WHAT ???? W jaki sposob humanisci pomoga ludziom dostosowac sie do zmieniajacego sie rynku pracy? Humanista nauczy Cie programowac? Mam wrazenie odwrotne - to humanisci niszcza nasza cywilizacje poprzez promowanie niczym nieuzasadnionych idei typu parytety.
Czytaj ze zrozumieniem. Nie pisałem o przystosowaniu do rynku pracy, a do zmian w dynamicznie rozwijającym się świecie ;) Informatyk nauczy Cię komunikacji interpersonalnej, czy rozumienia własnych procesów psychicznych, emocji? Poza tym masz błędne wrażenie, bo nawet w edukacji na początkowym etapie dużą rolę odgrywają humaniści (pedagodzy, którzy potrafią dotrzeć do dziecka), a przynajmniej powinni. To humaniści pomagają ludziom w rozwiązywaniu ich problemów psychicznych i fizycznych. Masz chyba wąską definicje humanizmu. Więc nawet jeśli lekarz (który zajmuje się człowiekiem w sensie dosłownym, oraz dba o godne życie człowieka, więc spełnia tą definicję) nie jest dla Ciebie humanistą, to musisz zrozumieć że współczesna medycyna podchodzi do człowieka w sposób holistyczny (dualizm jest przestarzałą koncepcją). Psychika wpływa na nasze zdrowie w równie dużym stopniu, podobnie kultura w której żyjemy. Inna sprawa, że za olbrzymią technologią stoją ludzie, którzy mogą dzisiaj wciśnięciem jednego przycisku, zniszczyć całą naszą cywilizację. Niestety nasza mentalność nie rozwija się równie szybko, jak postęp technologiczny. Jeśli w takim razie nie rozumiesz znaczenia kultury i humanizmu, to mam nadzieję że nigdy nie będziesz musiał się przekonać o tym, na własnej skórze. ;)
No tak, UE tym sie wlasnie zajmuje. Walka z polskim weglem - kopalnie upadaja - bezrobocie - humanistyczne zmiany... Jak dotad humanisci w tym zakresie zrobili wiecej zlego niz dobrego i nie zapowiada sie zeby zmienili kierunek.
Mi zarzucałeś, że zło świata zrzucam na logikę, a Ty robisz dokładnie to samo z z pojęciem humanizmu. Idea Unii europejskiej jest dobra, jedynie jej forma ma masę błędów ;) W 1860 roku, przeprowadzono prognozę w Nowym Jorku, odnośnie tego jak będzie wyglądał za 100 lat. Okazało się, że przyrost ludności jest tak duży, że do komunikacji będzie potrzebnych tyle koni, że całe miast będzie pokryte gnojem i upadnie pod wpływem chorób :D Co się dziej 50 lat później? W całym kraju jest ponad 100 fabryk samochodowych. Czy to zrobił rząd? Czy uniwersytety? Nie, zrobili to przedsiębiorcy, ludzie z pomysłem i pasją, którzy rozumieli potrzeby społeczne. Ludzie z technicznym wykształceniem, którzy jednak rozumieli zapotrzebowanie społeczne na tego rodzaju technologię, a więc w jakimś sensie i oni wykazali się humanizmem, ponieważ wpłynęli na poprawę ich życia. Twój problem jest w tym, że nie dostrzegasz wpływu humanizmu na różne dziedziny życia, a jest on ogromny.
Oczywiscie, ze logika powinna wrocic do szkol ! Matematyki nie jest za malo. Jest ogrom pracy dla ludzi ze scislymi umyslami, dla programistow, inzynierow. Pracodawcy sie bja o takich ludzi. Jakby bylo ich za duzo, to nie byloby popytu na ich prace.
