Polityka

Jak pokryć koszty? Zabrać 500 plus i zlikwidować te wszystkie agencje rynku rolnego i pokrewne instytucje. A najlepiej zlikwidować system emerytalny (KRUS wlacznie) - ludzie powinni pracować, a nie odpoczywać na głodowej emeryturze. Jak nie moga pracowac, to niech ida na rentę. To by dopiero byla wartosc dodatnia dla gospodarki. Popierasz?
Lepiej moim zdaniem, żeby nauczyciel wykonywał tą samą pracę w domu (np. dzieląc czas na obowiązkowi domowe) niż pod przymusem w szkole.

Jak już ma tam spędzić kilka godzin więcej, to na czymś produktywnym, wnoszącym coś dodatkowego.
 
Ale wiesz, że nie jesteś w stanie wymierzyć tego ile zajmie sprawdzanie klasówek, kartkówek, projektów i prac domowych? Dorzucą im po 2h dziennie to spadnie jeszcze bardziej poziom edukacji, bo nauczyciele będą zamiast zadań otwartych dawać testy - żeby się wyrobić w ciągu dwóch godzin dziennie, bo innych papierów nie mają szans wypełnić szybciej.

Jeśli im zostanie więcej czasu to będą mogli się jeszcze lepiej przygotować do zajęć. Jeśli to za mało czasu, to niech robią płatne nadgodziny. Nie widzę problemu. Przecież podobno już to robią, tylko za darmo.
 
UWAGA UWAGA! Rozszerzamy "Piątkę Kaczyńskiego". Teraz będzie Siódemka.

56514072_2140202819576083_8351966014795153408_n.jpg


Egzamin+ i Matura+ dochodzą do wcześniej wspomnianej "Piątki Karakana"
 
UWAGA UWAGA! Rozszerzamy "Piątkę Kaczyńskiego". Teraz będzie Siódemka.

56514072_2140202819576083_8351966014795153408_n.jpg


Egzamin+ i Matura+ dochodzą do wcześniej wspomnianej "Piątki Karakana"

Tak słucham Niesiołowskiego, Pawłowicz: jeszcze jedna osoba powie, że wykształcenie o czymś znaczy, albo że ludzie wykształceni myślą logiczniej xD
Przypomina mi się tekst Korwina: jak głos menela może być tak samo ważny jak profesora.
 
Niech walczą o to by oficjalnie pracowac po 40h w tygodniu i niech te wymienione przez Ciebie zajęcia zostaną wpisane w plan na podstawie ktorego oblicza się godziny pracy. Jeśli praktycznie pracuję po 40h w tygodniu, to te 40h powinno być również na papierze. Niech sprawdzają te sprawdziany w szkole.
Już widzę jak chętnie kolega godzi się na to, by jeszcze więcej tzw. "państwo" zabierało mu z portfela na rozbudowę infrastruktury szkolnej celem zapewnienia odpowiednich warunków pracy o której piszesz. Kolega nie zdaje sobie moim zdaniem sprawy z tego, że w zdecydowanej większości jeśli nie we wszystkich szkołach nie ma dodatkowej przestrzeni na zapewnienie pracy po godzinach dla wszystkich zatrudnionych w danej placówce nauczycieli z brakiem wyposażenia włącznie. Wciąż brakuje sal lekcyjnych dla uczniów, a co dopiero miejsc dla pracy nauczycieli po godzinach spełniających przepisy BHP. MEN podaje, że w 2019 roku w 28 proc. szkół zabraknie sal lekcyjnych, a w 8 proc. - liczba klas będzie wyższa niż liczba sal o prawie 30 proc. Gdzie Ci nauczyciele mają niby przebywać? Należy mieć na uwadze przepisy BHP, które obowiązują w przypadku pracowników biurowych - zgodnie z § 19 (Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy z 26 września 1997 r.) - każda z pracujących w biurze osób musi posiadać przynajmniej 13 m3 wolnej objętości pomieszczenia i co najmniej 2 m2 wolnej powierzchni podłogi. Niestety - tzw. pokoje nauczycielskie nie spełniają tych wymogów. Do tego dochodzi jeszcze odpowiednia ilość oświetlenia naturalnego i sztucznego oraz temperatura powietrza i jak już wspomniałem wyposażenie biurowe (w wielu szkołach np. papier ksero kończy się już w listopadzie i nauczyciel albo prosi rodziców albo sam ponosi koszta zakupu). Myślę, że dobrze zarabiający Karateka pokryje wszystkie koszty swojego pomysłu
:watchingyou:
Poprawiać sprawdziany, przygotowywać się do lekcji oraz przyjmować uczniów i rodziców na i dyżurach. Dlaczego nie? Niech maja rozgraniczenie między pracą zawodową a życiem prywatnym . No chyba, że to sprawdzanie klasówek nie jest aż tak czasochłonne ...
:applause:Gdzie mają przyjmować tych uczniów i rodziców? Na korytarzu? Widziałeś kiedyś petentów "załatwianych" przez urzędników na korytarzu? Tak więc mamy kolejne pomieszczenia do rozbudowy za które zapewne zapłaci Pan Karateka.
A dlaczego ma to coś wnieść do gospodarki?
Aha. Czyli straty wniesione dzięki takim pożal się Boże karatekowym pomysłom nic nie znaczą, bo takie propozycje nie muszą niczego wnosić do gospodarki. Co tam straty "byleby inteligent był uzałatwiony, na dzień cały"

Efekty tego rozwiązania, ktorych bym się spodziewał:
1. Wyższe zarobki nauczycieli, co w dłuższej perspektywie przyciągnie bardziej ambitne osoby do zawodu. Z osób, które znam z czasów studenckich - w szkole uczą sami nieudacznicy.
Ocho! Widzę, że kolega odpowiednie badania przeprowadził i zapewne pochwalił się właśnie społeczności cohones ich wynikami. Proszę tylko podać na jakiej grupie były przeprowadzane, jaką metodę statystyczną kolega zastosował no i oczywiście kto sponsorował owe badania, z których tak jednoznaczne wnioski Pan wyciągnął. :cry:
Trochę rywalizacji by się przydało, bo nie chciałbym by tacy debile uczyli mojego syna.
Jak wygląda ta rywalizacja, którą kolega postuluje np. u naszych zachodnich sąsiadów, sprawdzał Pan? Rozumiem, że można sprzeciwiać się obecnym trendom (odchodzenie od rywalizacji na rzecz współpracy), uważając je za lewackie ale należy merytorycznie argumentować, z czym jak wyżej wykazałem ma kolega problem. Debili znaleźć można w każdej branży, a pomysły kolegi Karateka nie zmniejszą skali problemu.
2. Większy szacunek dla nauczycieli, bo ludzie by już nie mogli na nich narzekać, że pracują znacznie mniej niż reszta społeczeństwa i protestują bez powodu.
Jakoś w latach osiemdziesiątych i wcześniej społeczeństwo nie narzekało i szacunkiem nauczycieli darzyło, no ale to był zapewne taki obecnie passe trend - szacunek dla osób starszych. To w głównej mierze wpływowe media regulują obecnie nastroje opinii publicznej odnośnie poszczególnych grup społecznych, a techniki manipulacyjne są co raz to bardziej efektywne. Odwieczna zasada "dziel i rządź" sprawdza się tutaj idealnie.

