Perfumiarz
KSW Lightweight
Wie.
Follow along with the video below to see how to install our site as a web app on your home screen.
Note: This feature may not be available in some browsers.
Za to Cię halibucie kochamy. Wywód myślowy w stylu Borna w mocno skondensowanej formie.Pervert, sorry, ale spotykanie się po rozstaniu: nic z tego nie wyjdzie. Jedna strona bedzie chciała czegos wiecej i bedzie cierpiec, druga strona nie bedzie chciala byc razem ale tez bedzie cierpiec bo całkowicie nie potrafi zrezygnowac, ale wie ze krzywdzi bo nigdy nic wiecej nie da.
Za to Cię halibucie kochamy. Wywód myślowy w stylu Borna w mocno skondensowanej formie.
Perv widać gołym okiem, że jest pełen nadziei.Po prostu i na swoim przykładzie, i znajomych wiem, że to nigdy jeszcze nie wypaliło. Jeśli ktoś zna inne przypadki - dajcie Pervertowi nadzieje :)
(o ile dobrze zrozumiałem, że chodzi o to iż się jako para rozstaja, ale spotykać beda, niby nie razem ale razem, przez jakis czas)
Perv widać gołym okiem, że jest pełen nadziei.
Zresztą, czy ma sens mówienie komuś słuchaj ja tak miałem, będziesz miał tak samo? To chyba temat na dłuższą dyskusję.
W sumie sam nie wiem czy to był komplement, w każdym razie trzy razy przeczytałem i dalej ciężko mi było załapać sens.Nie ma, nie ma. Aha, i teraz dopiero zrozumiałem, że zrobiłeś mi komplement a nie porównywałeś do Borna na zasadzie "bo mówią, że Born pierdoli" ;p wiec masz opóźnionego lajka.
I nie ma sensu mówienie. Zresztą, nawet jak sie wie ze cos jest zle i tylko sprawa ból - i tak bedziemy czasem to robic. Ktos wie ze musi sie rozstac, ze nic z tego nie bedzie, ze jest wykorzystywany - a i tak bedzie trwal z różnych względów. Trochę jak przykłąd bitej przez męża żony, która wie, ze niszzy jej życie, ale nie umie odejść. Miłości, emocji, psychiki, seksualnego uzależnienia i zwyczajnego popierdolu w głowie - nie zrozumiesz nigdy i takie rzeczy są na porządku dziennym.
Jak Bóg daCzas pokaże.
krotko, na temat, i zajebiscie w punkt :DCzas pokaże.
W sumie sam nie wiem czy to był komplement, w każdym razie trzy razy przeczytałem i dalej ciężko mi było załapać sens.
A miłość jest jak mma, żeby wygrać, trzeba najpierw dostać mocno po mordzie.
Chyba po raz pierwszy masz rację. Nie rozumiem tego dlaczego jednego dnia jest dobrze, mogę z nią spędzić czas, powygłupiać się, jest generalnie ok, a następnego już jest chujnia. Domyślam się, że sporo jest w tym jątrzenia osób typu szef, ale Ona przeskakuje ze skrajności w skrajność. W bardzo krótkim czasie. Jednego dnia pyta czy może w tygodniu spać u mnie, a drugiego mówi, że nie chce mnie widzieć póki co. I to mimo, że wyluzowałem sporo, teraz ona się spina. Skupia się na negatywnych emocjach tylko. Nie wiem czy jest cokolwiek co mogę zrobić jeszcze oprócz dania sobie spokoju.Pervert, sorry, ale spotykanie się po rozstaniu: nic z tego nie wyjdzie. Jedna strona bedzie chciała czegos wiecej i bedzie cierpiec, druga strona nie bedzie chciala byc razem ale tez bedzie cierpiec bo całkowicie nie potrafi zrezygnowac, ale wie ze krzywdzi bo nigdy nic wiecej nie da.
