Podludzie

Punkt piąty dotyczył konkretnych userow, nie akurat Ciebie. I tak, są tu tacy którzy uważają za najlepsze czasy te w których mogli na ulicy najebać gościowi w rurkach czy innej ciocie.

Co do reszty- widzę, że obydwoje, ja i Ty lubimy nadinterpretowac. Np Ty z tymi tekstami "chyba nie chcesz powiedzieć że WSZYSTKIE przypadki..." No nie, wyraźnie pisałem że większość itd.
Swoją drogą, na jakiej podstawie twierdzisz, że kobiety w USA biorą rozwody głównie dla zysku, gdy mężczyźni są całkiem ok? To już bez zaczepki, zwyczajnie jestem ciekawy. To, że kobiety częściej inicjują rozwód wcale tego nie oznacza, a sytuacja też robi się skomplikowana np w części patologicznej części dzielnic czarnych- bo tam często bierze się rozwód dla socjalu dla samotnych matek, ale jednocześnie ojcowie to zwykła patologia, narkomani i gangusy, więc to się często pokrywa, oba powody.



I widzisz, doszliśmy do jakiegoś konsensusu w sprawie samobójstw, że to nie mass medua ale jakieś pierdolenie patologii. Ale też zauważ, że faceci są tu również winni. Ba, częściej od facetów słyszę pogardę dla chodzenia do psychologa lub psychiatry, że to uwłaczające, że to wariactwo a depresję to zwykle użalanie się i dorabianie wytłumaczeń do swojego lenistwa, braku wzięcia się za siebie. Wydaje mi się że kobiety pod tym względem mają statystycznie dojrzalsze spojrzenie.
Parę dni temu poznałem w górach gościa, który pracuje w ośrodku dla mocno chorych psychicznie dzieci. Po rozstaniu wpadł w ciągu alkoholowy, i gdy przestał dopadła go silna delirka i myśli samobójcze. Potrzebował pilnej pomocy psychiatrycznej i wolnego z pracy. Jaki był problem? Co w pracy koledzy powiedzą(z racji że pacjenci niebezpieczni to pracują tam głównie faceci, ale nie tylko, koleżanki też miał, ale ich opinia się nie przejmował bo wiedział że mają zrozumienie) i pojebane jest to, iż to wśród ludzi pracujących z chorymi, którzy powinni mieć wyrozumiałość, jest takie spojrzenie.


Dzięki za miłą rozmowe
Dodam tylko, że to przykład wchodzenia ze skrajności w skrajność. Co ważne nadal szukasz wytłumaczenia tylko w kwestii kobiet. Wydajesz się być stronniczy. Czemu nie weźmiesz pod uwagę jaki wpływ na owego mężczyznę ma miejsce w którym się wychowuje, sąsiedztwo, rówieśnicy. Druga sprawa to kultura, zgadnij która grupa etniczna, opisuje często patologie a często jako dokonania kulturowe za przykład podaje rap w którym często w znacznej większości są poruszane kwestie wpływające na młode pokolenie narkotyki, prostytucja, przedmiotowość, przemoc. Już nie chce wspominać o pewnym aspekcie, który jest przez nich samych podtrzymywany i włączony do mowy potocznej w ich środowisku, a wszechobecnie uważany za wulgarny. Faktem jest, że bez eliminacji nie jesteś w stanie czegoś wyplenić. W związku z czym sami tworzą błędne koło, które wykorzystywane jest jako wymówka pomimo faktu iż sami budują pod to podwaliny. Coś jak "Oczywiście że jestem jednym z elementów tej patologii." Co najważniejsze również, nie patrzysz, że żeby dziecko powstało potrzebny jest stosunek. Co oznacza, że owa "skrzywdzona" wiedziała z czym może się liczyć i kogo wybrała. Dlaczego szukasz wymówki dla wyborów, które będą miały wpływ na jej życie. Podsumowywując nie jest ofiarą a współwinną.
Oczywiście że jestem jednym z elementów tej patologii. Dlatego uważam że system skandynawski jest dobry- karanie klientów prostytutek a nie prostytutki.
Co do Ninji- wyraźnie pisaliśmy o zdradach.
Co do reszty rzeczy, jak te instagramerki itd, to nadal trochę bez sensu, bo nie przeczę że takie zjawiska istnieją. Różnimy się tym, że ty uważasz iż w większości przypadków kobiety się rozwodzą z zwykłego wyrachowania.

