Pogotowie Sercowe Cohones

Z moich obserwacji wynika, że osoby z którymi próbujesz tu dyskutować mają Cię po prostu za przegrywa życiowego i traktują jak gówno które przykleiło się do podeszwy. Mieszkasz w namiocie, pijesz wodę z kałuży itp. więc pewnie nasuwa się im od razu że dziewczyna z którą chce mieć z Tobą cokolwiek wspólnego musi być takim samym dnem.


Nie mieszkam w namiocie ani nie pije wody z kałuży.

I reszta...cóż, to znowu jest projekcja. Jak to z tym namiotem i kałuża. Nie możesz wiedzieć czy ta dziewczyna jest na tym samym poziomie życiowym, ba, to co pisałem świadczy o tym że jest na zupełnie innym, więc...w sumie sam przyxnskes że to jakieś wyobrażenie z dupy nie poparte niczym.
 
Z moich obserwacji wynika, że osoby z którymi próbujesz tu dyskutować mają Cię po prostu za przegrywa życiowego i traktują jak gówno które przykleiło się do podeszwy. Mieszkasz w namiocie, pijesz wodę z kałuży itp. więc pewnie nasuwa się im od razu że dziewczyna która chce mieć z Tobą cokolwiek wspólnego musi być takim samym dnem.
To musi być Twoja projekcja! :awesome:
 
Wszystkie dewiacje są próbą załatania poważnych deficytów w relacji z samym sobą. Takie formy upokarzania w kontekście seksualnym metaforycznie układają się formy, ktore przypominają to, co w duszy od dawna "nie gra".

Osoba, która przyzwala sobie na takie odchylenia żyje w głębokiej nieświadomości odnośnie tego, jakie procesy zaszły i zachodzily w jej życiu emocjonalnym i uczuciowym. Jest oderwana od swojej emocjonalnej natury, a jej jedyną forma poszukiwań realnej bliskości jest seks związany z dewiacjami, z prostej przyczyny - taka forma jest na ten moment najłatwiejsza do osiągnięcia, wiąże się z "pozornymi" korzyściami, a w rzeczywistości wynika ona przede wszystkim z braku odwagi, by stanąć w prawdzie i zlokalizować realne przyczyny oddzielenia od siebie i swojego emocjonalnego i uczuciowego Ja, które mogą tkwić np w nieprzerobionych traumach.

Konkludujac, potrzeba bliskosci (realnej, emocjonalnej, opartej na zrozumieniu, akceptacji, szacunku do swoich uczuć i swoich ciał as well) jest naturalna. Ludzie będą dążyć do jej zaspokojenia dysponując pewnymi narzędziami.

Jeżeli człowiek posiada zdrowe mechanizmy zarządzania emocjami i żyje w bliskiej relacji ze sobą, czyli jest swoim przyjacielem, wspiera siebie realnie, wybiera to, co jest realnie dla niego dobre, wie, ma świadomość, co czuję, czego doświadcza, i jak sobą kierować w danych sytuacjach - taki człowiek jest względnie "zdolny" do miłości, do obcowania z partnerka/partnerem, do stworzenia wartościowej relacji, której zwieńczeniem jest seks - seks, który jest dokładnie tym, czym być winien. Czyli zwieńczeniem realnej bliskosci, Unią dusz,by przez te kilkanaście, czy kilkadziesiąt minut stać się jednością na polu fizycznym.

Aby to mogło zaistnieć, musi też istnieć prawdziwa bliskość. Zdrowa.

Analogicznie, wszelkie formy seksu bez oparcia na powyższym są jedynie forma poszukiwań, imitacja bliskosci, które znacznie więcej odbierają człowiekowi, aniżeli mu dają.

Przyzwalanie sobie na tego typu zachowania to po pierwsze i najważniejsze forma autosabotażu, ponieważ człowiek nieświadomie odciaga siebie samego od kwestii, którymi powinien się zająć - czyli np załatwienie spraw z przeszłości, wyrażenie uczuć, praca z traumą itp.
Jest to poważna przeszkoda na drodze do bliskiej relacji z samym sobą, a kiedy człowiek sam sobie ją stawia - nieświadomie opowiada się przeciwko sobie i staje się swoim oprawca odbierając sobie szansę na prawdziwą bliskość.

