Góry - rekreacja, turystyka, wspinaczka

View attachment 9724
No nie wiem czy to nie jest błąd. Tak się zastanawiam czy Bielecki ta akcja nie chce trochę odkupić przed samym sobą winy za Broad Peak...

Odmrożone stopy? Czy to znaczy, że będzie kaleką, czy jakoś można je uratować? Nie znam się zupełnie.

Przypadek przypadkowi nierówny, więc może je stracić, mieć częściowe amputacje, a może się skończy nie tak źle.
 
Jakkolwiek to zabrzmi, ale trochę lipa. Dla Mackiewicza aktualnie liczy się każda minuta.

Dla niej też. Sprowadzą ją prawdopodobnie zostawią ją na Orlim Gnieździe, być może rozbity zostanie namiot, chyba mają bo była rozważana opcja biwaku i ruszą do góry. Ale to tylko moje gdybanie, może być kompletną głupotą.
 
View attachment 9724
No nie wiem czy to nie jest błąd. Tak się zastanawiam czy Bielecki ta akcja nie chce trochę odkupić przed samym sobą winy za Broad Peak...

Winą wprost za BP bym go ja nie obciążał. Na pewno dojrzał, doświadczenia jeszcze przybyło, naczytał się i nasłuchał ocen innych, milion razy w głowie tamtą sytuację w różnych wariantach przerobił i to dziś przynosi taki a nie inny efekt, który teraz śledzimy.
 
Dla niej też. Sprowadzą ją prawdopodobnie zostawią ją na Orlim Gnieździe, być może rozbity zostanie namiot, chyba mają bo była rozważana opcja biwaku i ruszą do góry. Ale to tylko moje gdybanie, może być kompletną głupotą.
Niby dla niej też, tylko że ona jest względnie bezpieczna. On znajduje się nadal w strefie śmierci.
 
Niby dla niej też, tylko że ona jest względnie bezpieczna. On znajduje się nadal w strefie śmierci.

Wiesz, wszystko się zgadza tylko w tym przypadku pewne jest to że ją można uratować, czy jego to jest wiara nas wszystkich. Ale fakt że tak szybko podjęli decyzję że idą do góry może świadczyć o tym że Eli przekazała im krzepiące informacje o tym co się może dziać z Czapkinsem.
 
Ojciec Bieleckiego zakłada że opuszczą Eli przez ścianę Kinshofera, tam odbiera ich ekipa z dół a oni odpinają wrotki i do góry.
 
Winą wprost za BP bym go ja nie obciążał. Na pewno dojrzał, doświadczenia jeszcze przybyło, naczytał się i nasłuchał ocen innych, milion razy w głowie tamtą sytuację w różnych wariantach przerobił i to dziś przynosi taki a nie inny efekt, który teraz śledzimy.
Ale ja jestem tak daleki od oceniania go jak to tylko możliwe. Zastanawiam się tylko czy to w nim jakoś nie siedzi i czy teraz, podczas tej akcji, nie będzie chciał za wszelką cenę pokazać i czy nie przegnie.
 
Wiesz, wszystko się zgadza tylko w tym przypadku pewne jest to że ją można uratować, czy jego to jest wiara nas wszystkich. Ale fakt że tak szybko podjęli decyzję że idą do góry może świadczyć o tym że Eli przekazała im krzepiące informacje o tym co się może dziać z Czapkinsem.

I wygląda też na to, że warunki wspinaczkowe są bardzo dobre póki co sądząc po tempie wspinaczki.
 
Urubko można powiedzieć, że też ma coś do udowodnienia, ale tak szczerze, taka sytuacja potrafi złamać nawet najtwardszego człowieka.

"Ostatnio rekreacyjnie powspinali się w Tatrach. Wcześniej nigdy razem nie szli w góry. Pierwszy raz spotkali się jesienią ubiegłego roku w Karpaczu. Urubko podobno spojrzał Adamowi w oczy i zobaczył w nich odbicie własnych oczu jak w lustrze. Obydwaj na pierwsze swoje szczyty weszli, gdy mieli po 17 lat. Obaj samotnie. Urubko ma jednak 10 lat więcej od Bieleckiego, 20 wejść na ośmiotysięczniki, mnóstwo doświadczeń. W tym jedno, które uważa za podobne do tego, co się zdarzyło Bieleckiemu na Broad Peaku. W Pamirze, podczas zimowego ataku na Szczyt Lenina (7134 m), szedł w czteroosobowym zespole, był najsilniejszy, więc ustalili, że on zaatakuje szczyt, a oni pomogą mu zejść. Gdy wracał, byli 400 metrów od wierzchołka, uznali, że skoro są już tak blisko, to wejdą. Prosili, żeby poczekał. Powiedział: „Wybaczcie, ale nie”. Wróciło tylko dwóch, trzeci zginął. Urubko opisał to w swojej najnowszej książce „Skazany na góry”, którą promował tej zimy w Polsce. Mówił, że to, co stało się w Pamirze, może było jego wielkim błędem, ale bał się, że czekając, odmrozi sobie palce. Ktoś mógłby nawet uznać – tłumaczył – że to nie jego, a ich postawa była egoistyczna, skoro prosili, żeby poczekał. I że można na to spojrzeć tak: to nie on zostawił ich, ale oni jego"
 
Ale ja jestem tak daleki od oceniania go jak to tylko możliwe. Zastanawiam się tylko czy to w nim jakoś nie siedzi i czy teraz, podczas tej akcji, nie będzie chciał za wszelką cenę pokazać i czy nie przegnie.

