Mała anegdota. Mam koleżankę, która dowiedziała się, że nie zaprosiłem jej na imieninowego grilla. Powiedziałem, że może przyjechać jak chce. Powiedziała, że olewa to. Później stwierdziła, że może przyjechać. To ja mówię spoko, ale musisz taksę ogarnąć sobie, bo nikt potem na dworzec nie odwiezie. Ona na to, że przecież ja mam mieszkanie to mogę ją przenocować, na co kategorycznie odmówiłem. Naciskała, że dlaczego, przecież nic się nie wydarzy itd. ja odmówiłem, bo powiedziałem, że nie ufam jej na tyle, by móc ją gościć w mych progach. Od tamtej pory zachowuje się jak dziewczynka, która nie dostała lizaka i cały czas się czepia mnie o jakieś pierdoły, przy ludziach szczególnie. Kobiety...