Polityka

Twoim zadaniem należy, zdaniem innych nie. Ilu ludzi tyle będzie opinii.
Raz jeszcze zapytam: gdzie jest granica wolności słowa?
Ja uważam, że kończy się ona tam, gdzie zaczyna się ingerencja w dobra osobiste drugiej strony.
Inną rzeczą jest krytyka podejmowanych działań czy nawet merytoryczna krytyka danej osoby, a zupełnie inną same inwektywy wrzucane "od tak".

Granica jest inicjacja przemocy wzgledem czyjegos ciala lub wlasnosci.

2 ograniczenia, ktore wydaja sie byc niezbedne (ponizszy tekst jest cytatem) i musza byc penalizowane przez prawo karne:

Słowa-jako-część-działania
Pozornie istnieją oczywiste przykłady zachowań językowych, które można uznać za formy przemocy – mało kto zgodzi się chyba, że wolno mówić rzeczy takie jak „Pieniądze albo życie!” bądź „Zabiję cię!”. Trzeba jednak zrozumieć, że tym, co uznajemy za godne potępienia, gdy myślimy o takich słowach, nie są same słowa, ale działania, których słowa te są jedynie częścią. Musimy odróżnić słowa, które są tylko i wyłącznie słowami (a więc sposobem wyrażenia czyjejś opinii lub emocji), od słów, które są częścią działania. Wypowiadanie słów może być zakazane tylko i wyłącznie, gdy słowa te są częścią działania, które samo w sobie jest zakazane. Ponieważ zakazane jest obrabowywanie innych osób, zakazane jest także mówienie „pieniądze albo życie”, słowa te są bowiem częścią zakazanego działania. W takim wypadku nie zakazujemy jednak tak naprawdę wypowiadania słów „Pieniądze albo życie!” (nie uchylamy absolutnej wolności słowa), ale działania, które pojawiają się wraz z tym słowami. Same słowa, uwolnione od nadającej im określone znaczenie ramy naszego działania – nie mogą być zabronione. Gdyby ktoś znalazł kartkę, na której napisane byłoby „Pieniądze albo życie!” i głośno odczytał te słowa (nie zdradzając chęci obrabowania innych osób), z pewnością nie naruszyłby niczyich praw. Z drugiej strony, gdyby ktoś wycelował w drugą osobę pistolet i następnie wskazał nim na trzymany przez nią portfel, sugerując, że jeśli nie odda portfela, zostanie zastrzelona, zainicjowałby przemoc, choć nie wypowiedziałby ani słowa.

Groźby
A co z groźbami? Czy wolno grozić drugiej osobie, że się ją zabije? Czy grożąca osoba nie korzysta jedynie z przynależnej jej wolności słowa? Wydaje się, że nie, istnieją bowiem silne przesłanki wskazujące, że grożąc zrobieniem x, dana osoba rozpoczęła robienie x, dlatego też, jeśli zakazane jest x (gdyż stanowi inicjację przemocy), zakazane jest również grożenie x. By zrozumieć, dlaczego tak jest, wyobraźmy sobie następującą sytuację. Idziemy ciemną ulicą i w pewnym momencie dostrzegamy, że idąc naprzeciw osoba sięga do kieszeni, wyciąga pistolet i strzela do nas. W którym momencie wolno nam zacząć się bronić:
(a) gdy druga osoba idzie naprzeciw nas ciemną ulicą?
(b) gdy uznamy, że wygląda podejrzanie?
(c) gdy sięgnie do kieszeni?
(d) gdy wyciągnie z niej jakiś przedmiot?
(e) gdy przedmiot ten wyda nam się bronią?
(f) gdy mamy 99% pewności (jak to obliczyć?), że jest to broń?
(g) gdy odbezpiecza pistolet i celuje?
(h) gdy padną pierwsze strzały?
(i) gdy strzały trafią w nas?
Mamy tu do czynienia z problemem continuum, który pojawia się, gdy rozpatrujemy ciąg elementów, w którym pierwszy element posiada pewną charakterystykę x, ostatni posiada zupełnie inną charakterystykę y, my zaś musimy określić, który ze znajdujących się między biegunami element ciągu jest zdarzeniem granicznym, w którym coś, co przed chwilą było x stało się y (coś, co nie było inicjacją przemocy, może być za inicjację przemocy uznane). Z pewnością fakt przechodzenia obok kogoś ciemną ulicą i „wyglądania podejrzanie” nie wystarcza, by uznać, że ktoś zainicjował przemoc. Z pewnością wystarcza do tego postrzelenie kogoś. Gdzie jednak dokładnie znajduje się moment, w którym wolno nam powiedzieć – „on inicjuje przemoc, możesz się bronić!”? Nie da się stworzyć żadnej ogólnej teorii, która pozwalałaby określić w każdym konkretnym przypadku, gdzie znajduje się ów moment. Wszystko, co można w takim wypadku zrobić, to określić pewnego rodzaju ogólne zasady i następnie, kierując się informacjami kontekstowymi, próbować interpretować poszczególne przypadki tak, by były one jak najbardziej zgodne z tą ogólną zasadą. Zapytajmy teraz, z czego wynika problem continuum w tym wypadku? Wynika on z faktu, iż potencjalna ofiara nie posiada pełnej informacji na temat intencji drugiej strony. Gdybyśmy wiedzieli, co druga osoba myśli (gdyby jej myśli pojawiały się na jej czole, tak jak destynacje wyświetlają się nad przednimi szybami autobusów), znalibyśmy jej plany i moglibyśmy zastosować odpowiednie środki zaradcze. W tym momencie powracamy do problemu gróźb. Problem z określeniem, kiedy zaczyna się agresja, wynika z niewiedzy na temat intencji drugiej strony, jednak w przypadku groźby problem niewiedzy znika. Groźba jest bowiem niczym myśl wypisana na czyimś czole – informuje nas o zamiarach drugiej strony. Gdy druga strona mówi nam, że ma zamiar nas zaatakować (lub że zrobi to, jeśli nie spełnimy jej warunków), możemy uznać, że działanie to już się rozpoczęło. Ktoś, kto grozi, że zrobi nam x, już zaczął nam robić x. Groźba jest sygnałem rozpoczęcia działania i dlatego daje nam prawo, by użyć przemocy, by się przed tym działaniem (nie przed samą groźbą) obronić.
Tak więc zarówno w wypadku słów takich jak „Pieniądze albo życie” bądź gróźb takich jak słowa „Zabiję cię!”, tym, co jest zakazane, jest określone działanie (stanowiące inicjację przemocy względem ciała lub własności), nie zaś same słowa. W samych słowach nie ma niczego, co mogłoby konstytuować inicjację przemocy – by do takiej inicjacji przemocy doszło, słowa muszą być częścią szerszego działania, które same z siebie stanowi naruszenie praw jednostki, a któremu słowa jedynie towarzyszą.
 