Też o tym myślałem. Być może instynktownie ma z tyłu głowy, że gdyby się zawahał teraz i podjął asekurancką decyzję to by już go całkiem w środowisku zjedli. Ale jest z nim Urubko, więc zakładam że decyzje są wspólne.
 
Przestańcie z tą wina Bieleckiego za BP. Każdy tam wie, że decyduje za swoje zycie, tamta 2dwojka byla tak blisko szczytu, że zaryzykowała.

Mam nadzieję, że pójdą po Polaka, ale wątpię.
 
Przestańcie z tą wina Bieleckiego za BP. Każdy tam wie, że decyduje za swoje zycie, tamta 2dwojka byla tak blisko szczytu, że zaryzykowała.

Mam nadzieję, że pójdą po Polaka, ale wątpię.

Tu raczej nikt go nie wini, tylko wiesz, przeżył i w Polsce został obarczony winą za śmierć przyjaciół. To na pewno siedziało mu w głowie, bo przecież ŚRODOWISKO wydało wyrok. Tak jak napisałem, walka z takim żywiołem potrafi złamać człowieka i ile % z nas w takiej sytuacji, trzeba nazwać to po imieniu, poświęciłoby życie?
 
Trudno sobie to wyobrazić, żeby po odpoczynku i ewakuacji do C1 znów poszli w górę. Tym bardziej, że za kilka godzin jest prognozowana burza śnieżna.
 
Jacek Czech na TVN24 bardzo dobrze się wypowiedział. Mianowicie, wszystko zależy od tego jakie informacje o sytuacji Tomka przekaże Eli. Jeśli będą dobrze rokujące czyli zabezpieczyła go z prowiantem itd i ma tylko chorobę śnieżną to prawdopodobnie rano, po sprowadzeniu Eli, odpoczynku, pójdą ogniem do góry.
 
Dzięki tej całej akcji dowiedziałem się kilku ciekawych smaczków na temat cyborga Bieleckiego i ilości przypisanych mu słusznie bądź też nie straconych ludzkich żyć.
 
Jacek Czech na TVN24 bardzo dobrze się wypowiedział. Mianowicie, wszystko zależy od tego jakie informacje o sytuacji Tomka przekaże Eli. Jeśli będą dobrze rokujące czyli zabezpieczyła go z prowiantem itd i ma tylko chorobę śnieżną to prawdopodobnie rano, po sprowadzeniu Eli, odpoczynku, pójdą ogniem do góry.

Jeśli ślepota śnieżna to był największy problem TM to byłaby szansa na odtworzenie scenariusza z Hajzerem i Marciniakiem z 1989.

http://off.sport.pl/off/1,111379,14029258,Lho_La_1989__Najwieksza_tragedia_w_historii_polskiego.html
 
Wszyscy tutaj rozentuzjazmowani, odetchnęli z ulgą, a ci siedzą tam na wysokości 6 tys metrów, w nocy przy marnym sztucznym świetle i temperaturze -45 stopni. Abstrakcja, nie do wyobrażenia dla mnie jest samo to jak można tam przebywać, co dopiero wspinać się gdzieś, albo ściągać kogoś.
 
Wszyscy tutaj rozentuzjazmowani, odetchnęli z ulgą, a ci siedzą tam na wysokości 6 tys metrów, w nocy przy marnym sztucznym świetle i temperaturze -45 stopni. Abstrakcja, nie do wyobrażenia dla mnie jest samo to jak można tam przebywać, co dopiero wspinać się gdzieś, albo ściągać kogoś.

No niestety, zejście z Eli może okazać się zdecydowanie trudniejsze niż ta rekordowa wspinaczka.
 
Jeden z komentarzy na Tatromaniaku:

"Na PolsatNews Janusz Majer (szef programu Polski Himalaizm Zimowy) powiedzial, ze Eli przekazala wiesci na temat Tomka: gdy go opuszczala mial powaznie odmrozone stopy i juz slabo kontaktowal. Dalsza akcja ratunkowa bedzie uzalezniona od pogody i stanu ratownikow. Decyzja o ratowaniu Tomka zostanie podjeta rano (nie powiedzial ktorego czasu)."
 
Dziurok - Piz Bernin
Kowalski i Berbeka - Broad Peak
Nie znam spraw w ogóle, ale dla mnie obwinianie kogoś drugiego o śmierć w himalajach to chyba głupota. Idąc tam decydujesz się, że w każdym momencie możesz umrzeć. Na ile się da na pewno sobie powinni pomagać, ale lepiej że przeżyje jeden niż żaden. Tak samo nie można winić tej Elizabeth że zostawiła Tomka, ratowała sienie w beznadziejnej sytuacji.
 
Na TVN Janusz Majer powiedział, że będą chcieli wysłać rano helikopter który zabierze wszystkich na dół...
 
Back
Top