Zatem szukajmy bliskosci z samym sobą, tej prawdziwej, by móc być blisko z całym światem.

Wszechświat niczym ogromne lustro zaprojektowane zręcznie przez Szefa z góry pokaże Nam w każdym detalu, jak wygląda nasza relacja z samym sobą.

Jeśli ktoś chce być blisko ze światem, mieć bliskie i udane relacje z ludźmi, z kobietą, z pracą, ze swoimi pasjami, hobby, to należy zacząć od siebie.

Bo to co w środku, to na zewnątrz drodzy koledzy z cohones. Pozdrawiam!

Leto aka Emeryt aka Eternal Disciple :)
 
To musi być Twoja projekcja! :awesome:


No jest.

Sam to przyznał pisząc "nasuwa się myśl", czyli sobie to wyobraża, że tak może być. Nie patrząc na rzeczywistość i wiadomości oraz informacje które temu przeczą, a które wypiera.
Tak jak Torpedo który cały czas pisze o lasce która na mefedronie puszcza się z setkami kutasosw, i dlatego jest szmatą, mimo że tu nie ma w ogóle nigdzie takiej laski. Dyskutuje o wymyślonej dziewczynie. Dlatego czuje się czasem surrealistycznie w rozmowach z wami.
 
Wszystkie dewiacje są próbą załatania poważnych deficytów w relacji z samym sobą. Takie formy upokarzania w kontekście seksualnym metaforycznie układają się formy, ktore przypominają to, co w duszy od dawna "nie gra".

Osoba, która przyzwala sobie na takie odchylenia żyje w głębokiej nieświadomości odnośnie tego, jakie procesy zaszły i zachodzily w jej życiu emocjonalnym i uczuciowym. Jest oderwana od swojej emocjonalnej natury, a jej jedyną forma poszukiwań realnej bliskości jest seks związany z dewiacjami, z prostej przyczyny - taka forma jest na ten moment najłatwiejsza do osiągnięcia, wiąże się z "pozornymi" korzyściami, a w rzeczywistości wynika ona przede wszystkim z braku odwagi, by stanąć w prawdzie i zlokalizować realne przyczyny oddzielenia od siebie i swojego emocjonalnego i uczuciowego Ja, które mogą tkwić np w nieprzerobionych traumach.

Konkludujac, potrzeba bliskosci (realnej, emocjonalnej, opartej na zrozumieniu, akceptacji, szacunku do swoich uczuć i swoich ciał as well) jest naturalna. Ludzie będą dążyć do jej zaspokojenia dysponując pewnymi narzędziami.

Jeżeli człowiek posiada zdrowe mechanizmy zarządzania emocjami i żyje w bliskiej relacji ze sobą, czyli jest swoim przyjacielem, wspiera siebie realnie, wybiera to, co jest realnie dla niego dobre, wie, ma świadomość, co czuję, czego doświadcza, i jak sobą kierować w danych sytuacjach - taki człowiek jest względnie "zdolny" do miłości, do obcowania z partnerka/partnerem, do stworzenia wartościowej relacji, której zwieńczeniem jest seks - seks, który jest dokładnie tym, czym być winien. Czyli zwieńczeniem realnej bliskosci, Unią dusz,by przez te kilkanaście, czy kilkadziesiąt minut stać się jednością na polu fizycznym.

Aby to mogło zaistnieć, musi też istnieć prawdziwa bliskość. Zdrowa.

Analogicznie, wszelkie formy seksu bez oparcia na powyższym są jedynie forma poszukiwań, imitacja bliskosci, które znacznie więcej odbierają człowiekowi, aniżeli mu dają.

