Wszystkie dewiacje są próbą załatania poważnych deficytów w relacji z samym sobą. Takie formy upokarzania w kontekście seksualnym metaforycznie układają się formy, ktore przypominają to, co w duszy od dawna "nie gra".
Osoba, która przyzwala sobie na takie odchylenia żyje w głębokiej nieświadomości odnośnie tego, jakie procesy zaszły i zachodzily w jej życiu emocjonalnym i uczuciowym. Jest oderwana od swojej emocjonalnej natury, a jej jedyną forma poszukiwań realnej bliskości jest seks związany z dewiacjami, z prostej przyczyny - taka forma jest na ten moment najłatwiejsza do osiągnięcia, wiąże się z "pozornymi" korzyściami, a w rzeczywistości wynika ona przede wszystkim z braku odwagi, by stanąć w prawdzie i zlokalizować realne przyczyny oddzielenia od siebie i swojego emocjonalnego i uczuciowego Ja, które mogą tkwić np w nieprzerobionych traumach.
Konkludujac, potrzeba bliskosci (realnej, emocjonalnej, opartej na zrozumieniu, akceptacji, szacunku do swoich uczuć i swoich ciał as well) jest naturalna. Ludzie będą dążyć do jej zaspokojenia dysponując pewnymi narzędziami.
Jeżeli człowiek posiada zdrowe mechanizmy zarządzania emocjami i żyje w bliskiej relacji ze sobą, czyli jest swoim przyjacielem, wspiera siebie realnie, wybiera to, co jest realnie dla niego dobre, wie, ma świadomość, co czuję, czego doświadcza, i jak sobą kierować w danych sytuacjach - taki człowiek jest względnie "zdolny" do miłości, do obcowania z partnerka/partnerem, do stworzenia wartościowej relacji, której zwieńczeniem jest seks - seks, który jest dokładnie tym, czym być winien. Czyli zwieńczeniem realnej bliskosci, Unią dusz,by przez te kilkanaście, czy kilkadziesiąt minut stać się jednością na polu fizycznym.
Aby to mogło zaistnieć, musi też istnieć prawdziwa bliskość. Zdrowa.
Analogicznie, wszelkie formy seksu bez oparcia na powyższym są jedynie forma poszukiwań, imitacja bliskosci, które znacznie więcej odbierają człowiekowi, aniżeli mu dają.
Przyzwalanie sobie na tego typu zachowania to po pierwsze i najważniejsze forma autosabotażu, ponieważ człowiek nieświadomie odciaga siebie samego od kwestii, którymi powinien się zająć - czyli np załatwienie spraw z przeszłości, wyrażenie uczuć, praca z traumą itp.
Jest to poważna przeszkoda na drodze do bliskiej relacji z samym sobą, a kiedy człowiek sam sobie ją stawia - nieświadomie opowiada się przeciwko sobie i staje się swoim oprawca odbierając sobie szansę na prawdziwą bliskość.
Zatem szukajmy bliskosci z samym sobą, tej prawdziwej, by móc być blisko z całym światem.
Wszechświat niczym ogromne lustro zaprojektowane zręcznie przez Szefa z góry pokaże Nam w każdym detalu, jak wygląda nasza relacja z samym sobą.
Jeśli ktoś chce być blisko ze światem, mieć bliskie i udane relacje z ludźmi, z kobietą, z pracą, ze swoimi pasjami, hobby, to należy zacząć od siebie.
Bo to co w środku, to na zewnątrz drodzy koledzy z cohones. Pozdrawiam!
Leto aka Emeryt aka Eternal Disciple :)