Shoocker
Lejdis Fajt Najt
Prawda. Większość starć kończy się na złapaniu się wzajemnie za "szmaty"(podobno to już ludzki odruch) dlatego judo,bjj,zapasy, bardzo dobra rzecz. Nikt tu nie mówi o wciąganiu w gardę, zwykły rzut obalenie, parę uderzeń ;)No dobra to ja wtrace swoje trzy grosze. Gdzies ostatnio ktos napisal, ze w walkach tzw ulicznych nie ma parteru. Otoz ja, bazujac na swoim doswiadczeniu stwierdzam co innego. We wszystkich walkach jakich bylem swiadkiem ZAWSZE konczylo sie na parterze. Badzmy szczerzy tzw solowkom dalego do jakiegos tam poziomu, do ktorego przyzwyczailo nas MMA. Przewaznie jest to wojna wiatrakow tudziez szarpanina i czesto przypadek decyduje o wyniku walki np potkniecie.
Tak jak pisałem, złamanie psychiczne agresora już na starcie. Myślę, że już mniej chodzi tu o same słowa. Tylko naszą postawę, pewność siebie.A znacie typ "fighterów" słownych?
Rozwalali mnie. Wiecie, taka sytuacja: siedzą przy barze, czy w ekipie, i Cie celowo podkurwiają. Wiecie, jak Masu co mi jedzie na forum co chwile.
W końcu takiemu typowi ostrzej odpowiadasz, i typ rzuca tekst "kurwa, bo Ci zaraz przypierdole". Na co ja odpowiadam "to chodź się kurwa napierdalać" i wtedy znajdują tysiąc powodów by sie nie bić. Wiecie, przyzwyczajeni są , że gość stchórzy i nie będzie chciał się bić, więc rzuca "ale bym Ci napeirdolil", liczy ze rozmówca odmówi, wyjdzie na tchórza a on w oczach znajomych na fightera, który by sie bil, ale przeciwnik wymiękł.
Oczywiście ;)Nigdy się nie biłem, więc nie mam żadnych doświadczeń w tym temacie, także nie pomogę w tej kwestii, chyba że walki z siostrą za gówniarza się liczą?
Nikt nie nauczy się tutaj samoobrony. Wiadome jest, że podczas zagrożenia włącza się odruch uciekaj albo walcz, ale przed tym są miękkie nogi i ścisk w brzuchu. Jednak to ustaje. Chodzi tylko o wymianę zdańW mojej opinii mozna sobie duzo wyobrazac o tym co by sie zrobilo ale kiedy pierwotna czesc Twojego mozgu przejmuje kontrole to cale ambitne plany ida w pizdu. Mozna zagrozen odpowiednio unikac, to prawda, ale "samoobrony" per se, lepiej sie na forum nie uczyc.
Jeszcze dwie sprawy mi przyszły na myśl
1. Obrona konieczna. Według tego co czytałem(niestety pani magister na prawie karnym nie dopytałem jak to wygląda, bo i tak miała wyjebane "pouczcie się w domu") nie musimy czekać, aż agresor zaatakuje nas fizycznie pierwszy. Same pogróżki i agresywne zachowania, można traktować jako zamiar zaatakowania nas. Co do przekroczenia jej granic, jeżeli uderzymy raz, dwa, agresor się przewróci i uciekniemy jest ok. Jeżeli wstanie i zaczniemy go bić nie jest ok, kopniemy go w głowę jak wstaje nie jest ok. Tak w skrócie
2. Odwaga cywilna. Wobec narastającej zimnicy, gdzie gówniary kopią się po głowach w autobusie i nikt nie reaguje, nasuwa się pytanie jakbyś zareagował, gdybyś widział, że ktoś znęca/bije inną nieznaną ci osobę. Myślę, że dużo zależy tutaj od wychowania. We mnie była wszczepiana taka postawa, jednak życie uczy, że nie warto. Przykład chłopaka, którego to dziewczyna dostaje w twarz od gościa, a potem ten delikwent goniony przez jej chłopaka wyciąga nóż i go szlachtuje.