Ciekawe dlaczego np w takich krajach jak Włochy, czy Szwecja gdzie nauczyciele pracują przy tzw. "tablicy" krócej niż w Polsce - społeczeństwo nie narzeka? Według badania Instytutu Badań Edukacyjnych z lat 2010-11 polscy nauczyciele pracują w sumie aż 47 godzin tygodniowo (suma godzin przy tablicy, zajęć dodatkowych, przygotowanie do zajęć, sprawdzenie testów, wypełnienie sprawozdań, uzupełnianie dokumentacji itp.). Jaka jest jakość nauczania np we Włoszech, czy Szwecji w stosunku do Polski? Jest niższa niż u nas, podobnie w większości krajów europejskich. Na naszym kontynencie wyprzedzają nas jedynie Finlandia, Estonia, Szwajcaria i Holandia. Czy w krajach, w których jakość nauczania jest niższa niż u nas jest podobne utyskiwanie na nauczycieli? Nie. (Raport OECD z 2015 roku - ogólnoświatowy ranking poziomu szkolnictwa).

Reasumując. Kolego Karateka - o wiele większe szanse na spotkanie nauczyciela - debila, jak tych ludzi nazywasz znajdzie Pan w aż 41 państwach Europy i w około 184 Państw Świata. Ale ponarzekać nigdy za wiele, prawda?
Na oświacie wyłożył się kolega jak:
InfatuatedImmediateDromaeosaur-size_restricted.gif
 
Last edited:
Już widzę jak chętnie kolega godzi się na to, by jeszcze więcej tzw. "państwo" zabierało mu z portfela na rozbudowę infrastruktury szkolnej celem zapewnienia odpowiednich warunków pracy o której piszesz. Kolega nie zdaje sobie moim zdaniem sprawy z tego, że w zdecydowanej większości jeśli nie we wszystkich szkołach nie ma dodatkowej przestrzeni na zapewnienie pracy po godzinach dla wszystkich zatrudnionych w danej placówce nauczycieli z brakiem wyposażenia włącznie. Wciąż brakuje sal lekcyjnych dla uczniów, a co dopiero miejsc dla pracy nauczycieli po godzinach spełniających przepisy BHP. MEN podaje, że w 2019 roku w 28 proc. szkół zabraknie sal lekcyjnych, a w 8 proc. - liczba klas będzie wyższa niż liczba sal o prawie 30 proc. Gdzie Ci nauczyciele mają niby przebywać? Należy mieć na uwadze przepisy BHP, które obowiązują w przypadku pracowników biurowych - zgodnie z § 19 (Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Socjalnej w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy z 26 września 1997 r.) - każda z pracujących w biurze osób musi posiadać przynajmniej 13 m3 wolnej objętości pomieszczenia i co najmniej 2 m2 wolnej powierzchni podłogi. Niestety - tzw. pokoje nauczycielskie nie spełniają tych wymogów. Do tego dochodzi jeszcze odpowiednia ilość oświetlenia naturalnego i sztucznego oraz temperatura powietrza i jak już wspomniałem wyposażenie biurowe (w wielu szkołach np. papier ksero kończy się już w listopadzie i nauczyciel albo prosi rodziców albo sam ponosi koszta zakupu). Myślę, że dobrze zarabiający Karateka pokryje wszystkie koszty swojego pomysłu
:watchingyou:
:applause:Gdzie mają przyjmować tych uczniów i rodziców? Na korytarzu? Widziałeś kiedyś petentów "załatwianych" przez urzędników na korytarzu? Tak więc mamy kolejne pomieszczenia do rozbudowy za które zapewne zapłaci Pan Karateka.
Aha. Czyli straty wniesione dzięki takim pożal się Boże karatekowym pomysłom nic nie znaczą, bo takie propozycje nie muszą niczego wnosić do gospodarki. Co tam straty "byleby inteligent był uzałatwiony, na dzień cały"

Ocho! Widzę, że kolega odpowiednie badania przeprowadził i zapewne pochwalił się właśnie społeczności cohones ich wynikami. Proszę tylko podać na jakiej grupie były przeprowadzane, jaką metodę statystyczną kolega zastosował no i oczywiście kto sponsorował owe badania, z których tak jednoznaczne wnioski Pan wyciągnął. :cry:
Jak wygląda ta rywalizacja, którą kolega postuluje np. u naszych zachodnich sąsiadów, sprawdzał Pan? Rozumiem, że można sprzeciwiać się obecnym trendom (odchodzenie od rywalizacji na rzecz współpracy), uważając je za lewackie ale należy merytorycznie argumentować, z czym jak wyżej wykazałem ma kolega problem. Debili znaleźć można w każdej branży, a pomysły kolegi Karateka nie zmniejszą skali problemu.
Jakoś w latach osiemdziesiątych i wcześniej społeczeństwo nie narzekało i szacunkiem nauczycieli darzyło, no ale to był zapewne taki obecnie passe trend - szacunek dla osób starszych. To w głównej mierze wpływowe media regulują obecnie nastroje opinii publicznej odnośnie poszczególnych grup społecznych, a techniki manipulacyjne są co raz to bardziej efektywne. Odwieczna zasada "dziel i rządź" sprawdza się tutaj idealnie.

Ciekawe dlaczego np w takich krajach jak Włochy, czy Szwecja gdzie nauczyciele pracują przy tzw. "tablicy" krócej niż w Polsce - społeczeństwo nie narzeka? Według badania Instytutu Badań Edukacyjnych z lat 2010-11 polscy nauczyciele pracują w sumie aż 47 godzin tygodniowo (suma godzin przy tablicy, zajęć dodatkowych, przygotowanie do zajęć, sprawdzenie testów, wypełnienie sprawozdań, uzupełnianie dokumentacji itp.). Jaka jest jakość nauczania np we Włoszech, czy Szwecji w stosunku do Polski? Jest niższa niż u nas, podobnie w większości krajów europejskich. Na naszym kontynencie wyprzedzają nas jedynie Finlandia, Estonia, Szwajcaria i Holandia. Czy w krajach, w których jakość nauczania jest niższa niż u nas jest podobne utyskiwanie na nauczycieli? Nie. (Raport OECD z 2015 roku - ogólnoświatowy ranking poziomu szkolnictwa).

