UFC w Polsce - dojazd, noclegi, bilety, wyżywienie, itd.

Wybierasz się na UFC w Polsce ?

  • Oczywiście, że tak

    Votes: 134 60.1%
  • Raczej tak

    Votes: 39 17.5%
  • Jeszcze nie wiem

    Votes: 26 11.7%
  • Raczej nie

    Votes: 11 4.9%
  • Nie

    Votes: 13 5.8%

  • Total voters
    223
Status
Not open for further replies.
Jeśli chodzi o afery , to nie ma co się czym przejmowac jeśli nie będzie się cfaniakowało i samemu szukało zadymy lub nocą chodziło po Nowej Hucie to nic złego nikogo nie spotka .

W porównaniu do Rynku to Plac Centralny w Hucie nocą jest oazą ciszy spokoju i kultury. Trzeba mieć albo sporego pecha albo rzeczywiście szukać guza żeby coś kogoś tam spotkało.
 
Ja mam inne spostrzeżenia, ale siegaja jakies 8-10 lat wstecz kiedy jeździłem tam do dziewczyny przez dwa lata co drugi weekend. Mieszkała na Kurdwanowie i nigdy nie miałem najmniejszego problemu, ale za to podczas jednej, jedynej wycieczki na Hutę miałem okazję troszkę lokalną zwierzyne poobserowowac i w godzinę nigdy nie widziałem tylu dresów i pitbuli co własnie tam.

EDIT: Nie, dopytalem, jednak to nie byl ,gdzie mieszkala:D
 
Last edited:
Nocleg dla 4 osób + miejsce parkingowe = 120PLN, na Grzegorzewskiej 9. Nie zależy nam na wygodach, kima i się zwijamy.
 
Ja mam inne spostrzeżenia, ale siegaja jakies 8-10 lat wstecz kiedy jeździłem tam do dziewczyny przez dwa lata co drugi weekend. Mieszkała na Kurdwanowie i nigdy nie miałem najmniejszego problemu, ale za to podczas jednej, jedynej wycieczki na Hutę miałem okazję troszkę lokalną zwierzyne poobserowowac i w godzinę nigdy nie widziałem tylu dresów i pitbuli co własnie tam.

Wszystko się właśnie zmieniło mniej więcej wtedy jak EU otworzyła rynki pracy dla Polaków, większość patoli wyfrunęła do UK lub Holandii, teraz na Hucie można najwyżej spotkać nastoletnich młodych gniewnych często wyposażonych ale to już nie to samo.
 
Ja mam inne spostrzeżenia, ale siegaja jakies 8-10 lat wstecz kiedy jeździłem tam do dziewczyny przez dwa lata co drugi weekend. Mieszkała na Kurdwanowie i nigdy nie miałem najmniejszego problemu, ale za to podczas jednej, jedynej wycieczki na Hutę miałem okazję troszkę lokalną zwierzyne poobserowowac i w godzinę nigdy nie widziałem tylu dresów i pitbuli co własnie tam.

EDIT: Nie, dopytalem, jednak to nie byl ,gdzie mieszkala:D


Ale to są stroje regionalne, bez związku z charakterem osoby, która je ubiera :smile:
 
Otóż to:) Huta nie jest już taka jak "kiedyś". Faktem jest, że okolice Rynku Głównego są bardzo oblegane ale jesli nie szukasz zaczepki, to jej nie znajdziesz, chyba, że jesteś mega pechowcem..
 
Ale to są stroje regionalne, bez związku z charakterem osoby, która je ubiera :smile:
Dokladnie, sa tez rozne podzialy dresow.Nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka. Moze byc dres Tapout - treningowy, adidas - osiedlowy, abercrombie - miejski, lacoste - elegancki/wieczorowy :) moze byc dres wlozony w skapetki po Łódzku, z jedna podwinieta nogawka na rowerzyste.
 
Panowie, byłem na KSW w KrK. Jeśli chodzi o nowa hute, jest mega blisko. Autobusem 10 min, spacerem 25. spałem w duzym hostelu i zapłacilismy cos koło 60 zł za osoby. Czysto, prysznice itp - bez zarzutu. Jesli komus bardzo zależy moge podumać co był za hostel.
 
