Jak dla mnie powinno być jakieś "szkolenie/pozwolenie" na psy. Moja prawie 3 latka boi sie prawie każdego od czasu kiedy byliśmy w lesie i wyskoczył z krzaków duży agresywny pies, nic jej nie zrobił, pierwszy dobiegłem, ale i tak skakał metr od nas i szczekał jak pojebany, właściciel wyłonił sie z krzaków po minucie, powiedział sory i poszedł.
Sam przynajmniej raz w miesiącu widzę jakiegoś zjebanego psa, do tego wszędzie jest trochę nasrane, co z tego że 8 na 10 osób posprząta skoro i tak wpierdole się w kupe w parku jak nie będę szedł z wzrokiem wpatrzonym w ziemie, o kupe na chodniku też nie tak trudno.
Najlepiej jakby pobierali próbkę DNA psa, można by zbadać taką kupe i potem właściciel musiałby publicznie to zlizać z chodnika.
Dobra, szkoda na to publicznych pieniędzy, ale kurwa nienawidze cudzych psów.