Reasumując. Kolego Karateka - o wiele większe szanse na spotkanie nauczyciela - debila, jak tych ludzi nazywasz znajdzie Pan w aż 41 państwach Europy i w około 184 Państw Świata. Ale ponarzekać nigdy za wiele, prawda?
Na oświacie wyłożył się kolega jak:
InfatuatedImmediateDromaeosaur-size_restricted.gif



Dawno nie używałem tego sformułowania - ba, dawno go nie widziałem, ale należy to napisać w stylu kucy

@klocuniek masakruje młodego @Karateka@ :crazy:
 
Już widzę jak chętnie kolega godzi się na to, by jeszcze więcej tzw. "państwo" zabierało mu z portfela na rozbudowę infrastruktury szkolnej celem zapewnienia odpowiednich warunków pracy o której piszesz. Kolega nie zdaje sobie moim zdaniem sprawy z tego, że w zdecydowanej większości jeśli nie we wszystkich szkołach nie ma dodatkowej przestrzeni na zapewnienie pracy po godzinach dla wszystkich zatrudnionych w danej placówce nauczycieli z brakiem wyposażenia włącznie. Wciąż brakuje sal lekcyjnych dla uczniów, a co dopiero miejsc dla pracy nauczycieli po godzinach spełniających przepisy BHP.

To jest tylko przykład jak sektor publiczny nie potrafi niczego zorganizować. Dlatego lepiej sprywatyzować szkolnictwo i wprowadzić bon edukacyjny. Nauczyciele nie mieliby podstaw do protestów, bo stawki określałby prywatny właściciel szkoły. Ale jak już szkoły są w pełni publiczne, to nie rozumiem w jaki sposób nie będzie się w stanie zapewnić miejsca dla nauczycieli. KLASY PRZECIEŻ BĘDĄ PUSTE JAK UCZNIOWIE PÓJDĄ DO DOMU.

Aha. Czyli straty wniesione dzięki takim pożal się Boże karatekowym pomysłom nic nie znaczą, bo takie propozycje nie muszą niczego wnosić do gospodarki. Co tam straty "byleby inteligent był uzałatwiony, na dzień cały"

Jesli liczy sie tylko natychmiastowy efekt finansowy w postaci pieniedzy, to czemu nauczycielom nie obnizyc pensji? Jest nadmiar nauczycieli na rynku. Ktos pojdzie uczyc nawet za mniej niz teraz. Bedziesz mial wartosc dodana do gospodarki. Mniej pieniedzy wydanych na szkoly, wiecej w budzecie.

Ocho! Widzę, że kolega odpowiednie badania przeprowadził i zapewne pochwalił się właśnie społeczności cohones ich wynikami. Proszę tylko podać na jakiej grupie były przeprowadzane, jaką metodę statystyczną kolega zastosował no i oczywiście kto sponsorował owe badania, z których tak jednoznaczne wnioski Pan wyciągnął.

Nie ma takiego terminu naukowego jak "nieudacznik", wiec sila rzeczy nie ma takich badan naukowych, ktore by badaly czy nauczyciel jest nieudacznikiem czy nie. Chyba ze zrewolucjonizujesz jakąś gałąź nauki i wprowadzisz takie pojęcia jak "ogarniacz" i "nieudacznik", przeprowadzisz badania i udowodnisz, ze polscy nauczyciele jak najbardziej ogarniacze i w żadnym przypadku nieudacznicy.

Jak wygląda ta rywalizacja, którą kolega postuluje np. u naszych zachodnich sąsiadów, sprawdzał Pan? Rozumiem, że można sprzeciwiać się obecnym trendom (odchodzenie od rywalizacji na rzecz współpracy), uważając je za lewackie ale należy merytorycznie argumentować, z czym jak wyżej wykazałem ma kolega problem. Debili znaleźć można w każdej branży, a pomysły kolegi Karateka nie zmniejszą skali problemu.

W jaki sposob chcesz odejsc od rywalizacji na rzecz wspolpracy na etapie zatrudniania do pracy? W dobrze platnych pracach masz duza konkurencje. Ludzie podnosza swoje kwalifykacje by dostac te prace. Nie ma takiej rywalizacji w przypadku nauczycieli, bo pieniadze sa marne i prestiz żaden.

Jakoś w latach osiemdziesiątych i wcześniej społeczeństwo nie narzekało i szacunkiem nauczycieli darzyło, no ale to był zapewne taki obecnie passe trend - szacunek dla osób starszych.

Jesli bycie osoba starsza to jedyne co bylo szanowane w tym zawodzie, to znaczy ze sytuacja wygladala tragicznie zle rowniez wtedy.


Ciekawe dlaczego np w takich krajach jak Włochy, czy Szwecja gdzie nauczyciele pracują przy tzw. "tablicy" krócej niż w Polsce - społeczeństwo nie narzeka? Według badania Instytutu Badań Edukacyjnych z lat 2010-11 polscy nauczyciele pracują w sumie aż 47 godzin tygodniowo (suma godzin przy tablicy, zajęć dodatkowych, przygotowanie do zajęć, sprawdzenie testów, wypełnienie sprawozdań, uzupełnianie dokumentacji itp.).


Fact checking:

"Wyliczenia potwierdzają, że polscy nauczyciele realizują wymiar godzin dydaktycznych, tzw. pensum, określone przez Kartę nauczyciela, ale są to normy najniższe wśród innych krajów europejskich."

"Badania nie kłamią – nasi nauczyciele przy tablicy pracują najkrócej w Europie"

https://serwisy.gazetaprawna.pl/edu...przy-tablicy-pracuja-najkrocej-w-europie.html
 
Po co ta dyskusja nt. polskiej szkoły. To nie czas na takie dyskusje, jest strajk i c..a z tego gadania wyniknie, ciekawe jak długo rodzice będą mieli cierpliwość do dzieci które mają "wolne" i co zrobi PIS, żeby napuścić rodziców na nauczycieli. Rozwiązywanie problemów wg. obecnego rządu to tania propaganda i napuszczanie grup społecznych na siebie. Jarek już powinien iść na emeryturę po tym co powiedział nt. internetu, to człowiek z innej epoki, nie rozumie dzisiejszych czasów.
 
