Pogotowie Sercowe Cohones

Moim zdaniem bardzo dobra decyzja, o ile oboje będziecie trzymać się ustaleń, co może być dość trudne.
Czasami najlepszym rozwiązaniem jest nabranie dystansu. Czas zweryfikuje co z tego wyjdzie :)
 
Pervert, sorry, ale spotykanie się po rozstaniu: nic z tego nie wyjdzie. Jedna strona bedzie chciała czegos wiecej i bedzie cierpiec, druga strona nie bedzie chciala byc razem ale tez bedzie cierpiec bo całkowicie nie potrafi zrezygnowac, ale wie ze krzywdzi bo nigdy nic wiecej nie da.
 
Pervert, sorry, ale spotykanie się po rozstaniu: nic z tego nie wyjdzie. Jedna strona bedzie chciała czegos wiecej i bedzie cierpiec, druga strona nie bedzie chciala byc razem ale tez bedzie cierpiec bo całkowicie nie potrafi zrezygnowac, ale wie ze krzywdzi bo nigdy nic wiecej nie da.
Za to Cię halibucie kochamy. Wywód myślowy w stylu Borna w mocno skondensowanej formie.
 
Za to Cię halibucie kochamy. Wywód myślowy w stylu Borna w mocno skondensowanej formie.

Po prostu i na swoim przykładzie, i znajomych wiem, że to nigdy jeszcze nie wypaliło. Jeśli ktoś zna inne przypadki - dajcie Pervertowi nadzieje :)
(o ile dobrze zrozumiałem, że chodzi o to iż się jako para rozstaja, ale spotykać beda, niby nie razem ale razem, przez jakis czas)
 
Po prostu i na swoim przykładzie, i znajomych wiem, że to nigdy jeszcze nie wypaliło. Jeśli ktoś zna inne przypadki - dajcie Pervertowi nadzieje :)
(o ile dobrze zrozumiałem, że chodzi o to iż się jako para rozstaja, ale spotykać beda, niby nie razem ale razem, przez jakis czas)
Perv widać gołym okiem, że jest pełen nadziei.
Zresztą, czy ma sens mówienie komuś słuchaj ja tak miałem, będziesz miał tak samo? To chyba temat na dłuższą dyskusję.
 
Perv widać gołym okiem, że jest pełen nadziei.
Zresztą, czy ma sens mówienie komuś słuchaj ja tak miałem, będziesz miał tak samo? To chyba temat na dłuższą dyskusję.

Nie ma, nie ma. Aha, i teraz dopiero zrozumiałem, że zrobiłeś mi komplement a nie porównywałeś do Borna na zasadzie "bo mówią, że Born pierdoli" ;p wiec masz opóźnionego lajka.

I nie ma sensu mówienie. Zresztą, nawet jak sie wie ze cos jest zle i tylko sprawa ból - i tak bedziemy czasem to robic. Ktos wie ze musi sie rozstac, ze nic z tego nie bedzie, ze jest wykorzystywany - a i tak bedzie trwal z różnych względów. Trochę jak przykłąd bitej przez męża żony, która wie, ze niszzy jej życie, ale nie umie odejść. Miłości, emocji, psychiki, seksualnego uzależnienia i zwyczajnego popierdolu w głowie - nie zrozumiesz nigdy i takie rzeczy są na porządku dziennym.
 
Nie ma, nie ma. Aha, i teraz dopiero zrozumiałem, że zrobiłeś mi komplement a nie porównywałeś do Borna na zasadzie "bo mówią, że Born pierdoli" ;p wiec masz opóźnionego lajka.

I nie ma sensu mówienie. Zresztą, nawet jak sie wie ze cos jest zle i tylko sprawa ból - i tak bedziemy czasem to robic. Ktos wie ze musi sie rozstac, ze nic z tego nie bedzie, ze jest wykorzystywany - a i tak bedzie trwal z różnych względów. Trochę jak przykłąd bitej przez męża żony, która wie, ze niszzy jej życie, ale nie umie odejść. Miłości, emocji, psychiki, seksualnego uzależnienia i zwyczajnego popierdolu w głowie - nie zrozumiesz nigdy i takie rzeczy są na porządku dziennym.
W sumie sam nie wiem czy to był komplement, w każdym razie trzy razy przeczytałem i dalej ciężko mi było załapać sens.