Pogadamy za 5, 10 lat :)) Problem jest w tym, że jeśli ktoś nie ma zdolności do przedmiotów ścisłych, to nazywa się go humanistą ;) To duży błąd, bo większość "humanistów" nie potrafi po prostu nic robić, dlatego są bezużyteczni. To ma związek z produkcją magistrów ;) Więcej logiki, mniej matematyki!
Tak tylko, ze zmiany nie zachodza tak jak to sugerowales z rycerza od razu na zolnierza z karabinem. Wszystkie te zmiany zachodzily ewolucyjnie dlatego uwazam, ze skandalem jest niedostosowywanie tego czego sie uczy do obecnych czasow, a argument ze swiat sie zmienia diametralnie jest nietrafiony, zmiany nastepuja ewolucyjnie. To nie jest tak, ze dzis masz zolnierza w zbroi, a za 5 lat masz juz zolnierza z karabinem w kamizelce kuloodpornej i drony, to bardzo stopniowy proces. Nie ma zmian rewolucyjnych, wszelki postep nastepuje ewolucyjnie.
Jeżeli twierdzisz, że za wszelkie zmiany odpowiada ewolucja, to mało tego, że nie rozumiesz czym jest rewolucja techniczna. Nie rozumiesz chyba czym jest ewolucja. Deprecjonujesz znaczenie humanistów, a wykazujesz ogromny brak zrozumienia zmian społecznych ;) Nie jestem socjologiem, żeby tłumaczyć Ci to, wystarczy odnieść się do ich pracy. Polecam też "samolubny gen" Dawkinsa, nomen omen pewnie jego popularyzacja nauki, też nie zalicza się do humanizmu. Obecnie zmiany w człowieku zachodzą na dwóch płaszczyznach - ewolucyjnej (wolnej) i kulturowej (szybkiej). Mamy możliwość wpływania na proces ewolucji, co robimy. Zbyt dużo tłumaczenia, a nie mam znowu całego dnia. Jeżeli wszelkie zmiany dla Ciebie ograniczają się do ewolucji i nie uznajesz słowa "rewolucja", to nie chce mi się po prostu wszystkiego tłumaczyć i nie chce Cię atakować, ale właśnie wychodzi Twój brak szacunku do humanizmu.
Otoz to. Ludzie koncza psychologie i nie staja sie psychologami. Koncza mnostwo keirunkow humanistycznych i nie pracuja w zawodzie. To nie ma sensu. Moim zdaniem powinno sie eliminowac kierunku, a przynajmniej miejsca na uczelniach tam gdzie nie produkuje sie ludzi pracujacych w zawodzie - z tym, ze podkresle - jak ktos zostaje na uczlelni to sie nie liczy ! Jak dana uczelnia - powiedzmy na kierunku - politologia - nie produkuje ludzi pracujacych w zawodzie - likwidowac, niech sobie studiuja prywatnie albo sciagna ksiazki z internetu, w obecnych czasach to nei problem. To samo z historia, filozofia - na cholere Panstwo ma sponsorowac czyjes hobby pod pretekstem edukacji?
Zgoda.
Mialem taki kurs - strata czasu. Ogolnie to na tym kursie prowadzacy powiedzial mi, ze niczego mnie juz nie nauczy. I niczego sie nie nauczylem. Nie opuscilem ani minuty zajec, mialem nadzieje, ze zobacze cos nowego do samego konca. Sorry, ale jak przez kilkanascie lat sie czyms zajmujesz, to czego Cie naucza nowego w 3 miesiace? Niczego. Mialem dokladnie takie same kompetencje jak 1 z prowadzacych i mysle, ze duzo wieksze niz drugi. Strata czasu i pieniedzy, ale papier musi byc...
A kto powiedział, że to ma trwać 3 miesiące? Poza tym mówisz o kursie instruktorskim, który przeprowadzał prawdopodobnie człowiek, znający się na sporcie i trenowaniu, ale czy miał umiejętności "miękkie", czy praktyczne z zakresu psychologii emocji i motywacji? Wątpię.