Przyzwalanie sobie na tego typu zachowania to po pierwsze i najważniejsze forma autosabotażu, ponieważ człowiek nieświadomie odciaga siebie samego od kwestii, którymi powinien się zająć - czyli np załatwienie spraw z przeszłości, wyrażenie uczuć, praca z traumą itp.
Jest to poważna przeszkoda na drodze do bliskiej relacji z samym sobą, a kiedy człowiek sam sobie ją stawia - nieświadomie opowiada się przeciwko sobie i staje się swoim oprawca odbierając sobie szansę na prawdziwą bliskość.

Zatem szukajmy bliskosci z samym sobą, tej prawdziwej, by móc być blisko z całym światem.

Wszechświat niczym ogromne lustro zaprojektowane zręcznie przez Szefa z góry pokaże Nam w każdym detalu, jak wygląda nasza relacja z samym sobą.

Jeśli ktoś chce być blisko ze światem, mieć bliskie i udane relacje z ludźmi, z kobietą, z pracą, ze swoimi pasjami, hobby, to należy zacząć od siebie.

Bo to co w środku, to na zewnątrz drodzy koledzy z cohones. Pozdrawiam!

Leto aka Emeryt aka Eternal Disciple :)


Wiesz ile kobiet niszczy sobie życie, bo nie umie skonfrontować się z swoimi perwersyjnymi potrzebami seksualnymi i musi je tłamsić? Żyć w związkach które przez to zamieniają się w toksyczność z powodu frustracji obu stron? Czy z pogardą dla siebie bo mają w głowie, że skoro ma takie potrzeby to jest gorsza, godna pogardy i nie zasługuje na miłość i opiekę?

Każdy medal ma dwie strony. Z wieloma rzeczami się z Tobą zgadzam. Z tym, że każdy ma jakieś traumy. Każdego przeszłość ma wpływ jakie ma potrzeby seksualne dziś. I to nie jest ani dobre ani źle jakie one dziś są. Po prostu są. I można się z nimi pogodzić lub je zaakceptować i kontrolować by nie były autodestrukcyjne. Lecz wypieranie ich i brak akceptacji może być bardzo autodestruktywny też.

Warto też byś wiedział, że wiele kobiet do tego potrzebuje pełnej miłości z obu stron i bliskości.
 
My nie istniejemy mordo, to tylko projekcja. Serwery spalily się dwa lata temu.


No ale sam przyznaj. To nie jest pojebane że dyskutuje o konkretnej osobie, opisuje ja, a ktoś inny pisząc o niej wymyśla zupełnie kogoś nie istniejącego? To jest totalnie pojebane
 
Nie jara mnie nigdy gdy laska czegoś nie pragnie w seksie. Więc to się wyklucza bym zmusił ją do czegoś czego nie chce.
Czyli już coś takiego przeżyłeś i miałeś okazję brać udział w seksie w którym laska go nie chce, więc de facto ją zmusiłeś, bo skąd miałbyś takie przeżycie? Chwal się dalej na publicznym forum zwyrolu jebany, tfu
 
No ale sam przyznaj. To nie jest pojebane że dyskutuje o konkretnej osobie, opisuje ja, a ktoś inny pisząc o niej wymyśla zupełnie kogoś nie istniejącego? To jest totalnie pojebane
IaMEMPa32ppBeM3YSW4sVEqYX6ynmZ3d.jpg

A tak poważnie to nie jestem w stanie nic napisać bo jest to dla mnie jeden wielki zart.
Mam dzisjaj w kurwe roboty i nie wiem za co się złapac, a siedze na pogotowiu sercowym...
Milego Panowie! Bądźcie szczęśliwi i tyle!
 
No jest.

Sam to przyznał pisząc "nasuwa się myśl", czyli sobie to wyobraża, że tak może być. Nie patrząc na rzeczywistość i wiadomości oraz informacje które temu przeczą, a które wypiera.
Tak jak Torpedo który cały czas pisze o lasce która na mefedronie puszcza się z setkami kutasosw, i dlatego jest szmatą, mimo że tu nie ma w ogóle nigdzie takiej laski. Dyskutuje o wymyślonej dziewczynie. Dlatego czuje się czasem surrealistycznie w rozmowach z wami.
Napisałem, że z moich obserwacji wynika, że jesteś tu traktowany jak gówno na podeszwie. Twój związek i Ciebie mam totalnie w chuju. Ja wyrobiłem sobie o Tobie zdanie podczas pierwszego Twojego pobytu na forum. Nie zmieniłem go do dziś.
 