Trzeba pamiętać, że mówimy jednak (czy tego chcemy czy nie) o Prezydencie RP. Jakoś nie słyszy się o tysiącach spraw w takim kontekście w przypadku osób niepublicznych.
Polska i tak ma dosyć luźne podejście do takich "zarzutów", w wielu krajach idzie się za taką obrazę na szafot.
Naruszenie dóbr osobistych to dość delikatna sprawa, poza tym nie ma też tych spraw tyle, żeby robić z nich gówno-burzę.

Nic nowego, hipokryzja była, jest i będzie wszechobecna. Niezależnie od tego kto akurat będzie przy władzy. Dlatego stronię od dyskusji politycznych - nie lubię taplać się w gównie, niezależnie od tego czy płynie ono z prawej czy lewej strony.

Sprawa może i potraktowana zbyt poważnie (w mojej ocenie) bo obelżywych i dużo gorszych wypowiedzi jest w sieci pełno, ale jednak wszystko jest zgodne z literą prawa. Do nikogo pretensji mieć nie można. Co najwyżej Żulczyk może mieć pretensje do siebie, bo prawdopodobnie złamał prawo. No chyba, że A.D. mieści się w normie przyjętej za "debila" tj. osobę ociężałą umysłowo w stopniu lekkim - ale nie mnie to oceniać.
Wielokrotnie dziennikarze prawicowi byli prześladowani w sądach. WYborcza słynie z tego co później krytykował Europejski Trybunał Praw Człowieka. Praktycznie tabloidy stać na procesowanie się, wyborczą jeszcze, dorzeczy i wsieci mają kupę kasy dzięki reklamom spółek skarbu państwa, ale nie bez powodu nic większego się na rynku mediów nie urodziło. W USA metoda na zaprocesowanie człowieka to się chyba SLAP nazywa, ale w Polsce już przeginają...
Nawet jeśli uznalibyśmy paragraf za obrazę urzędu to dlaczego ważniejszy premier nie miałby być tym objęty?
I katalog tego jest tak samo otwarty jak przy obrazie uczuć religijnych i naruszeniu dóbr osobowych. To można do procesów w SN w USA czy w Trybunałach Konstytucyjnych na całym świecie: czy aborcja łamię konstytucje czy nie, albo kara śmierci. Sędziowie zwolennicy kary śmierci będą głosowali na nie, przeciwnicy za, bo ,,zakazuje kar okrutnych i wymyślnych". Null nic więcej nie ma w konstytucji USA. To zgodna czy niezgodna?
Tak samo aborcja, gdzie SN zalegalizował ją w USA, ostatnio w Korei połud. mimo sprzeciwy społeczeństwa, a odmówił w Kolumbii...
Argument, a za granicą tak jest jest słaby, bo można tym wszystko wyjaśnić patrz Francja...

