Widzę, że zaspamowałem ten temat przokropnie, ale pozwólcie, że się jeszcze nieco uzewnętrznię. Posłuchałem parę dni temu Bartosiaka i uderzyło mnie, że w jednym z wykładów chwalił Obamę za to, że "jest dobrym prezydentem, bo zwrócił się w kierunku Pacyfiku". Kaman, trochę bym więcej od pana Bartosiaka wymagał, niż takiego płytkiego bajania. Nieco tak, jakby o mega słabej wychowawczyni klas 1-3 powiedzieć, że jest dobrą nauczycielką, bo kładzie nacisk na wychowanie muzyczne (kładąc lagę na pozostałe przedmioty) - bo my akurat lubimy sobie pośpiewać.
Rozumiem, że pan Bartosiak zajmuje się Pacyfikiem, ale trzeba być naprawdę zamkniętym w swoim świecie, żeby nie rozumieć, że Pacyfik to nie jedyny problem USA. Ba! Problem na Pacyfiku wynika wprost z problemów wewnętrznych Ameryki, która jest przerośnięta biurokracją, zetatyzowana i w efekcie coraz słabsza ekonomicznie - a więc i militarnie. I z tego powodu w USA trwa wyścig z czasem w obliczu rosnących Chin, i z tego też powodu ktokolwiek by nie wygrał wyborów, musiałby tak czy owak zrobić słynny piwot. Nie było innej możliwości. Więc jaki jest sens chwalenia Obamy za zrobienie czegoś, co wynikało z sytuacji geopolitycznej?
Bartosiak bardzo przypomina mi w tej kwestii Kaczyńskiego (poważnie). Mianowicie wydaje mi się, że tak jak Kaczyński jest przekonany, że najważniejsze jest poważna polityka zagraniczna, a takimi pierdołami wewnętrznymi to nie ma się co zajmować. Czyli jak Kaczor: powstrzymujemy Niemców, budujemy międzymorze - i to nam da sukces. Tymczasem bez zasadniczych reform wewnętrznych nie będzie siły ekonomicznej na skuteczną politykę zagraniczną - a w tym przypadku Obama zepsuł chyba wszystko co w USA jeszcze jako tako funkcjonowało. Więc za co tego murzyna chwalić? Zaprawdę, nie wiem.
Czy w tym kraju nikt z posłuchem nie rozumie, że te dwie rzeczy (ekonomia i polityka) są od siebie zależne i żadna nie jest ważniejsza od drugiej? Bo to, że Mao swym szaleństwem udało się utrzymać niepodległość Chin było rzecz jasna warunkiem, dzięki któremu można było później wprowadzić cztery reformy Deng Xiaopinga... ale wprowadzenie czterech reform Deng Xiaopinga było znów warunkiem niezbędnym do tego, że dziś Chiny mogą rozgrywać światową grę geopolityczną. Niby oczywistość, ale.