Czyli już coś takiego przeżyłeś i miałeś okazję brać udział w seksie w którym laska go nie chce, więc de facto ją zmusiłeś, bo skąd miałbyś takie przeżycie? Chwal się dalej na publicznym forum zwyrolu jebany, tfu


Nie.

Można np iść z kimś do łóżka, poznać dziewczynę i nie wiedzieć co lubi lub nie. Może np zacząć ci robić loda i zobaczysz że jej to nie jara. Możesz np zacząć brać ja w pozycji po której zobaczysz że jej to nie sprawia większej przyjemności i już tego nie robisz.


Ty, jeżeli teraz nie trollowales, to chyba nigdy nie spałeś z kobietą, co?
 
Wszystkie dewiacje są próbą załatania poważnych deficytów w relacji z samym sobą. Takie formy upokarzania w kontekście seksualnym metaforycznie układają się formy, ktore przypominają to, co w duszy od dawna "nie gra".

Osoba, która przyzwala sobie na takie odchylenia żyje w głębokiej nieświadomości odnośnie tego, jakie procesy zaszły i zachodzily w jej życiu emocjonalnym i uczuciowym. Jest oderwana od swojej emocjonalnej natury, a jej jedyną forma poszukiwań realnej bliskości jest seks związany z dewiacjami, z prostej przyczyny - taka forma jest na ten moment najłatwiejsza do osiągnięcia, wiąże się z "pozornymi" korzyściami, a w rzeczywistości wynika ona przede wszystkim z braku odwagi, by stanąć w prawdzie i zlokalizować realne przyczyny oddzielenia od siebie i swojego emocjonalnego i uczuciowego Ja, które mogą tkwić np w nieprzerobionych traumach.

Konkludujac, potrzeba bliskosci (realnej, emocjonalnej, opartej na zrozumieniu, akceptacji, szacunku do swoich uczuć i swoich ciał as well) jest naturalna. Ludzie będą dążyć do jej zaspokojenia dysponując pewnymi narzędziami.

Jeżeli człowiek posiada zdrowe mechanizmy zarządzania emocjami i żyje w bliskiej relacji ze sobą, czyli jest swoim przyjacielem, wspiera siebie realnie, wybiera to, co jest realnie dla niego dobre, wie, ma świadomość, co czuję, czego doświadcza, i jak sobą kierować w danych sytuacjach - taki człowiek jest względnie "zdolny" do miłości, do obcowania z partnerka/partnerem, do stworzenia wartościowej relacji, której zwieńczeniem jest seks - seks, który jest dokładnie tym, czym być winien. Czyli zwieńczeniem realnej bliskosci, Unią dusz,by przez te kilkanaście, czy kilkadziesiąt minut stać się jednością na polu fizycznym.

Aby to mogło zaistnieć, musi też istnieć prawdziwa bliskość. Zdrowa.

Analogicznie, wszelkie formy seksu bez oparcia na powyższym są jedynie forma poszukiwań, imitacja bliskosci, które znacznie więcej odbierają człowiekowi, aniżeli mu dają.

Przyzwalanie sobie na tego typu zachowania to po pierwsze i najważniejsze forma autosabotażu, ponieważ człowiek nieświadomie odciaga siebie samego od kwestii, którymi powinien się zająć - czyli np załatwienie spraw z przeszłości, wyrażenie uczuć, praca z traumą itp.
Jest to poważna przeszkoda na drodze do bliskiej relacji z samym sobą, a kiedy człowiek sam sobie ją stawia - nieświadomie opowiada się przeciwko sobie i staje się swoim oprawca odbierając sobie szansę na prawdziwą bliskość.

Zatem szukajmy bliskosci z samym sobą, tej prawdziwej, by móc być blisko z całym światem.

Wszechświat niczym ogromne lustro zaprojektowane zręcznie przez Szefa z góry pokaże Nam w każdym detalu, jak wygląda nasza relacja z samym sobą.