 
Granica jest inicjacja przemocy wzgledem czyjegos ciala lub wlasnosci.

2 ograniczenia, ktore wydaja sie byc niezbedne (ponizszy tekst jest cytatem) i musza byc penalizowane przez prawo karne:

Słowa-jako-część-działania
Pozornie istnieją oczywiste przykłady zachowań językowych, które można uznać za formy przemocy – mało kto zgodzi się chyba, że wolno mówić rzeczy takie jak „Pieniądze albo życie!” bądź „Zabiję cię!”. Trzeba jednak zrozumieć, że tym, co uznajemy za godne potępienia, gdy myślimy o takich słowach, nie są same słowa, ale działania, których słowa te są jedynie częścią. Musimy odróżnić słowa, które są tylko i wyłącznie słowami (a więc sposobem wyrażenia czyjejś opinii lub emocji), od słów, które są częścią działania. Wypowiadanie słów może być zakazane tylko i wyłącznie, gdy słowa te są częścią działania, które samo w sobie jest zakazane. Ponieważ zakazane jest obrabowywanie innych osób, zakazane jest także mówienie „pieniądze albo życie”, słowa te są bowiem częścią zakazanego działania. W takim wypadku nie zakazujemy jednak tak naprawdę wypowiadania słów „Pieniądze albo życie!” (nie uchylamy absolutnej wolności słowa), ale działania, które pojawiają się wraz z tym słowami. Same słowa, uwolnione od nadającej im określone znaczenie ramy naszego działania – nie mogą być zabronione. Gdyby ktoś znalazł kartkę, na której napisane byłoby „Pieniądze albo życie!” i głośno odczytał te słowa (nie zdradzając chęci obrabowania innych osób), z pewnością nie naruszyłby niczyich praw. Z drugiej strony, gdyby ktoś wycelował w drugą osobę pistolet i następnie wskazał nim na trzymany przez nią portfel, sugerując, że jeśli nie odda portfela, zostanie zastrzelona, zainicjowałby przemoc, choć nie wypowiedziałby ani słowa.

Groźby
A co z groźbami? Czy wolno grozić drugiej osobie, że się ją zabije? Czy grożąca osoba nie korzysta jedynie z przynależnej jej wolności słowa? Wydaje się, że nie, istnieją bowiem silne przesłanki wskazujące, że grożąc zrobieniem x, dana osoba rozpoczęła robienie x, dlatego też, jeśli zakazane jest x (gdyż stanowi inicjację przemocy), zakazane jest również grożenie x. By zrozumieć, dlaczego tak jest, wyobraźmy sobie następującą sytuację. Idziemy ciemną ulicą i w pewnym momencie dostrzegamy, że idąc naprzeciw osoba sięga do kieszeni, wyciąga pistolet i strzela do nas. W którym momencie wolno nam zacząć się bronić:
(a) gdy druga osoba idzie naprzeciw nas ciemną ulicą?
(b) gdy uznamy, że wygląda podejrzanie?
(c) gdy sięgnie do kieszeni?
(d) gdy wyciągnie z niej jakiś przedmiot?
(e) gdy przedmiot ten wyda nam się bronią?
(f) gdy mamy 99% pewności (jak to obliczyć?), że jest to broń?
(g) gdy odbezpiecza pistolet i celuje?
(h) gdy padną pierwsze strzały?
(i) gdy strzały trafią w nas?
Mamy tu do czynienia z problemem continuum, który pojawia się, gdy rozpatrujemy ciąg elementów, w którym pierwszy element posiada pewną charakterystykę x, ostatni posiada zupełnie inną charakterystykę y, my zaś musimy określić, który ze znajdujących się między biegunami element ciągu jest zdarzeniem granicznym, w którym coś, co przed chwilą było x stało się y (coś, co nie było inicjacją przemocy, może być za inicjację przemocy uznane). Z pewnością fakt przechodzenia obok kogoś ciemną ulicą i „wyglądania podejrzanie” nie wystarcza, by uznać, że ktoś zainicjował przemoc. Z pewnością wystarcza do tego postrzelenie kogoś. Gdzie jednak dokładnie znajduje się moment, w którym wolno nam powiedzieć – „on inicjuje przemoc, możesz się bronić!”? Nie da się stworzyć żadnej ogólnej teorii, która pozwalałaby określić w każdym konkretnym przypadku, gdzie znajduje się ów moment. Wszystko, co można w takim wypadku zrobić, to określić pewnego rodzaju ogólne zasady i następnie, kierując się informacjami kontekstowymi, próbować interpretować poszczególne przypadki tak, by były one jak najbardziej zgodne z tą ogólną zasadą. Zapytajmy teraz, z czego wynika problem continuum w tym wypadku? Wynika on z faktu, iż potencjalna ofiara nie posiada pełnej informacji na temat intencji drugiej strony. Gdybyśmy wiedzieli, co druga osoba myśli (gdyby jej myśli pojawiały się na jej czole, tak jak destynacje wyświetlają się nad przednimi szybami autobusów), znalibyśmy jej plany i moglibyśmy zastosować odpowiednie środki zaradcze. W tym momencie powracamy do problemu gróźb. Problem z określeniem, kiedy zaczyna się agresja, wynika z niewiedzy na temat intencji drugiej strony, jednak w przypadku groźby problem niewiedzy znika. Groźba jest bowiem niczym myśl wypisana na czyimś czole – informuje nas o zamiarach drugiej strony. Gdy druga strona mówi nam, że ma zamiar nas zaatakować (lub że zrobi to, jeśli nie spełnimy jej warunków), możemy uznać, że działanie to już się rozpoczęło. Ktoś, kto grozi, że zrobi nam x, już zaczął nam robić x. Groźba jest sygnałem rozpoczęcia działania i dlatego daje nam prawo, by użyć przemocy, by się przed tym działaniem (nie przed samą groźbą) obronić.
Tak więc zarówno w wypadku słów takich jak „Pieniądze albo życie” bądź gróźb takich jak słowa „Zabiję cię!”, tym, co jest zakazane, jest określone działanie (stanowiące inicjację przemocy względem ciała lub własności), nie zaś same słowa. W samych słowach nie ma niczego, co mogłoby konstytuować inicjację przemocy – by do takiej inicjacji przemocy doszło, słowa muszą być częścią szerszego działania, które same z siebie stanowi naruszenie praw jednostki, a któremu słowa jedynie towarzyszą.
Teraz twierdzisz, że penalizowane powinny być wyłącznie groźby. Brak logiki w tym co napisałeś poprzednio jest zatrważający.
 