Masakra jakaś. Ale jak mówi stare chińskie przysłowie: baba bez bolca dostaje pierdolca, więc póki się tak zachowuje to możliwe, że szef jej jeszcze nie ukuł. Tak poza tym to smutno patrzeć co ta dziewczyna z tobą zrobiła, stary P. by się tak w tańcu nie pierdolił.Nie rozumiem tego dlaczego jednego dnia jest dobrze, mogę z nią spędzić czas, powygłupiać się, jest generalnie ok, a następnego już jest chujnia. Domyślam się, że sporo jest w tym jątrzenia osób typu szef, ale Ona przeskakuje ze skrajności w skrajność. W bardzo krótkim czasie. Jednego dnia pyta czy może w tygodniu spać u mnie, a drugiego mówi, że nie chce mnie widzieć póki co. I to mimo, że wyluzowałem sporo, teraz ona się spina
To też może być prawdą. Najbardziej mnie wkurwia, że teraz sobie na każdym kroku szuka potwierdzenia jaki to ja nie jestem zły etc. Nie spojrzy w ogóle na pozytywy, tylko buduje te negatywne emocje...,,Wypierdalaj łosiu,może przy większym dystansie ci ta miłość przejdzie''.
To też może być prawdą. Najbardziej mnie wkurwia, że teraz sobie na każdym kroku szuka potwierdzenia jaki to ja nie jestem zły etc. Nie spojrzy w ogóle na pozytywy, tylko buduje te negatywne emocje...
Kurwa zastanawiam się czy nie pojechać po swoje rzeczy dziś i skończyć to.
Dokładnie, znam takie. Ich mężowie mają aktualnie nie lada problemy. Wspólne mieszkanie, kredyt, dzieci, a w tym czasie już przerobiła dwóch młodszych fagasów, bo szukała wrażeń, chwilowo się nudziła, bo mąż zarabiał pieniądze. Potem kryzys, teraz znowu szczęśliwa rodzinka. Do czasu.Ja powiem tak, jeżeli laska odstawia takie dramy na początku, to dalej będzie juz tylko gorzej. Niektóre kobiety potrzebują dużo większych huśtawek emocjonalnych niż standardowe przedstawicielki płci przeciwnej, a to wróży zszargane nerwy u faceta, także ja bym się zawijał.
Ja pierdolę jakie to smutne :(Dokładnie, znam takie. Ich mężowie mają aktualnie nie lada problemy. Wspólne mieszkanie, kredyt, dzieci, a w tym czasie już przerobiła dwóch młodszych fagasów, bo szukała wrażeń, chwilowo się nudziła, bo mąż zarabiał pieniądze. Potem kryzys, teraz znowu szczęśliwa rodzinka. Do czasu.
Dokładnie, znam takie. Ich mężowie mają aktualnie nie lada problemy. Wspólne mieszkanie, kredyt, dzieci, a w tym czasie już przerobiła dwóch młodszych fagasów, bo szukała wrażeń, chwilowo się nudziła, bo mąż zarabiał pieniądze. Potem kryzys, teraz znowu szczęśliwa rodzinka. Do czasu.
Hahahahaha kurwa halibut z tego serial zrobi.Mój kuzyn: z laską od ósmej klasy podstawówki(tak gimby) wielka miłość, choć dziewczyna nawę nie średnia. Potem przed ślubem ona jedzie na jakiegoś Erasmusa czy coś do Włoch i jak każda brzydula daje się ruchać półtora metrowemu Antonio. Wraca z tą wieścią, kuzyn w płacz ale jego matka przekonuje ją telewizorem i lancią elefantino(sic!) Trzy lata sielanki po ślubie i nagle okazuje się że przez dwa ostatnie ruchał ją szef w banku. Rozwód ona zostaje z jego nazwiskiem, swoim też, bo to jakaś szlachta małorolna i hajta się z szefem przyjmując kolejny człon nazwiska.
Kuzyn trafia na cygankę, którą utrzymuje i dzieli z połową taboru.
Tylko kto tu lubi emocje?
Propsuję małżeństwa. Nigdy nie czułem się tak stabilny emocjonalnie :)Wbiłem (a jak!) w ten temat pierwszy raz od bardzo dawna i widzę, że małżeńska rutyna to wcale zła rzecz. Tak się spalacie z tymi miłostkami panowie, ech! A wszystko po to, żeby dobrze zaruhać... :D