Pogotowie Sercowe Cohones

Najśmieszniejsze jest to, że kolejne dwie koleżanki mojej dziewczyny, mają podobne chore jazdy ze swymi jebniętymi chłopami. Przy nich to ja ze swoją dziewczyną czujemy się jak Państwo Szostakowie :heart:
Nie kumam tego no ale wychodzi na to, że te koleżanki twojej dziewczyny lubią obskoczyć wpierdol skoro są w związku z kimś takim kto funduje takie atrakcje.
Dochodzi do mnie myśl, że jakiś tam procent społeczeństwa lasek lubi być traktowane jak szmaty.
W sumie miałem chwile taką 'znajomość' i to jeszcze w tym roku. Pacjentka jak opowiadała o kłótniach swojej siostry z chłopakiem to miała kurwiki w oczach i jakąś chorą podnietę wskazującą na to, że też tak chce w swoim życiu.
Liście, rozpierdalanie talerzy, wyzywanie sie i takie historie.
 
Nie kumam tego no ale wychodzi na to, że te koleżanki twojej dziewczyny lubią obskoczyć wpierdol skoro są w związku z kimś takim kto funduje takie atrakcje.
Nie zawsze wszystko jest takie czarno-białe. Też bym się zastanowił pare razy czy zerwać, jak dziewczyna powiedziałaby mi, że się powiesi jak z nią zerwę, a na dodatek ktoś z jej rodziny by mnie w tym utwierdzał :lol:
 
Przecież to normalne, że im bardziej agresywny samiec tym bardziej atrakcyjny dla samicy. Choćbyśmy nie wiem jak rozwinięci intelektualnie byli, zawsze pozostaniemy zwierzętami i to wlasnie nasz pierwotny zwierzęcy instykt podejmuje decyzje wbrew ludzkiej logice.
 
Nie zawsze wszystko jest takie czarno-białe. Też bym się zastanowił pare razy czy zerwać, jak dziewczyna powiedziałaby mi, że się powiesi jak z nią zerwę, a na dodatek ktoś z jej rodziny by mnie w tym utwierdzał :lol:
Wtedy mówi się trudno, no sory kurwa. Weź marnuj sobie życie z kimś kto Cie szantażuje w ten sposób - szlachetnie w chuj. Jak ktoś stawia sprawe w ten sposób to niech sie wiesza albo jebnie pod pociąg. Trzeba eliminować świat z takich jednostek i tyle. Niech taka typiara o każdą kłótnie albo o coś nie po jej myśli wyskakuje z tekstem, że sobie coś zrobi jak nie będzie tak albo tak. Zabije sie sama a jakiegoś typa zostawi z gromadką dzieci a jej rodzina i tak będzie mówić, że to nie jej wina. Jak jest tylko namiastka jakiegoś spierdolenia na początku znajomości to trzeba sie ratować i spierdalać od takiej gdzie tylko pieprz rośnie.
 
Okej. To mogę opisać jeden przypadek spierdolenia sobie większości życia, który powinien być przeznaczony na "wyszumienie się", przeznaczając go na toskyczny związek.
Nie wiem jak to jest stworzyć relację z dziewczyną w młodym wieku, bo dość późno dojrzałem emocjonalnie. Jednak mogę podejrzewać, że tworzenie związku w wieku 16 lat, to nie najlepszy pomysł. A ten przypadek tylko mnie w tym utwierdził. Nie wiem jakie były początki, może było świetnie, jednak wszystko skończyło się na studiach. Dziewczyna toskycznie zazdrosna, trzymająca faceta za rękę i to dosłownie, żeby nie dopuścić do jego spotkania z kolegami, albo policzkująca cie w twarz, gdy z tymi kolegami pijesz piwko w publicznym miejscu, to nie najlepsze co może cie spotkać od strony płci przeciwnej. Jednak kij zawsze ma dwa końce. Wyzywanie, wyrzucanie z domu o 3 w nocy na klatkę schodową, uderzanie, czy wykręcanie rąk podczas kłótni to nie jest przykład idealnego faceta. Co więcej, utwierdzanie dziewczyny w tym jaka jest beznadziejna i innego nikogo nie znajdzie, może uzależnić ją od faceta psychicznie, tym bardziej po tylu latach. To właśnie miało miejsce w tym przypadku. Facet "poszedł w melanż" na rok, a dziewczyna (mimo tego, że facet był babskim bokserem), rozpaczała po nim. Teraz znowu się spotykają.
Bardzo lubię analizować takie rzeczy, bo ciekawy jestem jak działa ludzka psychika w takich przypadkach. Spostrzeżenia i rady jakie można wyciągnąc z tej historii to:
-człowiek musi się wyszumieć. Zauważyłem, że dużo związków kończy się na studiach
-zawsze buduj i dbaj o swoje życie towarzyskie/zainteresowania, nawet jeżeli z kimś jesteś
-jak to możliwe, że tyle bitych kobiet dalej jest ze swoimi facetami? Chyba kiedyś czytałem artykuł na temat tego jak wiele kobiet jest z mężami alkoholikami, którzy je katują.

