Tak na zimno to powinienem sprzedać dom, który buduję (póki ceny - także ze strachu przed rządem - są napompowane) i wyjebać stąd, żeby zdążyć przed zostawianiem paszportu na (e-)komendzie. Mimo tego, że nasi właściciele zepsuli walutę w której bym go sprzedawał.
Ja mogę pracować z dowolnego miejsca na globie w którym jest internet. Żona zaora firmę w której pracuje kilka kobiet, czyichś żon, czyichś matek, ale czy w tym kraju serio warto się szarpać jak i z prawa i z lewa jest "kułaku, dej, no wincyj mówię, i to migiem".
Nowy Ład, psia jego mać.
@Karateka@
W idealnym kapitalistycznym świecie (zakładającym konkurencję, równoważenie się sił) masz rację. Z pewnoscią takiego świata teraz nie mamy - z jednej strony międzynarodowe sztaby prawników pracujących dla molochów potężniejszych niż państwa narodowe (dzięki którym - a konkretnie dzięki ich zamulaniu prawa, wycinaniu konkurecji produkcją przepisów - te dotarły do oligopolu), z drugiej samotny konsument, mały przedsiębiorca. Jak to się ma do wolności słowa? Ano tak, że ludzie podskórnie czują że te regulaminy, te umowy nie są uczciwe, że rynkowe siły się nie równoważą. Formalnie nie mają racji, czyli dla ciebie jest w porządeczku. Czy w takich warunkach rośnie, czy spada poszanowanie "litery prawa", "prawa właśności" - wartości podstawowych w kapitaliźmie? Ignorowanie takich zaburzeń rynku sprawia że libertarianie są widziani jako loltarianie. Libertarianie powinni przeciwstawiać się tak samo wszechwładnym państwom jak i wszechwładnym korporacjom (które są tak samo tworami formalnymi, a nie konkretnymi ludźmi) - cokolwiek bardziej może wpłynąc na twoje życie prywatne, ale też i BIZNES. Spróbuj założyć biznes bez dostępu do kart kredytowych, internetu, kont na social mediach, infrastruktury informatycznej. Co bardziej boli: brak dostępu do paszportu czy karty kredytowej? Parler pozdrawia i cieszy się że jesteś prawdziwym kapitalistą akceptującym korporacyjny ostracyzm, który dzięki 50 stronnicowym umowom nigdy przecież nie jest nieuczciwy.
I nie, nie mam konsystentnego rozwiązania na takie rozhuśtanie rynku (poza ograniczaniem przepisów - oczekując konkurencji i rozpadu oligopoli - i ograniczaniu podatków - oczekując większej mocy codziennych głosowań portfelem wolnych obywateli), ale przynajmniej zauważam problem w realnym życiu.
---
Polecam:
Jprdl
Niestety
Wtf?
Piw Paw padl
Ja mogę pracować z dowolnego miejsca na globie w którym jest internet. Żona zaora firmę w której pracuje kilka kobiet, czyichś żon, czyichś matek, ale czy w tym kraju serio warto się szarpać jak i z prawa i z lewa jest "kułaku, dej, no wincyj mówię, i to migiem".
Nowy Ład, psia jego mać.
@Karateka@
W idealnym kapitalistycznym świecie (zakładającym konkurencję, równoważenie się sił) masz rację. Z pewnoscią takiego świata teraz nie mamy - z jednej strony międzynarodowe sztaby prawników pracujących dla molochów potężniejszych niż państwa narodowe (dzięki którym - a konkretnie dzięki ich zamulaniu prawa, wycinaniu konkurecji produkcją przepisów - te dotarły do oligopolu), z drugiej samotny konsument, mały przedsiębiorca. Jak to się ma do wolności słowa? Ano tak, że ludzie podskórnie czują że te regulaminy, te umowy nie są uczciwe, że rynkowe siły się nie równoważą. Formalnie nie mają racji, czyli dla ciebie jest w porządeczku. Czy w takich warunkach rośnie, czy spada poszanowanie "litery prawa", "prawa właśności" - wartości podstawowych w kapitaliźmie? Ignorowanie takich zaburzeń rynku sprawia że libertarianie są widziani jako loltarianie. Libertarianie powinni przeciwstawiać się tak samo wszechwładnym państwom jak i wszechwładnym korporacjom (które są tak samo tworami formalnymi, a nie konkretnymi ludźmi) - cokolwiek bardziej może wpłynąc na twoje życie prywatne, ale też i BIZNES. Spróbuj założyć biznes bez dostępu do kart kredytowych, internetu, kont na social mediach, infrastruktury informatycznej. Co bardziej boli: brak dostępu do paszportu czy karty kredytowej? Parler pozdrawia i cieszy się że jesteś prawdziwym kapitalistą akceptującym korporacyjny ostracyzm, który dzięki 50 stronnicowym umowom nigdy przecież nie jest nieuczciwy.
I nie, nie mam konsystentnego rozwiązania na takie rozhuśtanie rynku (poza ograniczaniem przepisów - oczekując konkurencji i rozpadu oligopoli - i ograniczaniu podatków - oczekując większej mocy codziennych głosowań portfelem wolnych obywateli), ale przynajmniej zauważam problem w realnym życiu.
---
Polecam:
Jprdl
Niestety
Wtf?
Piw Paw padl