Ale podejdźmy do tego z innej strony, tematu tych aktorek- uważasz że to uczciwe iż szef firmy proponuje kandydatka na pracowniczki pracę ale za prostytucję? Abstrahujmy od tych mężczyzn, bo wiesz że jeśli problem facetów dotyczył to promila względem kobiet.
To ok zjawisko, skoro kobiety się zgadzają?
"Różnimy się tym, że ty uważasz iż w większości przypadków kobiety się rozwodzą z zwykłego wyrachowania." Porównałem, ale z rynkiem amerykańskim. Nie uważam, również, że rozwodzą się z wyrachowania. Stwierdzam po prostu, że owy wybór mniej dotyka kobietę niż faceta ponieważ może liczyć na pomoc rządu, społeczeństwa i innych mężczyzn oraz kobiet. Często facet jest piętnowany. Głównym meritum mojej wypowiedzi był fakt, że społeczeństwo uważa często, że rozpad związku spowodowany jest jedynie zachowaniem, czynami mężczyzny a kobiety są tłumaczone w różny sposób. Zastanów się ile osób by się oburzyło gdyby chłop został bez dachu nad głową a ile gdyby była to kobieta. Dodatkowo przypadki o których Ci mówiłem rozwód z powodu np. zdrady partnera, przeświadczenie według kobiet kiedy winowajca to: facet (zaniedbywał, nie opiekował, nie starał, szukał przygód, różne inwektywy, zaniedbywał, tylko leży), kobieta ( niezrozumiana, zagubiona, to tylko błąd/słabość, na pewno miała powód). Weź też pod uwagę, że do zdrady trzeba dwóch osób, więc nie tylko facet jest winny, ale również inna kobieta. Dodatkowo kobiety często uważają, że zdrada emocjonalna jest gorsza niż fizyczna. Chłop w większości skieruje się wyglądem, oleje "emocjonalność". Co nie zmienia faktu, że jest tego świadomy a że dodatkowo musi się często postarać w jakiś sposób by do zbliżenia doszło. W związku z powyższym to też kwalifikowane jest jako kurestwo. Natomiast kobiety często przed zbliżeniem jako jeden z czynników podają więź emocjonalną, a nie tylko fizyczną. W związku z czym można by stwierdzić, że podczas zdrady w ich przypadku często dochodzi do zdrady zarówno emocjonalnej jak i fizycznej. Pamiętaj też, że to kobieta zezwala na zbliżenie, więc w przypadku zdrady nie powinno się kwalifikować i tłumaczyć tego "błędem" jak to często inne kobiety stające w takich przypadkach w obronie robią. I proszę bez biologicznych bzdur. Bo chyba każdy je zna. Jest jednak jedno, ale którego ludzie nie są w stanie przełknąć. Faktu, że jesteśmy istotami myślącymi i jednak to w ostateczności my podejmujemy decyzję.

Zdanie @ninja dot. zdrady było zawarte w pierwszym zdaniu. Nie wiem dlaczego resztę jego wypowiedzi również sklasyfikowałeś w tym temacie.
@Miskatonic

A gdyby twoja córka poszła na tą chemię, poświęciła się jej ale okazałoby się, że większość branży która może ja zatrudnić,bto goście którzy mówią że dostanie pracę jeśli się sprostytuuje - to ok i powinno tak zostać, czy powinniśmy to krytykować?

Nie wiem jak możecie uważać takie coś za normalne. Przecież to totalna patologia i niczym nie różnicie się wtedy od tych feministek gloryfikujących.

Ja rozumiem, że możecie sie ze mną nie zgadzać w mojej opinii że gorsi są Ci producenci. Ale uważać za lewacki wymysl walczyć z takim zjawiskiem to już jest kuriozum. I serio wtedy feministki mają rację, gdyż mężczyźni statystycznie rzadziej muszą się prostytuować za pracę i są przyjmowani za swoja pracę a nie seks. Nie wiem co jest lewackiego z walka z takim zjawiskiem. Nie wiem, kościół pochwalal prostytucję itd, że tak kojarzone jest bronienie prostytucji, nawet poza obszarem burdeli, z byciem prawicowcem?

Czekałem aż w końcu wpadniesz na ten trop ;)
Już odpowiadam: gdyby było tak jak napisałeś byłoby to karygodne, godne wypalenia żelazem... natomiast gdyby na drzwiach tej uczelni był wielki napis: "wstęp tylko dla prostytutek" to nie mogłaby mieć do nikogo pretensji, niezależnie od późniejszych wyników w pracy ponieważ to sito na wstępie odbiera prawo do bycia później "pokrzywdzonym", no tak czy nie?
:beczka:
Świat niestety tak wyglądał, wygląda i będzie wyglądać. Jak najbardziej chyba każdy zdrowo myślący człowiek tego nie popiera, ale tak niestety jest i będzie. Pamiętajmy jednak, że każdy ma wybór czy zgodzi się na coś takiego czy też nie. A jeśli już dojdzie do zgody to niech nie szuka wymówek, bo są osoby które bez zastosowania owej drogi mimo wszystko doszły do sukcesu.
Tylko że gdy idziesz na studia nie dostajesz na drzwiach napisane "kariera, praca tylko dla prostytutek".



A nawet gdyby było tak napisane i zakomunikowane oficjalnie to byłaby to tak samo karygodne i godne wypalenia żelazem.
W jakimś stopniu na pewno. Jednakże zasady byłyby ustalone odgórnie i zostałbyś o nich poinformowany, więc w tym wypadku niemiałbyś możliwości narzekać, że zasady gry były Ci nieznane. Poza tym owy przykład jest rzucony jakby teraz wszystkie skrzywdzone były w podobnej sytuacji. Nie brałeś w ogóle przypadku, że to druga strona wyszła z podobną inicjatywą. Co wtedy, czy nadal to wina szefów, czy wtedy już "pracowniczek"? Jak już mówiłem, życie nie jest 01.
 
Last edited:
Dodam tylko, że to przykład wchodzenia ze skrajności w skrajność. Co ważne nadal szukasz wytłumaczenia tylko w kwestii kobiet. Wydajesz się być stronniczy. Czemu nie weźmiesz pod uwagę jaki wpływ na owego mężczyznę ma miejsce w którym się wychowuje, sąsiedztwo, rówieśnicy. Druga sprawa to kultura, zgadnij która grupa etniczna, opisuje często patologie a często jako dokonania kulturowe za przykład podaje rap w którym często w znacznej większości są poruszane kwestie wpływające na młode pokolenie narkotyki, prostytucja, przedmiotowość, przemoc. Już nie chce wspominać o pewnym aspekcie, który jest przez nich samych podtrzymywany i włączony do mowy potocznej w ich środowisku, a wszechobecnie uważany za wulgarny. Faktem jest, że bez eliminacji nie jesteś w stanie czegoś wyplenić. W związku z czym sami tworzą błędne koło, które wykorzystywane jest jako wymówka pomimo faktu iż sami budują pod to podwaliny. Coś jak "Oczywiście że jestem jednym z elementów tej patologii." Co najważniejsze również, nie patrzysz, że żeby dziecko powstało potrzebny jest stosunek. Co oznacza, że owa "skrzywdzona" wiedziała z czym może się liczyć i kogo wybrała. Dlaczego szukasz wymówki dla wyborów, które będą miały wpływ na jej życie. Podsumowywując nie jest ofiarą a współwinną.