Kurde, brzmi jak mój toksyczny związek, który miałem od wakacji po maturze do końca wakacji po pierwszym roku studiów. Odkurwiał się taki psychiatryk, że to się w głowie nie mieści, a ja - z mega pewnego siebie i w miarę stabilnego emocjonalnie gościa, stałem się pierdolonym wrakiem psychicznym zatracającym się w zazdrości, wiecznym strachu i de facto nienawiści do dziewczyny z którą byłem. Wtedy postrzegałem to jako wielkie, romantyczne uczucie, którego nikt poza nami nie jest w stanie pojąć, jednak z perspektywy czasu stało się dla mnie jasne, że była to jedynie obsesyjna relacja dwójki ludzi, którzy nigdy nie powinni mieć ze sobą nic wspólnego. Skończyło się awanturą po alkoholu, szarpaniem, wyzwiskami i jej ucieczką z mojej chaty w środku nocy. I całe szczęście, że to zrobiła bo byliśmy na prostej drodze, żeby wysłać siebie samych albo siebie nawzajem na cmentarz. Ja oczywiście próbowałem ją odzyskać, ale ona nie chciała mnie widzieć, potem przeprowadziła się, zmieniła numer telefonu i poblokowała mnie wszędzie gdzie się dało. Kiedy między dwójką ludzi dzieje się coś tak pojebanego, to w zasadzie jedyną nadzieją jest, że któreś z nich się ocknie, obudzi w sobie resztki zdrowego rozsądku i po prostu to utnie raz na zawsze. I to nie jest tak, że ona jest jakaś wyjątkowo jebnięta, że ja jestem jebnięty. Ona od tamtego czasu była tylko z jednym facetem, rok temu wzięli ślub, są szczęśliwi. Ja od tego czasu też miałem (mam) jeden związek i też pewnie wezmę ślub. I u niej i u mnie zero patologii.
Teraz mamy normalny, dość regularny kontakt. W zeszły czwartek poszliśmy na kawę, pogadaliśmy o muzyce, o pracy, o bzdurach. Z mojej strony - zero jakiejkolwiek "chemii", jakby to wszystko się nigdy nie wydarzyło, jakbyśmy byli zwykłymi znajomymi. Cieszę się, że tak jest. Zawsze tak powinno być, bo z naszymi charakterami tworzyliśmy połączenie, które praktycznie gwarantowało katastrofę. No ale jak się ma 19 lat, to się takich rzeczy nie wie i bardziej się jest zainteresowanym tym, że kiedy jest dobrze, to człowiek czuje się jak w filmie. Sęk w tym, że z biegiem czasu coraz rzadziej jest dobrze, a coraz częściej jest psychiatryk. Uważam, że to bardzo ważne, żeby dokładnie przestudiować osobę, z którą chcemy się wiązać. Na spokojnie, "matematycznie", bez sentymentów... z tabeleczką po prostu, no. Moim zdaniem bez takiej chłodnej oceny jedynie liczymy na fuksa i na to że skoro dwie osoby chcą, to jakoś się ułoży, ale nie zawsze to jest możliwe. Z pewnością niektórzy są na tyle genialni i intuicyjni, że świetnie im to działa... Gratuluję, bo ja na pewno nie jestem. Przejechałem się na tym znacznie mocniej niż powinienem. Ostatnio wspominałem o mojej byłej z liceum, która rzuciła mnie i wyjechała do Włoch, żeby zostać striptizerką. Pisałem, że mnie to wzmocniło i że życzę każdemu. Podtrzymuję. Natomiast obsesyjnej, wyniszczającej relacji nie życzę nikomu. Kiedy ten cały koszmar się kończy, nie jest się już tą samą osobą. Lepiej spierdolić zanim to wszystko się zacznie.
 
jak to możliwe, że tyle bitych kobiet dalej jest ze swoimi facetami?

Odpowiedzialny za to jest miks w chuj niskiej samooceny u laski i socjopatycznych zdolności manipulacji u faceta. Oczywiście niskie IQ u kobity jest przydatne dla jej sadysty. On ją bije i gnoi psychicznie tak, że ona wierzy, że na nikogo lepszego od niego nie zasługuje, więc paradoksalnie to ten jej oprawca, jest najlepszym jakiego znalazła. Pomiędzy okresami, kiedy ją napierdala jak Mike Tyson w swoim prime, są okresy gdy jest do rany przyłóż, robi kolacje przy świecach, wariacje, amareno, dyskoteki. To jak tresura psa za pomocą cyklicznego napierdalania go smyczą za przewinienia i głaskanie za pożądane zachowania. Jeśli żaden zewnętrzny czynnik nie otrząśnie tej baby, to jest wjebana w taki toxic na amen.

