świetnie będzie tu pasowała pewna historia.
kolega zamarzył sobie jako świąteczny prezent piłkę.
klasyczną biedronkę białą w czarne łatki, jak z mundialu....
jego ojciec szeregowy, pracownik sklepu meblowego, po wielu usilnych próbach nie mógł jej zdobyć, a że czas naglił, postanowił poprosić kierowniczkę pobliskiego sklepu sportowego o pomoc...
i tak oto doszło do transakcji: pani załatwi piłkę szybko, jeżeli bedzie pierwsza w kolejce po meble do kuchni, żeby jeszcze jakiś wybór mieć.
prawie się udało...
zestaw mebli był czerwony, bo tylko czerwone dostarczono, a ojciec kolesia dostał piłkę spod lady...
wszyscy byli szczęśliwi: ojciec, kierowniczka, zapewne św. mikołaj też, ale kolega już nie- płakał....
piłka była brązowo- czerwona, bo biedronek już nie było...
"messi" mojego dzieciństwa....