"Różnimy się tym, że ty uważasz iż w większości przypadków kobiety się rozwodzą z zwykłego wyrachowania." Porównałem, ale z rynkiem amerykańskim. Nie uważam, również, że rozwodzą się z wyrachowania. Stwierdzam po prostu, że owy wybór mniej dotyka kobietę niż faceta ponieważ może liczyć na pomoc rządu, społeczeństwa i innych mężczyzn oraz kobiet. Często facet jest piętnowany. Głównym meritum mojej wypowiedzi był fakt, że społeczeństwo uważa często, że rozpad związku spowodowany jest jedynie zachowaniem, czynami mężczyzny a kobiety są tłumaczone w różny sposób. Zastanów się ile osób by się oburzyło gdyby się oburzyło gdyby chłop został bez dachu nad głową a ile gdyby była to kobieta. Dodatkowo przypadki o których Ci mówiłem rozwód z powodu np. zdrady partnera, przeświadczenie według kobiet kiedy winowajca to: facet (zaniedbywał, nie opiekował, nie starał, szukał przygód, różne inwektywy, zaniedbywał, tylko leży), kobieta ( niezrozumiana, zagubiona, to tylko błąd/słabość, na pewno miała powód). Weź też pod uwagę, że do zdrady trzeba dwóch osób, więc nie tylko facet jest winny, ale również inna kobieta. Dodatkowo kobiety często uważają, że zdrada emocjonalna jest gorsza niż fizyczna. Chłop w większości skieruje się wyglądem, oleje "emocjonalność". Co nie zmienia faktu, że jest tego świadomy a że dodatkowo musi się często postarać w jakiś sposób by do zbliżenia doszło. W związku z powyższym to też kwalifikowane jest jako kurestwo. Natomiast kobiety często przed zbliżeniem jako jeden z czynników podają więź emocjonalną, a nie tylko fizyczną. W związku z czym można by stwierdzić, że podczas zdrady w ich przypadku często dochodzi do zdrady zarówno emocjonalnej jak i fizycznej. Pamiętaj też, że to kobieta zezwala na zbliżenie, więc w przypadku zdrady nie powinno się kwalifikować i tłumaczyć tego "błędem" jak to często inne kobiety stające w takich przypadkach w obronie robią. I proszę bez biologicznych bzdur. Bo chyba każdy je zna. Jest jednak jedno, ale którego ludzie nie są w stanie przełknąć. Faktu, że jesteśmy istotami myślącymi i jednak to w ostateczności my podejmujemy decyzję.

Zdanie @ninja dot. zdrady było zawarte w pierwszym zdaniu. Nie wiem dlaczego resztę jego wypowiedzi również sklasyfikowałeś w tym temacie.



Świat niestety tak wyglądał, wygląda i będzie wyglądać. Jak najbardziej chyba każdy zdrowo myślący człowiek tego nie popiera, ale tak niestety jest i będzie. Pamiętajmy jednak, że każdy ma wybór czy zgodzi się na coś takiego czy też nie. A jeśli już dojdzie do zgody to niech nie szuka wymówek, bo są osoby które bez zastosowania owej drogi mimo wszystko doszły do sukcesu.

W jakimś stopniu na pewno. Jednakże zasady byłyby ustalone odgórnie i zostałbyś o nich poinformowany, więc w tym wypadku niemiałbyś możliwości narzekać, że zasady gry były Ci nieznane. Poza tym owy przykład jest rzucony jakby teraz wszystkie skrzywdzone były w podobnej sytuacji. Nie brałeś w ogóle przypadku, że to druga strona wyszła z podobną inicjatywą. Co wtedy, czy nadal to wina szefów, czy wtedy już "pracowniczek"? Jak już mówiłem, życie nie jest 01.



Co do czarnych- skąd wiesz, że na te aspekty nie patrzę? Po prostu napisałem, że mężowie często to tam to patologia i rozwody zapewne są często słuszne. Nie wiem skąd wniosek że nie biorę pod uwagę dziedziczności patologii w tym środowisku?
Pissalismy o rozwodach i powodach.

No co do zdrad to tu też się różnimy. Jak facet zdradza to on jest winny zdrady, nie ta kobieta z którą zdradził żonę, czy to kochanka czy prostytutka. Jeżeli jest czemuś winna to na 0ewno nie zdrady bo nikogo nie zdradziła. I tak, uważam że ona jest uczciwsza niż ten facet.

Co do ninja, to wyraźnie się oburzył, konkretnie na to iż napisałem, że mężczyźni częściej zdradzają. Konkretnie chodziło o zdradę z jej definicja- jesteś w związku monogamicznym i ruchasz za plecami kogoś innego. Oburzył się na to, wprost to pisząc, a nie na to że uważam iż kobiety się nie ruchają. Pisałem o zdradach więc jakie znaczenie ma to, iż napisał że wiele kobiet bzyka się z żonatymi? Przecież one nie dokonują wtedy zdrady, jeżeli są singielkami. Może uznać że są niemoralne, ale nie może twierdzić że one dokonują wtedy zdrady. A jeżeli nie może twierdzić że nie dokonują wtedy zdrady to nie może tego podawać jako argument za jego oburzeniem się iż napisałem że mężczyźni częściej zdradzają.

Inaczej: jezeli jest tak jak piszesz, i Ninja też uważa że mężczyźni częściej zdradzają, ale uważa że kobiety uprawiają seks z zajętymi facetami, to w czym problem? Przecież ja się z tym zgadzam. Więc po co się oburzył?
No nie. On konkretnie oburzył się o to, że napisałem iż mężczyźni częściej zdradzają. Koniec, kropka. Napisał to wprost.