Jeśli ktoś chce być blisko ze światem, mieć bliskie i udane relacje z ludźmi, z kobietą, z pracą, ze swoimi pasjami, hobby, to należy zacząć od siebie.

Bo to co w środku, to na zewnątrz drodzy koledzy z cohones. Pozdrawiam!

Leto aka Emeryt aka Eternal Disciple :)
Mordeczko, wszystko prawda, tylko problem tkwi w samym początku - tłumaczenie dewiantowi, że ma zwichrowany kompas to jak próba rzucenia piłki do kosza, tylko kosz jest ukryty w innym wymiarze...

To tak samo jak alkoholik wypiera uzależnienie, tak samo Hali wypiera bycie zjebem. Tu jest kolejny problem, bo to już od wielu lat się tak ciągnie. Ja po kilku latach dałem se spokój i wrzuciłem go w ignora, ale koledzy się dalej nabierają. A to woda na jego młyn, bo zaraz będzie manipulacja pojęciami i odwracanie kota ogonem, na co trzeba będzie odpowiedzieć, co znowu zostanie zamotane i tak kolejny temat rozjebany.

Osoby które nie wrzucą Halibuta do ignora przyczyniają się do rozjebania kolejnych tematów. Sorki.
 
Mordeczko, wszystko prawda, tylko problem tkwi w samym początku - tłumaczenie dewiantowi, że ma zwichrowany kompas to jak próba rzucenia piłki do kosza, tylko kosz jest ukryty w innym wymiarze...

To tak samo jak alkoholik wypiera uzależnienie, tak samo Hali wypiera bycie zjebem. Tu jest kolejny problem, bo to już od wielu lat się tak ciągnie. Ja po kilku latach dałem se spokój i wrzuciłem go w ignora, ale koledzy się dalej nabierają. A to woda na jego młyn, bo zaraz będzie manipulacja pojęciami i odwracanie kota ogonem, na co trzeba będzie odpowiedzieć, co znowu zostanie zamotane i tak kolejny temat rozjebany.

Osoby które nie wrzucą Halibuta do ignora przyczyniają się do rozjebania kolejnych tematów. Sorki.
Widzisz, gdybyś nie dał mnie do ignora to byś miał świadomość że przyznaje rację iż dewiacje wynikają z przeżyć w życiu itd.

No ale dałeś do ignora więc musisz robić z siebie głupka :)


Abstrahuje od tego że zawsze lubiłeś moje "rozpierdala nie tematów" a do ignora dałeś bo jesteś cipka która nie mogła znieść żartu o Twojej książce.
 
Wiesz ile kobiet niszczy sobie życie, bo nie umie skonfrontować się z swoimi perwersyjnymi potrzebami seksualnymi i musi je tłamsić? Żyć w związkach które przez to zamieniają się w toksyczność z powodu frustracji obu stron? Czy z pogardą dla siebie bo mają w głowie, że skoro ma takie potrzeby to jest gorsza, godna pogardy i nie zasługuje na miłość i opiekę?

Każdy medal ma dwie strony. Z wieloma rzeczami się z Tobą zgadzam. Z tym, że każdy ma jakieś traumy. Każdego przeszłość ma wpływ jakie ma potrzeby seksualne dziś. I to nie jest ani dobre ani źle jakie one dziś są. Po prostu są. I można się z nimi pogodzić lub je zaakceptować i kontrolować by nie były autodestrukcyjne. Lecz wypieranie ich i brak akceptacji może być bardzo autodestruktywny też.

Warto też byś wiedział, że wiele kobiet do tego potrzebuje pełnej miłości z obu stron i bliskości.
Mordeczko, bo właśnie te perwersje są kompensacja nieprzepracowanych rzeczy. To nie jest źródłem niszczenia sobie życia, to jest nienazwana i niezlokalizowana forma np traumy, która będzie paradoksalnie powodować jeszcze większe szkody. Pod tymi perwersjami kryje się prawda, która przyjmuje taka, a nie inna formę. To nie perwersje i brak jej akceptacji jest przyczyną niszczenia sobie życia, tylko nieumiejętność rozmontowania tej kompensacji i ujrzenia, co ją powoduje, by móc to rozpuścić. A im dalej w las tym potezniejsze mogą być formy dewiacji. Za perwersjami, które się pojawiają może się kryć wiele emocji, na które sobie ktoś nie pozwala, bo kiedyś ktoś nauczył go, że to jest zle.
 