A miłość jest jak mma, żeby wygrać, trzeba najpierw dostać mocno po mordzie.
 
W sumie sam nie wiem czy to był komplement, w każdym razie trzy razy przeczytałem i dalej ciężko mi było załapać sens.

A miłość jest jak mma, żeby wygrać, trzeba najpierw dostać mocno po mordzie.


Wytłumacze z sensem: Dwoje ludzi się rozstaje. Niby z postanowieniem "och, nie jesteśmy gotowi by być razem, ale musimy do tego dojrzeć. Poskotykajmy sie". Czyli rodzi sie dziwny układ. Jednak zwykle jest tak, że w końcu jedna strona się oddala - druga coraz bardziej chce normalnego związku. I powstaje taka sytuacja, że osoba która chce zwiazku - przytrzymuje przy sobie partnera ktory chcialby normalnego rozstania, ale nie potrafi sie calkowicie zdecydowac na rozstanie, i zakochanej stronie daje tylko niepotrzebne nadzieje.

Kuźwa, chyba brzmi to gorzej niż poprzednio.
 
Obserwuje temat i historie Perva,nie pisze bo chłopa lubię i życzę jak najlepiej.
Aczkolwiek rozwiązanie sytuacji w stylu: ,,Zróbmy sobie przerwę'' jest dla mnie tożsame z ,,Wypierdalaj łosiu,może przy większym dystansie ci ta miłość przejdzie''.
I jestem z tych ludzi dla których szklanka jest w połowie pełna.
 
Pervert, sorry, ale spotykanie się po rozstaniu: nic z tego nie wyjdzie. Jedna strona bedzie chciała czegos wiecej i bedzie cierpiec, druga strona nie bedzie chciala byc razem ale tez bedzie cierpiec bo całkowicie nie potrafi zrezygnowac, ale wie ze krzywdzi bo nigdy nic wiecej nie da.
Chyba po raz pierwszy masz rację. Nie rozumiem tego dlaczego jednego dnia jest dobrze, mogę z nią spędzić czas, powygłupiać się, jest generalnie ok, a następnego już jest chujnia. Domyślam się, że sporo jest w tym jątrzenia osób typu szef, ale Ona przeskakuje ze skrajności w skrajność. W bardzo krótkim czasie. Jednego dnia pyta czy może w tygodniu spać u mnie, a drugiego mówi, że nie chce mnie widzieć póki co. I to mimo, że wyluzowałem sporo, teraz ona się spina. Skupia się na negatywnych emocjach tylko. Nie wiem czy jest cokolwiek co mogę zrobić jeszcze oprócz dania sobie spokoju.
 
Nie rozumiem tego dlaczego jednego dnia jest dobrze, mogę z nią spędzić czas, powygłupiać się, jest generalnie ok, a następnego już jest chujnia. Domyślam się, że sporo jest w tym jątrzenia osób typu szef, ale Ona przeskakuje ze skrajności w skrajność. W bardzo krótkim czasie. Jednego dnia pyta czy może w tygodniu spać u mnie, a drugiego mówi, że nie chce mnie widzieć póki co. I to mimo, że wyluzowałem sporo, teraz ona się spina
Masakra jakaś. Ale jak mówi stare chińskie przysłowie: baba bez bolca dostaje pierdolca, więc póki się tak zachowuje to możliwe, że szef jej jeszcze nie ukuł. Tak poza tym to smutno patrzeć co ta dziewczyna z tobą zrobiła, stary P. by się tak w tańcu nie pierdolił.
 
Generalnie Panowie mocno wrzuciłem na luz. Widać jeszcze za mało.
Daję się złapać na swoiste podwójne wiązanie.
 
Last edited:
,,Wypierdalaj łosiu,może przy większym dystansie ci ta miłość przejdzie''.
To też może być prawdą. Najbardziej mnie wkurwia, że teraz sobie na każdym kroku szuka potwierdzenia jaki to ja nie jestem zły etc. Nie spojrzy w ogóle na pozytywy, tylko buduje te negatywne emocje...
 
To też może być prawdą. Najbardziej mnie wkurwia, że teraz sobie na każdym kroku szuka potwierdzenia jaki to ja nie jestem zły etc. Nie spojrzy w ogóle na pozytywy, tylko buduje te negatywne emocje...