Ostatni akapit jest trochę bez sensu. Pisze konkretnie o przypadkach w których mężczyzna wymusza, szef to na kobiecie a nie o przypadkach która sama z siebie uwodzi dla korzyści.


No i widzisz- ja uważam że dobrze iż molestowanie w pracy i grożenie zakończeniem kariery, zwolnieniem pod przymusem seksu jest zle i słusznie że jest to karane, niezależnie czy pracownica się zgodzi czy nie. I tu się różnimy.
 
Jesteś jakiś głupi?

Wiesz, że można uprawiać seks z większa liczba partnerów bez zdradzania? Z kim zdradzają? Z kobietami. Czy to oznacza, że te kobiety też zdradzają? Część z nich pewnie tak, ale nie koniecznie.
Serio. Np kiedyś chodziłem na kurwy lub uprawiałem przygodny seks z singielkami. To że faceci zdradzają nie oznacza że zdradzają tylko z kobietami zajętymi xd
Mam kumpele która przez 3 lata studiów bzyknela 15 facetów. Ani razu nikogo nie zdradziła, bo nie była w związku. Niewiarygodne, nie?



Co do przemocy. Wymyśliłeś sobie problem który nie istnieje. Wyraźnie zaznaczyłem, i to kilka razy, na wypadek gdyby trafił się jakiś debil, który nie rozumie, że chodzi mi konkretnie o przemocy fizycznej, bo o biciu fizycznym pisał gościu w komentarzu na który odpowiedziałem.
To ty jesteś jednak bystry jak pucybut,
rozkład w puli ruchania zdradzających bab i facetów jest taki,
że zdradza jakieś 20% facetów i jakieś 50% kobiet
i to te 20% facetów rucha te 50% kobiet rozumiesz już co mam na mysli czy wciąż pucybutujesz?
Czyli generalnie średni przebieg przeciętnej kobiety jest wyższy niż przeciętnego mężczyzny.

Co do przemocy nie będę się powtarzał, jesteś głąbem kapuścianym ukraińskim. Nic więcej.

Edit: przestań mi tu te ukraińskie statystyki wrzucać, żyjemy jeszcze na razie w Polsce.
 
To ty jesteś jednak bystry jak pucybut,
rozkład w puli ruchania zdradzających bab i facetów jest taki,
że zdradza jakieś 20% facetów i jakieś 50% kobiet
i to te 20% facetów rucha te 50% kobiet rozumiesz już co mam na mysli czy wciąż pucybutujesz?
Czyli generalnie średni przebieg przeciętnej kobiety jest wyższy niż przeciętnego mężczyzny.

Co do przemocy nie będę się powtarzał, jesteś głąbem kapuścianym ukraińskim. Nic więcej.

Edit: przestań mi tu te ukraińskie statystyki wrzucać, żyjemy jeszcze na razie w Polsce.


Według badań mężczyźni zdradzają dużo częściej(61% zdradzajacych) niż kobiet (39%) więc nie wiem skąd masz te statystyki. Sam je wymyśliłeś, prawda?

Ja opieram się na tym raporcie Instytut Badań Zmian Społecznych z 2020 roku w kwestii proporcji zdrad. A Ty?


I nie wiem o co ci chodzi z tą przemoca. Prawda jest taka, że kobiety bijący mężczyzn to promil, nawet nie procent. To że napiszesz komentarz w którym napiszesz "nie i chuj" nie zmieni rzeczywistości.
 
1. Co do czarnych- skąd wiesz, że na te aspekty nie patrzę? Po prostu napisałem, że mężowie często to tam to patologia i rozwody zapewne są często słuszne. Nie wiem skąd wniosek że nie biorę pod uwagę dziedziczności patologii w tym środowisku?
Pissalismy o rozwodach i powodach.

2. No co do zdrad to tu też się różnimy. Jak facet zdradza to on jest winny zdrady, nie ta kobieta z którą zdradził żonę, czy to kochanka czy prostytutka. Jeżeli jest czemuś winna to na 0ewno nie zdrady bo nikogo nie zdradziła. I tak, uważam że ona jest uczciwsza niż ten facet.

Co do ninja, to wyraźnie się oburzył, konkretnie na to iż napisałem, że mężczyźni częściej zdradzają. Konkretnie chodziło o zdradę z jej definicja- jesteś w związku monogamicznym i ruchasz za plecami kogoś innego. Oburzył się na to, wprost to pisząc, a nie na to że uważam iż kobiety się nie ruchają. Pisałem o zdradach więc jakie znaczenie ma to, iż napisał że wiele kobiet bzyka się z żonatymi? Przecież one nie dokonują wtedy zdrady, jeżeli są singielkami. Może uznać że są niemoralne, ale nie może twierdzić że one dokonują wtedy zdrady. A jeżeli nie może twierdzić że nie dokonują wtedy zdrady to nie może tego podawać jako argument za jego oburzeniem się iż napisałem że mężczyźni częściej zdradzają.

Inaczej: jezeli jest tak jak piszesz, i Ninja też uważa że mężczyźni częściej zdradzają, ale uważa że kobiety uprawiają seks z zajętymi facetami, to w czym problem? Przecież ja się z tym zgadzam. Więc po co się oburzył?
No nie. On konkretnie oburzył się o to, że napisałem iż mężczyźni częściej zdradzają. Koniec, kropka. Napisał to wprost.



3. Ostatni akapit jest trochę bez sensu. Pisze konkretnie o przypadkach w których mężczyzna wymusza, szef to na kobiecie a nie o przypadkach która sama z siebie uwodzi dla korzyści.


