Ryzyko wpisane jest w naszą egzystencję. Rozumiem Twoje wątpliwości, co innego jednak one, co innego bierność ze względu na nie.
Zaproponuj zatem inne, bo tak zwane dobro jednostki, rodziny, społeczeństwa, itd., również posadowione jest w wartościach etycznych. Szlachetność czynów w oparciu o etykę to szczyt osiągnięć cywilizacji, co warto propagować i wcielać w życie.
O ryzyku pisałem również. Jest ono wpisane w niemal każdą działalność człowieka i oczywiście jego natężenie jest różne w określonych przypadkach. Niektórzy niemal codziennie mocno ryzykują utratą swojego życia ze względu na charakter swojej pracy. Jeśli ktoś się na nią decyduje to zasługuje na szczególne traktowanie i wynagradzanie, bo jego profesja służy ogółowi w sposób szczególny (żołnierze, policjanci, strażacy, itd.) Nikt też nikogo negatywnie nie ocenia z racji tego, że nie chce zostać żołnierzem, itp. Jednak ocena podjęcia działań lub ich braku w opisanym przypadku musi być siłą rzeczy bardziej surowa z racji okoliczności. Ryzyko, które kryje się za dyskutowaną aktywnością nie powinno stanowić usprawiedliwienia bierności, tym bardziej, że chodzi o jednostki wyposażone we wszelkie możliwości i środki, by podjęcie działań zostało zwieńczone sukcesem, tak więc ryzyko jest mniejsze.
Jeśli w społeczeństwie istnieją jednostki, które w opisanych przypadkach zdecydowałyby się na bierność należy sobie zadać pytanie, czy aby czegoś nie spierdoliliśmy po drodze? ;) Z pewnością grono takich osób powiększa się. Społeczeństwo staje się coraz bardziej słabe, a szlachetne cechy takie jak męskość, rycerskość. itd. - spotykają się nawet z ostracyzmem. Mamy tez do czynienia z próbą odwrócenia wartości - słabość nazywana jest siłą, a ta odruchem prymitywnym, niecywilizowanym, niepostępowym. Takie rozkminy jakie tu uskuteczniamy mogą powstawać pomiędzy osobami odpowiednio dojrzałymi, jednak wydaje mi się, że takie rozmowy prowadzone w gronie ludzi z niewykształconymi jeszcze do końca cechami osobowości mogłyby przynieść w konsekwencji więcej szkody niż pożytku. Mówię konkretnie o takim zrozumieniu tego o czym piszemy, w myśl którego takie jednostki mogłyby przyjąć, iż można usprawiedliwić bierność w opisanym przypadku i uczynić zeń model własnego postępowania jako swoistą latarnię oświecającą drogę przez życie. Nie angażuj się, stój z boku, bądź bierny, obserwuj, działaj tylko wtedy gdy będziesz na 100% pewien, że efekt będzie dla Ciebie i Twoich bliskich korzystny, no bo po co, dlaczego, w imię czego?
W opisanym przypadku nie ma na to czasu, reagujesz automatycznie ale, właśnie - i tutaj leży kwintesencja problemu, od którego zależeć będzie życie lub śmierć tego dziecka. Działanie lub bierność zależeć będzie od tego, jak to nazwałeś - wgranego kodu. Moim zdaniem każdy powinien być tak wyposażony z wiarą w słuszność jedynego wyboru jakiego warto dokonać, a mianowicie - działania, udzielenia pomocy nawet wtedy gdy przekonani jesteśmy, iż w jego wyniku możemy stracić życie. Taką gotowość buduje się latami i powinno się to robić.
Oczywiście. W sumie można powiedzieć, że zdecydowana większość naszych działań jest interesowna, bo nawet ateista poświęcający swoje życie w omawianym przypadku może mieć na uwadze przeświadczenie, że czyn ten może bardzo pozytywnie odbić się na jego potomstwu, które może osierocić ale które będą chciały całe swoje życie oprzeć o szlachetne działania, a człowiek ten wierzy, że potomstwo będzie się bardzo dobrze czuć żyjąc w ten sposób i będzie to ich sposób na osiągnięcie szczęścia.