To jest tylko przykład jak sektor publiczny nie potrafi niczego zorganizować. Dlatego lepiej sprywatyzować szkolnictwo i wprowadzić bon edukacyjny. Nauczyciele nie mieliby podstaw do protestów, bo stawki określałby prywatny właściciel szkoły.
Zgadzam się co do sprywatyzowania, jednak nie wiem skąd przekonanie, że przeciwko właścicielowi firmy nie można prowadzić sporów zbiorowych.

Ale jak już szkoły są w pełni publiczne, to nie rozumiem w jaki sposób nie będzie się w stanie zapewnić miejsca dla nauczycieli. KLASY PRZECIEŻ BĘDĄ PUSTE JAK UCZNIOWIE PÓJDĄ DO DOMU.
W większości szkół lekcje trwają do godz. 15-15:20, w czasie toku wszystkich tych zajęć zdarzają się puste klasy jednak większość nauczycieli w tym czasie pracuje "przy tablicy", tak więc jedynie mała część nauczycieli byłaby w stanie skorzystać z tego czasu i przepracować te 8 godzin, co w ogóle nie rozwiązuje problemu, bo chodzi Ci o to, by WSZYSCY nauczyciele zamiast w domu przepracowywali ten czas w szkole.

Jesli liczy sie tylko natychmiastowy efekt finansowy w postaci pieniedzy, to czemu nauczycielom nie obnizyc pensji? Jest nadmiar nauczycieli na rynku. Ktos pojdzie uczyc nawet za mniej niz teraz. Bedziesz mial wartosc dodana do gospodarki. Mniej pieniedzy wydanych na szkoly, wiecej w budzecie.
Nadmiar nauczycieli? Wystarczy sprawdzić np. na stronie mazowieckiego kuratorium oświaty - 1246 ofert pracy dla nauczycieli, w innych województwach również braki.

Odnośnie gospodarki i finansów - to co proponujesz przyniesie niepotrzebne, olbrzymie straty i nic się w oświacie polskiej nie zmieni po za tym, że zamiast w domu nauczyciele będą pracować w szkole. Jeśli proponować jakieś rozwiązania to konstruktywne, a nie destruktywne, dlaczego wolisz te drugie? Twoja erystyka jest ucieczką od spojrzenia prosto w twarz naświetlonemu przeze mnie problemu. Rozmijasz się z faktami i wikłasz w scenariusze, które niczego pozytywnego nie mogą dać.

Nie ma takiego terminu naukowego jak "nieudacznik", wiec sila rzeczy nie ma takich badan naukowych, ktore by badaly czy nauczyciel jest nieudacznikiem czy nie. Chyba ze zrewolucjonizujesz jakąś gałąź nauki i wprowadzisz takie pojęcia jak "ogarniacz" i "nieudacznik", przeprowadzisz badania i udowodnisz, ze polscy nauczyciele jak najbardziej ogarniacze i w żadnym przypadku nieudacznicy.
Rozumiem, że niektórzy wolą urban legends od rzetelnych danych ;) Nie chodzi o jakieś majaki odnośnie terminów naukowych w związku z nieudacznictwem., a o jakość nauczania, bo przecież o to Ci chodzi. Przytoczyłem przecież wyniki badań odnośnie jakości nauczania w poszczególnych państwach, jesteśmy w czołówce. Ale nie - będziesz jęczał, że Twoje dziecko trafi na "nauczyciela-debila", a właśnie o wiele większe szanse masz na to w około 184 państw świata, gdzie jakość nauczania jest niższa niż u nas.

W jaki sposob chcesz odejsc od rywalizacji na rzecz wspolpracy na etapie zatrudniania do pracy? W dobrze platnych pracach masz duza konkurencje. Ludzie podnosza swoje kwalifykacje by dostac te prace. Nie ma takiej rywalizacji w przypadku nauczycieli, bo pieniadze sa marne i prestiz żaden.
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Pisałem o współczesnych trendach, a nie o swoich przekonaniach i poglądzie na sprawę. Jak najbardziej jestem za rywalizacją, jednak rządzący chcą czegoś innego. Sam powyżej wspominasz, że w nauczycielstwie pieniądze marne. Czy dobrze rozumiem? Jesteś więc za podniesieniem pensji nauczycielom, czy nie? Jeżeli tak ale stawiasz warunki, to proszę o merytoryczne argumenty, bo Twoje propozycje z powyższych postów są na czas obecny niemożliwe do zrealizowania ze względu na przyczyny o których pisałem.

Jesli bycie osoba starsza to jedyne co bylo szanowane w tym zawodzie, to znaczy ze sytuacja wygladala tragicznie zle rowniez wtedy.
Dalej brniesz w tę niezbyt lotną erystykę. Próbujesz mój ironiczny wtręt obrócić w argument, którym to niby się posłużyłem. Otóż nie, w tamtych czasach po prostu komunikaty płynące z góry w związku z dyskutowanym problemem były zupełnie inne, a wychowanie w domach na wielu płaszczyznach też odmienne od obecnych. Pisałem o kształtowaniu opinii publicznej za pomocą współczesnych metod manipulacji. Smutne, że osoba, która w inteligentny sposób potrafi przekazać swoje myśli w formie pisanej ulega tej propagandzie.

Fact checking:
"Wyliczenia potwierdzają, że polscy nauczyciele realizują wymiar godzin dydaktycznych, tzw. pensum, określone przez Kartę nauczyciela, ale są to normy najniższe wśród innych krajów europejskich."
"Badania nie kłamią – nasi nauczyciele przy tablicy pracują najkrócej w Europie"
https://serwisy.gazetaprawna.pl/edu...przy-tablicy-pracuja-najkrocej-w-europie.html
To tylko świadczy na korzyść polskich nauczycieli, którym wystarcza taki czas nauczania "przy tablicy", by znaleźć się w światowej czołówce odnośnie jego jakości. Tak więc sam potwierdziłeś, że ogólnie nauczycieli mamy bardzo dobrych ale za to miernie się ich wynagradza. Oczywiście nie wspomniałeś o innych danych, które zawarto w artykule do którego odnośnik podałeś. Np.:

"Różnice w czasie pracy przy tablicy w przypadku polskich nauczycieli i np. skandynawskich można tłumaczyć choćby tym, że tamtejsze grono pedagogiczne jest zwolnione z wielu zadań administracyjnych czy biurokratycznych, które z kolei w Polsce wykonuje nauczyciel"

"(...) w innych krajach funkcjonuje też stanowisko asystenta nauczyciela, który wykonuje za niego obowiązki związane np. z przygotowaniem sali do ćwiczeń."