Mam okazję obserwować taki związek, że tak powiem z pierwszej pięści. Mój sąsiad, taki około czterdziestoletni, zatrzymany w czasie, osiedlowy wirażka, który na co dzień jest leszczem i nikim znaczącym, ale jak poczuje zew wódki, to gościowi się włącza tryb supermena, najczęściej objawiający się dzikimi imprezami z rozkurwianiem mebli, darciem mordy na klatce i z balkonu i - truskawka na torcie - tłuczeniem swojej dupery. Laska jakieś 30-parę lat, taka kiedyś w miarę ładna, teraz lekko ulana, zastraszona jak zwierzę.
Najebałem kiedyś jej gachowi w chuj, na jej oczach i w przedpokoju jego mieszkania - aferę pewnie starsi userzy na cohones pamiętają, bo opisywałem. Z epilogu dowiedziałem się, że dokurwiłem mu znacznie mocniej niż wpierw sądziłem, detektyw śledczy w postaci mojej 80-letniej społeczniackiej sąsiadki, przekazał mi później, że gościu był w szpitalu, że coś miał z klatką piersiową (no kurwa miał kontakt z moimi kolanami:awesome:).
Rozmawialiśmy później wiele razy o tym z żoną, że dla tej baby widok jej machomena rozjebanego w we własnym mieszkaniu, mógł być jak otrzeźwiający liść na mordę, ale jednak nie.
Jebana patuska dalej z nim jest i choć minęły dwa lata i nie raz w nocy było słychać awantury i łomoty, to ciągle widuję ją na klatce jak idzie do niego lub od niego.
Mówi mi dzień dobry pierwsza z takim widocznym zawstydzeniem, a ja jej odpowiadam jakbym spluwał na gołębia, tak mnie pogarda do niej rozsadza.
Człowiek to naprawdę zjebane stworzenie...
 
Odpowiedzialny za to jest miks w chuj niskiej samooceny u laski i socjopatycznych zdolności manipulacji u faceta. Oczywiście niskie IQ u kobity jest przydatne dla jej sadysty. On ją bije i gnoi psychicznie tak, że ona wierzy, że na nikogo lepszego od niego nie zasługuje, więc paradoksalnie to ten jej oprawca, jest najlepszym jakiego znalazła. Pomiędzy okresami, kiedy ją napierdala jak Mike Tyson w swoim prime, są okresy gdy jest do rany przyłóż, robi kolacje przy świecach, wariacje, amareno, dyskoteki. To jak tresura psa za pomocą cyklicznego napierdalania go smyczą za przewinienia i głaskanie za pożądane zachowania. Jeśli żaden zewnętrzny czynnik nie otrząśnie tej baby, to jest wjebana w taki toxic na amen.

Mam okazję obserwować taki związek, że tak powiem z pierwszej pięści. Mój sąsiad, taki około czterdziestoletni, zatrzymany w czasie, osiedlowy wirażka, który na co dzień jest leszczem i nikim znaczącym, ale jak poczuje zew wódki, to gościowi się włącza tryb supermena, najczęściej objawiający się dzikimi imprezami z rozkurwianiem mebli, darciem mordy na klatce i z balkonu i - truskawka na torcie - tłuczeniem swojej dupery. Laska jakieś 30-parę lat, taka kiedyś w miarę ładna, teraz lekko ulana, zastraszona jak zwierzę.
Najebałem kiedyś jej gachowi w chuj, na jej oczach i w przedpokoju jego mieszkania - aferę pewnie starsi userzy na cohones pamiętają, bo opisywałem. Z epilogu dowiedziałem się, że dokurwiłem mu znacznie mocniej niż wpierw sądziłem, detektyw śledczy w postaci mojej 80-letniej społeczniackiej sąsiadki, przekazał mi później, że gościu był w szpitalu, że coś miał z klatką piersiową (no kurwa miał kontakt z moimi kolanami:awesome:).
Rozmawialiśmy później wiele razy o tym z żoną, że dla tej baby widok jej machomena rozjebanego w we własnym mieszkaniu, mógł być jak otrzeźwiający liść na mordę, ale jednak nie.
Jebana patuska dalej z nim jest i choć minęły dwa lata i nie raz w nocy było słychać awantury i łomoty, to ciągle widuję ją na klatce jak idzie do niego lub od niego.
Mówi mi dzień dobry pierwsza z takim widocznym zawstydzeniem, a ja jej odpowiadam jakbym spluwał na gołębia, tak mnie pogarda do niej rozsadza.
Człowiek to naprawdę zjebane stworzenie...
A czy ten sasiad nie jest przypadkiem lysy? :joe:
 
Sluchajcie ja mam taka teorie. Moze kontrowersyjna ale tak mysle. Po co te babki lane i z chlejacymi mezami z nimi sa? Bo maja z tego korzysc. Jaka? Albo finansowa, albo bezpieczenstwo dachu nad glowa, moze jest dobrym ojcem dla dzieci albo jakakolwiek inna. Gdyby tak nie bylo nic by ich nie trzymalo przed odejsciem. Taka prawda.
 