4. No i widzisz- ja uważam że dobrze iż molestowanie w pracy i grożenie zakończeniem kariery, zwolnieniem pod przymusem seksu jest zle i słusznie że jest to karane, niezależnie czy pracownica się zgodzi czy nie. I tu się różnimy.
1. Bo nic o nich nie wspomniałeś. To chyba logiczne.
2. Nie nie różnimy się. Bo zarówna ja i ty stwierdziłeś, że jedno i drugie to kurestwo i głównym winnym jest zdradzający. Po raz kolejny źle zrozumiałeś moją wypowiedź. Bo w żadnym wypadku nie usprawiedliwiałem i nie stwierdziłem, że kochanka chłopa który zdradza jest winna. Podałem po prostu przykład, że jest również współwinna (zdrady jako czynu, a nie, że sama zdradza jeśli jest singielką) jeżeli wie w jakiej sytuacji jest jej wybranek.
@ninja bardziej uniósł się nad stwierdzeniem, że "miażdżąca większość przemocowcow, zdradzających, alkoholików to mężczyźni" co jest bzdurą. Bo aktualnie w tym przypadku to kobiety częściej zdradzają. A spowodowane jest to często brakiem konsekwencji ww. czynu poprzez brak piętnowania, możliwością na rynku matrymonialnym (nie od dziś wiadomo, że łatwiej kobiecie o zbliżenie) oraz wyroki sądów.
Ostatni przypadek moralnego zepsucia w tematyce MMA:
https://www.foxnews.com/sports/ufc-fighter-tim-elliott-accuses-wife-having-affair-friend-tweet
dodam tylko, że winna wzięła połowę kasy:
3. Błędnie wynsuwasz wnioski wysnuwasz, bo chyba nikt czytając moje wypowiedzi nie wpadł na takie genialne stwierdzenia, które nie oddają mojego stanowiska.

Ogólnie miło było podyskutować, jednak jak wspomniał @VendettaNH nie zaśmiecajmy już tematu.
 
1. Bo nic o nich nie wspomniałeś. To chyba logiczne.
2. Nie nie różnimy się. Bo zarówna ja i ty stwierdziłeś, że jedno i drugie to kurestwo i głównym winnym jest zdradzający. Po raz kolejny źle zrozumiałeś moją wypowiedź. Bo w żadnym wypadku nie usprawiedliwiałem i nie stwierdziłem, że kochanka chłopa który zdradza jest winna. Podałem po prostu przykład, że jest również współwinna (zdrady jako czynu, a nie, że sama zdradza jeśli jest singielką) jeżeli wie w jakiej sytuacji jest jej wybranek.
@ninja bardziej uniósł się nad stwierdzeniem, że "miażdżąca większość przemocowcow, zdradzających, alkoholików to mężczyźni" co jest bzdurą. Bo aktualnie w tym przypadku to kobiety częściej zdradzają.
3. Błędnie wynsuwasz wnioski wysnuwasz, bo chyba nikt czytając moje wypowiedzi nie wpadł na takie genialne stwierdzenia, które nie oddają mojego stanowiska.

Ogólnie miło było podyskutować, jednak jak wspomniał @VendettaNH nie zaśmiecajmy już tematu.


1.
Ale to bez sensu. Istota było to że są przemocowcami. Nie zaglebialismy się w powody. Zresztą nie widzę celu- to że powiemy iż to przez ich dzieciństwo, wychowanie zmienia fakt, iż bijący żonę narkoman jest bijącym żonę narkomanem?

2. Podaj mi statystyki zdrad ma jakich się opierasz. No i jeszcze kwestia przyczyn rozwodow- bo w alkoholizmie i przemocy nadal przodują mężczyźni. Nie wiem czy zdrada jest główną przyczyną.

3. Ok. To nie podawaj tych statystyk :p
 



I to już jest jakiś konkret.
Ale teraz pytanie- dlaczego nie ma podane tam ile procent zdrad to kobiety? No ale poszukam w raporcie.

Po drugie- nadal całość łączyła się z przemocą, alkoholizmem z zdradami jako powodem "winy".


Ja opierałem się na tych badaniach, robionych w Polsce. Przez 2 lata raczej wiele się nie zmieniło:



 
Według badań mężczyźni zdradzają dużo częściej(61% zdradzajacych) niż kobiet (39%) więc nie wiem skąd masz te statystyki. Sam je wymyśliłeś, prawda?

Ja opieram się na tym raporcie Instytut Badań Zmian Społecznych z 2020 roku w kwestii proporcji zdrad. A Ty?


I nie wiem o co ci chodzi z tą przemoca. Prawda jest taka, że kobiety bijący mężczyzn to promil, nawet nie procent. To że napiszesz komentarz w którym napiszesz "nie i chuj" nie zmieni rzeczywistości.
ja się opieram na doświadczeniu wśród moich znajomych czy osób z którymi studiowałem a że mam trochę lat to trochę ludzi poznałem, patologia mnie nie interesuje
 
1.
Ale to bez sensu. Istota było to że są przemocowcami. Nie zaglebialismy się w powody. Zresztą nie widzę celu- to że powiemy iż to przez ich dzieciństwo, wychowanie zmienia fakt, iż bijący żonę narkoman jest bijącym żonę narkomanem?

2. Podaj mi statystyki zdrad ma jakich się opierasz. No i jeszcze kwestia przyczyn rozwodow- bo w alkoholizmie i przemocy nadal przodują mężczyźni. Nie wiem czy zdrada jest główną przyczyną.