Ale taka jest właśnie natura tego mechanizmu. Intencja musi z czegoś wynikać. Komputer nie działa bez oprogramowania, którym dla nas będzie np sposób wychowywania no i geny oczywiście. Sęk w tym aby używać dobrego software'u, który będzie stał u podstaw naszego rozwoju, a nie uwstecznienia.
Wiesz przecież, że to zależy od częstotliwości rodzaju zdarzeń, które będziesz obserwował. Z pewnością bardziej racjonalne jest połączenie obu metod.
Jeśli o wędkę chodzi to chyba pomieszałeś pomoc np bezrobotnemu z pomocą temu pięciolatkowi celem uratowania mu życia. Ale niech będzie. Otóż właśnie nikt nie zmusza Cię do tego by ryzykować własne życie, chodzi o to abyś był na to gotów z przekonaniem o słuszności wyboru. Dla mnie niewinność dziecka jest wystarczająca, bym oddał życie za takiego człowieka, aby mógł żyć, dzięki czemu może poznać jego wartość, wiele osiągnąć nie tylko dla siebie ale ogółu (może to być w przyszłości ktoś dzięki komu znikną wszelkie choroby).
Pięciolatek żyjący w przeświadczeniu, że jego działania doprowadziły do sytuacji, w której jakiś zwyrol chce go brutalnie zamordować?
Życie w przeświadczeniu, że głównie jest się kowalem swojego losu to opcja warta uświadamiania. Jednakże nie jest tak do końca, część cech i skłonności warunkowana jest genetycznie. Każdy też ma jakiś próg wytrzymałości psychicznej i dajmy na to jeden miał przejebane od dziecka, był bity, gwałcony, itd ale wyszedł na ludzi, został wziętym lekarzem z prawdziwego zdarzenia, inny zostanie pedofilem, gwałcicielem, mordercą lub popełni samobójstwo. Każdemu może trafić się coś, co nie można uznać za wynik jego wcześniejszych działań. Wychodzisz z domu, gdzie mieszkasz od 20 lat i nagle umierasz, bo zalegalizowano mordowanie, a Ty mimo podjęcia wszelkich środków ostrożności giniesz od kuli snajpera ;)
Przecież udowodniłem, że mają. Zapytałeś, czy w razie wojny masz bronić kogo popadnie, czy skupić się na własnej rodzinie. Otóż jeśli będziesz żołnierzem to o wiele większe prawdopodobieństwo będzie, że "rzucony" będziesz na front i tam, w sumie bronił "kogo popadnie", swoją rodzinę również, bo wespół z innymi opierasz się najeźdźcy. Bronisz kraju i jego mieszkańców. Załóżmy, że jesteś sprzedawcą w wieku poborowym, zarządzono mobilizację, a Ty masz to gdzieś, pakujesz rodzinę do auta i uciekasz za granicę. Możesz też zostać, być wcielonym i bronić "kogo popadnie". Może nie być mobilizacji, Ty z własnej woli się zaciągniesz lub nie. Spójrz ile mamy warunków.
Nie mówmy o oczywistościach. Uważam, że lepiej skupić się na kwintesencji problemu. Każde działanie powinno iść w parze z uwzględnieniem własnego bezpieczeństwa jednak całkowicie ryzyka zniwelować się nie da, a współdziałanie w czasie wojny to zwiększanie szansy na jej przeżycie, ale współpraca również nosi ze sobą jakieś ryzyko i znów pojawiają się warunki. Współdziałasz z kim? Jak wyposażonym, ewentualnie przeszkolonym, młodym, starym, z jakim doświadczeniem, a nawet z jakim temperamentem...
Niby dlaczego? Wystarczy, że możliwy do zaistnienia i należy się z taką ewentualnością liczyć. Po drugie należy mieć na uwadze, że w przyszłości identyczna sytuacja może dotyczyć Twojego dziecka i również ktoś może mu nie pomóc, zginie. Pamiętaj, że w naszej hipotetycznej sytuacji za punkt wyjścia obraliśmy legalizację morderstw, tak więc możliwość taka wzrasta bardzo.
