • usłyszeli krzyk • MISZON, CHODŹ SIĘ NAPIJ ZE MNĄ BITCH! BABEEEEEE



Baju leżał nawalony jak szpak pod ladą niczym Bonus BGC. Obok leżała butelka wódki, szampana, wina i trzy puszki piwa.



- Co on zrobił? • spytał Bolt.



- Kazał sobie zrobić taki oto kociołek Panoramixa • Szady wskazał na wiadro na ladzie - Jak widzicie, nie wytrzymał za dużo. Może się napijecie? I opowiecie mi przy okazji, czemu raczyliście rozpierdolić mi bar?







***







W tym samym czasie Evangelista biegł przed siebie. Trzecie zadanie na niego czekało, i nie mógł nawalić. Musiał być lepszy od Andrzeja pod każdym względem.



Pokonał w zakładach Szadego, jeździł z jebanym lwem. Nic mu nie było straszne.



Dotarł do dziwnego wąwozu. Pełno w nim było nagich, umięśnionych murzynów.



- Dobra, mam nadzieję, że to nie jest fragment mojego zadania.



Spojrzał na listę.



Przejdź na drugą stronę Czarnego Wąwozu.



No dobra, to mogło jeszcze ujść. Ale pojawił się dopisek. I ten już mu się nie spodobał.



Jako, że są to niewyżyte seksualnie geje, masz przejść goły.




Kurwa, czemu to zawsze on miał przejebane. Pewnie Andrzej miał same proste zadania •







***






Śniło mu się, że latał. Potem jednak uzmysłowił sobie, że nie śnił, a faktycznie, latał. A dokładniej niosła go w dziobie • GIGANTYCZNA KUKUŁKA?


Przetarł oczy ze zdumienia. Kukułka miała rozmiar małego tupolewa.



- Jestem Kukudżambo Smoleńska. Jestem tu po to, byś wykonał swoje zadanie.



- Jakie zadanie? • zdziwił się Arlovski i spojrzał na listę.



Poczuj wiatr we włosach.



Przyjrzał się uważniej w poszukiwaniu dopisku.



Znalazł, pięć minut później.



Skocz bez spadochronu z wysokości 3000m i przeżyj.
 
ej, ja praktycznie nie pije. :v



co to za duet Bolta z Bornem, ja tam powinienem biegac.
 
Ubrany w czarne, obcisłe, lateksowe spodnie, glany, fioletowy płaszcz i czarne okulary, wydał się być nie z tej planety. Na białym podkoszulku widniał napisany czarną szminką napis „Wszystkich was zgwałcę”
Nigdy nie miałem na sobie glanów!
 
Dużo walki, aż się zdziwiłem, ale fajnie :-) Kur..zabiłem lwa. "I am Hercules!" :-D Musi być dla mnie jakiś dający wrócić do zdrowia napój, bo strasznie wymęczony byłem już do końca :D Ale luz, ile mogę ja monologami rzucać ;-) Zwłaszcza jak żaden redaktor nie podrzuca nowych materiałów na posty ;-)))



Hehe, pijusów sporo na Cohones jednak, a to Bajowi się oberwało tym "nałogiem" ;-) a może też grał u Szadego i wtopił i stąd się napił dla pocieszenia ?;-)
 
no wlasnie nie wiem skad wzial alko u mnie, Grzechu napierdala wodeczke od 10 rano, a to ja leze w gospodzie Szejdiego. #smuteczek #jebiehasztag
 
Szczerze Ci powiem, Panie Janie ze takie sobie to jest. A ze nie umieściłeś tam mnie to jesteś drań, zimny drań!
 
Że nie umieścił gościa z 8 postami? Fakt, drań, zimny drań.
A takie sobie to nie jest, tylko jest zajebiste.
 
Już jest +100 do opowiadania za pojawienie się w końcu mojego nicku xD Czekam, czekam na dalszą część.
 
UWAGA FRAJERZY, MAM WAŻNY KOMUNIKAT!
DOPÓKI TOMASZ "CHMURSON" CHMURA NIE PRZECZYTA OPOWIADANIA, NIE BĘDZIE NOWYCH ODCINKÓW! WIECIE KOMU DZIĘKOWAĆ :-)
 
Żeby wam zrobić smaczek:



W następnym odcinku:



- Jak bardzo Czołg różni się do statku i czemu nie należy go mieszać z alkoholem?



- Klątwa Miderna część pierszwa: Co wyrwał Midern?



- Czy Arlovski umie latać a Evangelista umie wyjść cało z Najczarniejszej sytuacji?




- Co skrywa legendarny Notes Calo?




Te i inne pytania znajdą swoje rozwiązanie GDY CHMURA PRZECZYTA OPOWIADANIE!
:-)
 
W tym tygodniu przeczytam. Obiecuję! Przeczytałbym wczoraj, ale byłem na tajnym spotkaniu na czacie.
 
Status
Not open for further replies.
Back
Top