Karateka@
UFC Middleweight
Twoim zadaniem należy, zdaniem innych nie. Ilu ludzi tyle będzie opinii.
Raz jeszcze zapytam: gdzie jest granica wolności słowa?
Ja uważam, że kończy się ona tam, gdzie zaczyna się ingerencja w dobra osobiste drugiej strony.
Inną rzeczą jest krytyka podejmowanych działań czy nawet merytoryczna krytyka danej osoby, a zupełnie inną same inwektywy wrzucane "od tak".
Granica jest inicjacja przemocy wzgledem czyjegos ciala lub wlasnosci.
2 ograniczenia, ktore wydaja sie byc niezbedne (ponizszy tekst jest cytatem) i musza byc penalizowane przez prawo karne:
Słowa-jako-część-działania
Pozornie istnieją oczywiste przykłady zachowań językowych, które można uznać za formy przemocy – mało kto zgodzi się chyba, że wolno mówić rzeczy takie jak „Pieniądze albo życie!” bądź „Zabiję cię!”. Trzeba jednak zrozumieć, że tym, co uznajemy za godne potępienia, gdy myślimy o takich słowach, nie są same słowa, ale działania, których słowa te są jedynie częścią. Musimy odróżnić słowa, które są tylko i wyłącznie słowami (a więc sposobem wyrażenia czyjejś opinii lub emocji), od słów, które są częścią działania. Wypowiadanie słów może być zakazane tylko i wyłącznie, gdy słowa te są częścią działania, które samo w sobie jest zakazane. Ponieważ zakazane jest obrabowywanie innych osób, zakazane jest także mówienie „pieniądze albo życie”, słowa te są bowiem częścią zakazanego działania. W takim wypadku nie zakazujemy jednak tak naprawdę wypowiadania słów „Pieniądze albo życie!” (nie uchylamy absolutnej wolności słowa), ale działania, które pojawiają się wraz z tym słowami. Same słowa, uwolnione od nadającej im określone znaczenie ramy naszego działania – nie mogą być zabronione. Gdyby ktoś znalazł kartkę, na której napisane byłoby „Pieniądze albo życie!” i głośno odczytał te słowa (nie zdradzając chęci obrabowania innych osób), z pewnością nie naruszyłby niczyich praw. Z drugiej strony, gdyby ktoś wycelował w drugą osobę pistolet i następnie wskazał nim na trzymany przez nią portfel, sugerując, że jeśli nie odda portfela, zostanie zastrzelona, zainicjowałby przemoc, choć nie wypowiedziałby ani słowa.
Groźby
A co z groźbami? Czy wolno grozić drugiej osobie, że się ją zabije? Czy grożąca osoba nie korzysta jedynie z przynależnej jej wolności słowa? Wydaje się, że nie, istnieją bowiem silne przesłanki wskazujące, że grożąc zrobieniem x, dana osoba rozpoczęła robienie x, dlatego też, jeśli zakazane jest x (gdyż stanowi inicjację przemocy), zakazane jest również grożenie x. By zrozumieć, dlaczego tak jest, wyobraźmy sobie następującą sytuację. Idziemy ciemną ulicą i w pewnym momencie dostrzegamy, że idąc naprzeciw osoba sięga do kieszeni, wyciąga pistolet i strzela do nas. W którym momencie wolno nam zacząć się bronić:
(a) gdy druga osoba idzie naprzeciw nas ciemną ulicą?
(b) gdy uznamy, że wygląda podejrzanie?
(c) gdy sięgnie do kieszeni?
(d) gdy wyciągnie z niej jakiś przedmiot?
(e) gdy przedmiot ten wyda nam się bronią?
(f) gdy mamy 99% pewności (jak to obliczyć?), że jest to broń?
(g) gdy odbezpiecza pistolet i celuje?
(h) gdy padną pierwsze strzały?
(i) gdy strzały trafią w nas?
Mamy tu do czynienia z problemem continuum, który pojawia się, gdy rozpatrujemy ciąg elementów, w którym pierwszy element posiada pewną charakterystykę x, ostatni posiada zupełnie inną charakterystykę y, my zaś musimy określić, który ze znajdujących się między biegunami element ciągu jest zdarzeniem granicznym, w którym coś, co przed chwilą było x stało się y (coś, co nie było inicjacją przemocy, może być za inicjację przemocy uznane). Z pewnością fakt przechodzenia obok kogoś ciemną ulicą i „wyglądania podejrzanie” nie wystarcza, by uznać, że ktoś zainicjował przemoc. Z pewnością wystarcza do tego postrzelenie kogoś. Gdzie jednak dokładnie znajduje się moment, w którym wolno nam powiedzieć – „on inicjuje przemoc, możesz się bronić!”? Nie da się stworzyć żadnej ogólnej teorii, która pozwalałaby określić w każdym konkretnym przypadku, gdzie znajduje się ów moment. Wszystko, co można w takim wypadku zrobić, to określić pewnego rodzaju ogólne zasady i następnie, kierując się informacjami kontekstowymi, próbować interpretować poszczególne przypadki tak, by były one jak najbardziej zgodne z tą ogólną zasadą. Zapytajmy teraz, z czego wynika problem continuum w tym wypadku? Wynika on z faktu, iż potencjalna ofiara nie posiada pełnej informacji na temat intencji drugiej strony. Gdybyśmy wiedzieli, co druga osoba myśli (gdyby jej myśli pojawiały się na jej czole, tak jak destynacje wyświetlają się nad przednimi szybami autobusów), znalibyśmy jej plany i moglibyśmy zastosować odpowiednie środki zaradcze. W tym momencie powracamy do problemu gróźb. Problem z określeniem, kiedy zaczyna się agresja, wynika z niewiedzy na temat intencji drugiej strony, jednak w przypadku groźby problem niewiedzy znika. Groźba jest bowiem niczym myśl wypisana na czyimś czole – informuje nas o zamiarach drugiej strony. Gdy druga strona mówi nam, że ma zamiar nas zaatakować (lub że zrobi to, jeśli nie spełnimy jej warunków), możemy uznać, że działanie to już się rozpoczęło. Ktoś, kto grozi, że zrobi nam x, już zaczął nam robić x. Groźba jest sygnałem rozpoczęcia działania i dlatego daje nam prawo, by użyć przemocy, by się przed tym działaniem (nie przed samą groźbą) obronić.
Tak więc zarówno w wypadku słów takich jak „Pieniądze albo życie” bądź gróźb takich jak słowa „Zabiję cię!”, tym, co jest zakazane, jest określone działanie (stanowiące inicjację przemocy względem ciała lub własności), nie zaś same słowa. W samych słowach nie ma niczego, co mogłoby konstytuować inicjację przemocy – by do takiej inicjacji przemocy doszło, słowa muszą być częścią szerszego działania, które same z siebie stanowi naruszenie praw jednostki, a któremu słowa jedynie towarzyszą.