Nawet jeśli uznalibyśmy paragraf za obrazę urzędu to dlaczego ważniejszy premier nie miałby być tym objęty?
Nie jestem karnistą, nie wiem czy są przepisy prawne dot. osoby premiera.
Null nic więcej nie ma w konstytucji USA. To zgodna czy niezgodna?
Nie znam prawa amerykańskiego.
Argument, a za granicą tak jest jest słaby, bo można tym wszystko wyjaśnić patrz Francja...
Ja opieram się na tym co jest u nas.
 
Teraz twierdzisz, że penalizowane powinny być wyłącznie groźby. Brak logiki w tym co napisałeś poprzednio jest zatrważający.

A wcześniej niby co innego pisałem? Penalizacja to termin z prawa karnego, a nie prawa cywilnego. Nie odróżniasz prawa karnego od cywilnego.
 
Nawet jeśli uznalibyśmy paragraf za obrazę urzędu to dlaczego ważniejszy premier nie miałby być tym objęty?
Może ma tu znaczenia to, że Prezydent jednak jest wybierany w wyborach bezpośrednio, ma mandat społeczny itd. a premierem to może być nawet Marcinkiewicz czy inna Kopacz.
Premier na większą władzę ale to Prezydent jest wybierany przez społeczeństwo, no i jest "głową państwa", nie Premier.
:zakręcony:
 
Nie jestem karnistą, nie wiem czy są przepisy prawne dot. osoby premiera.

Nie znam prawa amerykańskiego.

Ja opieram się na tym co jest u nas.
Nie piszę czy powinien być skazany czy nie, tylko czy ten przepis o obrazie prezydenta ma sens.
No tak, ale skoro jakby nie patrzeć premier jest ważniejszą osobą niż prezydent niby ,,pierwsza osoba w państwie". Będąc konsekwentni musielibyśmy to rozciągnąć. Francja mocno karze, ale u nich prezydent może dużo. W Polsce praktycznie oprócz wetowania...

Jaś Kapela chciał kasę za przyjście do programu, ale Stanowski mu zapłaci zero EUR zero zł. Mistrz xD
 
Może ma tu znaczenia to, że Prezydent jednak jest wybierany w wyborach bezpośrednio, ma mandat społeczny itd. a premierem to może być nawet Marcinkiewicz czy inna Kopacz.
Premier na większą władzę ale to Prezydent jest wybierany przez społeczeństwo, no i jest "głową państwa", nie Premier.
:zakręcony:

to jest pewnie powodem, ale i tak słabym. Jest za to dowodem na to, że prawo weta i łaski ma sens. Gdyby prezydent był takim King Kongiem możliwości jak we Francji czy w USA to może ten zapis o obrazie urzędu byłby logiczny. Bo tam jest to głowa państwa, boss wszystkich bosów politycznych
 
Może ma tu znaczenia to, że Prezydent jednak jest wybierany w wyborach bezpośrednio, ma mandat społeczny itd. a premierem to może być nawet Marcinkiewicz czy inna Kopacz.
Premier na większą władzę ale to Prezydent jest wybierany przez społeczeństwo, no i jest "głową państwa", nie Premier.
:zakręcony:

Czyli popularność powinna być tutaj kryterium przyznania specjalnego przywileju?
 