Sytuacja odnośnie biurowej pracy polskiego nauczyciela i innych czynności: " naliczyliśmy około 20 formularzy, które musi wypełniać nauczyciel." "W większości szkół obradują: zespół wychowawczy, zespół ewaluacji, zespół koordynujący pracę np. zerówek, zespół opracowujący kartę indywidualnych potrzeb ucznia. Z kolei ta karta jest niezbędna, by zespół mógł opracować plan działań wspierających oraz indywidualne programy edukacyjno-terapeutyczne". Do tego należy dodać jeszcze zespoły pomocy psychologiczno- pedagogicznej, do pracy nad nowelizacjami statutu i promocji szkoły, artystyczne, sportowe, kulturalno-oświatowe, zespoły grup wiekowych, świetlicowych, itd.

Ni słowem nie odniosłeś się do tego, że polski nauczyciel (jak wynika z badań) pracuje w sumie aż 47 godzin tygodniowo jak raczej żaden na świecie. Tak, tak, wiem - nieudacznik, cwaniak i leń, a w dodatku śmie mieć prawie tyle wolnego co nauczyciele innych krajów, bo na 16 zbadanych krajów europejskich w 15 z nich nauczyciele mają więcej wolnego od polskich (jedynie Słoweńcy mają ich mniej od Polaków), co w zestawieniu z jakością nauczania mówi o mocy propagandy skierowanej w polskich nauczycieli. Urban legends rules!
:deniroclap:
 
Poważnie, Jarek za tę opozycję musiał się modlić leżąc krzyżem przez poprzednie 65 lat życia:


Polityka partyjna w Polsce przeżywa głęboki kryzys, czemu ty się dziwisz? Po ilu aktywnych członków ma taki PIS czy PO, pewnie jakby ich zebrać do kupy to może wypełniliby od połowy Stadion Narodowy. To jest upadek i tragedia i nie dziw się, że klasa polityczna jest oderwana od rzeczywistości albo pajacuje przed wyborami. Przy tak niewielkiej ilości członków, nie ma selekcji, konkurencji, debaty itd. stoją w miejscu albo następuje regres. Następny jest kryzys parlamentaryzmu a potem kryzys demokracji.
 
Polityka partyjna w Polsce przeżywa głęboki kryzys, czemu ty się dziwisz? Po ilu aktywnych członków ma taki PIS czy PO, pewnie jakby ich zebrać do kupy to może wypełniliby od połowy Stadion Narodowy. To jest upadek i tragedia i nie dziw się, że klasa polityczna jest oderwana od rzeczywistości albo pajacuje przed wyborami. Przy tak niewielkiej ilości członków, nie ma selekcji, konkurencji, debaty itd. stoją w miejscu albo następuje regres. Następny jest kryzys parlamentaryzmu a potem kryzys demokracji.

Nie dziwię się. Natomiast moim zdaniem pół stadionu narodowego falafli z PO/PiSu to nie jest wcale tak mało. Wybór kilkudziesięciu/ponad stu posłów z grona 20 tysięcy nie jest wcale wyborem małym, więc konkurencja i selekcja by była w naturalnych warunkach. Tutaj po prostu dostają się ludzie na plecach innych, a potem będąc już wysoko w strukturach partii najwyższe numery na listach partii dostają naczelne dupowłazy przewodniczącego bądź też ludzie, którzy mają plecy w różnych służbach.
 
Nie dziwię się. Natomiast moim zdaniem pół stadionu narodowego falafli z PO/PiSu to nie jest wcale tak mało. Wybór kilkudziesięciu/ponad stu posłów z grona 20 tysięcy nie jest wcale wyborem małym, więc konkurencja i selekcja by była w naturalnych warunkach. Tutaj po prostu dostają się ludzie na plecach innych, a potem będąc już wysoko w strukturach partii najwyższe numery na listach partii dostają naczelne dupowłazy przewodniczącego bądź też ludzie, którzy mają plecy w różnych służbach.
Okej sprawdziłem ile członków ma PO i Pis, po ok 30 tys. czyli nie tak tragicznie jak to przedstawiałem, łącznie mają mniej niz PSL które ma 100 tys. członków.
PiS i PO to jest bieda.
Przykładowo główna partia polityczna Szkocji, która nawet nie jest niepodległym państwem ma 120 tys członków (przy 5 mln mieszkańców), w Szwecji 125 tys. członków (przy 10 mln mieszkańców, i wielu innych partiach). Partia Pracy w UK ma 0,5 mln członków...W Polsce w tym momencie masz pratkycznie system dwupartyjny gdzie dwie dominujące partie mają łącznie 60 tys. członków. To jest bieda. Na dodatek PIS przytył przed wyborami w 2015 o 10 tys. członków. Rezultatem jest taki poziom polskiej polityki jaki on jest. Dodatkowo dostajesz dofinansowanie ze względu na wynik wyborczy, czyli nawet nie musisz martwić się ilością członków, co za tym idzie nie zależy partiom na zbytnim rozroście... Stąd rośnie taka patologia w szeregach tych partii....
SPD ma 500 tys członków, w Polsce jest patola...
 
Okej sprawdziłem ile członków ma PO i Pis, po ok 30 tys. czyli nie tak tragicznie jak to przedstawiałem, łącznie mają mniej niz PSL które ma 100 tys. członków.
PiS i PO to jest bieda.
Przykładowo główna partia polityczna Szkocji, która nawet nie jest niepodległym państwem ma 120 tys członków (przy 5 mln mieszkańców), w Szwecji 125 tys. członków (przy 10 mln mieszkańców, i wielu innych partiach). Partia Pracy w UK ma 0,5 mln członków...W Polsce w tym momencie masz pratkycznie system dwupartyjny gdzie dwie dominujące partie mają łącznie 60 tys. członków. To jest bieda. Na dodatek PIS przytył przed wyborami w 2015 o 10 tys. członków. Rezultatem jest taki poziom polskiej polityki jaki on jest. Dodatkowo dostajesz dofinansowanie ze względu na wynik wyborczy, czyli nawet nie musisz martwić się ilością członków, co za tym idzie nie zależy partiom na zbytnim rozroście... Stąd rośnie taka patologia w szeregach tych partii....
SPD ma 500 tys członków, w Polsce jest patola...

