TheChosen1
KSW Lightweight
"Brak przymusu to możliwość podjęcia z każdej możliwej decyzji, a przymus to ograniczanie tych decyzji." - jeżeli zabraniasz podmiotom gospodarczym zmawiać się w celu zapewnienia im zysków, to czy nie ograniczasz im ich wolności decyzji? Jeżeli, zabraniasz pracodawcy ustalać w najbardziej efektywny dla niego sposób dzień pracy pracownika (np. nie pozwalając mu rozbijac ustawowych 8h pracy na np. 2x po 4h, w których mógłby najlepiej sowoja prace wykorzystac), to czy nie obciażasz czasem systemu gospodarczego i wolnego rynku przymuszając pracodawce poprzez system, w imie pracownika do ponoszenia straty?
Ograniczenie praw jednych obywateli, dla zysku drugich zawsze istniało i będzie istnieć. Chodzi o to aby ograniczenia te nie prowadziły systemu gospodarczego do recesji, a zrownowazenie tj. bez wiekszych wahań, na przod.
Dla mnie zrownowazenie jest slowem kluczowym, bo oczywiscie mozna ustawic rynek dla maksymalnej wydajnosci, ale wtedy rynek zamienia się w wartość nadrzedną i traci sie z oczu człowieka, który przecież ma być beneficjentem przyjętych rozwiązań (błąd liberałów). Mozna tez zbytnio zapatrzeć się w człowieka i poświęcić na ołtarzu humanizmu wydajną gospodarkę (np. przerost socjalu).
Dlatego, jak napisałem na poczatku tej dyskusji - jestem sceptyczny tak wobec liberalow jak i socjalistow, gdyż obie grupy mają tendencje do oddawania się ideologii, zapominając o tym, czemu ona miała słuzyć na pierwszym miejscu. Mój głos oddałbym na tego, który postujuje elastyczność i adekwatnosc rozwiązań, a tutaj niestety nie widze nikogo na horyzoncie, bo wszyscy dbają jedynie o image, a nikt o faktyczna jakość podejmowanych działań. Zyjemy w III PR i rychło zmiana nie nadejdzie.
Ograniczenie praw jednych obywateli, dla zysku drugich zawsze istniało i będzie istnieć. Chodzi o to aby ograniczenia te nie prowadziły systemu gospodarczego do recesji, a zrownowazenie tj. bez wiekszych wahań, na przod.
Dla mnie zrownowazenie jest slowem kluczowym, bo oczywiscie mozna ustawic rynek dla maksymalnej wydajnosci, ale wtedy rynek zamienia się w wartość nadrzedną i traci sie z oczu człowieka, który przecież ma być beneficjentem przyjętych rozwiązań (błąd liberałów). Mozna tez zbytnio zapatrzeć się w człowieka i poświęcić na ołtarzu humanizmu wydajną gospodarkę (np. przerost socjalu).
Dlatego, jak napisałem na poczatku tej dyskusji - jestem sceptyczny tak wobec liberalow jak i socjalistow, gdyż obie grupy mają tendencje do oddawania się ideologii, zapominając o tym, czemu ona miała słuzyć na pierwszym miejscu. Mój głos oddałbym na tego, który postujuje elastyczność i adekwatnosc rozwiązań, a tutaj niestety nie widze nikogo na horyzoncie, bo wszyscy dbają jedynie o image, a nikt o faktyczna jakość podejmowanych działań. Zyjemy w III PR i rychło zmiana nie nadejdzie.