Ja całe życie mieszkam na Pradze i też na przestrzeni ostatnich 10lat zmieniła się bardzo, pewnie na podobnej zasadzie co Nowa Huta. Wydaje mi się, że teraz w Warszawie jest wszędzie tak samo bezpiecznie jak niebezpiecznie. Ewentualnie w tych dzielnicach na obrzeżach, gdzie słychać wiatr nocą jest ultrabezpiecznie. Zasada jest prosta, jak dymu unikasz to sam Cię nie znajduje. Czasem się trafi najwyżej nadgorliwy ochroniarz albo najebany beton, który się przypierdala do każdego po kolei. Jeśli po KSW po którym centrum danego miasta zawsze tętni nabuzowanymi samcami, będąc sam w klubie, który zbiera uchodźców z innych klubów o wątpliwej reputacji wyrwałem lokalną laskę, która sama byłe niezłym agresorem, i w spokoju ok.6 rano zjadłem kebab, to wg mnie krakowski rynek jest mega bezpiecznym miejscem.
 
Ja całe życie mieszkam na Pradze i też na przestrzeni ostatnich 10lat zmieniła się bardzo, pewnie na podobnej zasadzie co Nowa Huta. Wydaje mi się, że teraz w Warszawie jest wszędzie tak samo bezpiecznie jak niebezpiecznie. Ewentualnie w tych dzielnicach na obrzeżach, gdzie słychać wiatr nocą jest ultrabezpiecznie. Zasada jest prosta, jak dymu unikasz to sam Cię nie znajduje. Czasem się trafi najwyżej nadgorliwy ochroniarz albo najebany beton, który się przypierdala do każdego po kolei. Jeśli po KSW po którym centrum danego miasta zawsze tętni nabuzowanymi samcami, będąc sam w klubie, który zbiera uchodźców z innych klubów o wątpliwej reputacji wyrwałem lokalną laskę, która sama byłe niezłym agresorem, i w spokoju ok.6 rano zjadłem kebab, to wg mnie krakowski rynek jest mega bezpiecznym miejscem.
Jestes duzy i gruby to Ci latwiej, np taki @Born2kill jest bardziej narazony na ataki.
Ale w wypadku samochodowym to bez roznicy.
 
Mnie to mało kto dogoni. zwłaszcza jeśli można gdzieś skręcić itp. :-D pare razy sprawdziłem, choć to raczej nie przed "najebanymi betonami", a umundurowanymi ;-) A tak to raczej nikt nie zaczepia. Jeśli już to zaaaawsze jakimś cudem w całym moim życiu były to grupy od 3 do 5 osób, "w kupie siła" jak to mówią. Nigdy jednak do niczego nie dochodziło ostatecznie w tych sytuacjach. Zaczepki jak się z dziewczyną idzie to w ogóle szczyt frajerstwa.
 
@Dooży&Grooby Tak jak ktoś wcześniej wspomniał polecam Coco. Z męskiego punktu widzenia chyba są tam najfajniejsze dziewczyny. W sumie to już dość dawno nigdzie się nie szlajałem, więc też nie jestem w temacie. Popytam znajomych, którzy są nie bieżąco z wypadami na krakowski rynek i dam tutaj znać. Dodatkowo bliżej samej gali trzeba obczaić czy nie ma jakiś imprez specjalnych/tematycznych. Oj, wtedy można się dopiero fajnie pobawić.

Co do klubów. Fajna zabawa jest w Shakers i Four. Ładne dziewczyny, ładnie ubrane (nie jak dziwki) i na poziomie. Dodatkowo w Shakers jest sporo osób z wymian międzynarodowych, więc można spotkać fajne osoby i inne europejskie (i nie tylko) piękności. Jeśli chodzi o kwoty no to nigdzie na krakowskim rynku nie jest lekko. Mam nadzieję, że nikomu po alko nie włącza się tryb milionera, bo wyjdziecie bez haisu. W Shakers trzeba specjalnie uważać na portfel, bo za 3 shoty czystej można zapłacić i 50 PLN. Jak dla mnie to sporo.

Co do Nowej Huty. Mieszkałem tam. Jest łatwiej o porządny oklep i kosę niż w innych częściach Krakowa, ale nie jest najgorzej. Z tego co wiem w latach 90. było tragicznie. Teraz nie jest źle, ale biada temu co się zapuści między bloki i na małe, wewnętrzne place zabaw. Wieczorami i w nocy jest tam najwyższe stężenie patologii jakie widziałem w życiu.
 
