Patrzę na tego gifa od kaczki i pomyślałem, że zadam wam drodzy koledzy pytanie. Poznałem kolejną łanię, oczywiście wszyscy wiemy gdzie, tylko tym razem doświadczenie było dość nowe.
Jak daleko posunęliście się w przemocy fizycznej w stosunku do kobiety? Nie mówię o napierdalaniu za zbyt słoną zupę, ale generalnie. Czy ktoś z was próbował wypłacić kilka liści partnerce w trakcie np? Mnie osobiście przeraża jak szybko to eskaluje w czystą agresję również poza łóżkiem. Wiem, że to nie pogotowie seksualne cohones, ale moje pytanie dotyczy ogółu. Dziś np koleżanka rzuciła z kuchni dość złośliwą uwagę i mam wrażenie, że celowo mnie sprowokowała by dostać. Pytam serio.
Gadałem z nią i żaliła się, że jej faceci okazywali się psycholami, ale nie wydaje się Wam, że to baba sama nakręca tą spiralę bólu/upokorzenia?
Moje pytanie wynika raczej z ciekawości, nie wiążę z nią przyszłości (co oczywiste) choć kilka mieszkań w wawie ma na siebie ;)))