A wcześniej niby co innego pisałem? Penalizacja to termin z prawa karnego, a nie prawa cywilnego. Nie odróżniasz prawa karnego od cywilnego.
Zadałem Ci wyraźne pytanie czy można Cię bezkarnie obrażać. Stwierdziłeś, że skończyłoby się to pozwem cywilnym. Czyli co? Można obrażać czy nie? Jest wolność słowa czy nie? To, że prokuratura zrobiła coś za Dudę to zło? Zdecyduj się wreszcie.

Czyli co, ograniczamy wolność słowa do tego, że pozywamy tylko z powództwa cywilnego? Gubisz się coraz bardziej, a to mi zarzucasz nieznajomość prawa ;)
 
Zadałem Ci wyraźne pytanie czy można Cię bezkarnie obrażać. Stwierdziłeś, że skończyłoby się to pozwem cywilnym. Czyli co? Można obrażać czy nie? Jest wolność słowa czy nie? To, że prokuratura zrobiła coś za Dudę to zło? Zdecyduj się wreszcie.

Nie mam do Ciebie juz cierpliwosci. Tlumacze Ci w kolko to samo. Wolnosc slowa to wolnosc od penalizacji mowy. Prawo cywilne nie penalizuje. Nie masz ani pojecia o tym czym sie rozni prawo karne od prawa cywilnego i nie wiesz na czym polega wolnosc slowa, ale madrzysz sie jakbys byl ekspertem w temacie.
 
Nie mam do Ciebie juz cierpliwosci. Tlumacze Ci w kolko to samo. Wolnosc slowa to wolnosc od penalizacji mowy. Prawo cywilne nie penalizuje. Nie masz ani pojecia o tym czym sie rozni prawo karne od prawa cywilnego i nie wiesz na czym polega wolnosc slowa, ale madrzysz sie jakbys byl ekspertem w temacie.
To Ty masz problem z rozumieniem słowa pisanego, doktorze prawa :lol:.
Podałeś przykład Żulczyka, który prawdopodobnie popełnił przestępstwo z Kodeksu Karnego, dlatego napisałem o penalizacji. Wysłałem Ci "geniuszu" nawet konkretny artykuł, który przypuszczalnie złamał.
Nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie czym jest wolność słowa - wysyłasz artykuł odnośnie gróźb. Stwierdzasz, że "obelgi" powinny być dopuszczone bo są w ramach szeroko rozumianej wolności słowa. Dlaczego zatem i na jakiej podstawie chciałbyś procesować się cywilnie ws. obelg w Twoim kierunku?
Rozdwojenie jaźni? Podwójna moralność?
 
@Karateka@ , może spróbuję prościej:


Czy w ramach wolności słowa mogę nazywać Cię:
1. idiotą
2. kretynem
3. pedałem
4. pedofilem

Czy może mogę nazywać Cię np. tylko idiotą a już nie mogę nazywać Cię kretynem, pedałem, pedofilem. Jeśli tak, to czemu i na jakiej podstawie jedno ma być dopuszczalne, drugie natomiast nie?

Jeśli natomiast mogę, to o jakim powództwie cywilnym mowa?
Jeśli nie mogę, bo naruszam tym np. Twoje dobra osobiste, to o jakiej wolności słowa mówisz?
 
Czyli popularność powinna być tutaj kryterium przyznania specjalnego przywileju?
Po 1. Wcale nie twierdzę, że powinny być tego typu przywileje, po prostu głośno myślałem na temat pytania, które Kolega wyżej zadał.

Po 2. to nie popularność tylko mandat społeczny, pewne stanowisko, "głowa państwa" to co innego niż lista przebojów radia Zet.
 
Memcen się zbłaźnił tym występem, niech on się lepiej trzyma tematu podatków i porad jak ich unikać, bo od tego jest najlepszy.

 
To Ty masz problem z rozumieniem słowa pisanego, doktorze prawa :lol:.
Podałeś przykład Żulczyka, który prawdopodobnie popełnił przestępstwo z Kodeksu Karnego, dlatego napisałem o penalizacji. Wysłałem Ci "geniuszu" nawet konkretny artykuł, który przypuszczalnie złamał.
Nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie czym jest wolność słowa - wysyłasz artykuł odnośnie gróźb. Stwierdzasz, że "obelgi" powinny być dopuszczone bo są w ramach szeroko rozumianej wolności słowa. Dlaczego zatem i na jakiej podstawie chciałbyś procesować się cywilnie ws. obelg w Twoim kierunku?
Rozdwojenie jaźni? Podwójna moralność?

