Ja całe życie mieszkam na Pradze i też na przestrzeni ostatnich 10lat zmieniła się bardzo, pewnie na podobnej zasadzie co Nowa Huta. Wydaje mi się, że teraz w Warszawie jest wszędzie tak samo bezpiecznie jak niebezpiecznie. Ewentualnie w tych dzielnicach na obrzeżach, gdzie słychać wiatr nocą jest ultrabezpiecznie. Zasada jest prosta, jak dymu unikasz to sam Cię nie znajduje. Czasem się trafi najwyżej nadgorliwy ochroniarz albo najebany beton, który się przypierdala do każdego po kolei. Jeśli po KSW po którym centrum danego miasta zawsze tętni nabuzowanymi samcami, będąc sam w klubie, który zbiera uchodźców z innych klubów o wątpliwej reputacji wyrwałem lokalną laskę, która sama byłe niezłym agresorem, i w spokoju ok.6 rano zjadłem kebab, to wg mnie krakowski rynek jest mega bezpiecznym miejscem.