Dobrze, że wiesz, że się różnią. To nie jest sprawa moralna tylko naukowa
Nawiazujesz do teorii ewolucyjnej, jakoby facet ciągle był w poszukiwaniu i jego zadaniem było zapłodnienie jak największej ilości kobiet w celu posiadania potomstwa? Wszystko elegancko, ale sama nazwa teorii wskazuję na ewolucję. Ludzka świadomość też ewoluuje, a ja osobiście uważam, że opieranie swoich poglądów i moralności na wiedzy i narzędziach z poprzednich epok to bloker ewolucji.
W innych dziedzinach odkrywamy i pielęgnujemy inne narzędzia. Jeśli chodzi o popęd seksualny i podejście do współżycia - to również ewoluuje.
Prosty przykład - tzw "gadzi mózg" czyli emocjonalny system "walcz albo uciekaj".
Kiedyś - realne zagrożenia, ten mechanizm pozwalał uciekać przed dziką zwierzyną lub walczyć o życie.
Ten sam system aktywuje się dzisiaj u człowieka w wielu sytuacjach, które nie są realnym zagrożeniem. To bardzo archaiczny mechanizm. Odpala się u dzisiejszego człowieka przy okazji wchodzenia w "nowe", przy wyzwaniach, w sytuacjach które nie są zagrożeniem dla ciała i życia.
Człowiek radzi sobie z tym przełamując lęk - oczywistym faktem jest, że archaiczny mechanizm niedopasowany do dzisiejszego świata i możliwości człowieka nie ma w wielu sytuacjach racji bytu.
Podobnie jest z podejściem do seksu.
To już nie te czasy... A jeśli ktoś się kieruje teoria ewolucyjna, to chyba głównie po to, żeby rozładować dysonans poznawczy powstały w wyniku rozwiazlosci seksualnej, która jest zaprzeczeniem szacunku do siebie samego i do kobiet.
Poza tym wystarczy spojrzeć na kraje gorzej rozwinięte, gdzie liczba ludności i dzietnosc jest bardzo wysoka. Tam z pewnością może dominować takie podejście z racji słabszego rozwinięcia ludzkości. To pokazuje jakie są konsekwencje braku ewolucji w kontekście seksualności.
Powtórzę się, już o tym pisałem w tym wątku - rozwiazlosc seksualna to próba poszukiwania bliskości. Jest to często jedyna dostępna forma dla faceta, ponieważ realnie jest od siebie oddzielony jeśli chodzi o emocje, uczucia, więc podąża taką droga poszukiwań, jaka jest w jego przypadku możliwa.
Analogicznie - w momencie, gdy mężczyzna budowałby bliższa relacje z samym sobą, tj pozwalałby sobie na czucie i wyrażanie emocji w sposób konstruktywny, z automatu rozwiazlosc mogłaby spasc nawet do zera, ponieważ pojawiłaby się możliwość realnej bliskości w relacji - poszukiwania zmieniłyby charakter. Na celowniku pojawiłyby się min. Wartości, jakie kobieta posiada i pielęgnuje.
Pojawia się również wtedy świadomość, jak w kontekście emocji i uczuć wpływa na człowieka "ewolucyjne" podejście do seksu. Świadomość, która nie miała szansy się objawic z racji oddzielenia od siebie.
Podsumowując - kobieta, która dużo uprawia seksu, czy facet, który dużo uprawia seksu.. Nie ma różnicy - oboje szukają siebie i nie są blisko ze swoimi emocjami i uczuciami, nierzadko są od nich oddzieleni.
A perspektywa ewolucyjna w tym kontekście to wręcz przeszkoda dla mężczyzny, który będzie odciagal siebie samego od pracy nad swoim emocjonalnym Ja w imię archaicznych mechanizmów, paradoksalnie zwanych "ewolucyjnymi". Dlaczego paradoksalnie? Bo w ten sposób sam sobie na ewolucję nie pozwala.
Pozdro!