1. Jestem za wolnoscia slowa, czyli za depenalizacja przestepstwa znieslawienia i przestepstwa zniewazania (w tym glowy Panstwa) oraz za deregulacja ochrony uczuc religijnych.
2. Zulczyk zniewazyl glowe panstwa, co jest penalizowane, a moim zdaniem nie powinno byc. Mozesz miec inna opinie - spoko. Twoim zdaniem tutaj powinno dojsc do ograniczenia zasady wolnosci slowa, moim nie.
3. Uwazam ze sankcja karna w tych przypadkach jest nie do pogodzenia z gwarancja wolnosci do wyrażania swoich poglądów, a wystarczajaca jest ochrona gwarantowana przepisami prawa cywilnego.
4. Napisalem, ze moglbym sie procesowac w postepowaniu cywilnym gdyby Twoje klamstwa/znieslawienie naruszylyby moje dobra osobiste np. zostalbym zwolniony z pracy, bo moj szef dalby wiare Twoim oszczerstwom i wtedy musialbys mi zaplacic odszkodowanie, ktore by pokrylo szkode ktora ponioslem, jak rowniez utracone korzysci, ktore moglbym osiagnac gdyby nie Twoje dzialanie.
 
Memcen się zbłaźnił tym występem, niech on się lepiej trzyma tematu podatków i porad jak ich unikać, bo od tego jest najlepszy.


W momecie, w ktorym powiedzial, ze chce tasme profesjonalna to wydaje mi sie, ze Stanowski postawil sobie za punkt honoru zeby go na czyms glupim zlapac i bardzo chcial aby Mentzen przyznal sie do bycia homofobem i katolem. Ciezko sie bronic majac w partii takich kolegow jakich sie ma, a to tylko jeden dziennikarz. Sportowy. Co to bedzie jak by sie Slawek dostal do parlamentu.

A mogl sie odgryzc Stanowskiemu i powiedziec, ze Kanal Sportowy popiera PiS i propagande TVP bo zapraszaja Szkolnikowskiego i innych z TVP Sport do siebie.

Ciekawe czy HP z Korwinem dojdzie do skutku. To dopiero bedzie ogien.
 
1. Jestem za wolnoscia slowa, czyli za depenalizacja przestepstwa znieslawienia i przestepstwa zniewazania (w tym glowy Panstwa) oraz za deregulacja ochrony uczuc religijnych.
4. Napisalem, ze moglbym sie procesowac w postepowaniu cywilnym gdyby Twoje klamstwa/znieslawienie naruszylyby moje dobra osobiste np. zostalbym zwolniony z pracy, bo moj szef dalby wiare Twoim oszczerstwom i wtedy musialbys mi zaplacic odszkodowanie, ktore by pokrylo szkode ktora ponioslem, jak rowniez utracone korzysci, ktore moglbym osiagnac gdyby nie Twoje dzialanie.

No to piękna sprzeczność. Czyli ogólnie jesteś za wolnością słowa, ale jak Ci się "krzywda stanie" z tego tytułu to do sądu. Właśnie tego się spodziewałem.

No i oczywiście musiałeś do tego wtrącić obrazę uczuć religijnych. Kto normalny drze publicznie Biblię czy maluje tęczowe flagi na symbolach matki boskiej lub doczepia do tego jakieś kutasy (i nie mam tu na myśli sznureczków) i co to ma na celu?

Czy poczytalny i zdrowy na umyśle człowiek tak się zachowuje?
Takie coś robią wyłącznie kompletni kretyni, ewentualnie prowokatorzy lub użyteczni idioci - i mimo, że mnie osobiście to jakoś nie rusza, bo jestem deistą, to karałbym za takie zniewagi symboli religijnych - niezależnie czy to symbole katolickie czy jakiegokolwiek innego zarejestrowanego wyznania w kraju.

Tak samo karałbym, za niepodparte żadnymi dowodami szkalowanie czyjegoś wizerunku. Niezależnie od tego czy szkody wynikłe z takiego działania są mierzalne.
 
Za Konstytucją:

lech_walesa_konstytucja_nczas.jpg
 
W momecie, w ktorym powiedzial, ze chce tasme profesjonalna to wydaje mi sie, ze Stanowski postawil sobie za punkt honoru zeby go na czyms glupim zlapac i bardzo chcial aby Mentzen przyznal sie do bycia homofobem i katolem. Ciezko sie bronic majac w partii takich kolegow jakich sie ma, a to tylko jeden dziennikarz. Sportowy. Co to bedzie jak by sie Slawek dostal do parlamentu.