Akurat prawnikiem ona jest dobrym, tylko krytyka jej osoby dotyczy kwestii ideologicznych, czyli czyms poza dzialka wiedzy ktora ona sie zajmowala na uczelni.
Od profesora oczekuje kultury. To raz. Ale oczekuje też pokory, i metawiedzy. Jeśli się na czymś nie znam, to się nie wypowiadam jako ekspert - proste, przynajmniej dla profesora powinno być. Ogólnie za zło tego świata bardziej obarczyłbym właśnie prawników, którzy wykorzystują nieznajomości prawa przeciętnych ludzi. Ale jak chce się być na bieżąco z prawem, to trzeba poświęcić temu życie, niestety. Jak to powiedziałeś - sztuka, dla sztuki, a raczej dla zarabianiu pieniędzy ;)
Kompletnie sie nie zgadzam. Gdy nie mam zawodow, to nie zmusze sie do takiego treningu jak mam zawody i rywalizacje. To rywalizacja, to cele nas rozpalaja. Najwieksze postepy robi sie przygotowujac do walki. Gdy masz cel wtedy dzialasz z potrojona sila i motywacja, gdy jestes na roztrenowaniu... yyyy nie idziesz tak mocno, z takim zapalem... Elastycznosc oczywiscie jest wazna, ale w doborze narzedzi przydatnych do osiagniecia celu, a nie elastycznosc celu.
Popełniasz błąd przenosząc specyfikę sportu, który opiera się z założenia na rywalizacji, na inne płaszczyzny życia. W wielu dziedzinach życia mamy wspólne cele, dlatego to błędne założenie. W dodatku rywalizacja nie wpływa pozytywnie na każdego, a jedynie na tych którzy odnoszą sukcesy w niej. Inni zostają z przekonaniem beznadziejności. Z celami to prawda, lepiej je mieć, ale z rywalizacją nie koniecznie, bo to ona zniechęca w dużej mierze do nauki i zabija w nas chęć rozwoju, poprzez kategoryzacje. Jeżeli uważasz, że cel powinien być jeden dla wszystkich, a nie elastyczny to nie zrozumiałeś nic z tego co pisałem wcześniej, trudno.
A to czekam na obalenie :)
Badania na gruncie psychologii pozytywnej pokazują, że pieniądze dają szczęście jedynie do pewnego poziomu. Jeżeli stać nas na podstawowe potrzeby i na realizacje własnych pasji, pieniądze przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Jeżeli ktoś traktuje je same w sobie jako cel, to jest to przykre i prowadzi do nieszczęścia. Wpadamy w błędne koło konsumpcjonizmu. Mózg szybko się przyzwyczaja, a do produkcji dopaminy potrzebne są nowe bodźce. Wpadamy w pułapkę hedonizmu i chcemy ciągle więcej. Inna sprawa, że jeżeli pieniądze są środkiem i wydajemy je np. na własny rozwój, realizacje pasji, czy pomoc innym ludziom (co najważniejsze) to mają ogromny wpływ na poczucie szczęścia. Wystarczy popatrzeć na wolontariaty, albo na miliarderów, którzy są inteligentnymi ludźmi i to rozumieją. Praktycznie wszyscy najbogatsi tego świata angażują się w działania charytatywne. Ktoś powie, że dla sławy i reputacji. Nawet jeśli, to gdy pomagamy innym ludziom, pobudza to nasz układ nagrody i prowadzi do szczęścia, więc efekt jest ten sam jeśli robimy to "po cichu".
Przeprowadzono ciekawe badanie, które może jest Wam znane. Wybrano dwie grupy. Przedstawiciele jednej grupy wygrali olbrzymią sumę pieniędzy na loterii, natomiast przedstawiciele drugiej przeszli operację amputacji kończyn. Postanowiono sprawdzić ich poziom szczęścia w dniu po tym wydarzeniu, które ich spotkało, a następnie po miesiącu. Co się okazało? W pierwszym dniu różnica była bardzo duża, można powiedzieć od euforii, do rozpaczy i załamania. Jak było po miesiącu? Nie wykazano żadnych istotnych różnic w poziomie szczęści obu grup! Daje do myślenia?