Last edited:
Jeśli kogoś interesuje alko w dobrej cenie blisko rynku ale niekoniecznie z muzyką to Bania Luka na placu Szczepańskim jest idealnym miejscem:))
 
Ludzi Ci tego samochodu nie zapomna :D
Wyje**ne mam już, jak z piwnicą ;-) To się zgrało z czasem mojej spiny i gróźb od Scurvola, gdy tłumaczył, że "nic mu się stać nie może", bo jest duży i waży stówkę czy tam ponad :-D To zasługiwało raczej na "wyniesienie", że gość mówi, że jak jest duży to mu nic nie grozi ;-) A zginął zawodnik wagi ciężkiej wówczas... Sednem było "nikt nie jest nieśmiertelny i każdego można zlikwidować w odpowiedni sposób" (poza Tymkiem oczywiście!), a nie, że waga przeszkadza czy pozwala/zwiększa szanse przeżyć wypadek ;-)
 
Przesyt błagam nie rob Borna. W Krakowie naprwdę zle jest tam gdzie akurat trwa walka o teren. A stara Huta to absolutnie nie jest ten rejon. W latach 90 też szalu nie było bo najgorzej zawsze jest tam gdzie akurat "dojrzewa" mloda ekipa a to z reguły dzieje się jakieś kilkanaście lat po wybudowaniu bloków.
 
Przesyt błagam nie rob Borna. W Krakowie naprwdę zle jest tam gdzie akurat trwa walka o teren. A stara Huta to absolutnie nie jest ten rejon. W latach 90 też szalu nie było bo najgorzej zawsze jest tam gdzie akurat "dojrzewa" mloda ekipa a to z reguły dzieje się jakieś kilkanaście lat po wybudowaniu bloków.

Mówię tylko z własnego doświadczenia. Na Hucie miałem najwięcej sytuacji nieciekawych z całego mojego pobytu w Krakowie. Może też miałem po prostu pecha. Jednak zaznaczyłem również, że nie jest źle. Nie mam zamiaru się o to kłócić, a i też temat nie jest przeznaczony to takich historii. Podkreślam jeszcze raz w Hucie i ogólnie w Krakowie nie jest najgorzej.
 
Pany, prawda taka, że pechowiec ,może dostać czymkolwiek nawet na pustym polu. Reasumując, jeśli ktoś :
a) ma pecha
b) szuka wrażeń,
ma realne szanse, że wszystko to znajdzie:) W innym wypadku ciężko jest o to, będziemy w punkcie A - Kraków Arena, później punkt B - Stare miasto, rynek itp. Nikt raczej nie będzie zapuszczał się w osiedla nowohuckie czy też dzielnice typu kurdwanów, prokocim:) Będzie fun i będzie dobrze.
 
Dyskusja jest o tym, gdzie jest wieksza szansa aby miec pecha, ale mniejsza o to. Dla pękających - Kraków jest jakoś szczególnie niebezpieczny dla zwiedzających na tle reszty miast polski, IMO sa duzo gorsze miasta np. na Śląsku.
 
Teraz nie jest źle, ale biada temu co się zapuści między bloki i na małe, wewnętrzne place zabaw. Wieczorami i w nocy jest tam najwyższe stężenie patologii jakie widziałem w życiu.
Dziwne, mieszkam już sporo czasu w okolicach Huty i nie spotkałem się z żadnymi dresami, ani patolami oprócz oczywiście niegroźnego żularstwa dla którego jestem i tak kierownikiem.
 
Bilety kupione, hotel przy samym rynku zarezerwowany, tramwaj na halę obczajony, adres najlepszej pizzerii w Krakowie zapisany. I'm ready! : )
 
Znajomi polecali mi hotel Kazimierz, ktos ma jakas wiedze badz doswiadczenia i moze cos napisac ?
 
Znajomi polecali mi hotel Kazimierz, ktos ma jakas wiedze badz doswiadczenia i moze cos napisac ?
Całkiem dobry hotel, moja kobieta miała tam swego zasu praktyki. Dojazd też całkiem nienajgorszy byś mial. Nie wiem tylko jak po całej gali z szybkim połączeniem, chyba, że idziesz na after, to z rynku głównego w linii prostej masz maks 20 min piechotą.
 
Całkiem dobry hotel, moja kobieta miała tam swego zasu praktyki. Dojazd też całkiem nienajgorszy byś mial. Nie wiem tylko jak po całej gali z szybkim połączeniem, chyba, że idziesz na after, to z rynku głównego w linii prostej masz maks 20 min piechotą.
Dzieki. Mam wrazenie i nadzieje, ze po gali hotel bedzie ostatnim miejscem w ktorym bede chcial sie znalesc.
 
Status
Not open for further replies.
Back
Top