A mogl sie odgryzc Stanowskiemu i powiedziec, ze Kanal Sportowy popiera PiS i propagande TVP bo zapraszaja Szkolnikowskiego i innych z TVP Sport do siebie.

Ciekawe czy HP z Korwinem dojdzie do skutku. To dopiero bedzie ogien.
już bardziej bym czekał na HP z Bosakiem. JKM już mnie niczym nie będzie szokował.

@klocuniek
odnośnie tekstu o Kościele i jego wpływach, majątku itp.
To jest klasyk na którym wywrotkę zaliczają często nacjonaliści, a teraz niestety też korwiniści przez ten ich sojusz.
Jeśli mówimy o roszczeniach żydowskich to co z roszczeniami kościelnymi?

Kościół dostał od państwa działki liczące 60 tysięcy hektarów.

Kościół przejął łącznie 490 nieruchomości, w tym 19 szpitali, osiem domów dziecka, 26 szkół, dziewięć przedszkoli, trzy muzea, dwa teatry, dwie biblioteki, budynki archiwum, prokuratury, sądu, izby skarbowej, operetki, dworzec PKS i nawet browar.

Ile jeszcze w 2011 roku dostawał KK od państwa



Teraz wyobraźmy sobie Żydowską Komisję Majątkową, a nie kościelną :usunto:

Tyle tys. hektarów, ale jakich? To raczej nie jest ziemia rolna, której skarb państwa nadal ma mnóstwo, organizacje rolnicze mówiły wielokrotnie aby ułatwić zakładanie spółdzielni i wtedy będzie więcej dzierżaw...
... wiec jakie? Ten pan jest w tym specjalistą:
1622046211496.png
razem z Adamowiczem robił dobre interesy. A to jakiś proboszcz dostaje ziemie pod kościół za darmo, a później sprzedaje na supermarket, a to jakaś część parku. Jeśli prawnik dał sie tak nabrać to powinien oddać dyplom, ale czy Adamowicz był tak słabym prawnikiem?
Slawoj Leszek Głódź ma też byczą emeryturą generalską, mimo że taki jego z jego generał jak z...

Klasyk w samorządach: ziemie oddane czasami za 1 zł.


Jakie były tłumaczenia prawicy? Bo Kościół to nie jest od tego aby się komuś podobać, tylko wykonywać misję jak to mówił Warzecha, Ziemkiewicz i reszta.
Tak: postanowili być tak silni, że codziennie mogą sobie puszczać do snu, bo po co dbać o wizerunek skoro ma się tyle kasy? Po co dbać o to aby Kościół był zbudowany od dołu do góry, miał wiernych fanów? Stał się korporacja o charakterze mocno podejrzanym


Majątek kościoła, który dostał po 89 roku to minimum 25 mld zł. Ile firm polskich firm ma taki majątek? Majątek nie sprzęt o dużej wartości. Nie mówiąc już o osobach?
Z taką kasą możesz każdego przekupić, szantażować, plus dużo SBków robiących interesy z KK...

A po wojnie przecież Polska była w ruinie. Kilkadziesiąt procent księży zginęło. Państwo odbudowało dużą część, a później Kościół: ej oddaj. No nie: gdyby w Polsce nie było po wojnie komunizmu to oni sami musieliby dużo odbudować...

Mentzen trochę z papieżem poleciał. Papież Franciszek jest często nadinterpretowany. To jest strategia rodem z amerykańskich Demokratów: my jesteśmy chrześcijanami, ale to kościół ma złą interpretacje, nasi pastorzy dobrze mówią (legendarny pastor Obamy z wypowiedzią, że USA zasłużyły na WTC).. Jest masę opracowań odnośnie tego w internecie. Nic nie zmienił w nauce. Od dawna w katechizmie jest napisane:
,,
Powinno się traktować je z szacunkiem,
współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak
niesłusznej dyskryminacji"
A że jakiś biskup coś powiedział to nie ma znaczenia -to papież ma dogmat nieomylności w sprawie wiary.

Ale i tak uważam, że nikt z Konfederacji nie wypadłby tak dobrze jak Mentzen. Jeśli nie dadzą go na kandydata na prezydenta to są....

Argument: my to nie dla siebie. Kościół oddaje dużo: państwo, obywatele niosą pomoc misyjną kościoła:
1622047209466.png


Też słaba riposta na dane o tym, że 20% młodych Amerykanów mówi, że jest homo.
Coś koło 30 tys. małżeństw homo w DE po legalizacji w chyba 2016 roku.
UK proporcjonalnie też podobnie.
To są dane, a nie dane sondażowe, które można fałszować...
Czy trzeba o tym mówić? Tak, ponieważ temat jest nośny i musi być rozwiązany. Jest nośny bo idealnie nadaje się do strategii marketingowych wielkich korporacji: ty nie tylko kupujesz u nas. Ty wspierasz prześladowaną mniejszość. Tak będzie bez względu czy tego chcesz czy nie.
Jak to rozwiązać skoro Konfederacja jest za ograniczeniem biurokracji? Pomysł prezydenta z kampanii prezydenckiej w 2015 roku: ustawa o statusie osoby bliskiej, aby uniknąć tych przeklętych procesów spadkowych i innej papierologi....
 

no na samych donejtach działalności nie zrobisz (tak samo jak Hołownia, który jest książkowym przykładem), ale też trzeba uważać, bo Ruscy lubią mocno dezinformować jak kiedyś SBecja ze słynnym pamiętnikiem ,,dziecka" JPII...
 