3. Ok. To nie podawaj tych statystyk :p
1. Najważniejsze jest, że wybrała taką drugą połówkę i przez można było przypuszczać, że związek się rozpadnie. Automatycznie więc jej brak wyobraźni, dojrzałości spowodował zwiększenie statystyki w tym zakresie. Szukanie winy wszędzie tylko nie w nas samych.
2. A jakie statystyki będą oddawały rzeczywistość, skoro można w zależności od określonej grupy badawczej wyniki mogą być skrajnie różne. https://discreetinvestigations.ca/infidelity-statistics-who-cheats-more-men-or-women/
Ww. dane wskazują na tezę obraną przez Ciebie. Jednakże, owa teza zmienia się jeśli dojdzie do tego aspekt wiekowy. Najważniejszy fakt, że o 40 % wzrósł ten wskaźnik w wobec kobiet w porównaniu do lat wcześniejszych. Dodatkowo bierzmy również pod uwagę ile osób będzie ze sobą szczerych i stwierdzi, że zaradziła pomimo anonimowego badania. Cześć z badanych może uznać, że przelotna znajomość lub inny wybryk to nie zdrada, albo częsta wymówka po alkoholu się nie liczy. Wtedy masz zakłamany wynik.
W ogólnym rozrachunku z własnych obserwacji, potwierdzam to co napisał @ninja

Dodatkowo artykuł przywołany przez @szplin.

Ciekawostka która jest sprzecznością:
"explodes several of our most dearly held notions about female infidelity: that women cheat only when they are unhappy in their marriages; that unlike men, they seek emotional connection, not sexual gratification; and that women just ‘stumble’ into affairs"

"The women studied went on the site, created a profile, vetted candidates, met them in person and ‘auditioned’ them. This was a very intentional process. They wanted to find partners for sex. They reported being in sexless or orgasm-less marriages and they simply wanted what they couldn’t get at home. But most were otherwise happily partnered or married, and these affairs were a way for them to remain in their primary relationships. So, there goes the myth that women who cheat are unhappily married."

Czyli zakłamanie takich osób x100. Bo chcą mieć ciastko i zjeść ciastko.


• Kobiety są nieco bardziej skłonne do zdrady, co nie znaczy, że częściej zdradzają (jest to zależne od etapu i rodzaju związku).
• Kobiety są bardziej narażone na zdradę z większą liczbą partnerów.
• Kobiety potrafią fakt zdrady utrzymać w tajemnicy lepiej niż mężczyźni.
• Mężczyźni zdradzają żonę częściej z singielkami, niż kobietami w stałym związku.

Interesujące są również i tak zwane granice wiekowe zdrady. Mężczyźni zazwyczaj zdradzają w wieku 20-25 lat, właśnie na ten wiek przypada szczyt aktywności seksualnej. A kobiety idą na zdradę małżeńską w wieku 30-35 lat, kiedy zaczyna je dręczyć brak rozmaitości rodzinnego życia i pojawia się pragnienie nowości.
Źródło artykułu: http://womanadvice.pl/kto-czesciej-zdradza-mezczyzni-czy-kobiety

Podsumowywując wiele zależy od przyjętej tezy. Jednakże przyjęte wnioski się mniej więcej pokrywają. Gdyby brać pod uwagę wartości moralne, to kobiety wypadają w tej kwestii gorzej.

3. miała być do 4 pytania. Więc nie wiem o jakie statystyki Ci chodzi.
 
1. Najważniejsze jest, że wybrała taką drugą połówkę i przez można było przypuszczać, że związek się rozpadnie. Automatycznie więc jej brak wyobraźni, dojrzałości spowodował zwiększenie statystyki w tym zakresie. Szukanie winy wszędzie tylko nie w nas samych.
2. A jakie statystyki będą oddawały rzeczywistość, skoro można w zależności od określonej grupy badawczej wyniki mogą być skrajnie różne. https://discreetinvestigations.ca/infidelity-statistics-who-cheats-more-men-or-women/
Ww. dane wskazują na tezę obraną przez Ciebie. Jednakże, owa teza zmienia się jeśli dojdzie do tego aspekt wiekowy. Najważniejszy fakt, że o 40 % wzrósł ten wskaźnik w wobec kobiet w porównaniu do lat wcześniejszych. Dodatkowo bierzmy również pod uwagę ile osób będzie ze sobą szczerych i stwierdzi, że zaradziła pomimo anonimowego badania. Cześć z badanych może uznać, że przelotna znajomość lub inny wybryk to nie zdrada, albo częsta wymówka po alkoholu się nie liczy. Wtedy masz zakłamany wynik.
W ogólnym rozrachunku z własnych obserwacji, potwierdzam to co napisał @ninja

Dodatkowo artykuł przywołany przez @szplin.

Ciekawostka która jest sprzecznością:
"explodes several of our most dearly held notions about female infidelity: that women cheat only when they are unhappy in their marriages; that unlike men, they seek emotional connection, not sexual gratification; and that women just ‘stumble’ into affairs"

"The women studied went on the site, created a profile, vetted candidates, met them in person and ‘auditioned’ them. This was a very intentional process. They wanted to find partners for sex. They reported being in sexless or orgasm-less marriages and they simply wanted what they couldn’t get at home. But most were otherwise happily partnered or married, and these affairs were a way for them to remain in their primary relationships. So, there goes the myth that women who cheat are unhappily married."

Czyli zakłamanie takich osób x100. Bo chcą mieć ciastko i zjeść ciastko.


• Kobiety są nieco bardziej skłonne do zdrady, co nie znaczy, że częściej zdradzają (jest to zależne od etapu i rodzaju związku).
• Kobiety są bardziej narażone na zdradę z większą liczbą partnerów.
• Kobiety potrafią fakt zdrady utrzymać w tajemnicy lepiej niż mężczyźni.
• Mężczyźni zdradzają żonę częściej z singielkami, niż kobietami w stałym związku.

Interesujące są również i tak zwane granice wiekowe zdrady. Mężczyźni zazwyczaj zdradzają w wieku 20-25 lat, właśnie na ten wiek przypada szczyt aktywności seksualnej. A kobiety idą na zdradę małżeńską w wieku 30-35 lat, kiedy zaczyna je dręczyć brak rozmaitości rodzinnego życia i pojawia się pragnienie nowości.
Źródło artykułu: http://womanadvice.pl/kto-czesciej-zdradza-mezczyzni-czy-kobiety

Podsumowywując wiele zależy od przyjętej tezy. Jednakże przyjęte wnioski się mniej więcej pokrywają. Gdyby brać pod uwagę wartości moralne, to kobiety wypadają w tej kwestii gorzej.