Zwalanie nieudolności polityków na liczbę członków jest bardzo słabe. Tutaj przede wszystkim zły jest system (oraz nasza mentalność niestety), bo ktokolwiek z jasnej strony mocy doszedłby do władzy to by miał pod górkę. Załóżmy - wspaniałomyślnie, jakkolwiek nierealne to jest - że PFP założone przez Roberta Gwiazdowskiego dochodzi do władzy, jednak nie ma większości takiej jak teraz zwierzchnicy myśli Marksa z PiSu. Muszą wziąć jakiegoś koalicjanta z partii - PiS, PO/Zjednoczona Europa (czy jakkolwiek teraz się kurwa ten pseudotwór nazywa), SLD, PSL ((nie)stety Kukizów już nie ma, a te partie wejdą do sejmu). I jak myślisz, da radę chociaż 60% proponowanych reform przepchnąć, bez zagwarantowania pozostałym partiom ich celów - czyli odpowiedniej ilości ludzi w spółkach skarbu państwa? Przecież przy likwidacji ZUSU mielibyśmy zjednoczony parlament tak jak nigdy, bo PiS, PO i reszta hołoty by była przeciwko bez najmniejszych negocjacji pomiędzy sobą.
 
Zwalanie nieudolności polityków na liczbę członków jest bardzo słabe. Tutaj przede wszystkim zły jest system (oraz nasza mentalność niestety), bo ktokolwiek z jasnej strony mocy doszedłby do władzy to by miał pod górkę. Załóżmy - wspaniałomyślnie, jakkolwiek nierealne to jest - że PFP założone przez Roberta Gwiazdowskiego dochodzi do władzy, jednak nie ma większości takiej jak teraz zwierzchnicy myśli Marksa z PiSu. Muszą wziąć jakiegoś koalicjanta z partii - PiS, PO/Zjednoczona Europa (czy jakkolwiek teraz się kurwa ten pseudotwór nazywa), SLD, PSL ((nie)stety Kukizów już nie ma, a te partie wejdą do sejmu). I jak myślisz, da radę chociaż 60% proponowanych reform przepchnąć, bez zagwarantowania pozostałym partiom ich celów - czyli odpowiedniej ilości ludzi w spółkach skarbu państwa? Przecież przy likwidacji ZUSU mielibyśmy zjednoczony parlament tak jak nigdy, bo PiS, PO i reszta hołoty by była przeciwko bez najmniejszych negocjacji pomiędzy sobą.
Zwalanie? Jeśli dwie główne partie polityczne w Polsce mają łącznie tylko 60 tys. członków to ten system jest chory. W Polsce za dużo jest właśnie tzw. partii kanapowych w stylu Gwiazdowskiego, dużo szumu, mało efektów, jakie zaplecze może mieć taka partia, jak może pociągnąć skoro nie ma struktur. Ludzie nie angażują się życie polityczne to ten system nie działa tak jak powinien. Partiom nie zależy na zwiększeniu liczby członków czy budowie partii, bo powiedzmy Gwiazdowski wchodzi do Sejmu dostaje dotację to im mniej członków tym lepiej...
 
Zwalanie? Jeśli dwie główne partie polityczne w Polsce mają łącznie tylko 60 tys. członków to ten system jest chory. W Polsce za dużo jest właśnie tzw. partii kanapowych w stylu Gwiazdowskiego, dużo szumu, mało efektów, jakie zaplecze może mieć taka partia, jak może pociągnąć skoro nie ma struktur. Ludzie nie angażują się życie polityczne to ten system nie działa tak jak powinien. Partiom nie zależy na zwiększeniu liczby członków czy budowie partii, bo powiedzmy Gwiazdowski wchodzi do Sejmu dostaje dotację to im mniej członków tym lepiej...

Cóż w Rosji jest jedna partia: Jedna Rosja, która zdecydowanie bije przeciwników pod względem liczby członków na każdym szczeblu, więc rozumiem, że ten system rozpatrujesz pozytywnie?
 
Cóż w Rosji jest jedna partia: Jedna Rosja, która zdecydowanie bije przeciwników pod względem liczby członków na każdym szczeblu, więc rozumiem, że ten system rozpatrujesz pozytywnie?
Raczej nie zrozumiałeś o co mi chodzi, i jesteś urażony, że skrytykowałem partię Gwiazdowskiego. W Rosji nie ma demokracji, a Jedna Rosja nie jest partią w systemie demokratycznym, można co najwyżej przyrównać do PZPR (do której też należało milion, dwa miliony ludzi), co to za porównanie?
 
Co do nauczycieli: godziny w zawodzie są ewidentnie niedoszacowane.

Nie dotyczy to tylko formalnych obowiazkow jak przygotowanie sie do lekcji, przygotowanie sprawdzianow, ich pozniejsze sprawdzenie, rady nauczycielskie - które sie odbywają także w wakacje, i zwykle są w godzinach "antypracowniczych" :) popołudniowo-wieczornych, delegacje (bo jak inaczej nazwac wyjazd z klasa na kilka dni), wywiadowki (do ktorych tez sie trzeba przygotowac), konsultacje z rodzicami, wymagane szkolenia, kursy, ale takze tych "nieformalnych", czesto od rodzicow oczekiwanych - samorozwoj, indywidualne i/lub ponadprogramowe nauczanie. I potem wychodzi na to ze ktos niby ma pół etatu, i kazdy to porownuje do pracy 7-15, a wiec wychodzi ze to 7-11, wychodze za brame i nic mnie nie obchodzi.

Te rzeczy powinny byc wliczone godzinowo do umow o prace w taki czy inny sposob (tzn zeby na umowie nie bylo tylko godzin lekcyjnych, ale takze te "administracyjne", zalozmy 25 czy tam 50%). No chyba ze wypchniemy nauczycieli na umowy o dzielo, czy na dzialanosc :) Jak te godziny oszacowac? Nie wiem. Z pewnoscia zrobilby to najlepiej system rozproszony (wolny rynek) a nie paru kolesi z wajchami (system centralny) - i dotyczy to wszystkiego, od pensji do programu, przede wszystkim wplywu samorzadu, rodzicow na dobór programu, kadr, wyboru przedmiotów (religia czy etyka, wiecej wf-u czy plastyki, itp, itd). Oczywiscie to wymaga zaorania karty nauczyciela i zmiany ciezaru finansowania edukacji przez panstwo.

Na ten moment zawód nauczyciela widzę jako urzędnika - przede wszystkim w papierach ma być porządek, reszta na planie odległym. Często to pasuje słabym, a uwiera lepszych. Pensja jest tylko jednym zgniłym jabłkiem w całym zgniłym koszu.