@klocuniek
odnośnie tekstu o Kościele i jego wpływach, majątku itp.
To jest klasyk na którym wywrotkę zaliczają często nacjonaliści, a teraz niestety też korwiniści przez ten ich sojusz.
Jeśli mówimy o roszczeniach żydowskich to co z roszczeniami kościelnymi?
Bezimienny - moje pytanie brzmiało:
Wpadka z ziemią Kościoła? Na czym ona niby polega w tym co Mentzen mówi wg Ciebie?
Jakoś nie wyłapałem tego, że Mentzen jakąś tutaj wpadkę zaliczył, nie pamiętam, że była mowa o "ziemi Kościoła". Mogłem nie przysłuchać się w tym momencie za dobrze, dlatego podaj proszę czas filmu w którym coś takiego było lub napisz o co Ci konkretnie chodzi. Jakiś cytat Mentzena poprzedzone pytaniem, czy poruszeniem kwestii dotyczącej "ziemi Kościoła".
Przecież Mentzen sam mówił w tym programie, że gospodarka nikogo nie obchodzi, a Gwiazdowski za gadanie tylko o podatkach i gospodarce dostał łomot od orków i dlatego kwestie światopoglądowe są poruszane głównie przez Konfe i to jest spoiwo tych 3 ugrupowań.
I co w związku z tym? Taka jest prawda i tak to wygląda. Czas wyborczy, a merytoryczne odniesienia względem spraw najważniejszych to dwa, odmienne i różne Światy. Podajesz przykład narracji wyborczej, a ja mówię o czasie obecnym i jak wyobrażam sobie prowadzenie rozmowy z Mentzenem w tego typu programach, moje oczekiwania są takie jak Mentzena o czym wspomniał na koniec programu. Stanowski pokazał, że niczym nie odbiega od innych demagogów i wichrzycieli, prowokatorów, udawaczy (sam to nawet przyznał), na potrzeby zwiększenia zasięgów, a nie merytorycznej dyskusji o rzeczach najważniejszych.
Ale strategie korwinistów i nacjonalistów w sprawie:
- imigracji
- podatków
- ingerencji państwa patrz propozycje Ruchu Narodowego w sprawie fejsa
To się kłóci liberalny konserwatyzm z nacjonalizmem. Chyba, że Bosak z Winickim porzucili swój nacjonalizm... Jak wkurzyć narodowca: spytać się w czym się właściwie różnicie od Razem jeśli chodzi o gospodarkę? Bosak masę tweetów skasował z ery kłótni z KNP z czego libertarianie mieli bekę.
Aleś wyjechał. Wspominałem o rozmowie Mentzena ze Stamowskim, Ty to cytujesz i rozsnuwasz przejawy podziałów poglądowych wśród członków Konfy ale niech Ci będzie. Wyobraź sobie, że to nie narodowcy wiodą prym w Konfederacji i główne jej tezy odnośnie procesu naprawy naszej polskiej siermiężnej rzeczywistości nie zawierają efektów socjalizujących poglądów niektórych narodowców. Ojciec godzi się na niektóre wybryki swoich dzieci i traktuje je z odpowiednią tolerancją i nie pozwala, by przejęły władzę nad prowadzeniem gospodarstwa domowego ;)
 
Last edited:
Do tego studiuje całymi dniami Korwina i Konfederację, szczerze ich nienawidząc, żeby móc tutaj prowokować biednego Klocuńka
:lol: Nie mam tyle czasu, by prostować wszystko co wygaduje na temat Konfy jak również nie jestem tak mocno emocjonalnie przywiązany do jakiejkolwiek formacji politycznej, by gotować się w obliczu każdego wpisu obojętnie jak wielce bzdurnego. Czasem łatwo ulec pokusie zakwalifikowanie kogoś, ocenienie jego poglądów na bazie niewystarczających danych.
Mentzen natomiast jest za wolnością słowa gdy obraża się uczucia gejów
Możesz podać jakiś przykład?

Poza tym - uczucia gejów są w jakiś sposób sklasyfikowane i różnią się od uczuć innych ludzi? Gdzie równość w takim razie?
:zakręcony:
 
Last edited:
Back
Top