3. miała być do 4 pytania. Więc nie wiem o jakie statystyki Ci chodzi.
Dokładnie ta część potwierdza moje obserwacje, nie wiem ile parzybut ma lat, ale jak poniżej 30tki to rozumiem jego spojrzenie na te sprawy. Po 30tce szczególnie u kobiet następuje ogromna zmiana w tej kwestii. Dlaczego? Ktoś napisze, że libido kobiet rośnie a ja twierdzę, że to kłamstwo i wymówka. Często dzieciak już w miarę samodzielny ~10lat. Kobiety nie mają żadnych zainteresowań, hobby, pasji (skrajności nie liczę) i się krowy po prostu nudzą, książki nie przeczyta, na ryby nie pójdzie w grę nie pogra. A brocha swędzi i da trochę radości, tylko to się liczy.
Tu jest cały sekret puszczania się tych pseudo grzecznych żon ukryty. Nigdzie indziej, ubogie życie codzienne i brak pasji. Można dorabiać ideologie i inne głupoty do tego ale po co. Znam te kobiety po 30tce i wiem jak funkcjonują na codzień.

• Kobiety są nieco bardziej skłonne do zdrady, co nie znaczy, że częściej zdradzają (jest to zależne od etapu i rodzaju związku).
• Kobiety są bardziej narażone na zdradę z większą liczbą partnerów.
• Kobiety potrafią fakt zdrady utrzymać w tajemnicy lepiej niż mężczyźni.
• Mężczyźni zdradzają żonę częściej z singielkami, niż kobietami w stałym związku.

Interesujące są również i tak zwane granice wiekowe zdrady. Mężczyźni zazwyczaj zdradzają w wieku 20-25 lat, właśnie na ten wiek przypada szczyt aktywności seksualnej. A kobiety idą na zdradę małżeńską w wieku 30-35 lat, kiedy zaczyna je dręczyć brak rozmaitości rodzinnego życia i pojawia się pragnienie nowości.
Źródło artykułu: http://womanadvice.pl/kto-czesciej-zdradza-mezczyzni-czy-kobiety
 
Dokładnie ta część potwierdza moje obserwacje, nie wiem ile parzybut ma lat, ale jak poniżej 30tki to rozumiem jego spojrzenie na te sprawy. Po 30tce szczególnie u kobiet nastepuje ogromna zmiana w tej kwestii. Dlaczego? Ktoś napisze, że libido kobiet rośnie a ja twierdzę, że to kłamstwo i wymówka. Kobiety nie mają żadnych zainteresowań, hobby, pasji (skrajności nie liczę) i się krowy po prostu nudzą, książki nie przeczyta, na ryby nie pójdzie w grę nie pogra. A brocha swędzi i da trochę radości, tylko to się liczy.
Tu jest cały sekret puszczania się tych pseudo grzecznych żon ukryty. Nigdzie indziej, ubogie życie codzienne i brak pasji. Można dorabiać ideologie i inne głupoty do tego ale po co. Znam te kobiety po 30tce i wiem jak funkcjonują na codzień.


Cos w tym jest, ale znowu bym nie kategoryzował. Znam rzeczywiście wiele takich lasek po 30. Ale poznałem też wiele z pasjami, oczytanych. Po Beskidzie robi tripy jakaś doktorka(nie pamiętam jakiego kierunku), Słowaczka, która robi survivale, żywo się często tym co w wnyki jej wpadnie, chodzi z karabinkiem. Ale jednak to wyjątki, większość lasek w górach chodzi tam żeby porobić foteczki sobie na Instagrama i wyrobić sobie tyłeczek. Ciężko mi ocenić proporcje, ale fakt faktem, mężczyźni częściej mają różnorodne zainteresowania, pasje.
 
Cos w tym jest, ale znowu bym nie kategoryzował. Znam rzeczywiście wiele takich lasek po 30. Ale poznałem też wiele z pasjami, oczytanych. Po Beskidzie robi tripy jakaś doktorka(nie pamiętam jakiego kierunku), Słowaczka, która robi survivale, żywo się często tym co w wnyki jej wpadnie, chodzi z karabinkiem. Ale jednak to wyjątki, większość lasek w górach chodzi tam żeby porobić foteczki sobie na Instagrama i wyrobić sobie tyłeczek. Ciężko mi ocenić proporcje, ale fakt faktem, mężczyźni częściej mają różnorodne zainteresowania, pasje.
Sam sobie odpowiedziałeś. Skrajności. Nic więcej. Reszta leży dupą w domu oglądając netflixa, rzucając jak jest okazja ukradkiem spojrzenia na co przystojniejszego barana za oknem. Bo przecież zmieni jej życie, porwie ją na chwilę.
 
Dokładnie ta część potwierdza moje obserwacje, nie wiem ile parzybut ma lat, ale jak poniżej 30tki to rozumiem jego spojrzenie na te sprawy. Po 30tce szczególnie u kobiet następuje ogromna zmiana w tej kwestii. Dlaczego? Ktoś napisze, że libido kobiet rośnie a ja twierdzę, że to kłamstwo i wymówka. Często dzieciak już w miarę samodzielny ~10lat. Kobiety nie mają żadnych zainteresowań, hobby, pasji (skrajności nie liczę) i się krowy po prostu nudzą, książki nie przeczyta, na ryby nie pójdzie w grę nie pogra. A brocha swędzi i da trochę radości, tylko to się liczy.
Tu jest cały sekret puszczania się tych pseudo grzecznych żon ukryty. Nigdzie indziej, ubogie życie codzienne i brak pasji. Można dorabiać ideologie i inne głupoty do tego ale po co. Znam te kobiety po 30tce i wiem jak funkcjonują na codzień.
Kurła złoto i 100% prawdy.
Ps. Drugą żonę znalazłem inteligentną z zainteresowaniami.
 