Raz spotkałem takich na ulicy. Szliśmy z moją dziewczyną i w dole ulicy słyszymy krzyki, mrużąc oczy dostrzegam w oddali jak typ laskę rypnął w łeb. Podbili do nich jakcys ludzis ludzi żeby rozdzielić i pomoc tej kobiecie. Uspokoiło się jak byliśmy nieco bliżej to ona znowu do niego podchodzi i ten ją znowu jeb. Wysiadł jakiś taksówkarz i znowu ich rozdzielił. Uspokoili się i zaczęli iść nam naprzeciw tylko drugą stroną ulicy. Niedaleko za nami znowu darcie mordy i ten ją znowu w łeb.

No kurwa jak można być takim zjebem, żeby chodzić jak cień za kimś kto cię bije. Nie wyglądali na żadnych pijaków czy ćpunów. Standardowo ubrani, włosy zadbane, twarze nie zdradzały na pierwszy rzut oka żadnych opóźnień czy coś.
 
Raz spotkałem takich na ulicy. Szliśmy z moją dziewczyną i w dole ulicy słyszymy krzyki, mrużąc oczy dostrzegam w oddali jak typ laskę rypnął w łeb. Podbili do nich jakcys ludzis ludzi żeby rozdzielić i pomoc tej kobiecie. Uspokoiło się jak byliśmy nieco bliżej to ona znowu do niego podchodzi i ten ją znowu jeb. Wysiadł jakiś taksówkarz i znowu ich rozdzielił. Uspokoili się i zaczęli iść nam naprzeciw tylko drugą stroną ulicy. Niedaleko za nami znowu darcie mordy i ten ją znowu w łeb.

No kurwa jak można być takim zjebem, żeby chodzić jak cień za kimś kto cię bije. Nie wyglądali na żadnych pijaków czy ćpunów. Standardowo ubrani, włosy zadbane, twarze nie zdradzały na pierwszy rzut oka żadnych opóźnień czy coś.
Mało tego, są przypadki kiedy ktoś obronił taką kobietę przed jej partnerem, najebał mu, a ona zeznawała w sądzie na niegorzyść takiego "obrońcy"...
 
Sluchajcie ja mam taka teorie. Moze kontrowersyjna ale tak mysle. Po co te babki lane i z chlejacymi mezami z nimi sa? Bo maja z tego korzysc. Jaka? Albo finansowa, albo bezpieczenstwo dachu nad glowa, moze jest dobrym ojcem dla dzieci albo jakakolwiek inna. Gdyby tak nie bylo nic by ich nie trzymalo przed odejsciem. Taka prawda.
To tylko twoja teoria,i w dodatku chujowa.
 
Mało tego, są przypadki kiedy ktoś obronił taką kobietę przed jej partnerem, najebał mu, a ona zeznawała w sądzie na niegorzyść takiego "obrońcy"...
Tzw. Biali rycerze. W Polsce jeden z niewielu, który wie jak nauczyć kobiety szacunku jest nasz Mamed Polak

comment_CUrfWuqlBFKpmX2YzI4CVYg4sgPdRJR8.gif
 
Maras to ładnie opisał. Zastraszanie + samiec alfa w stadzie( zazwyczaj takim 4-5 osobowym) , do czasu jak jakiś syn dorośnie i spuści staremu wpierdol lub zadźga nożem.
Ale dotyczy to też tzw. normalnych rodzin, często dobrze wykształconych, gdzie , gdy nikt nie patrzy (a czasami nawet przy ludziach) , pokazuje kto rządzi w związku, stosując przemoc fizyczną. Ale wydaje się ,że to przemoc psychiczna jest często gorsza i to przez to laski są osrane.
 
mnie się skojarzyło z siadaniem na słoiku, ale co ja tam mogę wiedzieć.
Tomisław Apoloniusz Curuś Bachleda Farrell to Ty?

Po pierwsze to nie jest prawda, że to takie typiary najczęściej wstawiają tego typu rzeczy, a po drugie... Cóż, bycie rozwiązłym nie wyklucza marzeń o wielkiej, romantycznej miłości @halibut
Po obserwacji moich znajomych się zgadza. Jeszcze te, które wstawiają najwięcej cytatów o niedocenieniu i że faceci to chuje i inny feministyczny bełkot, to największe szony.
 
Back
Top