Mordeczko, wszystko prawda, tylko problem tkwi w samym początku - tłumaczenie dewiantowi, że ma zwichrowany kompas to jak próba rzucenia piłki do kosza, tylko kosz jest ukryty w innym wymiarze...

To tak samo jak alkoholik wypiera uzależnienie, tak samo Hali wypiera bycie zjebem. Tu jest kolejny problem, bo to już od wielu lat się tak ciągnie. Ja po kilku latach dałem se spokój i wrzuciłem go w ignora, ale koledzy się dalej nabierają. A to woda na jego młyn, bo zaraz będzie manipulacja pojęciami i odwracanie kota ogonem, na co trzeba będzie odpowiedzieć, co znowu zostanie zamotane i tak kolejny temat rozjebany.

Osoby które nie wrzucą Halibuta do ignora przyczyniają się do rozjebania kolejnych tematów. Sorki.
Mordzia, ja próbuję, może jak nie dziś to za rok, dwa, osoby czytające to przypomną sobie. A i tak robię to z własnych pobudek, po prostu lubię takie tematy, sam mam sporo różnych doświadczeń ocierajacych się o powyższe, ale nie dzielę sie tym publicznie.
Niemniej rozumiem punkt widzenia. Ja piszę, że tak powiem, "niezależnie od efektu". :D
 
Mordeczko, bo właśnie te perwersje są kompensacja nieprzepracowanych rzeczy. To nie jest źródłem niszczenia sobie życia, to jest nienazwana i niezlokalizowana forma np traumy, która będzie paradoksalnie powodować jeszcze większe szkody. Pod tymi perwersjami kryje się prawda, która przyjmuje taka, a nie inna formę. To nie perwersje i brak jej akceptacji jest przyczyną niszczenia sobie życia, tylko nieumiejętność rozmontowania tej kompensacji i ujrzenia, co ją powoduje, by móc to rozpuścić. A im dalej w las tym potezniejsze mogą być formy dewiacji. Za perwersjami, które się pojawiają może się kryć wiele emocji, na które sobie ktoś nie pozwala, bo kiedyś ktoś nauczył go, że to jest zle.


Tylko że znam osobę, która ma bardzo dobrze przepracowaną przeszłość. I traumy. Doskonale wiele osób wie z czego wynikają perwersje. Wiem to, bo mnie to interesuje i próbuje się tego od nich dowiedzieć.
To nie jest tak, że jak zrozumiesz przyczyny to wtedy przestaniesz mieć perwersyjne potrzeby. Wręcz przeciwnie. Pozwoli Ci to zaakceptować siebie i być szczęśliwszym.
Sam też wiem skąd moje się u mnie wzięły, i dlaczego zacząłem to eksplorować w tym roku mocniej.
Wiem ile z tego to mechanizm obronny i przed czym.

Nie interesują mnie relacje z osobami które nie są siebie świadome w tym aspekcie. Wtedy można wyłączyć, zrobić sobie i im krzywdę.
 
Tylko że znam osobę, która ma bardzo dobrze przepracowaną przeszłość. I traumy. Doskonale wiele osób wie z czego wynikają perwersje. Wiem to, bo mnie to interesuje i próbuje się tego od nich dowiedzieć.
To nie jest tak, że jak zrozumiesz przyczyny to wtedy przestaniesz mieć perwersyjne potrzeby. Wręcz przeciwnie. Pozwoli Ci to zaakceptować siebie i być szczęśliwszym.
Sam też wiem skąd moje się u mnie wzięły, i dlaczego zacząłem to eksplorować w tym roku mocniej.
Wiem ile z tego to mechanizm obronny i przed czym.