Jeśli chodzi o ten nasz przypadek to oczywiście wiadomo, że o wiele więcej do stracenia będzie miał ojciec dzieci, mąż, niż np umierający na raka bezdzietny 30 letni kawaler. Jestem tego zdania, że na bierność w omawianym przypadku mogę przystać jedynie postawiony przed wyborem - ginie ten dzieciak lub mój własny, bo np. niosę dla swojego lekarstwo, które musi być podane, w przeciwnym razie w ciągu godziny umrze, a tylko ja mogę w wymaganym czasie mu je podać. Tak więc na bierność mogę się zgodzić tylko i wyłącznie w przypadku tego lub podobnego wyboru. Wszystkie inne niejako wymuszają na mnie pomoc temu dzieciakowi nawet za cenę własnego życia i moim zdaniem byłoby niezmiernie korzystne aby każdy człowiek miał takie przeświadczenie.
Znowu rozciągamy i piszemy o oczywistościach, mam nadzieję, że nie wspominasz o tym, by szukać jakiegoś usprawiedliwienia biernosci w określonym przypadku lub sugerować potrzebę legalizacji morderstw ze względu na złą interpretację prawa w Polsce. Należy dołożyć wszelkich starań, by do takich sytuacji nie dochodziło, potrzebna jest reforma systemu prawnego ale za pomocą bierności z pewnością nie doprowadzony do tego, by jakieś zmiany się rozpoczęły ;)
Zapomniałeś o czym pisałem wcześniej. Na wózku wylądowałeś, bo ktoś chciał Cię zdezintegrować, zostałaś zaskoczony, w wyniku czego sparaliżowany i takim oto sposobem masz swoją bierność, możesz się tylko przyglądać jak wataha zwyrodnialców gwałci Twoją żonę, dzieci, potem ich mordują, bo lubią, Ciebie zostawiają, no bo przecież "po co ktoś miałby zabijać kogoś na wózku?" ;-)
Oczywiście, że nie. Jednak z pewnością wielu obecnie nie działa w ten sposób, bo dożywocie, gdzieniegdzie kara śmierci, itd. Pozbaw ich tej ewentualności, a poznasz ich liczbę. Naprawdę chcesz się o tym przekonać? Pisałeś o kalkulacji ryzyka, a z drugiej strony proponujesz coś takiego? Mówisz o konsekwencji możliwej śmierci ale przecież podałem Ci przykłady. Co z ludźmi, którzy nie będą się w stanie bronić? Hipotetyczny Ty, skupiony na sobie, ewentualnie jeszcze na rodzinie, przyjmujący rolę obserwatora, bierny - raczej nie zapewnisz tym ludziom ochrony, prawda? Będziesz w stanie obronić swoją rodzinę? Masz broń, potrafisz się nią obsługiwać? Jeśli nawet - wykazujesz się zdolnościami Johna Rambo, by powstrzymać atak kilkudziesięciu uzbrojonych skurwieli na polowaniu? Legalne morderstwa, mogą polować na ludzi do woli.
Aha, bo nagle wszyscy mają środki i możliwości, by się odpowiednio przygotować?
Jak wyżej. Podziwiam naiwność Twoich założeń. Otóż nie. Uzbrojeni po zęby byliby tylko wyposażeni w odpowiednie środki i możliwości.
Niby w którym miejscu coś takiego zakładam? Przeciwnie - zakładam, że większość byłaby skazana na obronę, z czego dużą część nie mogłaby sobie pozwolić na odpowiednie przygotowania.
Porównanie zupełnie od czapy, bo jednak kartele nie kontrolują tam absolutnie wszystkiego i z częścią aparatu ścigania liczyć się muszą. Dlatego wciąż nie ma chaosu, jednak ludzie tłumnie stamtąd spierdalają:
Coraz więcej imigrantów nielegalne usiłuje przedostać się na teren USA z Meksyku - w lutym zanotowano wzrost o 28 procent w porównaniu do stycznia. Liczba dzieci i rodzin usiłujących dostać się do Stanów Zjednoczonych osiągnęła poziom niewidziany od początku pandemii.
tvn24.pl
Oscar Leeser burmistrz El Paso, położonego przy granicy z Meksykiem miasta w Teksasie, ogłosił w niedzielę stan wyjątkowy. Uzasadniał to obawami, że tamtejsza społeczność nie sprosta bez pomocy przewidywanemu zwiększeniu fali imigrantów napływających przez południową granicę. Ogłoszenie stanu...
pch24.pl
Chaos dopiero zobaczyłbyś po legalizacji morderstw.