Wolnosc slowa w kampani 2020 w USA:
 
Po co ta dyskusja nt. polskiej szkoły. To nie czas na takie dyskusje, jest strajk i c..a z tego gadania wyniknie, ciekawe jak długo rodzice będą mieli cierpliwość do dzieci które mają "wolne" i co zrobi PIS, żeby napuścić rodziców na nauczycieli. Rozwiązywanie problemów wg. obecnego rządu to tania propaganda i napuszczanie grup społecznych na siebie. Jarek już powinien iść na emeryturę po tym co powiedział nt. internetu, to człowiek z innej epoki, nie rozumie dzisiejszych czasów.
Obie partie napuszczają ludzi na siebie , jedni kombinują i coś ludziom rzucą ale to tylko zwiększa apetyt "głodnego" państwa . Drudzy obiecują ale kiedyś też obiecywali i wciąż mają poparcie ludzi co dobrze sobie żyli .
 
To jest tylko przykład jak sektor publiczny nie potrafi niczego zorganizować. Dlatego lepiej sprywatyzować szkolnictwo i wprowadzić bon edukacyjny. Nauczyciele nie mieliby podstaw do protestów, bo stawki określałby prywatny właściciel szkoły. Ale jak już szkoły są w pełni publiczne, to nie rozumiem w jaki sposób nie będzie się w stanie zapewnić miejsca dla nauczycieli. KLASY PRZECIEŻ BĘDĄ PUSTE JAK UCZNIOWIE PÓJDĄ DO DOMU.



Jesli liczy sie tylko natychmiastowy efekt finansowy w postaci pieniedzy, to czemu nauczycielom nie obnizyc pensji? Jest nadmiar nauczycieli na rynku. Ktos pojdzie uczyc nawet za mniej niz teraz. Bedziesz mial wartosc dodana do gospodarki. Mniej pieniedzy wydanych na szkoly, wiecej w budzecie.



Nie ma takiego terminu naukowego jak "nieudacznik", wiec sila rzeczy nie ma takich badan naukowych, ktore by badaly czy nauczyciel jest nieudacznikiem czy nie. Chyba ze zrewolucjonizujesz jakąś gałąź nauki i wprowadzisz takie pojęcia jak "ogarniacz" i "nieudacznik", przeprowadzisz badania i udowodnisz, ze polscy nauczyciele jak najbardziej ogarniacze i w żadnym przypadku nieudacznicy.



W jaki sposob chcesz odejsc od rywalizacji na rzecz wspolpracy na etapie zatrudniania do pracy? W dobrze platnych pracach masz duza konkurencje. Ludzie podnosza swoje kwalifykacje by dostac te prace. Nie ma takiej rywalizacji w przypadku nauczycieli, bo pieniadze sa marne i prestiz żaden.



Jesli bycie osoba starsza to jedyne co bylo szanowane w tym zawodzie, to znaczy ze sytuacja wygladala tragicznie zle rowniez wtedy.





Fact checking:

"Wyliczenia potwierdzają, że polscy nauczyciele realizują wymiar godzin dydaktycznych, tzw. pensum, określone przez Kartę nauczyciela, ale są to normy najniższe wśród innych krajów europejskich."

"Badania nie kłamią – nasi nauczyciele przy tablicy pracują najkrócej w Europie"

https://serwisy.gazetaprawna.pl/edu...przy-tablicy-pracuja-najkrocej-w-europie.html
Ja sie odniose podobnie jak przedmowcy do koncowki twojej wypowiedzi. Rozumiem ze nigdy nie pracowales w szkole ani nie masz najblizszych tam pracujacych. Ja w rodzinie mam kilka osob i widzialem ten zawod z drugiej strony barykady niz uczen. Bedac uczniem widzimy nauczycieli wlasnie tak ze przyjda pogadaja, maja wycieczki i wakacje i tyle. Tak widzi to duza czesc spoleczenstwa, ktora po maturze do szkoly wiecej nie weszla, chyba ze na wywiadowke u dziecka. Nauczyciel moze i najmniej czasu spedza przy tablicy, ale:
- raz w miesiacu i 2x w wakacje sa rady pedagogiczne o nielimitowanym czasie
- wycieczki to nie przyjemnosc tylko czuwanie czy dzieciaki sobie krzywdy nie zrobia, bo nauczyciel za to odpowiada, ogromna odpowiedzialnosc
- dodatkowe zajecia pozalekcyjne
- akademie okolicznosciowe, zakonczenia roku itp wszystkie przedstawienia robia nauczyciele + proby po lekcjach, nieplatne
- szkolenia
- staz zawodowy o zgrozo! W ostatnich latach ulegl wydluzeniu. Nauczyciel stazysta musi odbyc ponad rok stazu zeby dostac podwyzke do ok 2300 brutto, za te 2300 brutto zeby dostac stopien nauczyciela mianowanego musi wyczekac 2 lata spelniajac po drodze szereg obowiazkow i zdac egzamin przed zewnetrzna komisja, poten jeszcze jest kolejny stopien za kolejne kilka lat
- wywiadowki po godzinach
- dyspozycyjnosc na kazde pierdniecie dyrektora nieplatna po godzinach
- dyskoteki szkolne
- do tego dochodzi sprawdzanie wypracowan, kartkowek, sprawdzianow

To wszystko jest nie platne. No moze za godziny dodatkowr jest jakis grosz w postaci 100zl do pensji plus 400 brutto motywacyjnego, ale to zalezy od dobrej woli dyrektora. W firmie wiekszosc spoleczenstwa o 16 wychodzi i w domu ma wyjebane na prace. Oczywiscie nie mowie ze wszyscy. Jednak sa i tacy ktorzy dostaja nadgodziny dobrze platne i zostaja w pracy dluzej.
Nie rozumiem oburzenia protestem. Lekarze czy pielegniarki odchodzacy od lozek w ramach protestu sa ok. Wiadomo tu chodzi o ludzkie zycie i tez uwazam ze powinni zarabiac dobrze. Chodzi tylko o to ze dlaczevo nauczyciele nie maja pierdolnac robota w dniu protestu? Bo rodzice nie maja z dziecmi co zrobic? A co to ich obchodzi? Ich funkcja w naszym zyciu tez jest wazna. Kazdy chodzi do szkoly i to nauczyciel nam duzo tlumaczy i skraca proces naszej nauki samemu. Ale wiadomo, lepiej dac 500+ kurwa na krowe niz dolozyc ludziom do pensji.
 
Obie partie napuszczają ludzi na siebie , jedni kombinują i coś ludziom rzucą ale to tylko zwiększa apetyt "głodnego" państwa . Drudzy obiecują ale kiedyś też obiecywali i wciąż mają poparcie ludzi co dobrze sobie żyli .
PIS rządzi więc rozwiązanie sporu z nauczycielami leży po ich stronie.
 