Heh, przerabiałem to niedawno. Laska była niezdecydowana, do tego też wszedzie szukała negatywów (is normal u kobiet w pewnych momentach, uwierz), to powiedziałem, że kończę znajomość. Nie powiem, trochę się zdziwiłem, jak po dwóch tygodniach napisała z wielkim entuzjazmem, że jednak chciałaby to kontynunować, ale już było za późno ;) :star wars:

PS: W ramach ciekawostki dodam, że czytała tent temat :lol:
 
Kurwa zastanawiam się czy nie pojechać po swoje rzeczy dziś i skończyć to.

Moim zdaniem to najlepsze, co powinieneś teraz zrobić. I nie będę zdziwiony, jeśli laska będzie Cię zatrzymywać, gadać abyś nie odchodził itd.
 
Ja powiem tak, jeżeli laska odstawia takie dramy na początku, to dalej będzie juz tylko gorzej. Niektóre kobiety potrzebują dużo większych huśtawek emocjonalnych niż standardowe przedstawicielki płci przeciwnej, a to wróży zszargane nerwy u faceta, także ja bym się zawijał.
 
Ja powiem tak, jeżeli laska odstawia takie dramy na początku, to dalej będzie juz tylko gorzej. Niektóre kobiety potrzebują dużo większych huśtawek emocjonalnych niż standardowe przedstawicielki płci przeciwnej, a to wróży zszargane nerwy u faceta, także ja bym się zawijał.
Dokładnie, znam takie. Ich mężowie mają aktualnie nie lada problemy. Wspólne mieszkanie, kredyt, dzieci, a w tym czasie już przerobiła dwóch młodszych fagasów, bo szukała wrażeń, chwilowo się nudziła, bo mąż zarabiał pieniądze. Potem kryzys, teraz znowu szczęśliwa rodzinka. Do czasu.
 
Dokładnie, znam takie. Ich mężowie mają aktualnie nie lada problemy. Wspólne mieszkanie, kredyt, dzieci, a w tym czasie już przerobiła dwóch młodszych fagasów, bo szukała wrażeń, chwilowo się nudziła, bo mąż zarabiał pieniądze. Potem kryzys, teraz znowu szczęśliwa rodzinka. Do czasu.

Mój kuzyn: z laską od ósmej klasy podstawówki(tak gimby) wielka miłość, choć dziewczyna nawę nie średnia. Potem przed ślubem ona jedzie na jakiegoś Erasmusa czy coś do Włoch i jak każda brzydula daje się ruchać półtora metrowemu Antonio. Wraca z tą wieścią, kuzyn w płacz ale jego matka przekonuje ją telewizorem i lancią elefantino(sic!) Trzy lata sielanki po ślubie i nagle okazuje się że przez dwa ostatnie ruchał ją szef w banku. Rozwód ona zostaje z jego nazwiskiem, swoim też, bo to jakaś szlachta małorolna i hajta się z szefem przyjmując kolejny człon nazwiska.
Kuzyn trafia na cygankę, którą utrzymuje i dzieli z połową taboru.

Tylko kto tu lubi emocje?
 
Mój kuzyn: z laską od ósmej klasy podstawówki(tak gimby) wielka miłość, choć dziewczyna nawę nie średnia. Potem przed ślubem ona jedzie na jakiegoś Erasmusa czy coś do Włoch i jak każda brzydula daje się ruchać półtora metrowemu Antonio. Wraca z tą wieścią, kuzyn w płacz ale jego matka przekonuje ją telewizorem i lancią elefantino(sic!) Trzy lata sielanki po ślubie i nagle okazuje się że przez dwa ostatnie ruchał ją szef w banku. Rozwód ona zostaje z jego nazwiskiem, swoim też, bo to jakaś szlachta małorolna i hajta się z szefem przyjmując kolejny człon nazwiska.
Kuzyn trafia na cygankę, którą utrzymuje i dzieli z połową taboru.

Tylko kto tu lubi emocje?
Hahahahaha kurwa halibut z tego serial zrobi.
 
Wbiłem (a jak!) w ten temat pierwszy raz od bardzo dawna i widzę, że małżeńska rutyna to wcale zła rzecz. Tak się spalacie z tymi miłostkami panowie, ech! A wszystko po to, żeby dobrze zaruhać... :D
Propsuję małżeństwa. Nigdy nie czułem się tak stabilny emocjonalnie :)
 
Back
Top