Nie interesują mnie relacje z osobami które nie są siebie świadome w tym aspekcie. Wtedy można wyłączyć, zrobić sobie i im krzywdę.
Wiedza na temat traumy nie ma żadnego potencjału sama w sobie. Z trauma trzeba pracować, z wewnętrznym dzieckiem budować nowa, zdrowa relacje. Sama wiedza z czego wynikają perwersje nic nie daje, ba, nawet odbiera, bo człowiek pomimo świadomości nie pracuje nad realna bliskościa tylko wybiera wspieranie starych destrukcyjnych wzorców
 
Konkludujac, potrzeba bliskosci (realnej, emocjonalnej, opartej na zrozumieniu, akceptacji, szacunku do swoich uczuć i swoich ciał as well) jest naturalna. Ludzie będą dążyć do jej zaspokojenia dysponując pewnymi narzędziami.
A jak ktoś nie odczuwa takiej potrzeby to co wtedy? Jest się samolubem?

Chuja, doczytałem do końca i nie o to chodzi w tym że nie każdego jara czy nie jara seks w kiblu z pierwszą lepszą szmatą w klubie
 
Wiedza na temat traumy nie ma żadnego potencjału sama w sobie. Z trauma trzeba pracować, z wewnętrznym dzieckiem budować nowa, zdrowa relacje. Sama wiedza z czego wynikają perwersje nic nie daje, ba, nawet odbiera, bo człowiek pomimo świadomości nie pracuje nad realna bliskościa tylko wybiera wspieranie starych destrukcyjnych wzorców


Też się zgadzam. Lecz Ty chyba uważasz po prostu że ma to polegać na tym by odejść od tych wzorców które uważasz za destrukcyjne. Ja się z tym zgadzam- lecz też wydaje mi się że dla Ciebie wszystko co związane z BDSM musi być destrukcyjne. Z tym się już nie zgadzam. Poznałem wiele osób które nie tylko odnajdują sie w tym w pełni bliskości związku co wręcz te elementy zwiększają te bliskość, miłość, lub osoby które dzięki eksploracji tych elementów stały się lepszymi ludźmi. To paradoksalne ale np często uległa dziewczyna w relacji z panem nabiera szacunku i dumy do siebie, staje się pewniejsza siebie w życiu, asertywniejsza, wolna od przejmowania się opinią innych itd. Na bohaterkę "Co ludzie powiedzą" nie wyrośnie.
Fakt, jest to bardzo niebezpieczne. Bo tutaj zależy dużo od partnera. Czy jest chujem i manipulantem czy nie. Choć nie do końca. Bo są regacje w których BDSM jest tylko w łóżku a są takie w których Pan jest Panem na co dzień. To pierwsze rzadko kiedy jest niebezpieczne, nie niebezpieczniejsze od waniliowego seksu.
To drugie już tak. I w tym drugim gdy chce się stworzyć relacje LTR potrzeba, moim zdaniem...uległości z obu stron. Uległości jaką daje miłość, ta klasyczna, romantyczna, kiedy zrobisz wszystko dla ukochanej osoby. Bo w takiej miłości oddajesz drugiej stronie część się siebie. Bo gdy tylko uległa oddaje ci swoją duszę i ciało wraz z miłością, a ty nie jesteś jej oddany- wtedy uważam że to jest złe
 
Fajnie się was czyta, szkoda tylko że pomiędzy wami najwięcej jest jakiejś chujowej treści od jakiegos podludzia, którą przewijam.
A wszystkim polecam przeczytanie tego co @Dzihados tu wczoraj wrzucił.
Stal wykuwa się i hartuje w ogniu, mężczyzna zaś w ogniu piekielnym :bleed:


O, prawdziwy samiec alfa przyszedł, co to lubi tych facetów w rurkach bić z kolegami.

Lecz z hartowaniem stali w ogniu się zgodzę. To, że tak sobie dobrze radzę i mam poukładanie w głowie i żyje w zgodzie ze sobą zawdzięczam cierpieniom jakie przeżyłem.
 
Back
Top