Zadyma z nauczycielami skończy się podwyżką, pewnie nie w kwocie oczekiwanej ale coś będą musieli dostać. Szkoda, że przy okazji nie dojdzie do żadnych reform, kasa popłynie, a nic się nie zmieni.
 
Ja dorzucę 3 groszę o nauczycielach. Mówi sie że to nieudacznicy i ogólnie ludzie wylewają wiadro pomyj. A według mnie to własnie jest odwrotnie. Większość nauczycieli to musi być z pasji bo dla pieniędzy tam nie poszli. Użeranie się z uczniami, rodzicami i systemem skutecznie zabije zapał. A jeśli nawet coś zostanie to co miesiąc pensja zrobi swoje. Może niech Ci wszyscy rodzice którzy krytykują nauczyciela iż Brajanek ma 3 się zastanowią gdzie leży wina. Może to ich latorośl zamiast choć zaglądnąc do notatek ze sprawdzianu to grała cały dzień w fortnite i efekt jest taki a nie inny.
 
Może niech Ci wszyscy rodzice którzy krytykują nauczyciela iż Brajanek ma 3 się zastanowią gdzie leży wina. Może to ich latorośl zamiast choć zaglądnąc do notatek ze sprawdzianu to grała cały dzień w fortnite i efekt jest taki a nie inny.
Niech tacy rodzice Brajanka cieszą się, że chodzi do polskiej szkoły, bo np w niemieckiej ma 2-3 oceny na rok z przedmiotu BEZ ABSOLUTNIE ŻADNEJ MOŻLIWOŚCI poprawy oceny i jest selekcjonowany już w 4-6 klasie podstawowej w związku z możliwością przystąpienia do matury. Uczniowie ze słabszymi ocenami po prostu nie mogą iść do liceum (nie każdy musi mieć matury).

Brajanek niegrzeczny? Zawieszenie! Czyli na kilka dni musi być w domu i opiekę MUSZĄ zapewnić rodzice, którzy zmuszeni są wpłynąć na zachowanie dziecka, szkoła ma również możliwość ustanowienia dla Brajanka opiekuna (pełnoletni członek rodziny) i tylko w jego obecności może on uczestniczyć w dalszej edukacji. Z tym absolutnie nikt nie dyskutuje! Gdy Brajanek nieodpowiednio do oczekiwań zachowuje się w czasie wycieczki, rodzic na bazie podpisanego wcześniej zobowiązania MUSI NIEZWŁOCZNIE odebrać dziecko nawet gdy jest 700 kilometrów dalej.

W wielu krajach istnieje obowiązek edukacyjny, a nie szkolny jak w Polsce. Co to oznacza? Ano - gdy takie rozwiązania jak opiekun z rodzin w czasie lekcji i zawieszenia w prawach ucznia nie skutkują - Brajanek zostaje wyrzucony ze szkoły z odpowiednią opinią, która idzie za nim dalej. Gdy w żadnej szkole Brajanka nie zechcą z taką opinią - rodzice MUSZĄ zapewnić mu edukację prywatnie, a za taką "przyjemność" naprawdę słono się płaci. Jak jest u nas? Nastolatki z wyrokami sądu skazanymi na poprawczak dalej chodzą do szkoły (znam taką sytuację sprzed kilku lat), bo wszystkie ośrodki w Polsce stwierdziły, że brakuje miejsc dla dzieci z takimi wyrokami (w tym wypadku chodziło o wymuszenia, kradzieże i napad z ciężkim pobiciem połączony z kradzieżą).

Chłopaczek ten (gimnazjum), wpadał do klas, wyzywał nauczycielki od kurew, rzucał krzesłami, przewracał ławki i... miał prawo chodzić wciąż do szkoły, a nic innego w niej nie robił prócz burd. Policja często odpowiadała na zgłoszenia w ten sposób - niestety obecnie wszystkie radiowozy i policjanci zajęci, gdy będzie ktoś wolny niezwłocznie do was przyjedziemy. Bywały dni, gdy chłopaczek robił sobie jaja w szkole przez wszystkie lekcje, czasem przyjeżdżała policja i zabierała go, czasem nie ale nawet jak przyjeżdżali - zanim to nastąpiło - chłopaczek naprawdę sporo mógł zdziałać. Powiedzmy sobie szczerze - niektórym polskim rodzicom w dupach się poprzewracało. @Karateka@ - pomyśl lepiej zawczasu o objęciu swego dzieciaka edukacją w jakimś niemieckim landzie, Ty nie nauczycieli-debili się bój tylko takich Brajanków i systemu polskiego szkolnictwa, w obliczu którego nauczyciele i rodzice są bezsilni.
 
Nie ma potrzeby reformy szkolnictwa. To tak jakby wymagać od szkół jazdy dużej liczby godzin jazdy i wykładów z teori, jeśli egzaminy byłby łatwe. Nie są łatwe, dlatego rodzice wysyłają tam, gdzie ,,podobno ludzie później zdawają'.
Na studia każdy zda, z dobrych domów wystarczą tylko chęci. Z biedniejszych najwytrwalsi.
Czyli schemat: w Wielkiej Polsce zrobię remont w tydzień, a w Polsce do miesiąca przeciągnę. Ten sam nauczyciel, który słabo będzie prowadził lekcje jest często cholernie dobrze przygotowany na korepetycje: konspekt zajęć napisany, wszystkie materiały dydaktyczne dostosowane dla ucznia.
Można by to zmienić ograniczając liczbę miejsc na studiach, ale już były protesty na UAMie przy małych ograniczeniach np. z etnologi nie będzie magisterki.
Wtedy wszyscy chcieliby, żeby najlepsi po polibudzie uczyli Brajanka matematyki. Nawet za 2 średnie krajowe.
Teraz średnią krajową rodzice nie zaaceptuja.
Ładna zresztą zemsta PiSu na wykształciuchach, którzy zrobili KO na PiSie w wyborach w większych miastach. W Warszawie Trzaskowski, w Gdańsku Adamowicz.
Zaangażowany politycznie Broniarz. Mazurek zmasakrował go .
Proszą o podwyżkę i Kaczyński wyjeżdża z 500 zł na krowę xD
Piękna zemsta na wykształciuchach, którzy są liczni wśród nauczycieli. Wątpię aby dużo nauczycieli głosowało na PiS.
To tylko interesy. Chcieli Warszawę, Gdańsk i inne większe miasta. Wykształciuchy pokazali, gdzie jest miejsce PiSu...

Tak dal formalności: człowiek, który skończy studia to nie zawsze negatywny wykształciuch.
 
Back
Top