1685367656030.png
 
Kurła złoto i 100% prawdy.
Ps. Drugą żonę znalazłem inteligentną z zainteresowaniami.


Z drugiej strony znam masę inteligentnych facetów, z pasjami którzy zdradzają żony. I kobiety które mają zainteresowania, pasje a szukają kolejnych kutasow.
Nic nie jest czarno biale
 
(ale też fakty i statystyki są nieuplagame: miażdżąca większość przemocowcow, zdradzających, alkoholików to mężczyźni i kobiety słusznie robią,że spierdalaja)

I tak, prawie wszystkie przypadki przemocy fizycznej między mężem i żoną to mężczyźni bijący kobiety. Niemal się nie zdarza, że to kobieta bije mężczyznę, a jeszcze rzadziej by mężczyzna był wtedy bezbronny. Znam wiele przypadków gdy mężczyzna bije kobietę. A ty znasz pewnie więcej, że żona bije męża? Lub jakiekolwiek?


Sam łamię zasadę, o którą Cię prosiłem, czyli niecytowanie, ale pierdolisz takie głupoty, wykazujesz się tak elementarnym brakiem wiedzy w tym zakresie, że muszę zainterweniować. Nie tylko w tym, bo Twoja ignorancja nie zna granic. Ale tym razem zainterweniuję. Po tym jak już obrzygałem ekran monitora laptopa.

O tym o czym masz zerowe pojęcie nawet pisałem na ten temat kiedyś pracę podyplomową na zagranicznej uczelni. Na drugi raz nie pisz o czymś guzik wiesz. Nie mam teraz dostępu do tej pracy -- w sumie temat wybrałem tylko po to by wnerwić wykładowczynię skrajną feministkę -- ale rzucę poniżej tylko garść statystyk i artykułów:




"1 in 4 women (24.3%) and 1 in 7 men (13.8%) aged 18 and older in the US have been the victim of severe physical violence by an intimate partner in their lifetime."



More than 40% of domestic violence victims are male, report reveals​


Według nowego raportu około dwie piąte wszystkich ofiar przemocy domowej to mężczyźni, co zaprzecza powszechnemu wrażeniu, że to prawie zawsze kobiety są maltretowane i posiniaczone.

Mężczyźni napadnięci przez swoje partnerki są często ignorowani przez policję, widzą, jak ich napastnik wychodzi na wolność i mają o wiele mniej schronień, do których mogą uciec niż kobiety, wynika z badania przeprowadzonego przez organizację Parity, działającą na rzecz praw mężczyzn.

Analiza statystyk dotyczących przemocy domowej przeprowadzona przez organizację charytatywną pokazuje, że liczba mężczyzn atakowanych przez żony lub dziewczyny jest znacznie wyższa niż sądzono. Jej raport, Domestic Violence: The Male Perspective, stwierdza: „Przemoc domowa jest często postrzegana jako problem kobiet-ofiar/mężczyzn sprawców, ale dowody wskazują, że jest to fałszywy obraz”.




Kobiety zarówno doświadczają przemocy, jak i bywają jej sprawczyniami. Wprawdzie stosują ją rzadziej niż mężczyźni, ale gdy mówimy o brutalności, podział na płeć wcale nie jest taki oczywisty. Spotykałam panie, które stały na czele grup zorganizowanych. Osobiście okaleczały facetów, torturowały ich albo kogoś do tego wyznaczały. Fakt, to sytuacje ekstremalne. Jednak policyjne statystyki dotyczące Niebieskich Kart pokazują, że przemoc domowa dotyka co roku przynajmniej 10-11 tys. mężczyzn. Nie tylko w formie psychicznej, ale też fizycznej. Często nie wiedzą, jak sobie z nią poradzić. Jeden z naszych pacjentów długo jej doświadczał i w pewnym momencie nie wytrzymał. Broniąc się, złapał żonę za rękę. Usłyszał: "No dalej, wreszcie zgłoszę cię na policję. Trafisz do więzienia, damski bokserze!". Zamarł. Był o wiele większy od partnerki. Obawiał się, że nikt mu nie uwierzy. Przyszedł do naszej fundacji – Fortiora – ze złamanym obojczykiem. Został uderzony tłuczkiem kuchennym. "Się zdarzyło" – podsumowała żona.

Problem w tym, że użycie "ratownika" wymaga przełamania stereotypów. Choćby takiego, że kobieta może być sprawcą przemocy, a mężczyzna jej doświadczać.
Słyszał pan kiedyś o męskiej bokserce? No właśnie. A damski bokser jest. I dlatego mamy syndrom "battered husband", maltretowanego męża. To zespół objawów u mężczyzn doświadczających przemocy domowej. Czyli obniżenia nastroju, spadku samooceny, lęku, napięcia, problemów z koncentracją, wycofania, izolacji.

Rzadziej niż kobiety korzystają z pomocy instytucjonalnej i Niebieskiej Karty. Boją się wyśmiania albo tego, że przyjmujący zgłoszenie nie uwierzy. Zgłaszają przemoc raczej wtedy, gdy w domu są dzieci. W innym przypadku często wybierają ucieczkę. Pakują się i wychodzą w niebyt.

Polecam cały artykuł.

Dodam jeszcze, że pewien odsetek, nieujętych w niektórych statystykach, to geje bijących swoich partnerów gejów, ale to przecież inna bajka. Liczy się zły biały hetero. W USA WASP, u nas janusz katol z brzucholem, wąsem i puszką piwa w łapie.
 
Back
Top