Einstein - z tego co kojarzę był uważany za genialnego matematyka a jego prace to rozbudowa tego co zrobiono przed nim a nie jakiś genialny wgląd w naturę rzeczywistości ( być może nawet dopuścił się plagiatu
http://en.wikipedia.org/wiki/Relativity_priority_dispute ) i chyba trochę zbyt dużego herosa z niego robisz
@K2_1992 :)
Zgadzam się, nie uważam że miał genialny wgląd w naturę rzeczywistości, ale przejawiał geniusz w dziedzinie fizyki. Nie uważam, że był równie genialny np. w kontaktach interpersonalnych. Jego zainteresowanie matematyką, jest jednym ze składników, które pewnie się przyczyniły do jego rozwoju. Chciałem zauważyć, że krytykował nauczanie matematyki w sposób schematyczny. Proponował jej naukę w sposób twórczy i kreatywny i bardzo często podkreślał rolę wyobraźni w jego życiu ;)
i nawet wiedza pozornie bezużyteczna jest niezbędna, żeby rozbudować siatkę skojarzeń (czyli pamięć).
To prawda, ale jednocześnie lepiej zapamiętujemy zrozumiałe dla nas rzeczy. Dlatego fajnie gdyby dało się to połączyć. Natomiast w kwestii pamięci, to można usprawniać jej działanie poprzez wiele technik, nawet stosowanie technik zapamiętywania, można wykorzystać w tym celu.
i zwykle najbardziej lubimy i uaktywniamy się wśród osób o wielorakich zainteresowaniach, z którymi można pogadać "na każdy temat". Poza tym ja nie chcę być otoczony przez stado matołów, czy to humanistycznych, czy ścisłych (
http://studioopinii.pl/krzysztof-lozinski-gleboka-proznia-mozgowa/ ), więc protestuję, szkoła ma uczyć wszystkiego, niech to po prostu robi metodami, które działają (czyli żeby dzieci same chciały i mogły być mądrzejsze) :)
Jeszcze od siebie dodam, że wg mnie nie uczy się dzieci najważniejszego:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_błędów_poznawczych i
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mechanizmy_obronne . Świadomość tego jak głupi jesteśmy i jak łatwo ulegamy wszelkiej maści złudzeniom jest absolutną podstawą, żeby prawidłowo funkcjonować...
Podpisuje się pod tym obiema rękami. Trafiłeś w sedno i cieszę się, że pokazałeś właśnie fragmenty wiedzy humanistycznej, które nie docierają do świadomości wielu ludzi, a powinny. Nic dodać.
Ludzie, ktorzy sie znaja na wszystkim bardzo mnie irytuja, bo przewaznie nie znaja sie na niczym, a maja zludzenie, ze jest inaczej.
Móc rozmawiać na każdy temat, nie równa się znać na wszystkim. Nie trzeba być ekspertem, żeby wykazać zainteresowanie jakąś dziedziną i wykorzystać umiejętności interpersonalne do rozmowy z innym człowiekiem.
Dobrym przykladem mojej ideologii jest ConnorMcGregor, ktory stwierdzil, ze jego wyroznia to ze nie ma innych zainteresowac oprocz MMA.
Na pewnym poziomie, żeby coś osiągnąć, trzeba się temu poświęcić. Ciężko być genialnym fizykiem i zawodnikiem MMA jednocześnie. To co Conor mówi nie pokrywa się z tym co robi, bo wykazuje doskonałą znajomość psychologii praktycznej, do promocji własnej osoby. Pewnie robi to nieświadomie, jednak w praktyce wygląda na specjalistę w tej dziedzinie.